Blogi historyczne

Spacerek po słowiańskim grodzisku? Tak, ale w NRD

Gross RadenOsada słowiańska na półwyspie i most przez wodę prowadzący do położonego kilkaset metrów dalej obwarowanego grodziska z bastionem. Kawałki drewna, rozrzucone po rozległym terenie stanowiska archeologicznego, wydobyte z błota i niczym klocki lego poskładane w budowle o zdumiewająco regularnych kształtach. Domy mieszkalne, kuźnia, piece chlebowe i niemal w całości zrekonstruowana kącina, czyli słowiańska świątynia. Podróż wehikułem czasu, co najmniej jedno tysiąclecie wstecz. Niezwykłe wrażenie, towarzyszące człowiekowi epoki lotów kosmicznych i internetu, stąpającemu po ścieżkach ludzi epoki glinianych naczyń i rogowych grzebieni.

„Cenne i szczególnie piękne odkrycia były często przypisywane Wikingom, a nie Wendom, jak nazywano w tym czasie słowiańskich mieszkańców Meklemburgii” – czytamy na stronie internetowej skansenu archeologicznego Gross Raden. „O kulturze plemion słowiańskich w Meklemburgii niewiele było wiadomo do końca II wojny światowej” – przyznają niemieccy autorzy. „Odnalezione skarby srebrnej biżuterii i monet świadczą o rozległych stosunkach handlowych.”

WIRTUALNY TRÓJWYMIAROWY SPACEREK PO WCZESNOŚREDNIOWIECZNYM KOMPLEKSIE OSADNICZYM W GROSS RADEN Z IX I X WIEKU – – – obejrzyj

Polscy historycy często zwracali uwagę na tendencyjny charakter niemieckich badań nad historią Pomorza. „Historiografia niemiecka, niezależnie od okresu, ma bardzo germanocentryczne spojrzenie na dzieje. Oni nie piszą historii Niemiec, ale historię niemiecką, to jest deutsche Geschichte, która sięga tak daleko, jak sięgało osadnictwo niemieckie” – mówił w jednym z wywiadów prof. Bogdan Wachowiak. Wiele lat wcześniej o tym samym pisał inny wybitny pomeranista, prof. Kazimierz Ślaski, zwracając uwagę, że nawet poważni badacze niemieccy „zbywają powierzchownie okres słowiański; ich prace z dziejów pomorskich można by trafniej nazwać historią Niemców na Pomorzu”. Konsekwentne trwanie przy tej „metodzie” historycznej kilku pokoleń historyków niemieckich, doprowadziło do zmarginalizowania słowiańskiej epoki w dziejach Niemiec, poza jednym wyjątkiem, który był wyłomem w dotychczasowej praktyce – okresem podziału Niemiec na dwa wrogie ideologicznie państwa i powstaniem Niemieckiej Republiki Demokratycznej.

Przypominanie NRD nie należy dziś do dobrego tonu, chociaż stamtąd wywodzi się zarówno aktualna kanclerz Niemiec jak i prezydent Bundesrepubliki, oboje zresztą związani swoimi życiorysami z landem Meklemburgia-Pomorze Przednie. Określenie „enerdowiec” wcale nie brzmi dumnie, w Polsce swego czasu krążyło na ten temat wiele kawałów, a sami Niemcy z RFN ukuli nieco pogardliwe określenie swoich wschodnich pobratymców, nazywając ich „Ossi” (od niem. Ost – wschód). Tymczasem, przynajmniej w jednej dziedzinie – badań historycznych nad słowiańską przeszłością – NRD okazało się państwem mniej uprzedzonym i bardziej uczciwym od swoich pobratymców z zachodu. Zainteresowania i kierunki prac badawczych enerdowskiej archeologii zrywały z wielowiekową tendencją pisania „niemieckiej historii”, zamiast historii Niemiec. Chociaż ten okres trwał zaledwie kilkadziesiąt lat, wystarczyło, żeby uświadomić Europie słowiański rodowód części dzisiejszych Niemiec, czy słowiańskie pochodzenie wielu nazw niemieckich miejscowości, z Berlinem włącznie.

