Wybory Polskie: Endecja
Spośród polskich ugrupowań politycznych, podnoszących na przełomie XIX i XX wieku ideę niepodległości Polski, najbardziej wszechstronne, rozbudowane poglądy, opinie w sprawie zasad wyborczych i formuły wyborczej miała narodowa demokracja. Przedstawienie jej stanowiska w tej sprawie nie jest wolne od trudności. Wynika to głównie stąd, że na stanowisko to wpływ wywierało jednocześnie wiele różnych czynników i okoliczności. Narodowi demokraci znali dorobek europejskiej myśli politycznej i prawnej w kwestii prawa wyborczego, ale też samodzielnie analizowali i do tego dosyć krytycznie oceniali funkcjonowanie parlamentaryzmu w Europie, a także parlamentów państw zaborczych. Tworzyli formację obecną na wszystkich ziemiach polskich, a to oznaczało, że ich stanowisko w sprawie zasad i formuły wyborczej musiało uwzględniać nie tylko odmienności prawno-polityczne istniejące pomiędzy państwami zaborczymi, ale także odmienne relacje narodowościowe, wyznaniowe i społeczne występujące w różnych częściach ziem polskich.
* * *
Spośród polskich ugrupowań politycznych, podnoszących na przełomie XIX i XX wieku ideę niepodległości Polski, najbardziej wszechstronne, rozbudowane poglądy, opinie w sprawie zasad wyborczych i formuły wyborczej miała narodowa demokracja. Przedstawienie jej stanowiska w tej sprawie nie jest wolne od trudności. Wynika to głównie stąd, że na stanowisko to wpływ wywierało jednocześnie wiele różnych czynników i okoliczności. Narodowi demokraci znali dorobek europejskiej myśli politycznej i prawnej w kwestii prawa wyborczego, ale też samodzielnie analizowali i do tego dosyć krytycznie oceniali funkcjonowanie parlamentaryzmu w Europie, a także parlamentów państw zaborczych. Tworzyli formację obecną na wszystkich ziemiach polskich, a to oznaczało, że ich stanowisko w sprawie zasad i formuły wyborczej musiało uwzględniać nie tylko odmienności prawno-polityczne istniejące pomiędzy państwami zaborczymi, ale także odmienne relacje narodowościowe, wyznaniowe i społeczne występujące w różnych częściach ziem polskich. Przede wszystkim jednak operowali zhierarchizowanym katalogiem wartości, który decydująco kształtował ich konkretne propozycje odnoszące się do prawa wyborczego. W aksjologii narodowych demokratów nadrzędną wartością był naród. Z tego wyprowadzali ogólny wniosek praktyczny. W Programie Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim w wersji opublikowanej w 1903 r. zapisano znamienne sformułowanie: „Interes narodu polskiego, jako całości – w przeciwieństwie do interesów klasowych, wyznaniowych, korporacyjnych, dzielnicowych, lokalnych – stanowi miarę (podkr. Z. I.) wartości politycznych” (1). Sytuując tę wartość na piedestale, narodowi demokraci spójnie i konsekwentnie podporządkowali jej nie tylko inne wartości, ale także zasady, propozycje i koncepcje działania politycznego w konkretnych warunkach.
Między nacjonalizmem a demokratyzmem
W przekonaniu narodowych demokratów najbardziej dogodną dla narodu polskiego formą egzystencji, dającą mu najwięcej możliwości pełnego rozwoju, jest życie w ramach państwa narodowego. W związku z tym głosili potrzebę odbudowy państwa polskiego. Sytuując się w nurcie niepodległościowym, ideę wyzwolenia Polski formułowali ogólnie, a co najistotniejsze, przyjmowali, że idea ta oznacza realizację dwóch zadań. Pisał o tym Roman Dmowski w 1901 r. tak: „Właściwie kwestia niepodległości obejmuje dwie wielkie kwestie, które być może, nie zostaną rozwiązane równocześnie, ale w dwóch odległych od siebie etapach. Polska nie tylko została pozbawiona samoistnego bytu politycznego, ale i podzielona między trzy państwa; stąd sprawa niepodległości obejmuje dwa cele: zjednoczenie państwowe ziem polskich i zdobycie niezależności. Cele te są tak dalece odrębne, że całkowite lub częściowe osiągnięcie jednego z nich może w danej chwili przeszkadzać urzeczywistnieniu drugiego” (2). Demokraci narodowi oceniali, że większe widoki powodzenia będzie miało poszukiwanie możliwości zjednoczenia ziem polskich; w okresie poprzedzającym I wojnę światową uznali za swój cel zjednoczenie ziem polskich w obrębie monarchii Romanowów. Dopiero w dalszej perspektywie to zjednoczenie – poprzez konieczną demokratyzację Rosji – mogłoby przynieść odzyskanie niepodległości. Ponieważ w pełni niepodległe państwo polskie było rzeczywistością dalszą, demokraci narodowi, jak zgodnie chociaż niezbyt precyzyjnie zauważają badacze ich dziejów, w sposób mglisty udzielali odpowiedzi na pytanie o kształt terytorialny, ustrój polityczny i społeczno-ekonomiczny przyszłej Polski (3). I chociaż woleli nie wiązać sobie rąk precyzowaniem stanowiska w sprawie ordynacji i formuły wyborczej w przyszłej Polsce, to jednak nie zdołali uniknąć potrzeby wyrażenia zdania odnośnie prawa wyborczego.
