Joseph Ratzinger (Benedykt XVI) o Dorocie z Mątowów, która odwiedzała Górę Chełmską
Wśród najbardziej znanych kobiet w historii Koszalina, które odwiedziły sanktuarium na Górze Chełmskiej i Koszalin, znajduje się według wszelkiego prawdopodobieństwa księżna Anastazja Mieszkówna oraz z całą pewnością Dorota z Mątowów, w Niemczech czczona jako święta, w Polsce jako błogosławiona.
Dorota z Mątowów żyła w XIV wieku, była mistyczką, która zasłynęła jako rekluza, pustelnica zamurowana w małej celi przylegającej do katedry w Kwidzynie. Wywarła duży wpływ na swoją epokę, poruszała wyobraźnię, oddziaływała na władców, inspirowała twórców literackich – pamięci o niej nie zdołał zatrzeć czas. Z jej postacią można zapoznać się na stronie Koszalin7.pl (https://koszalin7.pl/dorota-z-matowow-na-gorze-chelmskiej-w-koszalinie/). Pisałem wówczas m.in. o czci, jaką papież Benedykt XVI otaczał św. Dorotę z Mątowów i o tym, że 17 czerwca 1979 roku w kościele św. Michała w Monachium, jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger, wygłosił piękną homilię ku czci świętej. Udało się dotrzeć do polskiego tłumaczenia homilii, w której kardynał, późniejszy papież Benedykt XVI kreśli sylwetkę doczesną i duchową bł. Doroty z Mątowów.
Tadeusz Rogowski
—–
Drodzy w Chrystusie Panu!
Dorota, gdy miała sześć lat, na skutek nieuwagi służącej, została oparzona wrzątkiem. Wówczas usłyszała wewnętrzny głos, który mówił do niej: „Uczynię z Ciebie nowego człowieka”. W tym zdaniu zawiera się sens życia Doroty, ciągła aktualność jej życia i skierowane do nas posłannictwo.
Słowo nadzieja stało się w naszych czasach wręcz magnesem. Przyciąga do siebie wszystkie prądy duchowe. Wyraża w sobie głębokie niezadowolenie ludzi z ich życia, z poznawanego przez nich świata. Ludzie poszukują nowego, innego, lepszego świata. Od czasu rewolucji z 1789 roku, a jeszcze bardziej na skutek poglądów, głoszonych przez Hegla i Marksa, pragnienie budowy nowego świata weszło do tematyki światowej historii.
Im większe podejmuje się staraniu, tym bardziej dochodzi się do przekonania, iż świat nie może się zmienić, jeżeli nie zmienią się ludzie. Aby świat się zmienił, innym musi stać się przede wszystkim sam człowiek. Socjologia, psychologia, cały zespół nauk humanistycznych, poszukują w jaki sposób można by uczynić nowego człowieka.
Czasy nasze w dramacie emancypacji mocno wstrząsają domniemanymi kratami, które ograniczają wolność człowieka. Okazuje się jednak, że skutek jest inny, zamiast tego burzy się podpory ludzkości, z trudem wzniesione przez ducha i wolność. Na nowo rozszerza się dawne barbarzyństwo. Żaden poprzedni wiek nie znał tak brutalnych metod torturowania, mordowania, niszczenia samego siebie. Z przerażeniem znów dowiadujemy się, czym jest pogaństwo, czym jest „stary Adam”.
„Uczynię z Ciebie nowego człowieka” – Dorota słyszy te słowa w chwili, kiedy stary człowiek zostaje zraniony. To burzenie „starego”, staje się dla Doroty zjednoczeniem z ranami Chrystusa, a tym samym otwartą bramą ku nowemu, bramą do Jezusa Chrystusa, który jest tym nowym człowiekiem. Ten nowy człowiek znajduje się w Zmartwychwstałym Chrystusie. Stać się nowym człowiekiem nie oznacza nic innego, jak wcielić się w postać Chrystusa. On jest tym nowym człowiekiem i on jest drogą do niego. Życie Doroty jest drogą do nowego człowieka, ponieważ jest drogą do Chrystusa, w Chrystusie i przez Chrystusa.
Jak wyglądała droga Doroty do nowego człowieka? Jej życie można przedstawić w trzech obrazach z życia: kobiety i matki, pątniczki oraz pustelniczki.
