BlogiBlogi historyczneLatestPomorzePomorze - pole walki

Gdy orły nasze lotem błyskawicy, spadną u dawnej Chrobrego granicy…

Współczesnemu pokoleniu raczej trudno sobie wyobrazić to, że żyjące przed nimi pokolenia Polaków marzyły o tym, co dziś naturalne i oczywiste jak chleb powszedni. O polskich granicach. Wzdychał za nimi Norwid:

O Polsko! granic twych nie widzę linii,
Nic nie masz oprócz głosu – tak uboga!

Adam Mickiewicz pisał w „Panu Tadeuszu”:

…Kiedyś… gdy zemsty lwie przehuczą ryki,
Przebrzmi głos trąby, przełamią się szyki,
Gdy orły nasze lotem błyskawicy
Spadną u dawnej Chrobrego granicy…

Gdybyśmy jednak spróbowali wykorzystać starą poezję do opisu czasów obecnych, najbardziej odpowiednią byłaby strofa z wiersza Edwarda Słońskiego, twórcy poezji patriotycznej, związanego z Legionami Polskimi:

Przehandlowaliśmy za nic
Swój znak i graniczne kopce –
I dziś dla nas nie ma granic
I swoim już wszystko obce

Przeszłość Piastowska, która w 1945 roku dawała Polakom uzasadnione nadzieje na nowe życie, nie cieszy się uznaniem na Pomorzu, ziemi pierwotnie słowiańskiej i Piastowskiej, która już u początków polskiej państwowości – w czasach Mieszka, Chrobrego i Krzywoustego – znajdowała się pod polskim panowaniem.

Motyw wbijania słupów granicznych przez Chrobrego jest obecny w polskiej historii od czasów Kadłubka, który pisał w „Kronice polskiej” (1190-1208): „Nawet nie ujarzmionych Sasów tak dalece ujarzmił, że w rzece Sali (Soławie) wbił słup żelazny, jakby jakąś świata granicę, znacząc od zachodu krańce swojego władztwa”. Był ważną częścią idei narodowej wśród pokoleń żyjących pod obcymi zaborami, marzącymi o odzyskaniu państwa. Adam Mickiewicz w czasach, kiedy Polski nie było na mapie Europy, pisał o Chrobrym: „Jego słupy żelazne wbiły się mocno w pamięć narodu i są kardynalnymi punktami popularnej mapy Polski”.

Ale granica to nie tylko przeszłość. W 2021 roku nasza granica wschodnia stała się sceną wydarzeń, które sprawiły, że słowo „granica” odżyło, powróciło do codziennego języka i znów stało się aktualne.

Osiemdziesiąt lat temu, żołnierze polscy, którzy w 1945 roku krwawili na Pomorzu i nad Odrą, nie mieli na szczęście intelektualnych rozterek. Większość z nich straciła swoje siedziby na wschodzie, a wielu przeszło przez sowieckie łagry, więzienia i bataliony pracy. Mieli świadomość uczestnictwa w wielkim procesie dziejowym – przywrócenia tych ziem słowiańskich i piastowskich polskiemu panowaniu. Dla nich był to naturalny i oczywisty akt sprawiedliwości wobec znienawidzonego wroga, który napadł, zabijał, rabował oraz zniszczył znany im świat. Nie wahali się, na pierwszej linii frontu, pod ostrzałem, z narażeniem życia, poszli nocą i wkopali niezdarnie wyciosany polski słup graniczny, pomalowany w czerwono-białe pasy.

Z czterech uczestników słynnej akcji wbicia pierwszego polskiego słupa granicznego na Odrze, dwóch było związanych po wojnie z Pomorzem – Władysław Cieślak z Ustką i Szczecinkiem, a Henryk Kalinowski z Gdynią i Świnoujściem. W 2020 roku rozmowę z żyjącym jeszcze wówczas komandorem (odpowiednik pułkownika) Henrykiem Kalinowskim, uczestnikiem ryzykownej eskapady wbicia pierwszego słupa granicznego na Odrze w Czelinie (wówczas Zellin), przeprowadził Piotr Korczyński z „Polski Zbrojnej”.

