Tadeusz Rogowski

Debata prezydencka i postulat JOW

Korwin-MikkeWczorajsza debata prezydencka wywołała mieszane odczucia wśród zwolenników Pawła Kukiza. Na gorąco dzielę się kilkoma własnymi refleksjami .

Zacznijmy od tego, że na start Pawła Kukiza w wyborach trzeba patrzeć z innej, dłuższej perspektywy niż tylko obecne wybory. Jest to raczej jeden z etapów długiego procesu zapoczątkowanego przez prof. Jerzego Przystawę i jego przyjaciół, którzy w 1993 roku założyli Ruch JOW. Upłynęło już ponad 20 lat, ale warto pamiętać, że około 15 lat zajęła walka o przełamanie blokady medialnej. Pamiętamy Marsze JOW w Warszawie, podczas których otoczeni byliśmy kamerami i mikrofonami, a na drugi dzień bezskutecznie szukaliśmy w mediach jakichkolwiek informacji o tym wydarzeniu. Pamiętamy ostrą walkę toczoną na powstających dopiero wówczas portalach i platformach blogowych o prawo obywatelstwa postulatu JOW w społeczeństwie.

Foto: Janusz Korwin-Mikke podczas manifestacji w Warszawie w 2005 i 2011 roku. Foto: Tadeusz Rogowski i Agnieszka Przystawa.

Korwin-MikkeI wtedy pojawił się Paweł Kukiz, który przebojem, na fali wielkiej sławy zdobył niezdobyte dotąd bastiony. U mnie zawsze wywołuje to humorystyczne skojarzenie. Oto my, starzy woJOWnicy, toczymy walkę pod murami obleganego miasta, mozolnie wybijamy wyłom w murze obronnym, z góry leci na nas grad strzał i kamieni, leje się gorąca smoła i strugi ognia, a tu nagle pod bramę podjeżdża Paweł Kukiz, wysiada, wyjmuje kluczyki z kieszeni, otwiera furtkę w bramie i spokojnie wchodzi do miasta odprowadzany wzrokiem zdębiałych woJOWników. Myślę, że podobne odczucia ma większość uczestników walki o JOW. Łatwość z jaką Paweł Kukiz przełamał blokadę medialną zdumiewa, a zarazem budzi podziw i daje wyobrażenie o sile sławy. System nie mógł zlekceważyć ulubieńca milionów.

Kto o tym nie pamięta, nie zrozumie skali sukcesu, jaki stał się naszym udziałem; sukcesu, którego autorami są Paweł Kukiz i uczestnicy Ruchu JOW w Polsce, zarówno ci starsi, jak i wyróżniające się dziś młode pokolenie woJOWników ukształtowane przez ideały NZS. Zdołaliśmy przebić się z postulatem JOW do opinii publicznej. Polacy usłyszeli o JOW, wielu ta idea porwała, do innych dopiero dociera, innych intryguje, jeszcze innych irytuje, ale tego już nikt nie zatrzyma. Polacy dowiedzieli się, że „demokracja”, którą nam zafundowano, nie jest demokracją w stylu zachodnim lecz jej atrapą, imitacją, iluzją. Przez 25 lat wmawiano nam, że to, co obserwujemy to jest normalna demokracja nie różniąca się od rozwiązań przyjętych na świecie. Kiedy jednak Polacy dowiedzieli się, że między demokracją zachodnią, a demokracją w Polsce jest taka różnica, jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym, natychmiast dostrzegli alternatywę i odzyskali nadzieję na przywrócenie normalności w polityce.

JOW i Paweł Kukiz to nowe imiona polskiej nadziei na normalny świat, na demokrację w Polsce. Gdyby nawet dzisiaj Paweł Kukiz wycofał się z kampanii, to jego cel polityczny jakim było przełamanie bariery medialnej i wyjście do społeczeństwa z ofertą JOW, już został osiągnięty. Kukiz, który jest amatorem i źle się czuje w bagnie systemu partyjniackiego, okazał się najbardziej skutecznym politykiem demokratycznym w Polsce, osiągającym swoje cele jeszcze przed rozstrzygnięciem wyborów. W kraju pozostającym w politycznym letargu i poczuciu beznadziei, przywrócił wiarę w sens obywatelskiego zaangażowania i troski o dobro wspólne.