Kobieta i matka
Najpierw Dorota była kobietą i matką. Mając dwanaście lat, po wczesnej śmierci ojca, musiała przejąć w swoje ręce prowadzenie gospodarstwa domowego z dziewięciorgiem dzieci, co nic było łatwym zadaniem. Współcześni piszą o Dorocie jako o ładnej kobiecie. Mając siedemnaście lat wyszła za mąż za starszego o dwadzieścia lat od siebie płatnerza. Urodziła dziewięcioro dzieci, z których ośmioro zmarło. Jedyna córka Gertruda, która przeżyła, wstąpiła do Benedyktynek. Z zachowanego listu dowiadujemy się, jak mocno Dorota była przywiązana do swojej córki, jak wychowanie oznaczało dla niej przede wszystkim drogę do Boga, jako istoty nadającej sens całemu życiu.
Jest rzeczą znamienną, iż Dorota również jako pustelniczka, i po swojej śmierci, zachowała wśród ludu miano Doroty matki. Jako matka zachowała się w pamięci ludzi i w ten sposób uosabia ona w sobie szczególnie realizm chrześcijanina. Poszukiwanie nowego człowieka jest afirmacją, a nie negacją. Poszukiwanie to nie opiera się na pogardzie świata, jego zadań i możliwości. Nadzieja chrześcijańska nie ma nic wspólnego z anarchią, ani z marzycielstwem. Chrześcijanin nie ucieka przed zadaniami naszych czasów, nie oczernia świata, lecz trzeźwo podchodzi do swoich obowiązków.
Trzeźwe „Kto nie chce pracować, niech też i nie je” – powiedział ostro św. Paweł (2 Tes 3, 10). Z naciskiem zwraca się przeciwko tym, którzy „żyją w nieporządku”, którzy – używając gry słów – „nie pracują, lecz przerabiają”. Być chrześcijaninem oznacza być trzeźwym człowiekiem. Chrześcijanin nie ucieka się do utopii i dla utopii nie zaniedbuje współczesnego świata, lecz żyje w miłości i odpowiedzialności na co dzień. Bez takiego chrześcijańskiego realizmu, bez pokornej miłości, bez drobnej monety dnia codziennego, nie może powstać skarb nowego życia, jego wiecznej miłości.
Droga pątniczki
Drugi obraz, to Dorota z Mątowów jako pątniczka. Już z racji swego pochodzenia należy Dorota równocześnie do Wschodu i Zachodu. Jej ojciec, budowniczy grobli, pochodził z Holandii; jej matka była miejscowego pochodzenia. Pojecie dzisiejszych granic było w średniowieczu nieznane.
Dorota odbyła trzy wielkie pielgrzymki: dwa razy do Akwizgranu i Einsiedeln oraz jeden raz do Rzymu. Nie była to dla niej żadna turystyka. Jej drogi na zewnątrz były równocześnie drogami ku wnętrzu. W Akwizgranie szukała dzieciństwa Jezusa, w Einsiedeln Matki Boskiej, w Rzymie relikwii męki Chrystusa i zawsze żywego serca Kościoła. Drogi Doroty zbliżały ją do Chrystusa, były to drogi ku Niemu i z Nim. Ale równocześnie okazuje się, że droga ku wnętrzu jest także drogą na zewnątrz, że właśnie droga ku wnętrzu skierowuje na otwartość, prowadzi w dal, znosi granice i przywraca jedność. Bo tylko w głębi dochodzi do spotkania, tylko tam otwierają się bramy istoty ludzkiej.
Jej droga ku wnętrzu prowadzi równocześnie w dal, do wnętrza całego świata chrześcijańskiego, tak również przez nią otwiera się wspólnota świętych i wspólnota chrześcijańskiej historii. U podstaw myślenia i wiary Doroty leżą wielkie prądy tradycji mistycznej, wywodzącej się od Wiktorynów, od wielkich teologów francuskich wczesnego średniowiecza, wzbogaconych przez św. Bonawenturę i mistyków Zakonu iw. Franciszka, będących również pod wpływem nadreńskiej mistyki Eckharta i Taulera.
Do tego dochodzą spotkania Doroty z ówczesnymi świętymi niewiastami. Św. Brygida, której trumna ze zwłokami w drodze do Szwecji zatrzymała się w Ojczyźnie Doroty, głęboko poruszyła ją swoją miłością ku Chrystusowi. Trwały wpływ na Dorotę wywarł obraz św. Elżbiety, która z kolei kierowała jej uwagę na postać św. Franciszka.
Dorota była wreszcie w ścisłej łączności z wielkimi problemami swojej epoki, która cierpiała z powodu schizmy zachodniej i zmagających się ze sobą dwóch papieży. Podobnie jak św. Katarzyna ze Sieny nawoływała do jedności Kościoła.
