Michalkiewicz

Nadzieje wielkopostne

Jak pamiętamy, w ramach przygotowań do transformacji ustrojowej, w drugiej połowie lat 80-tych rozpoczął się proces uwłaszczania nomenklatury, selekcja kadrowa w strukturach podziemnych, no i przygotowania prywatne w postaci przewerbowywania się jednego za drugim bezpieczniaków ze służby sowieckiej na służbę u przyszłych sojuszników naszego nieszczęśliwego kraju. W rezultacie tych wszystkich procesów, scenę polityczną naszego nieszczęśliwego kraju zajęło Stronnictwo Ruskie, Stronnictwo Pruskie i Stronnictwo Amerykańskie. Taki skład – złotem zapewniał stabilizację politycznej sceny i dlatego w naszym nieszczęśliwym kraju ani razu nie pojawiła się sytuacja rewolucyjna – może z wyjątkiem 4 czerwca 1992 roku. Pewna zmiana sytuacji nastąpiła do 17 września 2009 roku, kiedy to prezydent Obama zadeklarował wycofanie Stanów Zjednoczonych z aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej. Stronnictwo Amerykańskie zaczęło znikać z politycznej przestrzeni, którą natychmiast zaczęło wypełniać Stronnictwo Pruskie, uzupełniane Stronnictwem Ruskim na marginesach.

Aliści upokorzenie, jakiego Murzynek Bambo za sprawą zimnego ruskiego czekisty Putina doznał w Syrii sprawiło, że żądza rewanżu wzięła górę nad politycznymi kalkulacjami i administracja prezydenta Obamy wróciła do aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej na terenie Ukrainy i naszego nieszczęśliwego kraju. W rezultacie tego powrotu, na Ukrainie doszło do zamachu stanu, w następstwie którego w Kijowie zewnętrzne znamiona władzy przejęli figuranci w osobach przewodniczącego Rady Najwyższej pana Turczynowa i wystawionego na stanowisko premiera rządu pana Jaceniuka – oraz przejęcia kontroli nad Krymem przez zimnego rosyjskiego czekistę Putina, zaś w naszym nieszczęśliwym kraju – do gwałtownej reaktywacji Stronnictwa Amerykańskiego.

Objawy tej reaktywacji widoczne są gołym okiem w postaci zarówno entuzjastycznego żyrowania in blanco wszelkich inicjatyw ukraińskich majdaniarzy przez tubylczych Umiłowanych Przywódców, jak i obszczekiwania zimnego rosyjskiego czekisty Putina, który – jak się wydaje – jednak przejął kontrolę nad Krymem i nie wydaje się, by ktokolwiek próbował go stamtąd przegonić. Jak na razie tego dowojowali się banderowcy, którzy liczą, że Murzynek Bambo w zamian za „rany i przelaną krew” podczas obalania ukraińskiego tyrana Janukowycza, obsypie Ukrainę, to znaczy ich złotem, dzięki któremu oni też pozakładają stare rodziny, takie same, jak w naszym nieszczęśliwym kraju pozakładały ubeckie dynastie.

Z okruszków stołu pańskiego próbują się pożywić również nasze tubylcze głodomory – toteż na scenie politycznej wystąpiły masowe objawy porozumienia ponad podziałami. Być może Stronnictwo Pruskie nie było jak dotąd wynagradzane na poziomie swoich oczekiwań i dlatego szalenie wyposzczone, ale możliwe jest również inne, równie proste wyjaśnienie tego entuzjazmu. Od przybytku głowa nie boli – to jedno – a drugie – że pokorne cielę dwie matki ssie. To by wyjaśniało masowe przechodzenie funkcjonariuszy Stronnictwa Pruskiego do Stronnictwa Amerykańskiego. Bo po Wielkim Poście zazwyczaj pojawia się Święcone – i na to wszyscy chyba liczą.

Stanisław Michalkiewicz

Tekst pierwotnie ukazał się w serwisie Prawy.pl (prawy.pl) 11 marca 2014.

Strona autorska Stanisława Michalkiewicza

Dziękujemy redaktorowi Stanisławowi Michalkiewiczowi za wyrażenie zgody na przedruk felietonów na naszym portalu.

Jeden komentarz do “Nadzieje wielkopostne

  • sld – stronnictwo ruskie, po – stronnictwo pruskie, pis – stronnictwo amerykańskie, a najwieksze stronnictwio polskie bez prawa głosu we własnym kraju

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.