Josef Schüßlburner „Socjalistyczna eugenika”
Jak mają się do siebie rewolucyjna wojna eksterminacyjna, za którą optował Engels („również całe reakcyjne narody zmieść z powierzchni ziemi”), i braterstwo ludzkości opiewane w Manifeście Komunistycznym? Odpowiedź na to pytanie mieści się w koncepcji wiecznego gatunku „człowiek”, który tylko jako „istota gatunkowa” ma znaczenie; pojedyncze osobniki, nazywane przez Marxa „atomami”, ale także pojedyncze narody, u Lassalle’a występujące jako „szczególne żyły” (mistycznego zbiorowego człowieka o nazwie „ludzkość”), nie znaczą nic, poza tym, że uczestniczą w dialektycznym dramacie rozwoju ludzkości i społeczeństwa w tych epizodach, kiedy „ciało społeczne” regeneruje zwapniałe żyły i pozbywa się swoich chorych komórek: W społeczeństwie odbywa się cicha rewolucja, od której nie ma ucieczki i która nie więcej troszczy się o niweczone przez się istnienia ludzkie niż trzęsienie ziemi o burzone domy. Klasy i rasy zbyt słabe, by dać sobie radę w nowych warunkach bytu, muszą ulec. [1]
Schüßlburner: Okultystyczno-socjalistyczna produkcja ludzi
Pojedynczy człowiek może się ewentualnie pocieszać tym, że teoria socjalistyczna zapewnia przecież coś w rodzaju ludzkiej nieśmiertelności [2]: jeśli bowiem teoria historii Marxa, czyli gnostycka konstrukcja myślowa gwarantowanej samorealizacji „Człowieka Sprawiedliwego” w procesie historycznym jest słuszna, to całkiem realistycznie wyglądać zaczyna zmartwychwstanie umarłych jako program polityczny.
Fragment książki: Josef Schüßlburner, Czerwony, brunatny i zielony socjalizm, Wektory, Wrocław 2009, przeł. Tomasz Gabiś.
Skoro bowiem w historii świata socjalistyczna sprawiedliwość musi wypełnić się z nieuchronnością praw przyrody, byłoby skrajną niesprawiedliwością, gdyby w przyszłości nadeszło sprawiedliwe i wolne społeczeństwo, zaś ci, którzy za nim się opowiadali, walczyli o nie i za nie – być może jako politycznie prześladowani – cierpieli, nie zdążyliby odnieść z tego żadnej korzyści. Wychodziłoby więc na to, że zmarłe pokolenia wyzyskiwane były przez pokolenie żyjące w socjalistycznych „czasach ostatecznych”. Ponadto śmiertelny człowiek byłby prywatnym właścicielem określonej „porcji” czasu, a to by oznaczało, że własność prywatna nie została do końca zniesiona.
Dlatego socjalizm niesie w sobie obietnicę, iż państwo socjalistyczne zagwarantuje nieśmiertelność ciał. Wnioskowanie takie, doprowadzające do absurdu niedorzeczne wyjściowe tezy Marxa, nie jest ironizowaniem na temat socjalizmu, aczkolwiek byłoby to całkowicie uprawnione: nie, tego typu żądania rzeczywiście formułowano jako program polityczny! Na przykład sowiecka rządowa gazeta „Izwiestia” wezwała w styczniu 1924 roku do przyspieszenia prac nad przezwyciężeniem śmierci, ponieważ ludzie pracy i uciskani na całym świecie nigdy nie pogodzą się z faktem śmierci Lenina. [3]
Wbrew nasuwającym się łatwo przypuszczeniom współczesnych mumifikacji zwłok Lenina nie przeprowadzono jednak z myślą o przygotowaniu go na chwilę zmartwychwstania umarłych, stanowiącego ukoronowanie zdobyczy komunizmu.[4] Tym niemniej jest rzeczą godną uwagi, że postępowy reżim sowiecki, mumifikując wodza rewolucji, nawiązał do religijnych rytuałów chowania zmarłych władców, znanych ze starożytnego Egiptu, gdzie ważnym składnikiem religijnej legitymizacji władzy politycznej była nadzieja na życie po śmierci. [5]
Można się zastanawiać, na ile okultystyczne postulaty, które nazwalibyśmy dzisiaj biopolitycznymi utopiami, przyczyniały się do stabilizacji władzy w młodej sowieckiej republice [6] i zjednywały do niej pewne kręgi inteligencji. Wśród licznych zwolenników tych fantazji, obok założyciela Armii Czerwonej Lwa Trockiego i pisarza Maksyma Gorkiego [7] na szczególną uwagę zasługuje ojciec sowieckiej kosmonautyki Konstanty Ciołkowski, u którego, zwykle zakamuflowany, gnostycki charakter socjalizmu, objawia się właściwie bez osłonek, dowodząc ponadto, iż całkowicie irracjonalne spojrzenie na świat daje się w przypadku niektórych ludzi doskonale pogodzić z myśleniem naukowo-technicznym. [8]
Motywem, skłaniającym Ciołkowskiego do badań nad rakietami (budową systemów napędowych), było pragnienie, aby przodków w imię socjalistycznej sprawiedliwości wskrzeszonych za pomocą środków politycznych, przetransportować na inne planety. Jego teoria wychodziła z fundamentalnego założenia, że mózg jest tylko materialną częścią wszechświata, zatem wszystkie procesy, które w nim zachodzą, są w ostatecznej instancji procesami mającymi swoje źródło w całym wszechświecie.
O tym, w czyim mózgu najlepiej manifestuje się kreatywność wszechświata, rozstrzygnie selekcja naturalna. Oznacza to, że, działające w interesie przetrwania ludzkości, „istoty wyższe” mają prawo i obowiązek zniszczyć istoty niższe, innymi słowy istota gatunkowa „Człowiek” (całe ciało ludzkości) sama usuwa swoje chore i bezużyteczne komórki. Dzięki przejściu na rozmnażanie bezpłciowe ludzie pozbędą się w końcu swojej cielesności i przeobrażą się w rodzaj promieniowania.
Może to nastąpić tylko wówczas, kiedy ludzkość osiągnie doskonałość i jedność struktury atomu, czego warunkiem jest wymazanie wszelkich śladów choroby, cierpienia i szaleństwa, czyli między innymi pozbycie się, stanowiących ich źródło, ludzi kalekich pod względem fizycznym i psychicznym. Bardziej jednoznacznie niż u Ciołkowskiego tęskniącego za tym, aby zniknął byt materialny i człowiek rozpłynął się spirytualnie w „ciele powszechnym” symbolizującym życie wieczne, nie może się już chyba wyrazić gnostycka i okultystyczna natura zasadniczych socjalistycznych wyobrażeń na temat świata i człowieka.
Nienawiść do całego bytu widać u Ciołkowskiego, kiedy wręcz z rozkoszą pogrąża się w pedantycznych opisach systematycznego izolowania, tępienia, odchwaszczania wszystkich niepotrzebnych i szkodliwych żywych istot przez sprawnie zorganizowaną armię pracy w trakcie przeobrażania wszechświata w kosmiczny raj „wiecznej szczęśliwości”. [9]
Charakterystyczne dla „lewicowych” projektów nieśmiertelności [10] jest to, że nieograniczone życie nie jest przewidziane dla wszystkich, ale dla elity socjalistycznych nadludzi, natomiast historycznie przegrani „wrogowie ludu” przepadają bez śladu w kosmicznym procesie. Również najbardziej znany z socjalistycznych ideologów zmartwychwstania Walerian Murawjew, który chciał wytworzyć ludzką wieczność poprzez stopienie wszystkich w jednolite ciało społeczne z jedną światową świadomością, rozważając kwestię „produkcji ludzi” doszedł do wniosku, że procesami wzrostu niezbędnymi dla powstania „królestwa wolności” (zespolenia wszystkich w jeden organizm) należy tak pokierować, aby przypadkową produkcję wartościowych ludzi zastąpić produkcją planową, w ramach której „poślednie typy ludzkie” będą metodycznie eliminowane. Całe narody, które odmówią współudziału w wypełnieniu tego wielkiego dzieła, utracą „prawo do życia”. [11]
Słynny rosyjski biolog Konstanty Mereszkowski (1855-1921) [12] należał do tych licznych przedstawicieli okultystycznego marksizmu, który pragnął, wspomniany kosmiczny proces, wspomagać poprzez planową, hodowlaną selekcję i sztuczne zapładnianie ludzkości, co miało iść w parze z przymusową sterylizacją i kastracją ludzi z fizycznymi i psychicznymi defektami, do których – dodajmy na marginesie – zaliczył wszystkich Żydów.