Stali na stanowisku, że odzyskanie niepodległości ma być wynikiem nie tyle kolejnego zrywu powstańczego Polaków; oczekiwanie na właściwy moment podjęcia akcji zbrojnej prowadziło według nich do kreowania postaw biernych. Narodowi demokraci uważali, że niepodległość Polski powinna być następstwem silnego rozwoju samodzielnej aktywności Polaków. Aktywność ta miała z jednej strony oznaczać prowadzanie nie defensywnej, lecz zaczepnej taktyki w zakresie obrony polskich interesów, a z drugiej – i to było ważniejsze – na pomnażaniu szeroko rozumianej siły narodu polskiego. Pisał w tej sprawie „Przegląd Wszechpolski” w 1903 r. następująco: „Nie mechaniczna walka z najazdem, ale organiczny rozrost sił wewnętrznych, rozsadzający stopniowo lecz ustawicznie na wszystkich polach krępujące go więzy aż do zupełnego ich zerwania – taka była w istocie formuła nowych dążeń” (4). Ów rozrost sił wewnętrznych miał polegać w pierwszym rzędzie na rozwoju narodu pod względem liczebnym i świadomościowym, a w dalszym – na pomnażaniu polskiego dorobku ekonomicznego, kulturalnego, naukowego, a więc ogólnie cywilizacyjnego.
Narodowi demokraci uzmysławiali sobie, że warstwa tradycyjnie dotąd przewodząca Polakom – szlachta, ziemiaństwo – jest grupą zanikającą, a w pewnych ziemiach polskich – Górny Śląsk czy Pomorze Zachodnie – niemal nie występującą. W tym stanie rzeczy uznali, że podstawową siłą, która miała być nośnikiem idei narodowej i której aktywność miała decydująco ważyć na rozroście sił wewnętrznych był lud, do którego zaliczali głównie chłopów, obok nich robotników i mieszczan, których też znacząco wspomagać miała polska inteligencja. W tym punkcie nawiązywali do tradycji XIX-wiecznego polskiego obozu demokratycznego. Przywódcy endecji dostrzegli, że te warstwy społeczeństwa polskiego zyskują świadomość narodową i są gotowe „brać na swe barki cały ciężar obowiązków narodowych” (5). Stawiali więc na wyzwolenie aktywności tych właśnie warstw, a to wymagało demokratyzacji stosunków społecznych i w ramach tego procesu m.in. podniesienia społecznego, kulturalnego oraz politycznego ludu. Formułowali ideę uczynienia z ludu pełnoprawnych obywateli. Ów pierwiastek demokratyczny ich ideologii skłaniał do operowania ogólną wizją przyszłej Polski, jako państwa konstytucyjnego; samemu Romanowi Dmowskiemu bliski był wzór ustroju Wielkiej Brytanii. Pierwiastek ten zaważył na „względnym” akceptowaniu przez demokrację narodową podstawowej zasady wyborczej – zasady powszechności wyborów. Dla współtwórcy tego obozu Jana Ludwika Popławskiego w okresie jego publicystycznej aktywności w tygodniku „Głos” powszechne prawo wyborcze miało być ważnym środkiem eliminowania niesprawiedliwości tkwiących w kapitalistycznej rzeczywistości (6).
Demokratyzm był jednak w myśli politycznej endeków podporządkowany interesom narodowym. Stąd też w różnych częściach ziem polskich, w zależności od konkretnej sytuacji społecznej, narodowej i politycznej, albo ów demokratyzm wyciszała albo eksponowała. Na przykład w Galicji, gdy na początku XX wieku w jej wschodniej części zaczęła nasilać się rywalizacja polsko-ukraińska, endecja zaczęła wiązać się z tamtejszym ziemiaństwem oraz stawała się formacją bardziej nacjonalistyczną (7). Wywarło to wpływ na obniżenie jej skłonności do demokratyzacji stosunków społecznych i politycznych na tym obszarze, a także na jej stosunek do zasad i formuły wyborczej. Przywódcy demokracji narodowej mniej chętnie pochwalali powszechność wyborów, odrzucali ich równość, przychylali się do idei wyborów proporcjonalnych. Przykład ten wskazuje, że prezentowanie ich poglądów w kwestii prawa wyborczego powinno mieć w podstawie dokonywaną przez nich analizę rzeczywistości społecznej i politycznej na danym obszarze.
