BlogiBlogi z górnej półki

Boecjusz – ostatni Rzymianin i pierwszy scholastyk

Boecjusz przynależy jeszcze do świata rzymskiego – Imperium Romanum. Jest dziedzicem kultury antycznej, ale jedną nogą stoi już w nowym świecie „barbarzyńców”, który powstał po podboju Rzymu przez Ostrogotów pod wodzą cesarza Teodoryka. Jest więc człowiekiem epoki historycznych przełomów, pośrednikiem – jak nazwie go Josef Pieper – wędrującym przez życie po cienkiej i niebezpiecznej linii granicznej pomiędzy światem antycznym a średniowieczem. Pośrednik, jak wiadomo, to człowiek, który dla swoich jest już obcy, a dla obcych jeszcze nie jest swój, dla wszystkich zaś jest niezbędny. Stary świat, z którego wyrósł, skazany jest na zagładę, nowy zaś jeszcze do niego nie należy. Pośrednik często płaci własnym życiem i taki też los staje się udziałem Boecjusza.

Owe rozdwojenie ówczesnego świata, polegające na współistnieniu dwóch narodów i dwóch języków, dostrzegł Hegel, pisząc o wczesnym średniowieczu: „Widzimy ludy, które panowały przedtem, i poprzedni świat, który miał własny język, sztuki i nauki; a nowe narody wtopiły się w to, co było im obce, i tak niejednolicie zaczęły nowy rozdział swego życia”. Ten proces „wtapiania”, typowy dla wielu epok, wymaga właśnie pośredników, ludzi niejako stojących w rozkroku, balansujących nad przepaścią, co bywa bolesne i niebezpieczne, ale jest niezbędne do przyswojenia i zasymilowania nowego ze starym i starego z nowym.

Takim pośrednikiem, poruszającym się po „ziemi niczyjej” dwóch epok historycznych, jest właśnie Boecjusz – ostatni antyczny Rzymianin i pierwszy mocarz umysłu średniowiecza, epoki trwającej tysiąc lat, dziś pogardzanej, w rzeczywistości najbardziej płodnej w dziejach myśli ludzkiej, tworzącej podwaliny cywilizacji zachodniej. W obliczu upadającego starego świata i nieuchronności nadejścia nowego, dokonuje wyboru fundamentalnych prac antyku i tłumaczy je na łacinę. Chce ten skarbiec przechować w miejscu najmniej oczekiwanym – w umysłach i kulturze nowych zdobywców. Przechodzi na ich służbę, żeby ocalić duchowy dorobek kultury starożytnej, z piętnem zdrajcy Rzymu, z drugiej strony – kolaboranta Ostrogotów. Jest – jak zauważy papież Benedykt XVI – ostatnim przedstawicielem starożytnej kultury rzymskiej i pierwszym spośród intelektualistów średniowiecza. Jest „ostatnim Rzymianinem i pierwszym scholastykiem”.

„Rzymianin w służbie germańskiego księcia, „Grek” w obrębie chrystianizmu, katolik w kręgu ariańskich Gotów” – kreśli jego sylwetkę Josef Pieper. Z kolei Maurice de Wulf napisze o Boecjuszu z podziwem, że „aż do końca wieku dwunastego był głównym kanałem, którym przekazywano arystotelizm Zachodowi”. Dziś nie zawsze zdajemy sobie sprawę jak wiele chrześcijaństwo zawdzięcza przedchrześcijańskiej filozofii greckiej.

Geometria Euklidesa, logika Arystotelesa, mechanika Archimedesa, teologia Platona, matematyka Nikomacha z Gerazy, astronomiczne rozważania Ptolemeusza, muzyczne teksty Pitagorasa – to wszystko przetrwa w kulturze europejskiej dzięki Boecjuszowi. Aż trudno zliczyć dzieła, które Boecjusz starannie wybiera do przetłumaczenia, kierując się ich doniosłością i znaczeniem. Jego przekłady i komentarze odegrają wielką rolę w kształtowaniu się doktryny katolickiego chrześcijaństwa, chrześcijańskiej teologii i filozofii.

Jest nie tylko pośrednikiem, ale i prekursorem. Jak napisze Ernst von Aster, u Boecjusza „skłonność do wykazywania w kwestiach podstawowych zgodności między Platonem i Arystotelesem wyprzedza analogiczne tendencje scholastyki”. Za Boecjuszem podąża doktryna katolicyzmu chrześcijańskiego z jej dwiema pomnikowymi postaciami – Augustynem, który zdążył już „ochrzcić” Platona oraz Tomaszem z Akwinu, który dopiero za 800 lat „ochrzci” Arystotelesa. W jednej ze swych książek Josef Pieper zapisze refleksję  o Tomaszu z Akwinu, która dostrzega ogromne wielowiekowe dzieło przyswajania kultury antycznej, zapoczątkowane przez Boecjusza:

Tomasz (z Akwinu) nie pochodzi z klasycznej ziemi Rzymian, lecz wywodzi się z owych plemion, które zalały i zajęły imperium rzymskie. Najpierw był to najazd hord barbarzyńców, potem nastąpiła okupacja, aż wreszcie barbarzyńcy stali się powoli pojętnymi uczniami i historycznymi spadkobiercami zdobytej ziemi. Dawno już minęły czasy Boecjusza, który usiłował przekazać nowym władzom spuściznę grecko-rzymskiej starożytności przez tłumaczenia i komentarze. Uczniowie stali się pełnoletni.

Świadomość tych procesów nastąpi jednak o wiele później, tymczasem mamy rok 500 i Boecjusz szykuje się do wypełnienia swego dziejowego posłannictwa.

Tadeusz Rogowski

Foto: Boecjusz nauczający studentów (inicjał z italskiego rękopisu „O pocieszeniu jakie daje filozofia” z 1385 roku).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.