Wyhodowani „nadludzie” żyliby, szczęśliwi i piękni, a po osiągnięciu pewnego wieku państwo, aby oszczędzić im wszystkich problemów, jakie niesie starość, uśmiercałoby ich przy pomocy trucizny o nazwie „nirwana” – oczywiście jako cząstki „powszechnego ciała” żyliby nadal w jakiejś innej formie. Rzeczą szczególnie frapującą jest fakt, że hodowlanymi i eliminatorskimi ideami Mereszkowskiego interesował się i pisał o nich Lanz von Liebenfels, nazywany niekiedy „człowiekiem, który dał idee Hitlerowi”. [13] Oczywiście, takie twierdzenie jest olbrzymią przesadą, ale nie można wykluczyć, że okultystyczny socjalizm dotarł do Hitlera właśnie za pośrednictwem Liebenfelsa, stając się dlań źródłem duchowej inspiracji.
Socjalistyczny socjaldarwinizm
Wśród badaczy narodowego socjalizmu panuje ogólna zgoda co do tego, że światopogląd Hitlera ukształtowały „starsze teorie socjaldarwinistyczne”.[14] Kojarzone z nimi główne wątki ideologiczne to „walka o przestrzeń życiową”, określająca w znacznym stopniu koncepcję panowania, oraz przede wszystkim idea (samo)oczyszczenia „ciała narodu”, czyli (socjalistycznej) „istoty gatunkowej”, przy pomocy eugeniki i eutanazji tak, aby zapewnić sobie zwycięstwo w globalnej walce o byt (o narzucenie własnego wariantu socjalizmu). Odwoływanie się do „Darwina” świadczy o biologistycznym rozumieniu polityki, co wyjaśnia rasistowski składnik narodowosocjalistycznego światopoglądu. Przyznając słuszność tym ustaleniom , zauważyć wypada, że z reguły bez odpowiedzi pozostaje pytanie, co te wszystkie ideologiczne zależności mają wspólnego z „socjalizmem”. A coś wspólnego mogą przecież mieć, skoro narodowy socjalizm definiował się właśnie jako socjalizm i tylko swoiste „rozliczanie się z przeszłością” aplikowane dzisiaj ludności Niemiec stara się ukryć ten fakt.
A przecież: „poprzez swój związek z bardzo wpływowym kautskizmem, marksizm Drugiej (socjaldemokratycznej – JS) Międzynarodówki znajdował się pod mocnym wpływem ideologii darwinizmu”. Tak lub podobnie w literaturze na temat historii socjalizmu komentuje się często teksty, odczuwane jako kłopotliwe, „niemarksistowskie”, „obce” ruchowi robotniczemu. Mało który czytelnik domyśli się, o jakie treści chodzi.[15] Z góry uprzedźmy: chodzi dokładnie o te treści, które łączą klasyczny socjalizm z, być może, najstraszniejszymi aspektami narodowosocjalistycznej ideologii, a przede wszystkim praktyki. Dlatego trzeba się temu bliżej przyjrzeć.
Kiedy w 1859 roku ukazało się główne dzieło Karola Darwina O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli o utrzymywaniu się doskonalszych ras w walce o byt, Karol Marx dość szybko przejął jego ideę przewodnią jako „przyrodniczy fundament historycznej walki klasowej”.[16] Na pogrzebie Marxa Engels powiedział, że tak jak Darwin odkrył prawa rozwoju natury organicznej , tak Marx odkrył prawa rozwoju ludzkiej historii.[17] Chociaż dla późniejszego naczelnego ideologa SPD Kautsky’ego było jasne, że tak naprawdę oba „prawa rozwoju” nie bardzo do siebie pasują [18], to właśnie on – posiłkując się, jak to mają socjaliści w zwyczaju, „dialektyką” – miał je spoić ze sobą. I dopiero w tej „darwinistycznej” wersji, marksizm, krytykowany jako „marksizm wulgarny”, stał się zrozumiałą doktryną, która można było kłaść do głów „klasie robotniczej”. Poszukujący uzasadnienia w naukach przyrodniczych socjalistyczny socjaldarwinizm należy widzieć jako ideologiczny rdzeń socjaldemokracji, od przełomu wieków do drugiej wojny światowej. Po wojnie, ze zrozumiałych względów, cichaczem zepchnięto tę ideologię w niepamięć, co jest dowodem na to, że najbardziej skutecznym rodzajem – przynajmniej w sensie politycznym – „rozliczania się z przeszłością” , jest zapomnienie! I tak na przykład prawie całkowicie zapomniano o tym, że emigracyjna SPD (Sopade) [19] „nie miała zastrzeżeń” do uchwalonej w 1935 roku ustawy o „ochronie zdrowia małżeństwa” , przewidującej zakaz zawierania małżeństw przez „osoby niepełnowartościowe” . Jeszcze w 1938 roku z satysfakcją odnotowała „samokrytyczne podejście narodowosocjalistycznych teoretyków rasy” do kwestii niepożądanych skutków „przesadnie nastawionej na ilość polityki ludnościowej narodowego socjalizmu” , która musiała prowadzić do „niekontrolowanego rozmnażania się lumpenproletariatu”, przed czym ostrzegali i czego się obawiali socjaldemokratyczni eugenicy .
Fakt, że związany z Uniwersytetem Londyńskim, czołowy eugenik brytyjskiej Partii Pracy Karl Pearson (1857-1936) poczytał Hitlerowi za zasługę wprowadzenie „prawa o zapobieganiu potomstwa obciążonego dziedzicznie”, wychwalając ją jako wyraz „starań o regenerację narodu niemieckiego” [20], nie pozostawia wątpliwości, gdzie ustawa ma swoje ideologiczne źródła i dlaczego można ją było uchwalić wkrótce po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza. Jedynie prokomunistyczny seksuolog i „seksualny reformator” Magnus Hirschfeld (1868-1935) uznał, że narodowosocjalistyczna ustawa idzie nie dość daleko: Jeśli chciałoby się naprawdę energicznie zająć odchwaszczaniem, to należałoby zwrócić uwagę na uzależnionych od środków odurzających, a wśród nich przede wszystkim na alkoholików. W tej socjaldemokratycznej, technokratycznej ideologii, będącej produktem wymieszania marksizmu i darwinizmu, kryła się tendencja, która w początkach władzy sowieckiej zamanifestowała się we wspomnianych już lewicowych fantazjach o nieśmiertelności, z pewnością przyjmując tam formy o wiele bardziej fantasmagoryczne (ale ich zalążki obecne były już w filozofii przyrody Marxa), i która opartą na socjaldarwinizmie eugenikę jako autorytatywną, scjentystyczną religię autonomicznego człowieka podniosła do rangi nowej , dominującej nauki społecznej, do roli czynnika „integrującego obraz świata, któremu należy podporządkować wszystkie inne punkty widzenia”.[21]
Socjaldemokratycznym technokratom eugeniki – Alfred Grotjahn mówił o „gatunkowej nieśmiertelności” (nieśmiertelności eugenicznego kolektywu) – w ich scjentystycznych marzeniach o wszechmocy przypaść miała rola równego bogom Prometeusza: Człowiek stawszy się suwerennym- powinien – wsadzić kij w szprychy starego koła, aby wyzwolić nowe siły kinetyczne, nowe rytmy i normy odpowiedzialnego przed samym sobą człowieczeństwa.[22] – Po roku 1918/1919 takie utopie zyskały pewne szanse realizacji: w warunkach kryzysu jaki nastąpił po klęsce w pierwszej wojnie światowej, nie tylko eugenika weszła do politycznych programów ; równocześnie do rządów weszła socjaldemokracja – to jej rosnące polityczne wpływy w nowej republice spowodowały, że rosnąć zaczęło praktyczno-polityczne znaczenie socjalistycznej eugeniki.[23]
Jest to dlatego tak godne uwagi, że w 1913 roku, a zatem jeszcze w ostatniej fazie cesarstwa stojącego w zenicie swojego kulturalnego i ekonomicznego rozkwitu, kiedy Géza von Hoffmann w wydanej w Monachium książce Die Rassenhygiene in den Vereinigten Staaten von Nordamerika zaprezentował w Niemczech postępowe ustawodawstwo sterylizacyjne obowiązujące w niektórych amerykańskich stanach, wśród recenzentów przeważały głosy krytyczne, piętnujące takie prawa jako nawrót barbarzyństwa. To dopiero socjaldemokracja otworzyła szerzej drogę dla eugeniki, przed wszystkim na płaszczyźnie ideologicznej, ale także praktycznej: eugeniczne ośrodki doradztwa małżeńskiego i debata na temat aborcji, projekt ustawy sterylizacyjnej z 1932 roku przygotowany w pruskiej Krajowej Radzie Zdrowia.
