Dodano: 2008-09-18

Relacja Tadeusza Wołyńca z udziału w manifestacji z 31 sierpnia 1982 roku

Zaczęli do mnie strzelać

Tadeusz Wołyniec, w dniu manifestacji z 31 sierpnia 1982 roku, miał 25 lat życia oraz dwa lata działalności związkowej w "Solidarności", do której wstąpił 31 sierpnia 1980 roku.

Tadeusz Wołyniec (w białej koszuli) na archiwalnym zdjęciu ukazującym manifestację z 31 sierpnia 1982 roku. W dużym okręgu powiększenie fragmentu zdjęcia zaznaczonego mniejszym okręgiem.

Tadeusz Wołyniec wspomina:

Dojście na zapowiadaną wczesniej manifestację okazało sie trudniejsze, niż się spodziewałem. Wszystko było obstawione, a ulice prowadzące do centrum miasta zablokowane. Około godziny 18.00 zostałem zatrzymany na ulicy Młyńskiej przez patrol MO i wylegitymowany. Zacząłem myśleć jak dojść do katedry. Udało nam się przejść wreszcie od strony dworca, ulicami Spółdzielczą koło browaru, Jana z Kolna. Po dojściu do "Saturna" zobaczyłem oddziały ZOMO. Widziałem, jak jeden z ładunków z gazem łzawiącym, wystrzelony z milicyjnej suki jadącej od strony hotelu "Jałta" (obecie hotel "Arka"), uderzył w wózek dziecięcy prowadzony przez matkę. Na pasach naprzeciwko "Saturna" ZOMO-wcy mnie zawrócili. Wbiegłem w ul. Bogusława II, w stronę budynku Straży Pożarnej i tam widziałem (w okolicach gdzie znajduje sioę dziś parking), jak ZOMO pałowało młodego chłopaka. Próbowałem uciec do jakiejś klatki schodowej (w ciągu budynków, gdzie kiedyś był sklepy Jubiler, Muzyczny, fotograf), ale drzwi były do niej zamknięte. W tym momencie znalazłem się w pułapce. Wtedy zaczęli do mnie strzelać. Zostałem postrzelony, w wyniku tego doznałem obtarcia naskórka brzucha i ręki oraz wystąpiły objawy pieczenia twarzy i łzawienia oczu. Trzymając w ręku chwycone łuski ładunków, podniesione z chodnika, wbiegłem w podwórze na ul. Bogusława II (obok dzisiejszego Pałacu Ślubów). ZOMO-wcy mnie gonili. Jakaś pani z okna pierwszego piętra zawołała do mnie "Choć pan, bo pana zabiją". Wszedłem do jej mieszkania i obmyłem twarz w łazience, gdyż ZOMO wyłapywało ludzi z załzawionymi i popuchniętymi od gazu oczyma. Po pół godzinie przeszedłem w rejon obecnego "Manhatanu" (ul. Połtawska) i z budynku przy parkingu dzisiaj zabudowanym domami handlowymi "Millenium", obserwowaliśmy atak ZOMO i ściągniętych pośpiesznie dodatkowych sił, prawdopodobnie wojska. Teren wokół katedry był już opanowany przez ZOMO.
Tadeusz Wołyniec w miejscu manifestacji 26 lat później (17 września 2008), z łuskami po gazie łzawiącym, które udało mu się przechować do dziś.

Dobrze zapamiętał dalszy przebieg wypadków. W grudniu 2004 roku złożył zeznania przed prokuratorem Instytutu Pamięci Narodowej.

Po rozproszeniu demontrantów i wyparciu ich w kierunku katedry (krzyża misyjnego) widziałem jak gaziki i suki ustawiono w szeregu przy placu Bojowników PPR w miejscu gdzie dzisiaj jest przystanek autobusowy. Była to demonstracja siły. Szpaler ZOMO-wców blokował skrzyżowanie ulic Zwycięstwa, Młyńska, 1 Maja oraz z drugiej strony przy "Saturnie". W ten sposób zablokowano dojście do katedry. W pogoni za demonstrantami, ZOMO-wcy zapędzili się na ulicę Laskonogiego, koło katedry. Widziałem jak ludzi wyciągano z szaletu (dziś nie istniejącego) oraz z przedsionka katedry, który był już całkowicie zagazowany. Ludzie modlili się w kościele.
Cała manfestacja była rejestrowana na zdjęciach fotograficznych i taśmie filmowej. Według Tadeusza Wołyńca sposób rozmieszczenia "posterunków rejestrujących manifestantów" był demontracyjny i miał służyć ich zastraszeniu.

Nad sklepem "Moda Polska" była ustawiona kamera filmowa (w oknie na najwyższym piętrze). Na budynku nad sklepem papierniczym "Ekierka" (róg ulic Kardynała Wyszyńskiego i Biskupa Domina) ustawiona była druga kamera. Trzecia kamera była ustawiona nad obecną perfumerią obok ówczesnej kawiarni "Ratuszowa", skąd fotografowano i filmowano teren przed katedrą.
Według T. Wołyńca, zgrupowanie ZOMO i ROMO, które 31 sierpnia dokonywało pacyfikacji zgromadzenia, zakwaterowane było w bursie szkolnej przy ulicy Bogusława II (dzisiaj Pałac Młodzieży). Prowadzono również działania dezinformacyjne o cechach prowokacji:

Na mieście pokazały się ulotki, bardzo ładnie wyglądające, w dobrym stanie, w niczym nie przypominające podziemnego druku, w których nawoływano do zgromadzenia się przy hotelu "Jałta" na ulicy Zwycięstwa. Moim zdaniem była to prowokacja, mająca na celu rozbicie manifestantów pod pretekstem odbywania zebrań bez zezwolenia i nielegalnej manifestacji. Wtedy mieliby pretekst do tego, żeby użyć siły, ponieważ obowiązywało prawo stanu wojennego.
Opracowanie: KW


TADEUSZ WOŁYNIEC - urodzony w 1957 roku, z zawodu mechanik-spawacz. Członek "Solidarności" od 1980 roku. Współorganizował podziemne struktury koszalińskiej "Solidarności". Organizator manifestacji związkowych, kolporter i wydawca niezależnej prasy. Od 1987 roku wiceprzewodniczący Międzyregionalnej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" Pomorza Środkowego Koszalin - Słupsk, a od 1989 roku wiceprzewodniczący Tymczasowego Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Koszalin-Słupsk. W latach 1984-1989 wielokrotnie aresztowany i za działalność opozycyjną skazywany przez Sądy i Kolegia ds. Wykroczeń w Koszalinie i Słupsku. Upoważniony w dniu 13 maja 1989 roku przez Lecha Wałęsę do organizowania struktur związkowych w Regionie koszalińskim. Obecnie prezes Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym, Oddział Koszalin oraz członek Stowarzyszenia Wolnego Słowa w Warszawie. W marcu 2006 roku zwolniony wraz z kolegami z firmy komunalnej MZK za założenie związku zawodowego "Solidarność'80". Do dnia dzisiejszego (wrzesień 2008) bezrobotny.

Czytaj również:




(1kB)
Koszalin 2008 | www.komk.ovh.org | © Komitet Obywatelski Miasta Koszalina