Właśnie w Schwerinie, słowiańskim Skwierzynie, stolicy landu Meklemburgia-Pomorze Przednie, pracował i zmarł wybitny niemiecki naukowiec, prof. Ewald Schuldt (1914-1987), który w dziedzinie badań nad Słowiańszczyzną zachodnią, dokonał odkryć na miarę Heinricha Schliemanna, niemieckiego odkrywcy starożytnej Troi, też zresztą syna ziemi Meklemburskiej. Wcześnie osierocony – jego ojciec zginął na froncie w pierwszym roku pierwszej wojny światowej – wychowywał się m.in. w meklemburskim miasteczku Rerik, gdzie zetknął się z prehistorią zaklętą w megalitycznych budowlach. W czasie wojny był żołnierzem Wehrmachtu, prawdopodobnie brał udział w agresji na Polskę w 1939 roku. Po wojnie natychmiast powrócił do pracy w archeologii muzealnej, poświęcając się najpierw ratowaniu zabytków, później pracom badawczym. W 1973 rozpoczął szeroko zakrojone badania na obszarze słowiańskiego obszaru osadniczego Gross Raden. Wyniki tych badań przekroczyły wszelkie oczekiwania i stały się sensacją archeologiczną. Były świadectwem niezwykłej żywotności i wysokiej organizacji Słowian zamieszkujących tereny aż po Łabę, a nawet dalej na zachód. Schorowany prof. Schuldt resztkami sił doprowadził w 1987 roku do otwarcia urządzonego według jego koncepcji muzeum w Gross Raden, umierając kilkanaście dni później.

Po 1990 roku w Polsce północnej i zachodniej zapanowała moda na niemieckie i pruskie pamiątki przeszłości, przywracanie nazewnictwa ulic i placów, poszukiwania niemieckich pomników, honorowania postaci wrogo nastawionych do Polski. Trudna do wytłumaczenia fascynacja Prusami, których racją istnienia było nieistnienie Polski. Nikomu nie przyszło jednak do głowy, żeby uhonorować Niemca, który swoje winy z okresu wojny okupił zasługami w badaniach nad dziejami Słowiańszczyzny zachodniej, czyniąc w tej dziedzinie więcej niż niejedno szacowne grono historyków ze słowiańskiego obszaru językowego. Politpoprawność i polityczny koniunkturalizm – jedynie tym da się wytłumaczyć takie postępowanie.

W czasach PRL-u opowiadano kawał o babci, która postanowiła zapisać się do ZBOWiD, bo właśnie przypomniała sobie, że podczas wojny donosiła partyzantom granaty. – A oni je panie liczyli: eins, zwei, drei, vier… – relacjonowała babcia. – Przecież to byli Niemcy! – krzyknął wystraszony urzędnik. – Tak, ale z NRD! – odpowiedziała przytomnie staruszka. Dziś mamy odwrócenie sytuacji, dobry Niemiec jak wiadomo nie może mieć enerdowskiej przeszłości. No, może poza prezydentem Bundesrepubliki lub panią kanclerz, która niedawno powiesiła sobie w gabinecie portret urodzonej w Szczecinie carycy Katarzyny.

LOBO3

Skansen archeologiczny w Gross Raden, rekonstrukcja głównego mostu prowadzącego do grodziska. Foto: Wikimedia Commons, Ronny Krüger, Neubrandenburg (= user Dolenzia), public domain.

2 komentarze do “Spacerek po słowiańskim grodzisku? Tak, ale w NRD

  • Wstyd, nawet przed Niemcami wstyd, że mamy takie „elity”, które jednego Wielkiego Brata, szybko zamieniły na drugiego Wielkiego Brata. Tekst jest znakomity, dający bardzo dużo do myślenia.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.