W teorii Darwina marksistów fascynowało – obok tego, że człowiek jest w niej traktowany jako wytwór procesów chemicznych [24] – przede wszystkim to, że dowodziła ona , iż w historii naturalnej świata musiał istnieć „rozwój”, który można było – wraz z powstaniem człowieka – pojmować jako „postęp”[25] w sensie heglowskim: proces zdobywania samoświadomości przez materię. Leżący u podstaw marksizmu gnostycki schemat rozwoju historii mógł następnie do opisanych przez Darwina nieświadomych procesów organicznych dodać dziejową i „historiozbawczą” intencjonalność: dzieje świata muszą – teraz już świadomie kształtowane przez człowieka – postępować naprzód. Tym samym ustalenia Darwina zdawały się naukowo „udowadniać”, że przepowiadany przez marksizm dalszy rozwój, który teraz mógł być przedstawiany jako przejście do wyższego stadium, „musi” – na drodze walki klasowej – bezwarunkowo nastąpić.
Temu, co w przyrodzie opisywanej przez Darwina, występuje jako „uprzywilejowane rasy”, odpowiadają w dziejach ludzkości „klasy”. Stosunek „rasy” i „klasy” [26] to analogia, której nie należy brać dosłownie, ponieważ poruszamy się na dwóch różnych płaszczyznach – nieświadomej natury i świadomej (ludzkiej) kultury – na których rządzą inne prawidłowości, co wyłożył socjalistyczny antropolog Ludwig Woltmann w swoim fundamentalnym dziele Die Darwinsche Theorie und der Sozialismus (1899). Prezentowało ono ówczesne stanowisko SPD w sposób bardziej przekonywujący – a także bardziej „humanistyczny” niż zrobił to naczelny ideolog socjaldemokracji Kautsky w swoich pismach, którym jeden z krytyków zarzucił, że wywodzą się wprost z Życia zwierząt Alfreda Brehma. [27]
Z tego, jak bardzo problematyczne były próby syntezy marksizmu i darwinizmu, socjaliści musieli sobie zdawać sprawę, widząc, że darwinizm jako argument polityczny używany był w celu odparcia argumentów socjalistycznych , a nadawał się do tego, gdyż był – według powiedzenia Bertranda Russella – „rozciągnięciem zasad gospodarki laissez-faire na świat roślin i zwierząt”.[28] Dlatego „darwinizm” jako argument polityczny – i dokładnie to oznacza pojęcie „socjaldarwinizm” – był początkowo stosowany przez przedstawicieli niemieckiego obozu narodowo-liberalnego[29], choćby przez zoologa Ernsta Haeckla (1834-1919), w duchu prokapitalistycznym (i jednocześnie antydemokratycznym) i antysocjalistycznym. Daje to współczesnym niemieckim kierownikom polityki ideologicznej pretekst, aby albo ignorować socjalistyczny charakter socjaldarwinizmu Hitlera, albo wręcz go kwestionować poprzez wskazywanie na socjaldarwinistycznych antysocjalistów. Rzeczywiście, logiczna jest argumentacja, że proces ewolucyjny według Darwina posiada zbyt wiele „podmiotów”, aby mógł służyć za model dla sterowanego odgórnie procesu – jak w ideologii socjalistycznej wyobrażano sobie rozwój ekonomiczno-społeczny. Po drugie, „uprzywilejowane rasy” nie dlatego przetrwały, że pozjadały (pozabijały lub wręcz wymordowały) inne – częsty błąd, jeśli nie celowe fałszowanie teorii darwinowskiej – ale dlatego, że lepiej sprostały wyzwaniom, stawianym przez „środowisko” (czyli przez inne gatunki, częściowo też rasy, które były szybsze w znajdowaniu jedzenia, lub przez fizyczne warunki np. zmiany klimatyczne), i to sprostały raczej przypadkowo i nieświadomie np. ze względu na łatwość mimikry lub większą odporność na zmiany klimatyczne. Używając pojęć ideologicznych można by zatem powiedzieć, iż ewolucja jest przebiegającym „liberalnie” (spontanicznym, niesterowanym odgórnie ) bardzo „konserwatywnym” procesem, gdyż w pierwszym rzędzie idzie tu o samozachowanie, a nie o „kroczenie naprzód”. Dla przeżycia gatunku korzystna jest nierówność (zróżnicowanie), ponieważ w ten sposób rośnie szansa, że przynajmniej jeden z jego wariantów da sobie radę z nowymi wyzwaniami i zagrożeniami, stąd (socjalistyczna) równość, która na płaszczyźnie ludzkiej może być tylko rezultatem zastosowania „nienaturalnych” politycznych środków, zmniejsza szanse przeżycia gatunku.
W obliczu antysocjalistycznych polemik podpierających się Darwinem po to, aby przekonać do tezy o „naturalności” wolnorynkowo-kapitalistycznego procesu selekcji, socjaliści, którym scjentystyczne sumienie nie pozwalało porzucić darwinizmu, czuli się zmuszeni do przyjęcia następującej argumentacji: właśnie dlatego, że proces cywilizacyjny, który doprowadził do powstania społeczeństwa przemysłowego, zmniejszył siłę naturalnych mechanizmów selekcji rozpoznanych przez Darwina, państwo, aby zapobiec – jak to ujął Kautsky[30] – „zdegenerowaniu ludzkiej rasy”, musi aktywnie ingerować w proces naturalnej selekcji negatywnej. Pogląd taki reprezentował już kuzyn Darwina Francis Galton, który obawiał się, że w warunkach rozwoju cywilizacji i kultury naturalna selekcja przestaje właściwie funkcjonować, i pojawia się niebezpieczeństwo, że wyższe rasy ludzkie mogą zostać zalane przez niższe rasy. W tym tkwiło teoretyczne uzasadnienie dla eugeniki ( nauka o „dobrym urodzeniu”), nazywanej w Niemczech „higieną rasową”, a niekiedy „higieną socjalną” . Po stronie socjalistów już Woltmann przyznawał[31], że bez wątpienia nasze humanitarne starania, ochrona słabszych, wchodzą w konflikt z wymaganiami uszlachetniania rasy opartego na ustaleniach nauk przyrodniczych. Nieuchronnie zatem musiało kiedyś pojawić się pytanie, który punkt widzenia będzie decydujący w praktyce.