Ten właśnie kto wiarę przeżywa do głębi, ten faktycznie przestaje być kimś prywatnym, ten występuje jawnie w obliczu Boga i działa dla całości.
Bezgraniczna miłość
Przechodzimy do trzeciego obrazu. Ostatnie półtora roku swego życia spędziła Dorota w zamurowanej celi przy katedrze w Kwidzynie. Tu uwidacznia się jedność trzech stadiów życia Doroty i leżącej u jej podstawy wewnętrznej przyczyny.
Całe życie Doroty jest teraz poświęcono jedynie adorowaniu Eucharystii, i właśnie w ten sposób będzie oddziaływało na ludzi. Cale życie Doroty można zrozumieć jako zbliżenie się do Eucharystii, którą mogła przyjmować najpierw dwa razy w roku, później co niedzielę, a wreszcie codziennie. Z jej głębokiego szacunku, w jakim przygotowywała się na przyjęcie komunii świętej, możemy się wiele nauczyć. Codzienne przyjmowanie komunii świętej jest u niej dojrzałym owocem całego życia, które w końcu wcale nie należy już do niej, lecz jest tylko kontemplacją Pana i przechodzeniem w Niego, jak powiada Dorota w wspaniałych słowach do Ukrzyżowanego:
Daj mi Panie, co jest Twoje, abym mogła Ci dać to, co jest moje. Twoje jest cierpienie na krzyżu, moja jest dusza, którą we mnie tchnąłeś, a która w rzeczywistości jest właściwie Twoja. (Cytowane za K Stachnik, A. Triller: (wyd.) Dorothea von Montau, 1976 s. 120).
Tak więc życie Doroty przechodzi z Eucharystii w naśladowanie krzyża, zagłębia się w niewysłowionej miłości Trójcy Świętej, a w niej staje się maryjne i kościelne: istota ludzka, która stała się naczyniem dla Pana, a przez to bramą do świata dla Niego. Kto całkowicie oddał się Bogu w Trójcy Jedynemu, ten jest zupełnie otwarty, ten w swoim zasięgu obejmującym cały świat jest otwarty na wewnątrz, ten przynależy do każdego i do całości, ten nie posiada już nic z ograniczoności dawnego człowieka, która szuka sama siebie i traktuje siebie jako wolność, ten stał się naprawdę nowym człowiekiem.
Słowa Pisma Świętego, które słyszymy w dzisiejszej liturgii, zostały w życiu Doroty prawdziwie wyłożone: Kto by stracił życie swe dla mnie, znajdzie je. Kto chce za mną iść, musi wziąć krzyż na siebie (Mt 16, 24 n). I do tego jeszcze dalsze słowa: Do Boga należy ten, kto wierzy w Jezusa Chrystusa, jako Syna Bożego. Wiara ta jest jednak miłością i jako miłość stanowi wypełnienie przykazań, a w tym wszystkim jest On zwycięstwem, które pokonuje świat (1 J 4, 16; 5, 1-6). Tak więc wiara jest zwycięstwem Boga i właśnie dzięki temu również prawdziwym zwycięstwem człowieka, który staje się nowym człowiekiem. Amen.
Po kazaniu J. Em. Joseph Kardynał Ratzinger powiedział:
Chciałbym jeszcze parę słów dodać. Grób św. Doroty został zniszczony w burzliwych czasach reformacji. Po Dorocie nie pozostały więc żadne relikwie. Wśród nas znajduje się jednak drogocenna relikwia z życia Doroty, mianowicie kamień z celi, w której otrzymywała objawienia Chrystusa w miesiącach, kiedy była zjednoczona z Panem. Jeżeli to, co starałem się wyjaśnić, jest prawdą, iż cela ta, miejsce zamknięcia się w Bogu, stała się jednocześnie miejscem nieskończonego otwarcia i zawierzenia się Bogu na całość, wówczas jest ten kamień rzeczywiście relikwią jej życia, posłannictwem, w którym uobecnia się jej świadectwo. Pełni wdzięcznej radości chcemy tę relikwię wśród nas zachować i czcić.
———
Przełożył z języka niemieckiego:
ks. Marian Borzyszkowski, Olsztyn
Wydawca:
Biuro Prasowe Archidiecezji Monachium i Freising
Zdjęcie:
Tadeusz Rogowski/ Cela Doroty z Mątowów w katedrze w Kwidzynie.
Pingback: Dorota z Mątowów na Górze Chełmskiej w Koszalinie – Koszalin7.pl