Zmarła Kasia Sobczyk
W Warszawie w hospicjum św. Krzysztofa na Ursynowie zmarła dziś w wieku 65 lat koszalinianka Kasia Sobczyk. Pozostawiła nieśmiertelne przeboje: Mały książę, O mnie się nie martw, Trzynastego, Nie bądź taki szybki Bill, Biedroneczki są w kropeczki…i wiele innych utworów, które na trwale weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej.
Katarzyna Sobczyk (właściwie Kazimiera Sawicka) debiutowała w 1961 w Koszalinie jako wokalistka amatorskiej grupy Biało-Zieloni, która działała przy Wojewódzkim Domu KUltury. W szkole muzycznej zaczęła występować z chórem Collegium Musicum, koncertując w Polsce i za granicą. Kariera muzyczna zaczęła się od występów z gitarą i piosenki „Sekwana zakochana”. W okresie studiów występowała z zespołem Lelul Polelum[2]. W latach 1964-1972 występowała z zespołem Czerwono-Czarni, następnie śpiewała z mężem Henrykiem Fabianem i zespołem Wiatraki. Od 1979 roku przebywała w Chicago, gdzie nagrała dwie płyty solowe. W 2008 roku wróciła do Koszalina, ciężko chora na raka piersi. W wyniku osobistej interwencji prezydenta Mirosława Mikietyńskiego otrzymała mieszkanie komunalne.
W latach 60. odnosiła sukcesy na Festiwalu w Opolu: O mnie się nie martw (1964), Nie wiem czy warto (1965), Nie bądź taki szybki Bill (1966), Trzynastego (1967).
Mały książę
Był taki ktoś
Źródło: Wikipedia, YouTube oraz informacje własne. Foto: TVP Kultura.
Swietna piosenkarka,chodzilem z p. Kasia do szkoly, pamietam jak spiewala cudownie na apelach szkolnych w starej szkole nr. 4. Na zawsze pozostanie w mej pamieci. A jej piosenki mozna zawsze sobie nucic tak sa piekne. Jej usmiech na dlugo zostanie w mych wspomnieniach. Niech spoczywa w pokoju.
Ja również pamiętam Kasię ze szkoły i piosenkę jaką śpiewała z drugą koleżanką – jak czerwony autobus po ulicach Koszalina mknie…. Niestety, ale już nie pamiętam nazwiska jej koleżanki. To były nasze młodzieńcze wspaniałe lata. Zawsze czekaliśmy na uroczystościach, aż one wyjdą i zaśpiewają. To wielka strata dla nas. Zegnaj Kasiu.
Podobno pogrzeb będzie w Warszawie. Szkoda, o nigdzie nie miała tylu przyjaciół i sympatyków co w Koszalinie. Tutaj jej grób byłby żywym pomnikiem. Tutaj stawiała pierwsze kroki estradowe i stąd wyjechała na podbój świata. Na pewno Koszalin był dla niej najważniejszy, chociaż czasami musiała dokonywać innych wyborów. Żegnaj Koszalinianko! Bóg z Tobą.