Socjaliści odwrócili ostrze polemiki i zaatakowali antysocjalistycznych liberałów ich własną bronią, oskarżając właśnie „kapitalizm” o to, że stoi na przeszkodzie właściwej prokreacji, a tym samym hamuje postęp ludzkości, którego główną dźwignią jest dobór płciowy[32]: Dobór małżeński ma dzisiaj, a mianowicie w wyższych kręgach burżuazji ohydny, metaliczny posmak. Bardziej niż cielesna i umysłowa sprawność, o wyborze decydują ranga i bogactwo.[33]
Okazuje się więc, że to kapitalistyczne społeczeństwo klasowe uniemożliwia optymalny rozwój rasy ludzkiej, którą cechować winna „odpowiedzialność za dziedziczne fizyczne i psychiczne wyposażenie potomstwa”.[34] Przeto kiedy walka klasowa doprowadzi do powstania społeczeństwa socjalistycznego i zniesione zostaną bariery klasowe, będzie można w szerokim zakresie zastosować ustalenia eugeniki, kierując się obiektywnymi przesłankami, i w ten sposób świadomie, przy pomocy politycznych instrumentów, kształtować darwinowski proces ewolucji. Kryje się w tym myśl, że rozwój w kierunku socjalizmu jest także biologicznym procesem ewolucji zmierzającym -i wspomaganym umiejętnie prowadzoną biopolityką – ku (gnostyckim) „czasom ostatecznym” zdefiniowanym przez Marxa. Jak widać z powyższego znaleziono rozwiązanie pozwalające pogodzić faktycznie niemożliwe do pogodzenia koncepcje darwinizmu i marksizmu. Marksizm zdobył „naukową” podwalinę.
W trakcie swojego sporu z antysemickim socjalistą Eugenem Dühringiem [35] Engels zagłębiał się intensywnie we współczesne mu nauki przyrodnicze i ścisłe (jak o tym świadczą chemiczne i matematyczne formuły, których używał), aby je uzgodnić z heglowską dialektyką , na której opiera się marksizm. W rezultacie doszedł do wniosku, że przy pomocy praw dialektyki [36] – prawa przechodzenia ilości w jakość i odwrotnie, prawa wzajemnego przenikania się przeciwieństw i prawa zaprzeczenia zaprzeczenia – można udowodnić komaptybilność teorii marksistowskiej, zakładającej historyczną intencjonalność, i darwinizmu. Trzeba jednak dodać, że bardziej adekwatnego teoretycznego powiązania pomiędzy biologiczną i społeczną ewolucją dostarcza teoria, jaką sformułował Jean-Baptiste Pierre Antoine de Monet de Lamarck.[37] Jej fundamentem jest teza o dziedziczeniu cech nabytych: na przykład długa szyja żyrafy wzięła się stąd, że w okresach suchych wyciągała ją w górę , co -jako korzystne przy poszukiwaniu pożywienia – utrwaliło się i zostało dziedzicznie przekazane. Dlatego można przypuszczać, że socjaliści – wśród nich Hitler – powołując się na Darwina często mieli raczej przed oczyma teorię ewolucji, którą łatwiej było zrozumieć przy pomocy kategorii Lamarcka. Tak jest choćby w przypadku Engelsa, wyjaśniającego powstanie człowieka [38] użyciem narzędzi pracy przez naszych małpich praprzodków, którzy nabyli umiejętności , wchodzące następnie do sumy cech dziedziczonych. W ten sposób – małpy stając się „robotnikami” – same siebie, po socjalistycznemu, uczłowieczyły.[39]
Do teorii Lamarcka, niemożliwej do naukowego udowodnienia – ale po którą od czasu do czasu sięgano w sytuacjach, kiedy pojawiały się problemy niewyjaśnialne na gruncie biologii ewolucyjnej[40] – odwoływano się w ideologicznym obozie socjalistycznym wówczas, gdy pojawiało się niebezpieczeństwo, że konflikt pomiędzy (gnostyckim) marksizmem i (scjentystycznym) biologizmem może zakończyć się wyparciem tego pierwszego przez ten drugi, jak stało się to w przypadku „materializmu biologicznego” propagowanego przez ideologa narodowego socjalizmu Karla Zimmermanna.[41] Problem ten zauważył, prominentny w Ameryce Południowej, argentyński socjalistyczny intelektualista José Ingenieros (1877-1925).[42] Doszedł on, wychodząc od socjalistycznego socjaldarwninizmu, do logicznego wniosku, że – rozpatrywana z naukowego punktu widzenia – „republikańska trójca” jest „absurdem”: (Marksistowski) determinizm zaprzecza wolności, biologizm – równości, zaś zasada walki o byt, przenikająca wszystkie obszary życie – braterstwu. Siłą rzeczy nasuwać się musiało pytanie, który z dwóch niemożliwych do pogodzenia składników należałoby wyselekcjonować lub zrelatywizować, aby zapewnić doktrynie spójność. W Związku Sowieckim pod rządami Stalina [43] rozwiązano ten dylemat wybierając, wcześniej nieobecny tam, prymitywny neolamarckizm[44], reprezentowany najpełniej przez Łysenkę.[45] Było to ze szkodą dla sowieckiego rolnictwa i nauki, ale zarazem dawało pewność, że komunistyczne uformowanie człowieka sowieckiego – a tym samym zdobycze socjalistycznej rewolucji – będzie przekazywane dziedzicznie kolejnym pokoleniom, a zatem będzie nieodwracalne także na płaszczyźnie biologicznej. W efekcie potępiono „reakcyjną genetykę Morgana-Weismanna”.
To pokazuje, że socjalistyczny irracjonalizm [46] w formie specyficznego biologizmu wynikać może -nawet bez udziału darwinizmu – z samych tylko marksowskich (pseudo-teologicznych) założeń. Ale i same te założenia poddawane są w wątpliwość i coraz częstszy jest wśród socjalistów pogląd, że naukowa socjalistyczna polityka ludnościowa wymaga rezygnacji z marksistowskich dogmatów. Porzucili je oczywiście wyznawcy narodowosocjalistycznego „biologicznego materializmu”, ale nawoływał do tego już socjaldemokratyczny eugenik Alfred Grotjahn [47], o nastawieniu raczej antymarksistowskim, żądając – w oparciu o twierdzenie Bebla, że „socjalizm to zastosowana nauka” – aby kierować się wynikami młodej gałęzi nauki, jaką jest eugenika, a nie dogmatami, ustanowionymi przez klasyków socjalizmu w czasach, kiedy ta nauka jeszcze nie istniała. Ułatwieniem powinna być pamięć o tym, że dla pionierów eugeniki w Niemczech, W. Schallmayera i A.Ploetza punktem wyjścia była myśl socjalistyczna. Wolno sądzić, że Marx na pewno przywitałby z zadowoleniem to „twórcze rozwinięcie” socjalizmu, wszak w 1881 roku, odpowiadając na zapytanie Kautsky”ego, dał wyraz swojemu przekonaniu, iż społeczeństwo komunistyczne będzie zmuszone „regulować produkcję ludzi tak samo, jak uregulowało już produkcję rzeczy”, co więcej właśnie ono potrafi uczynić to „bez większych trudności”. [48]
Socjaldemokratyczna selekcja ludzi
Już Bernard Shaw[49] uważał, że jedynym możliwym rodzajem socjalizmu jest „uspołecznienie selektywnej hodowli człowieka, innymi słowy, ludzkiej ewolucji”: Musimy wyeliminować Jahusów, albo ich głosy zrujnują demokratyczne państwo. Dla celów sztucznego zapłodnienia trzeba uspołecznić plazmę nasienia (tak brytyjski socjalista Herbert Brewer), aby każda jednostka mogła cieszyć się najlepszym pochodzeniem (Julian Huxley). Co oczywiste, traktowanie małżeństw jako sprawy prywatnej musiało zostać uznane za wyraz postawy asocjalnej; nadchodzi czas, uważał Harold Laski, w którym społeczeństwo dostrzeże w płodzeniu jednostek słabych i cherlawych zbrodnię przeciwko sobie. Ten pogląd naczelnego ideologa Partii Pracy sformułował już wcześniej Woltmann[50], stwierdzając, że trudno zrozumieć, dlaczego nie można uważać płodzenia chorych i słabowitych dzieci za wykroczenie przeciwko „obyczajności”, skoro zdrada małżeńska i inne podobne występki przeciw „obyczajności” podlegają karom zgodnie z kodeksem karnym.
