Orzeł wypchany
Z powodu rozpoczęcia kampanii prezydenckiej znowu odżyła, wydawałoby się, zupełnie już zapomniana „IV Rzeczpospolita”. Perspektywą jej powrotu z jednej strony straszy Jasnogród, „Gazeta Wyborcza” i stacje telewizyjne, których funkcjonariusze, po odegraniu żałobnego przedstawienia, już wrócili do dawnej formy, a z drugiej – w zacnych Ciemnogrodzianach rozbudzane są nadzieje na „kontynuowanie misji”. Co tak naprawdę IV Rzeczpospolita ma oznaczać – Bóg jeden wie, bo oczekiwania – które w naiwności swojej sam kiedyś żywiłem – że w tym haśle zawiera się program odzyskania suwerenności politycznej i ekonomicznej przez naród i suwerenności politycznej przez państwo, rozwiały się ostatecznie po ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Od tej pory o żadnym programie „IV Rzeczpospolitej” nie może już być mowy i hasło to używane jest przez antagonistów już tylko jako instrument socjotechniki, podczas gdy naszą polityczną rzeczywistością pozostała i pozostanie III Rzeczpospolita – chyba, że strategiczni partnerzy obmyślą dla nas coś jeszcze innego.
III Rzeczpospolita jest kolejną, okupacyjną formą polskiej państwowości, podobnie jak okupacyjną formą była PRL. Przesądza o tym fakt, iż naród nie odzyskał politycznej suwerenności, utraconej w następstwie II wojny światowej, a tylko jej namiastkę. Umowa okrągłego stołu, jaką w 1989 roku zawarł komunistyczny wywiad wojskowy z gronem ludzi zaufanych, którzy w otoczce zacnych naiwniaków wystąpili w charakterze „reprezentantów społeczeństwa”, dotyczyła bowiem podziału władzy NAD narodem. „Reprezentanci społeczeństwa” uzyskali dostęp do tak zwanych zewnętrznych znamion władzy w postaci gabinetów, sekretarek, limuzyn i apanaży, ale punkt ciężkości władzy trwale ulokował się poza konstytucyjnymi organami państwa. Przekonaliśmy się o tym ponad wszelką wątpliwość już 4 czerwca 1992 roku, a kolejne potwierdzenie tych podejrzeń uzyskaliśmy w roku 2005, 2007 i 2009.
Umowa okrągłego stołu objęła również ustanowienie ekonomicznego modelu państwa w postaci kapitalizmu „kompradorskiego”, w którym dostęp do rynku i możliwości funkcjonowania na nim uzależnione zostały od przynależności do sitwy, której najtwardszym jądrem są tajne służby. Na straży tego przywileju razwiedki stoi ustawodawstwo gospodarcze, biurokracja i niezawisłe sądy. Znakomitą ilustracją tej sytuacji jest przypadek pana Romana Kluski, który – kiedy okazało się, że do sitwy nie należy – został natychmiast z rynku wyciśnięty i to nie przez konkurencję, tylko przez aparat państwa, który przy wykonywaniu tego zlecenia przeszedł do porządku nad prawem i wszelkimi procedurami. W rezultacie znaczna część, a może nawet większość społeczeństwa jest wyrzucana poza główny nurt życia gospodarczego ze wszystkimi tego konsekwencjami, zaś rozkradane i eksploatowane państwo nie potrafi wskutek tego stworzyć żadnej poważniejszej siły.
Taka sytuacja wychodzi naprzeciw oczekiwaniom strategicznych partnerów, którzy coraz mocniej ujmują w swoje ręce ster europejskiej polityki i którym wysługuje się tubylcza razwiedka, bo to przyzwyczajenie stało się dla niej drugą naturą. W rezultacie, zwłaszcza po 10 października 2009 roku, kiedy to ratyfikowany został traktat lizboński, mamy swego rodzaju atrapę państwa. Przypomina ono wypchanego orła; ma on wprawdzie wszystko to, co i orzeł żywy: dziób, skrzydła i szpony, tyle – że nie lata.
A symbolem tej schizofrenicznej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, są dwa sąsiadujące ze sobą święta: pierwszego i trzeciego maja. Pierwszy maja jest świętem naszych okupantów i nawiązuje do tradycji okupacyjnej, podczas gdy trzeci maja – do tradycji niepodległościowej. Bliskie sąsiedztwo tych świąt, niczym dwóch stron tego samego medalu, dodatkowo informuje nas, że nie potrafiliśmy oddzielić światła od ciemności, co skazuje nas na życie w półmroku, w którym wszystkie kolory wyglądają tak samo.
Stanisław Michalkiewicz
„Nasz Dziennik” • 1 maja 2010
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.
Dziękujemy redaktorowi Stanisławowi Michalkiewiczowi za wyrażenie zgody na przedruk felietonów na naszym portalu.