Przypomnijmy o Rotmistrzu w Dzień Niepodległości 2011
Witold Pilecki to jedna z najpiękniejszych twarzy naszej niepodległości. To symbol suwerenności polskiego ducha. Symbol miłości Ojczyzny, która nie jest dobrem koncesjonowanym. Naturalnie partyjni funkcjonariusze zasiadający w ławach parlamentu, europarlamentu, na urzędach utrzymywanych z kieszeni podatnika i w redakcjach niezależnych mediów, nigdy tego nie pojmą.
Ostatnie cztery lata pokazały, że nie ma takiej siły, która cynicznym arogantom u władzy mogłaby uświadomić różnicę między Rzecząpospolitą Polską, a Republiką Naszych Kolesiów. Nie ma takiego dobra, ani ma takich szans, których nasi politycy i urzędnicy nie byliby w stanie zniweczyć i zaprzepaścić. W sposób szczególnie dotkliwy przekonuje o tym doświadczenie ostatnich czterech miesięcy.
14 czerwca b.r. spod Ściany Straceń w byłym KL Auschwitz skierowany został do premiera Tuska apel o uznanie projektu ustanowienia 25 maja – rocznicy zamordowania rtm.Pileckiego – europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem za jeden z priorytetów polskiej prezydencji w UE. O ustanowienie tego święta uczestnicy akcji społecznej „Przypomnijmy o Rotmistrzu” („Let’s Reminisce About Witold Pilecki”) walczą od stycznia 2008 r.
Od połowy czerwca po dziś dzień wielokrotnie zwracaliśmy się do polityków – również tych, którzy tak chętnie drapują się w togi jedynych obrońców Ojczyzny – o wsparcie oświęcimskiego apelu do premiera Tuska. Jak się okazało, w lekceważeniu dla Bohaterów, dla polskich więźniów Auschwitz, solidarni są nawet Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński.
Warto sobie to uświadomić raz jeszcze. Zdążyliśmy się bowiem już przyzwyczaić, że obywatele działający pro publico bono, traktowani są przez polityczno-urzędnicze elity zgodnie ze standardami, jakie obowiązywały carskich czynowników względem ruskich rabów. Jeśli jednak, i to akurat w dobie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej, na minimum uwagi ze strony oficjalnych przedstawicieli państwa polskiego nie mogą liczyć nawet Bohaterowie Auschwitz, znaczy to, że zostały przekroczone ostatnie granice cynizmu.
Na szczęście wbrew przykładowi, jaki dają – zjednoczeni ponad podziałami – politycy, urzędnicy, dziennikarze, polskie społeczeństwo obywatelskie chce pamiętać o tych, którym zawdzięczamy najwięcej. I nie poprzestaje na chceniu.
Dokładnie przed rokiem rozstrzygnęliśmy konkurs na esej/artykuł/utwór na temat „Rotmistrz Witold Pilecki – dla mnie, dla Polski, dla świata”, którego jurorem był pan Kazimierz Piechowski, żołnierz ZOW i przyjaciel Rotmistrza z Auschwitz. Kiedy niedawno miałem okazję uczestniczyć w uroczystości nadania Szkole Podstawowej w Jodłówce imienia rtm.Witolda Pileckiego, z satysfakcją słuchałem kilkuletnich dzieci, które z przejęciem recytowały wiersz Natalii Julii Nowak i inne utwory zgłoszone na nasz ubiegłoroczny Niepodległościowo-Rotmistrzowy konkurs.
Wspominam o tym, by podkreślić, że bez względu na postawę naszych elit, które potrafiły zignorować nawet dwadzieścia dwa jubileuszowe Marsze Rotmistrza, czy Bieg dla Rotmistrza zorganizowany w irlandzkim Galway, prawda o Ochotniku do Auschwitz dociera coraz dalej. I rozprzestrzenia się o d d o l n i e . Bez partyjniacko-urzędowych koncesji. Bez medialnego kumoterstwa. Bez łaskawej protekcji wpływowych, zagranicznych patronów.
Wbrew polskiemu piekłu, budowanemu z mozołem przez dostojników, oglądanych co dzień w telewizorze, owych polityczno-medialnych celebrytów dla których nie ma takiego tematu zastępczego, który nie byłby ważniejszy od odbudowy pamięci polskich Bohaterów, są powody do optymizmu.
Owszem, dożyliśmy czasów, gdy na trwałym wprowadzeniu w pamięć świata postaci rtm.Pileckiego zależy intelektualistom z krajów, które były sojusznikami III Rzeszy, natomiast ani trochę nie dbają o to błagani o gest Jarosław Kaczyński, Bronisław Komorowski i Donald Tusk. Ale to nas – „przypominających o Rotmistrzu” i wartościach, którym Witold Pilecki służył – nie powinno załamywać.
Najwidoczniej po prostu jest tak, że Marco Patricelli i Koji Kobayashi potrafili „Raport Witolda” z 1945 r. przeczytać ze zrozumieniem. Naszych polityków – choć mają do dyspozycji nie tylko przekład angielski – zadanie to najwyraźniej przerasta. Dlatego, powtórzę, róbmy swoje!
Przypomnijmy o Rotmistrzu! Trzeba dać świadectwo..
Michał Tyrpa