W podobnym duchu wypowiedział się prominentny polityk austriackiej socjaldemokracji okresu międzywojennego Julius Tandler, zajmujący się polityką zdrowotną .[51] Według niego „płodzenie chorych dzieci będzie tak samo wstrętne dla świadomości narodu jak kazirodztwo”.[52] Ponieważ dzieci posiadają prawo do dobrego zdrowia, społeczeństwo – ich „naturalny rzecznik” – musi, wprowadzając obowiązek uzyskania zezwolenia na zawarcie małżeństwa, co „na razie jest niemożliwe”[53] (będzie możliwe dopiero po zbudowaniu socjalizmu), zadbać o to, żeby rodziły się zdrowe dzieci. Leży to w interesie polityki ludnościowej, w ramach której ludzkiego życia nie wartościuje się z indywidualistycznego punktu widzenia (…) ani też z punktu widzenia uczuć i moralności.[54] „Podstawą idealnego państwa” winien być „człowiek w pełni zdrowy na duszy i ciele” – tak brzmi socjaldemokratyczny postulat.[55] Również intelektualiści komunistyczni uważali za rzecz niepodlegającą dyskusji, że celem przyszłej socjalistycznej higieny rasowej będzie świadome rozwijanie w łonie gatunku człowieka tych ludzkich typów, które w największym stopniu odpowiadają nowym gospodarczym i kulturalnym warunkom życia w socjalizmie.[56]
Nasuwa się tu pytanie, jaki los miałby spotkać ów „materiał ludzki” (pojęcie normalnie używane w tym dyskursie), który nie sprostałby zdrowotnym i „wydajnościowym” wymaganiom społeczeństwa socjalistycznego. Jedno z czasopism będące trybuną socjaldemokratycznych „reformatorów życia” pisało jeszcze w styczniu 1933 roku [57] (czyżby to miał być przejaw „walki z faszyzmem”?): Podczas gdy hodowcę zwierząt, który pozwala rozmnażać się poślednim egzemplarzom , uznaje się w najlepszym razie tylko za bardzo głupiego, to w przypadku ludzkiego społeczeństwa zezwala się na „zachwaszczanie go przez małowartościowe elementy”. Dlatego jest już „najwyższy czas”, aby – zastosowawszy środki higieny rasowej – wreszcie położyć temu kres. „Prawu do życia” nadano w artykule charakter „warunkowy”, ponieważ natura nie zna wybaczenia grzechów; jeśli człowiek nie podporządkuje się prawom natury, musi cierpieć wskutek swoich błędów. Podkreśla się w nim jednak bardzo wyraźnie, że tej naturalnej selekcji w żadnym razie nie wolno naśladować wysuwając polityczny postulat „niszczenia ludzkiego życia”. W zamian za to proponuje się, aby zapobiegać posiadaniu dzieci przez ludzi „niepełnowartościowych” metodami eugeniki, z przymusową sterylizacją włącznie.
Nie były to wyłącznie teoretyczne rozważania, jak świadczy o tym przykład Szwecji – wzorowego państwa socjaldemokratycznego[58], gdzie na podstawie odpowiedniego ustawodawstwa z roku 1934 i 1942 (zwróćmy uwagę na daty!) dokonano w latach 1935-1975 62 888 zabiegów przymusowej sterylizacji.[59] Jest jasne, że z teoretycznych założeń socjalistycznego socjaldarwinizmu, którego celem jest uszlachetnienie gatunku ludzkiego, wywieść można nakaz uśmiercania ludzi przez państwo. Nie stoi z tym w sprzeczności fakt, że socjaldemokratyczni teoretycy wzdragali się przed wyciagnięciem ostatecznych wniosków ze swojej własnej teorii, podobnie jak uchylili się przed konsekwentnym urzeczywistnieniem rewolucyjnych haseł, preferując postawę wyczekującą. Gdyby chcieli być bardziej konsekwentni i wierni teoretycznym przesłankom swojej ideologii, musieliby sięgnąć po metody „faszystów” (!)
Możliwość uśmiercania przez państwowe instytucje przesuwano zatem do przyszłego państwa socjalistycznego, np. laburzystowski futurolog Herbert George Wells przewidywał, że w socjalistycznym państwie przyszłości prawa nieuleczalnie chorych i alkoholików akceptowane będą tylko pod warunkiem, że nie będą się oni rozmnażać. W przeciwnym wypadku (socjaldemokratyczne) społeczeństwo przyszłości nie cofnie się przed ich uśmierceniem.[60] Na razie, w epoce burżuazyjnej opowiadano się za przymusową aborcją „urzędowo nakazaną w stosunku do debili, aby w każdym pokoleniu do minimum zmniejszyć ilość biologicznych plew” .[61]
Lewicowa specjalistka od higieny społecznej Oda Olberg (1872-1955) była zdecydowaną zwolenniczką eutanazji, aczkolwiek „jako matka” dostrzegała trudne dylematy, jakie się z tym wiążą. „Miłość matczyna” bowiem, w której „bije źródło nieracjonalnego z punktu widzenia rasy miłosierdzia , jest zarazem związana z funkcją dla rasy nieodzowną”. Zatem skorygować trzeba „naturę” „miłości matczynej”, w której ogniskuje się podstawowa rasowo-higieniczna sprzeczność. „Miłosierdzie instynktowne można zastąpić miłosierdziem roztropnym i przemyślanym”.[62]
Austriacki socjaldemokrata Julius Tandler przesunął eutanazję do przyszłego społeczeństwa socjalistycznego, gdyż wymaga ona zmiany mentalności, która jeszcze nie nastąpiła: Jak wielkie nakłady muszą ponosić państwa na życie całkowicie niewarte życia, można zobaczyć na przykładzie Niemiec, gdzie 30 000 kretynów kosztuje państwo 2 miliardy przedwojennych marek . W obliczu takich sum, aktualności i znaczenia nabiera problem niszczenia życia niewartego życia w interesie zachowania życia wartego życia. Z pewnością istnieją etyczne, humanitarne lub fałszywie humanitarne względy, które przemawiają przeciwko temu, ale ostatecznie do świadomości narodu coraz mocniej i mocniej przebijać się będzie idea, że trzeba poświęcić życie niewarte życia, aby zachować życie warte życia. Dzisiaj bowiem niszczymy wielokroć życie warte życia po, żeby zachować życie niewarte życia. [63]
W kontekście całego tego socjalistycznego zespołu idei należałoby pytać, co właściwie miał na myśli Bernard Shaw, kiedy postulował wynalezienie zabijającego bezboleśnie „humanitarnego gazu”, dzięki czemu będzie można podnieść „extermination” na poziom naukowy. [64] W każdym razie radykalne tezy tego laburzystowskiego eugenika-hobbysty robiły furorę w brytyjskiej prasie, która donosiła o „wolnej miłości” i „komorach śmierci” [65] – zestawienie, w osobliwy sposób stale powracające w utopistycznych fantazjach, do dziś jeszcze pobudzających wyobraźnię, jak w przypadku tzw. Lebesnbornu nazywanego „burdelem SS” lub „esesmańskim ośrodkiem kopulacyjnym”. Tak jakby płodzenie i uśmiercanie były dwoma stronami tego samego procesu socjalistycznego ulepszania gatunku ludzkiego: W czasie gdy w obozach koncentracyjnych dokonywało się przemysłowo zorganizowane niszczenie tak zwanego „niepełnowartościowego życia, w ośrodkach położniczych rodziły się dzieci pożądane pod względem rasowym .[66]
Skrupuły wobec ulepszania na socjalistyczną modłę gatunku ludzkiego przy pomocy „humanitarnego gazu”, w skonstruowanych przez kierownika Wydziału Ekonomicznego NKWD w regionie moskiewskim Isaja Dawidowicza Berga [67], ciężarówkach gazowych (duszogubkach) i tam po raz pierwszy wypraktykowanych[68], z pewnością malały bardzo mocno, jeśli ktoś podzielał (na wskroś marksistowski) pogląd prominentnego polityka wczesnej fazy socjalizmu w Rosji, Eugeniusza Preobrażeńskiego, według którego rzeczą „absurdalną” jest traktowanie ciała jako osobistej własności, ponieważ jednostka stanowi jedynie przejściowy moment w historii gatunku.[69] Aby w miarę możliwości móc uniknąć tego typu dalekosiężnych konsekwencji, leżących wprawdzie w logice socjalistycznego utopizmu, ale wywołujących jednak pewien moralny dyskomfort, to znaczy, aby nie być zmuszonym do podejmowania takich humanitarnych decyzji w interesie postępu ludzkości, proponowano zniesienie swobodnego rozmnażania się.