Moim zdaniem, Janusz Korwin-Mikke we wczorajszej debacie przegrał swoją szansę na potwierdzenie dobrego wyniku do Parlamentu Europejskiego w wyborach krajowych. Jeśli nie uczyni tego na krajowym podwórku, zniknie jako gracz polityczny po następnych wyborach do Europarlamentu. Wie o tym i chwyta się brzytwy. Jego ewidentna zdrada postulatu JOW, odbije mu się potężną czkawką. Okazał się niewiarygodny w kwestiach pryncypiów, zaparł się dużej części swego politycznego życiorysu.

„Debata prezydencka 2015” zostanie zapamiętana ze zdiagnozowania ciężkiej sklerozy u jednego z kandydatów – pisałem wczoraj na forum. – Jeszcze niedawno był zwolennikiem JOW (na zdjęciu widzimy go podczas manifestacji JOW w Warszawie w 2011), dziś jest krytykiem JOW i obrońcą obecnej ordynacji, dla jaj nazywanej proporcjonalną. Podobno współczesna medycyna jest w stanie podleczyć sklerozę (korzeń żeń-szenia etc.) ale całkowicie wyleczyć się tego nie da. Do menażerii polskiej polityki, zapełnionej mumiami (Wolności), zoombie, wampirami i wilkołakami, dołączył okaz ciężkiej sklerozy.

Ale Korwin-Mikke, który przez wiele lat był jednym z heroldów systemu JOW w Polsce, popełnił jeszcze większy błąd – zwracał się do Pawła Kukiza, posługując się planszami, jak do wyłącznego nosiciela postulatu JOW w polskiej polityce. Ustawił się w roli klienta Pawła Kukiza. Dla osiągnięcia doraźnego interesu taktycznego, „scedował” JOW na rzecz Pawła, zrzekając się swoich roszczeń do wielkiej idei i czyniąc go niemal jej wyłącznym „dysponentem”. Na krótką metę może osiągnąć jakąś krótkotrwałą korzyść, na dłuższą metę, zrobił niewybaczalne głupstwo.

Dziś Polska dyskutuje głównie o konflikcie między JKM a Pawłem Kukizem. Pamiętajmy, bez względu na spór, że to dalsza promocja JOW, które żyją, intrygują i nadal zajmują czołówki serwisów. I o to chodzi! Media karmią się konfliktami, znakomity zabieg z ujawnieniem porozumienia z JKM i zerwaniem współpracy, którego ten na pewno nie przewidział, sprawił, że o niczym innym dzisiaj się nie mówi. Stary wyżeracz okazał się bezradny wobec tego, co stanowi siłę Pawła – spontaniczności, bezceremonialności, braku doświadczenia w polityce, dużych emocji i wielkiego serca do walki o lepszą Polskę. Cyniczny zimny brydżysta, mózgowiec i logik przegrał z człowiekiem, który myśli nie tylko głową, ale i sercem.

Tadeusz Rogowski

Tadeusz ROGOWSKI – wieloletni uczestnik Ruchu JOW z Koszalina. Redaktor naczelny portalu koszalin7.pl

3 komentarze do “Debata prezydencka i postulat JOW

  • Korwin musiał cos palnąć, nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie walnął jak łysy o beton w końcówce kampanii, tak było we wszystkich kampaniach. Biedny Wipler myślał że dopilnuje JKM żeby ten coś głupiego nie zrobił albo nie powiedział.

    Odpowiedz
  • Mike to brydżysta z przed kilkudziesięciu lat. Znany jest nie jako zawodnik lecz piszący o brydżu, który ma się do obecnego poziomu tej gry jak traktaty o kamieniu filozoficznym do współczesnej chemii. Na brydżu, medycynie, polityce zna się niemal każdy rodak i Mike reprezentuje ten sam poziom.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.