Kalinowski mówi o walkach nad Odrą, że był to „kolejny krąg piekła po naszych walkach nad Wisłą”, opowiadając o dantejskich scenach związanych z utrzymaniem przyczółka czełpińskiego po drugiej stronie Odry, 70 kilometrów w linii prostej od Berlina. „Czerwonoarmiści mówili, że czegoś takiego nie widzieli nawet pod Stalingradem, a widzieli naprawdę dużo, bo w większości byli to żołnierze oddziałów karnych, osławionych sztrafbatalionów”. O swojej jednostce, 6 Warszawskim Samodzielnym Zmotoryzowanym Batalionie Pontonowo-Mostowym, walczącym u boku sowieckiej 2. Armii Pancernej, mówi: „To była elitarna jednostka saperska. Służyli w niej przede wszystkim żołnierze pochodzący z Podola i Wołynia. Sprzęt przeprawowy był sowiecki, ale transport do niego amerykański. Mieliśmy 40 studebackerów, jamesów i fordów… na tych amerykańskich wozach bez większych problemów przejechaliśmy szlak od Kijowa do Berlina”.

Kalinowski dokładnie pamiętał przebieg akcji wbicia pierwszego słupa granicznego. „Ze mną byli ppor. Władysław Cieślak, chor. Stefan Kobek i plut. Zenobiusz Janicki. Wymyśliliśmy, że pójdziemy w ślady rycerzy Bolesława Chrobrego i wbijemy w brzeg Odry słup. Nie dość na tym, pod słupem zakopaliśmy akt nadania tych ziem Rzeczypospolitej. Napisaliśmy w nim, że walczymy o Polskę wolną i demokratyczną. Rankiem słup zniszczyła niemiecka artyleria, ale butelka z aktem w ziemi przetrwała. W 1947 roku odnaleźli ją żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza i przekazali do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie”.

Błędem byłoby zakładać, że w powojennej Polsce spotkały ich z tego powodu zaszczyty. „Myśleliśmy, że po wojnie spotka nas wielka gloria za ten „akt czeliński”. Tymczasem mjr Cieślak, jako zastępca dowódcy batalionu WOP-u w Ustce, został za „szeptankę antysowiecką” skazany na sześć lat więzienia i zdegradowany. Kobek, już wtedy podporucznik, podupadł na zdrowiu i jako nędzarz mieszkał pod Warszawą w prowizorycznym szałasie. Zenek Janicki, inwalida bez nogi, żył również w ciężkich warunkach pod Opolem… Wszyscy już zmarli, zostałem tylko ja” – opowiadał Kalinowski.

Kalinowski walczył później o Berlin. Pamięta, jak z piwnic i podziemi wychodzili niemieccy cywile, prosząc o chleb, sądząc, że mają do czynienia z Amerykanami, zmyleni widokiem amerykańskiego wyposażenie polskich żołnierzy. „Mieliśmy w pamięci rachunki krzywd, ale nie zdarzyło się, by któryś z polskich żołnierzy strzelał do nieuzbrojonego cywila, a tym bardziej dziecka” – wspominał Henryk Kalinowski. W Powstaniu Warszawskim niemieccy żołnierze nie mieli tylu skrupułów.

Por. Władysław Cieślak zmarł w Szczecinku w 1970 roku. Miasto kultywuje pamięć o swoim bohaterze – ma On swoją ulicę, obelisk i tablicę na terenie Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego, gdzie pracował. Komandor Henryk Kalinowski zmarł 27 grudnia 2020 roku w Warszawie.

27 lutego br. w Czempnie odbyły się uroczystości 80-lecia wkopania pierwszego słupa granicznego. Najwyższym rangą przedstawicielem władz państwowych był Grzegorz Braun, poseł do Parlamentu Europejskiego i kandydat w nadchodzących wyborach prezydenckich. W 2017 roku prezydent Andrzej Duda uczestniczył w uroczystościach rocznicowych w Siekierkach (Starych Łysogórkach), gdzie spoczywa 1987 żołnierzy, w tym 1661 znanych z nazwiska, którzy forsowali Odrę i walczyli o Berlin. Przybył, jak mówił, „by pochylić głowę i uklęknąć nad grobami tych, którzy oddali życie za Ojczyznę”. Padły wówczas słowa: „Jesteśmy tu na tym cmentarzu, gdzie w dostojeństwie i ciszy spoczywają żołnierze, z których krwi powstała wolna Polska, ta która jest tu i teraz, dzisiaj. Nie byłoby jej tutaj na tej ziemi, gdyby nie tamta krew przelana. Wszystkie pokolenia po wieczne czasy powinny o tym pamiętać”. (tr)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.