Fabianin Havelock Ellis już w 1912 roku w swojej pracy The Task of Social Hygiene pisał, że celem socjalizmu jest równość, a skoro pewne nierówności są uwarunkowane genetycznie, to można je usunąć w drodze planowego wyselekcjonowania przez państwo „piękniejszych jednostek”. Również Preobrażeński uważał, że w obliczu przejściowego charakteru pojedynczego człowieka, pojęcie „własnego potomstwa” jest pozbawione sensu, i opowiadał się dlatego za „pełnym i oczywistym prawem społeczeństwa” do ścisłej reglamentacji życia płciowego, „aby udoskonalić rasę poprzez naturalną selekcję”. Na dwa lata przed Ellisem naczelny ideolog SPD Kautsky opisał bardzo plastycznie cel, jakiemu służyć ma – przynajmniej teoretycznie – socjaldemokratyczna selekcja ludzi: Powstanie nowe pokolenie, silne, piękne i pełne radości życia, jak bohaterowie greckiej epoki heroicznej, jak germańscy wojownicy z czasów wędrówki ludów, których wyobrażamy sobie podobnych do owych mocnych natur, jakie dziś jeszcze spotkamy wśród mieszkańców Czarnogóry.[70]
„Socjaldemokrata”( jak sam siebie określił) Trocki [71], twórca Armii Czerwonej i właściwy założyciel sowieckiego systemu eksploatacji robotników przymusowych, uważał, że ten „wyzwolony człowiek”, który nie zechce już „pokornie podporządkować się nieprzejrzystym prawom dziedziczenia i ślepego doboru płciowego” będzie „nieporównanie silniejszy, mądrzejszy i wrażliwszy” niż dotychczasowe warianty człowieka; jego ciało będzie bardziej harmonijne, jego ruchy bardziej rytmiczne, jego głos bardziej melodyjny. Dynamiczna teatralność przeniknie formy życia codziennego. Przeciętny ludzki typ wzniesie się do poziomu Arystotelesa, Goethego i Marxa.[72] Łatwo zrozumieć tych bardziej niecierpliwych socjalistów, którzy uważali, że na powstanie człowieka przyszłości nie można po prostu czekać do nadejścia socjalizmu, ale – raczej odwrotnie – cel tak wzniosły i ambitny jak socjalizm należy przybliżyć już dziś, wyselekcjonowując odpowiednich ludzi przy pomocy eugeniki i higieny rasowej („socjalistyczne środki bojowe”).
Działacz związków zawodowych i ekspert SPD Karl-Valentin Müller wywodził [73], iż naśladując ogrodnika, który niszczy zielsko, należy wyrzucić zbędny „ludnościowy balast”, aby wyhodować inteligentną socjalistyczną warstwę robotników i „najbardziej utalentowanych socjalistycznych przedsiębiorców”.[74] Odwołując się do współczesnej myśli amerykańskiej[75] , Müller proponował, aby wobec 10% ludności zastosować możliwie „humanitarne” techniki sterylizacyjne. Konsekwentnie poszedł on drogą od socjaldemokraty do prominentnego ideologa narodowosocjalistycznego Niemieckiego Frontu Pracy, ponieważ zrozumiał, iż tam nie może być mowy o „popadnięciu w konflikt z uznanymi naukowymi doktrynami”. „Eugenika” – stwierdzał Müller – „jest całkowicie zgodna z poparciem dla socjalizmu”. Drogę do NSPD przetarł mu poseł z ramienia SPD i prokurator (po wojnie premier Bawarii) Wilhelm Hoegner, który w 1931 roku nie wykluczał głosowania razem z NSDAP w kwestii wprowadzenia w życie pewnych eugenicznych projektów. Natomiast socjaldemokratyczna frakcja w Reichstagu tymczasowo zrezygnowała „na początku 1932 roku z popieranej wcześniej polityki sterylizacji z obawy przed rosnącymi wpływami narodowego socjalizmu.[76]
Podobnie jak komuniści zarzucali SPD „zdradę” takich czy innych rewolucyjnych ideałów, tak samo narodowi socjaliści mogli zarzucać SPD „zdradę ideałów eugeniki”. Ale nie do wszystkich oskarżenie to się odnosiło. Na przykład „bliski przyjaciel” założyciela socjaldemokracji niemieckiej Augusta Bebla, „ojciec” niemieckiej genetyki Alfred Ploetz (1860-1940), który jako sympatyk SPD, mieszczący się w szerokim nurcie ideologii socjalistycznej, okres obowiązywania ustaw przeciwko socjalistom spędził na emigracji w Szwajcarii, nie miał większych trudności (podobnie jak Eugen Fischer), aby stać się zwolennikiem nazistowskiego rasizmu, i to mimo iż obaj przed 1933 rokiem wprawdzie myśleli w kategoriach rasowych, ale nie byli specjalnie antysemiccy .[77]
To prawda: socjaldemokratyczni teoretycy rezerwowali swoje najdalej idące wizje hodowli ludzi na czas po zbudowaniu socjalizmu i zajmowali się głównie- pomijając eugenicznie uzasadniane doradztwo małżeńskie – również eugenicznie motywowaną debatą na temat aborcji i pracami wstępnymi nad projektami ustaw. Czy zwalnia to socjaldemokrację z konieczności własnego „rozrachunku z przeszłością”? Przecież te projekty mogły zostać (i były) wykorzystane. Narodowy socjalizm, który nieprzypadkowo tak się nazywał, wychodził z założenia, że wraz z dojściem do władzy Hitlera nastał socjalizm, a zatem przyszedł czas, aby pewne sprawy wreszcie potraktować poważnie (narodowy socjalizm po 1933 roku to „realny socjalizm”). Identyczny pogląd wyraził dokładnie w tym samym czasie, mianowicie w roku 1933, sowiecki teoretyk Maksym Gorki: Bliski jest czas, w którym nauka władczo zwróci się do istot zwanych normalnymi: chcecie, żeby wszystkie choroby, słabe strony, ułomności, uwiąd starczy i przedwczesna śmierć organizmu zostały zbadane szczegółowo i dokładnie? Badań tych nie można przeprowadzić, eksperymentujac na psach, królikach i świnkach morskich. Niezbędne są doświadczenia na samym człowieku (…) Potrzebne będą do tego setki jednostek ludzkich. Tym samym odda się jednak ludzkości prawdziwą przysługę, co oczywiście jest znacznie ważniejsze, bardziej użyteczne niż eksterminacja dziesiątków milionów zdrowych istot dla wygody nędznej, psychicznie i moralnie zdegenerowanej klasy drapieżników i pasożytów. [78]. To wyznanie socjalisty z kraju realnego socjalizmu, a nie tylko snującego projekty na przyszłość, trafnie skomentowano: W oddali, na końcu tego procesu majaczy Auschwitz . [79] To jeszcze jedna trafna opinia, która wskazuje na rzeczywiste, ideologiczne źródła (narodowo)socjalistycznej praktyki, której symbolem stał się „Auschwitz”.
Przeł. Tomasz Gabiś
Więcej ciekawych tekstów Tomasza Gabisia na stronie prywatnej www.tomaszgabis.pl
Tomasz GABIŚ (ur. 1955) – publicysta i myśliciel konserwatywny, wybitny znawca problematyki niemieckiej. Od kilku lat identyfikuje siebie jako postkonserwatysta. Początkowo studiował polonistykę. Ukończył germanistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 80. XX wieku działał w opozycji. W 1987 roku był jednym z sygnatariuszy aktu założycielskiego Unii Polityki Realnej. Działał w niej do połowy lat 90. W tym okresie publikował również artykuły w tygodniku Najwyższy CZAS!. W latach 1991-2003 był redaktorem naczelnym pisma Stańczyk. Członek honorowy Organizacji Monarchistów Polskich i Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. Publikuje w Nowym Państwie, Arcanach, Obywatelu i Opcji na Prawo.
