Uncategorized

Śniadanie Wielkanocne dla bezdomnych

Foto 1Około 260 osób bezdomnych i samotnych uczestniczyło w śniadaniu Wielkanocnym zorganizowanym przez radnego Stefana Romeckiego oraz Komitet Obywatelski Miasta Koszalina w pierwszy dzień świąt – Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Całkowicie obywatelska inicjatywa, pozbawiona urzędowego wsparcia i dotacji, możliwa jest dzięki ofiarności i zaangażowaniu Koszalinian – przedsiębiorców i właścicieli firm, handlowców, wolontariuszy. Prawdopodobnie jest to jedyny w Polsce przypadek śniadania dla osób bezdomnych i samotnych, organizowanego przez samych obywateli miasta, i to w dniu świątecznym, a nie w dniach poprzedzających święta.

Foto 2Nikt już nawet nie potrafi powiedzieć, kiedy się to zaczęło. – Straciłem już rachubę, ale myślę, że rozpoczęliśmy organizację śniadań świątecznych jakieś 12 lat temu – mówi Stefan Romecki. W tym roku, tak jak w latach poprzednich, pomagało wielu wolontariuszy, wśród nich osoby, które same znajdują się w potrzebie, ale starają się pomagać innym. Solidarność z tymi, którzy dzielą wspólny los, pozwala przetrwać i żyć nadzieją.

Foto 1. Honory gospodarza spotkania pełnił jak zwykle Stefan Romecki.
Foto 2. Wiesław Tomaszewski, chociaż sam jest bezdomnym i mieszka w przytulisku, od lat pomaga potrzebującym jako honorowy krwiodawca. W ciągu 20 lat oddał około 30 litrów krwi, ratując niejedno życie.
Foto 3. Teresa Miotk (po lewej), która od lat pomaga przy organizacji świątecznych śniadań, sama – już jako emerytowana nauczycielka – postanowiła poświęcić się wychowaniu niepełnosprawnego dziecka. Magdalena (po prawej) mimo błogosławionego stanu, również pomagała przy śniadaniu.

Foto 3Po raz kolejny bezdomnym udzielił gościny właściciel Klubu „Bajka” pan Mariusz Romecki (daleki krewny Stefana). I jak zwykle świątecznym przysmakiem był bigos przygotowywany przez Ośrodek Wczasowy Unitral w Mielnie. Dzięki hojności sponsorów były również wędliny, sałatki, ryby, ciastka i owoce. Dla wszystkich przygotowano paczki żywnościowe, a dla 50 dzieci specjalne paczki z zabawkami, owocami i słodyczami.

O ile podczas śniadania nie brakowało czegoś dla ciała, to zupełnie zabrakło czegoś dla ducha – kapłana i błogosławieństwa. Po raz drugi w historii świątecznych spotkań zdarzyło się, że nie dotarł zapowiadany kapłan.

Otwartość wobec bezdomnych i zrozumienie, to już dobra koszalińska tradycja. Tuż przed świętami prasa poinformowała o zabójstwie bezdomnego w Szczecinie przez nastolatków – 17-letnią dziewczynę i 16-letniego chłopaka. Zabili go bijąc kołkiem do nieprzytomności, zrabowali 40 zł. Bezdomny mieszkał obok wiaduktu kolejowego, był spokojny, nikomu nie przeszkadzał, dokarmiali go okoliczni mieszkańcy. W Koszalinie na szczęście nie dochodzi do takich tragedii. Mamy za to wiele przykładów dobrej pracy Policji, która niejednokrotnie ratowała życie bezdomnym, Straży Miejskiej, instytucji pomocowych – Caritas, MOPS, PCK, stowarzyszeń. Jednak sama instytucjonalna pomoc nie wystarczy, te wszystkie działania potrzebują wsparcia ze strony społeczeństwa.

Dlatego tak ważne są społeczne inicjatywy, jak ta, podjęta przed kilkunastu laty przez Stefana Romeckiego i KOMK. Od strony organizacyjnej, przygotowanie śniadania, to wielkie przedsięwzięcie wymagające zaangażowania wielu osób – wolontariuszy, darczyńców, sponsorów. Wszyscy oni, powodowani często ewangelicznym nakazem, pracują bezinteresownie i chcą pozostać anonimowi. Nie oznacza to jednak, że nie należy się im zbiorowe podziękowanie za ofiarną pracę na rzecz najbardziej potrzebujących. Dziękujemy zatem wszystkim i każdemu z osobna, za chrześcijańskie świadectwo i dobry przykład obywatelskiego działania. (tr)

Czytaj również – LUDZIE BEZDOMNI

5 komentarzy do “Śniadanie Wielkanocne dla bezdomnych

  • Dziwie sie jak mozna wytlumaczyc brak ksiedza,co to za opieka duchowa zagubionych czesto ludzi,ze strony pasterza.

    Odpowiedz
  • I tak trzymać! Życzę wytrwałości, konsekwencji i następnych co najmniej 12 lat pracy na rzecz potrzebujących.

    Odpowiedz
  • Odkad pamietam Wielkanoc i Boze Narodzenie to dla taty wielkie wydarzenie. Przygotowuje sie do tego przez kilka tygodni. Robi to by potrzebujacy mogli przezyc swieta SWIATECZNIE. I o to chyba chodzi by pomagac innym w tak waznym dla nas czasie.
    Chodz czasami trudno mi sie z tym pogodzic.Trzeba sie nauczyc tata dzielic. Chcialo by sie miec tate przy sobie przez cale swieta. Lecz inni tez go potrzebuja. On daje im wielka radosci.
    Najtrudniejsze chyba byly swieta Bozego Narodzenia w zeszlym roku 2009. Najtrudniej bylo mi sie przekonac ze tata tak musi, ze trzeba sie nim podzielic, bo . W grudniu urodzila sie tacie wnuczka. Tata nie mogl do nas przyjechac bo trzeba bylo zorganizowac swiateczny posilek dla potrzebujacych. Strasznie smutne bylo to ze nie mogl byc z nami z najblizsza rodzina i wnusia. Byl sam. Ten ktory organizuje swieta setkom spedzil je sam.
    Pociesza mnie tylko to ze jemu sprawia to wielka radosc. Ta bezstronna pomoc. Ludzie potrzebujacy moga przezyc wspaniale swieta dzieki niemu.

    Tak trzymaj tato i dziadku.
    Corka i wnuczka.

    Odpowiedz
  • A ja zycze jak najwiecej darczyncow,zeby takie Serce dalej okazywali jak do tej pory.Powodzenia.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.