Dziękujemy panu Tomaszowi Gabisiowi za wyrażenie zgody na przedruk tekstów na naszym portalu.
PRZYPISY
[1] Karl Marxs, Przymusowa emigracja.-Kossuth i Mazzini.-Kwestia uchodźców.-Korupcja wyborcza w Anglii.-Pan Cobden [w:] Dzieła, t.8, s.621n.
[2] Zob. niejasną uwagę Engelsa: “Śmierć jest albo rozkładem ciała organicznego, które nie pozostawia po sobie nic oprócz chemicznych składników, które tworzyły jego substancję, lub też pozostaje po nim jakaś zasada życiowa, coś, co jest mniej lub więcej identyczne z duszą i przetrwa wszystkie istniejące organizmy, nie tylko człowieka. Wystarczy więc po prostu za pomocą dialektyki uświadomić sobie naturę życia i śmierci, ażeby skończyć z prastarym zabobonem [wiarą w nieśmiertelność duszy -JS]“, Dialektyka przyrody [w:] Dzieła t.20, s.656.
[3] Zob. Michael Hagemeister, Unsterbliche Körper [w:] Boris Groys, Michael Hagemeister (Hrsg.), Die Neue Menschheit. Biopolitische Utopien in Russland zu Beginn des 20. Jahrhunderts, Frankfurt 2005, s.37.
[4] Aczkolwiek Konstanty Mielnikow, architekt szklanej trumny Lenina zajmował się kwestią przezwyciężenia śmierci. Zob.Hagemeister, tamże.
[5] Zob. Jan Assmann , Herrschaft und Heil. Politische Theologie in Altägypten, Israel und Europa, München-Wien 2000, s.137n.
[6] Tak uważa Boris Groys , dz.cyt., s.9.
[7] Jego ideologię dobrze rekonstruuje Hans Günther, Der sozialistische Übermensch. M.Gorkij und der sowjetische Heldenmythos, Stuttgart 1993. W analizie Günthera na krytykę zasługuje tylko to, że, konstatując podobieństwo poglądów Maksyma Gorkiego i Alfreda Rosenberga, twierdzi, iż chodzi o „całkiem odmienne założenia światopoglądowe” (s.150n.). I to twierdzi, mimo iż podobieństwa sięgają aż do dziedziny polityki kulturalnej: odpowiednikiem stalinowskiej „kampanii przeciwko formalizmowi i naturalizmowi”, była narodowosocjalistyczna „walka przeciwko sztuce zdegenerowanej”; zob. s.153n.
[8]Również niemieckim „ojcom wypraw kosmicznych” , Hermanowi Ganswindtowi, Maxowi Valierowi i Hermanowi Oberthowi przypisuje się skłonność do mistyczno-fantastycznych i okultystycznych spekulacji oraz fascynację zjawiskami paranormalnymi. Co najmniej jeden z nich- Valier – nie tylko konstruował napęd rakietowy, ale był także współautorem obszernej „okultystycznej teorii wszechświata” (Okkulte Weltallslehre, 1922), w której – podobnie jak Ciołkowski – cały wszechświat rozpatrywany jest jako „żywy i obdarzony duszą organizm”; zob. na ten temat Hagemeister,dz.cyt., s.65, przypis 136.
[9]Zob. Hagemeister, dz.cyt., s.62.
[10]Takiego sformułowania użył Hagemeister, tamże,s.35.
[11]Zob. jego rozprawę z 1924 roku przedrukowaną u Groysa i Hagemeistera (dz.cyt.)
[12]Zob. tamże, s.62, przypis 126.
[13]Taki tytuł nosi książka Wilfrieda Daima, Der Mann, der Hitler die Ideen gab. Die sektiererischen Grundlagen des Nationalsozialismus, Wien-Köln-Graz 1985.
[14]Tak Enrico Syring, Hitler- seine politische Utopie, Berlin 1994, s.20.
[15]Doris Byer, Rassenhygiene und Wohlfahrtspflege. Zur Entstehung eines sozialdemokratischen Machtdispostivs in Österreich bis 1934, Frankfurt 1988, s.199, przypis 3.
[16]W liście do Lassalle’a z 1861 roku; zob. Konrad Löw, Das Rotbuch der kommunistischen Ideologie. Marx & Engels – Die Väter des Terrors, z przedmową Stéphane Courtois, München 1999, s.137.
[17]Zob. Löw , tamże, s.231.
[18]Tę wewnętrzną walkę Kautsky’ego dobrze opisuje Alfred Kelly, The Descent of Darwin. The Popularization of Darwinism in Germany 1860-1914, Chapel Hill (North Carolina), 1981, s.125n. Rozdział 7 jego książki zatytułowany Darwin, Marx, and the German Workers (s.123n.) jest chyba najlepszą rzeczą, jaką poświęcono temu problemowi.
[19]Zob. na ten temat Michael Schwartz, „Proletarier” und „Lumpen”. Sozialistische Ursprünge eugenischen Denkens, „Vierteljahreshefte für Zeitgeschichte”, 1994 z. 4.
[20]Zob. George L. Mosse, Die Geschichte des Rassismus in Europa, Frankfurt 1990, s.99.
[21]Tak Michael Schwartz, Sozialistische Eugenik. Eugenische Sozialtechnologien in Debatten und Politik der deutschen Sozialdemokratie 1890-1933, Bonn 1995, s.29.
[22]Henriette Fürth, Die Regelung der Nachkommenschaft als eugenisches Problem, 1929, s.138; tutaj cyt. za: Schwartz, Sozialistische Eugenik…, s.29.
[23]Schwartz, Proletarier…., s.569.
[24]Zob. Arnold Künzli, Karl Marx. Eine Psychographie, Wien-Frankfurt-Zürich 1966, s.533n.
[25]Na temat idei postępu zob. fundamentalną pracę Petera J.Bowlera, Evolution. The History of an Idea, Berkeley-Los Angeles-London 1984.
[26]Zob. dokładniejsze wywody na ten temat w rozdziale 5 niniejszej książki.
[27]Zob. u Alfreda Kelly’ego , dz.cyt., s.125.
[28]Zob. Léon Poliakov, Der arische Mythos. Zu den Quellen von Rassismus und Nationalismus, Wien 1971 s.245.
[29]Zob. na ten temat Richard Weikart, The Origins of Social Darwinism in Germany 1859-1895, „Journal of the History of Ideas”, 1993 nr 3. Na stronie 488
Weikert wskazuje także na socjalistów.
[30]Zob. Karl Kautsky, Vermehrung und Entwicklung in Natur und Gesellschaft, Stuttgart 1910, s.262.
[31] Zob. Ludwig Woltmann, Die Darwinsche Theorie und der Sozialismus. Ein Beitrag zur Naturgeschichte der menschlichen Gesellschaft, Düsseldorf 1899, s.370.
[32] Tamże, s.371.
[33] Tamże, s.380
[34] Tamże.
[35] Na temat socjaldemokratycznego antyantysemityzmu zob. wywody w rozdziale 6 niniejszej książki
[36] Zob. Engels, Dialektyka przyrody [w:] Dzieła t.20, s.412.
[37] Zob. na ten temat Peter Bowler, Evolution. The History of an Idea, Berkeley-Los Angeles-London 1984, s.76n., w rozdziale „Erasmus Darwin and Lamarck”. Erasmus Darwin był dziadkiem znanego wszystkim Darwina, wyznającym poglądy bliższe lamarckizmowi niż koncepcjom wnuka.
[38] Zob. Engels, Dialektyka przyrody, rozdz. „Rola pracy w procesie uczłowieczenia małpy”, [w:] Dzieła, t.20, s.525n.
[39] Na temat teologiczno-absurdalnych wyjaśnień u Marxa, zob. Künzli, dz.cyt., s.531n.
[40] Zob.Bowler, (dz.cyt.) w rozdziałach poświęconych neolamarckizmowi (s.243n.) oraz relacji neolamarckizmu i społeczeństwa (s.278n.)
[41]Zob. na ten temat Leon Poliakov , Joseph Wulf, Das Dritte Reich und seine Denker. Dokumente und Berichte, Wiesbaden 1989, s.418n.
[42]Zob. na ten temat Eduardo A. Zimmermann, Racial Ideas and Social Reform: Argentina 1890-1916, „Hispanic American Historical Review” 1992 nr 1.
[43]O tym, jak bardzo problematyka była istotna w oczach Stalina, świadczy fakt, że Stalin osobiście poprawiał teksty wykładów Łysenki, zob. Kirill O. Rossianov, Editing Nature, Joseph Stalin and the „New” Soviet Biology, „Isis” 1993 nr 4.
[44]Obszernie na ten temat pisze Shores A.Medwedjew, Der Fall Lyssenko. Eine Wissenchaft kapituliert, München 1974. Z jego wywodów ( s.50n. i 113n.) wynika, że Stalin obawiał się, iż sowiecki komunizm mógłby pod wpływem darwinizmu przeobrazić się w faszyzm!
[45]Zob. na ten temat Loren R. Graham, Science and Values: The Eugenic Movement in German and Russia in the 1920s, „American Historical Review”, 1977 nr 5. Graham pokazuje skutki, jakie miało w Związku Sowieckim jawne utożsamienie lamarckizmu i marksizmu, które wcześniej nie występowało.
[46]Całkowicie niedorzeczny jest pogląd Spektorowskiego (zob. Alberto Spektorowski, The Eugenic Temptation in Socialism: Sweden, Germany and the Soviet Union, „Comparative Studies in Society and History” 2004 nr 1, s.85), jakoby dogmaty marksizmu-leninizmu stanowiły zaporę dla przyjmowania koncepcji socjalno-biologicznej manipulacji ludzkim postępem.
[47]Zob. Alfred Grotjahn, Die Hygiene der menschlichen Fortpflanzung. Versuch einer praktischen Eugenik, Berlin-Wien 1926 s.290n.
[48]Zob. Löw, (dz.cyt., s.223), który ten passus komentuje następująco: Jak miałoby to się wydarzyć bez przymusu i bez zwierzchniej władzy – państwo wszak obumarło – pozostaje całkowicie niejasne.
[49]Zob. Bernard Shaw, Man and Superman. A Comedy and a Philosophy, Leipzig 1913 s.298.
[50]Ludwig Woltmann, Die Darwinsche Theorie und der Sozialismus. Ein Beitrag zur Naturgeschichte der menschlichen Gesellschaft, Düsseldorf 1899, s.374, przypis 2.
[51] Szczegóły na temat socjaldemokratycznej eugeniki w Austri u Doris Byer, dz.cyt.
[52] Zob. Julius Tandler, Ehe und Bevölkerungspolitik, Wien 1924, s.21n.
[53] Tamże, s.21.
[54] Tamże, s.7.
[55] Tak choćby Andreas V.Knack, Ein Aktionsprogramm zum Gesundheitswesen? „Neue Zeit” (1922), tu cyt. za Schwartz, Proletarier…, s.562 i przypis 116.
[56] Zob. Schwartz, tamże.
[57] Cyt. za: Schwartz, Proletarier…, s.555 i przypis 88.
[58] Zob. ogólnie o Szwecji Roland Huntford, Wohlfahrtsdiktatur. Das schwedische Modell, wyd. IV, Frankfurt-Berlin-Wien 1974. Socjaldemokracja szwedzka rządząca krajem przez dziesięciolecia mogła jako „produkt niemiecki” powoływać się na „sukcesję apostolską po Marxie” (s.52n.), co pozwala zrozumieć jej wielką sympatię do niemieckiego narodowego socjalizmu (s.51)
[59] Taką liczbę podaje Spektorowski, (dz.cyt., s.90 ) powołując się na pracę G.Broberga i N.Roll-Hansena Eugenics and the Welfare State, 1996, s.108n.
[60] Zob.rozdział 1. niniejszej książki.
[61] Zob. Byer, dz.cyt., s.133.
[62] Cyt. za: Byer, tamże.
[63] Tandler, dz.cyt., s.17. Podkreślone zdanie jest w oryginale wydrukowane rozstrzelonym drukiem i ma następujący sens: jeśli w czasie wojny poświęca się nawet „wartościowe” życie, to tym bardziej w okresie pokoju wolno poświecić życie „bez wartości”. W następnym akapicie Tandler krytykuje jako nieracjonalną postawę, która zapewnianie „debilom” przez społeczeństwo „pogodnej starości” , uważa za przejaw humanitaryzmu.
[64] Tak George Watson, Disinvitation of Nolte, „Encounter”, styczeń 1989, s.35.
[65] Zob. Michael Freeden, Eugenics and Progressive Thought: A Study in Ideological Affinity, „The Historical Journal” 1979 nr 3.
[66] Tak Heike Hupert na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z 21.02.2007 w recenzji filmu Sie ist meine Mutter. Recenzja ma nagłówek Himmlers Rassenklase. Die Kinder vom Lebensborn.
[67] Zob. Alexander Solschenizyn, „Zweihundert Jahre zusammen”. Die Juden in der Sowjetunion, München 2003, s.483n.
[68] Zob. Joachim Hoffmann, Stalins Vernichtungskrieg 1941-1945. Planung, Ausführung und Dokumentation, wyd. VI, München 2000, s.171n.
[69] Zob. Igor Schafarewitsch Igor, Der Todestrieb der Geschichte. Erscheinungsformen des Sozialismus, Frankfurt-Berlin-Wien 1980, s.300n.
[70] Kautsky, Vermehrung…, s.267 – w rozdziale końcowym o „higienie rasowej”.
[71]Zob. Sonja Margolina, Das Ende der Lügen. Russland und die Juden im 20. Jahrhundert, Berlin 1992, s.100. Według niej Trocki na pytanie, czy zalicza siebie do żydostwa, odparł: „Jestem socjaldemokratą i nikim więcej”.
[72]W artykule opublikowanym na łamach gazety partyjnej „Prawda” zatytułowanym Sztuka rewolucji i sztuka socjalistyczna, przedruk w: Groys, Hagemeister, dz.cyt., s. 416n, s.421.
[73]Na temat Karl-Valentina Müllera zob. Schwartz, Proletarier…,s.565n, oraz Byer, dz.cyt.,s.160n.
[74]Zob. Karl-Valentin Müller, Arbeiterbewegung und Bevölkerungsfrage, Jena 1927, s.89.
[75] Zob. w tej kwestii Edwin Black, War against the Weak. Eugenics and America’s Campaign to Create a Master Race, New York 2004, oraz Kenneth M. Ludmerer, Genetics and American Society – A Historical Appraisal, Baltimore-London 1972
[76]Zob. Schwartz, Proletarier…, s.567n.
[77] George L.Mosse , Die Geschichte des Rassismus in Europa, Frankfurt 1990, s.99. Nie należy jednak obu tych postaw – tak jak to rutynowo czynią eksperci z niemieckich tajnych służb nadzorujących „rozrachunek z przeszłością” – mylić ze sobą, bo choć historycznie rzecz biorąc często występują one razem, to jedna drugiej nie warunkuje: byli rasiści, którzy nie byli antysemitami, i antysemici, którzy nie byli rasistami
[78]Cyt. za: Stéphane Courtois , Nicolas Werth , Jean-Louis Panné, Andrzej Paczkowski, Karel Bartosek, Jean-Louis Margolin Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, prześladowania, przeł. K.Wakar, A.Nieuważny, B.Panné, A.Daniłowicz-Grudzińska, A.Matuszyn-Suh, M.Michalik, W.Gilewski, Warszawa 1999.Courtois , s.702.
[79]Zob. Margolina, dz.cyt., s.74.