Deklarując demokratyzm, formacja była elitarna. Uważała się za wszechpolską, co nie tylko oznaczało aktywność we wszystkich zaborach, co może przede wszystkim to, że starała się dotrzeć ze swoim przesłaniem do wszystkich elementów społeczeństwa polskiego, a zwłaszcza do elit, naturalnych przywódców. Wymagało to zachowania elastyczności działania zarówno w zakresie taktyki postępowania, jak i głoszonego programu politycznego. Elastyczność ta pozwalała skutecznie wciągać w obręb wpływów formacji wiele różnych osób, ogólnie tylko akceptujących myśl, że sprawy narodowe mają znaczenie wyjątkowe (8). Jak zobaczymy, ta właściwość politycznego zachowania demokracji narodowej odnosiła się także zasad i formuły wyborczej, a skutkowała przedstawianiem przez jej działaczy w konkretnych warunkach często różnych propozycji rozwiązań. Najbardziej widoczne było to w Galicji, w zaborze pruskim i na Śląsku Cieszyńskim.
Zygmunt Balicki, polski teoretyk parlamentaryzmu
Spośród trzech twórców obozu demokratyczno-narodowego R. Dmowski sporadycznie wypowiadał się w sprawie zasad wyborczych. Natomiast absorbowała ona dwóch pozostałych liderów obozu. W aspekcie teoretycznym zajmował się nią socjolog Zygmunt Balicki, a w kwestii konkretnych aplikacji J. L. Popławski. W 1900 r. Balicki opublikował pracę pt. „Parlamentaryzm. Zarys socjologiczny” (9). Rozważał w niej różne aspekty przedstawicielstwa parlamentarnego. Rozumiał przez nie stosunek zachodzący pomiędzy grupą obywateli-wyborców a pełnomocnikiem tej grupy, którego podstawą jest umowa, na ogół zwana mandatem. Wskazał na istnienie trzech typów reprezentowania wyborców. Pierwszy – występujący dawniej – polegał na tym, że wyborcy z góry określali czynności mandatariusza, obdarzali go instrukcją. Ten typ reprezentacji, będący prostym pośrednictwem opartym na mandacie nakazczym (imperatywnym), czynił mandatariusza delegatem, wykonawcą woli wyborców. Typ drugi, oparty jest na założeniu, że mandatariusz – poza rozstrzygnięciami wskazanymi przez wyborców – ma swobodę w zajmowaniu stanowiska w sprawach przez nich nie określonych i nie przewidzianych. Jego działania ogólnie odpowiadają woli wyborców, ale jest on niezależny w zakresie doboru środków i form działania. Wówczas staje się także przedstawicielem wyborców (10). Typ trzeci uwzględnia sytuację istnienia znacznej różnorodności zapatrywań, opinii, temperamentów i planów wśród wyborców, w zasadzie uniemożliwiającą zajęcie przez nich jednolitego stanowiska. Wówczas reprezentowanie tych wyborców polega na ich zastępowaniu (11). Wyróżnienie dwóch aktualnie występujących typów reprezentacji – przedstawicielstwa i zastępstwa – skłoniło Z. Balickiego do sformułowania ważnej i ciekawej tezy, że odpowiadają im dwie formy parlamentaryzmu. Przedstawicielstwo prowadzi do rządów bezpośrednich społeczeństwa, w których „ciało przedstawicielskie jest tylko dogodną formą organizacyjną, ułatwiającą nie zawsze wykonalne w praktyce sprawowanie władzy prawodawczej przez ogół obywateli”. Zastępstwo prowadzi do formy rządów pośrednich, w których „ciało przedstawicielskie jest instytucją mającą byt niezależny, własną rację istnienia, a tą jest sprawowanie samodzielne władzy prawodawczej w zastępstwie ogółu obywateli…” (12). Wyraźnie preferował pierwszą formę parlamentaryzmu i wydaje się to świadczyć, że demokratyzm jego obozu nie był koniunkturalny. Z niechęcią odnosił się do parlamentów jako formy rządów pośrednich; uważał, że są one spadkobiercami i kontynuatorami monarchii absolutnej.
Jego rozważania objęły również istotę parlamentaryzmu. Neutralnie traktował parlamentaryzm będący przedstawicielstwem interesów terytorialnych. W przedstawicielstwie tego typu poseł jest delegatem autonomicznej części kraju, działa na podstawie otrzymanej instrukcji. Ta forma reprezentacji jest właściwa dla państw federacyjnych. Odrzucił parlamentaryzm jako przedstawicielstwo interesów społeczno-ekonomicznych i zawodowych, prowadzące do stosowania kurialnego systemu wyborczego. Uznał, że jest to skomplikowana forma sztucznych ograniczeń praw politycznych, antagonizująca społeczeństwo poprzez petryfikowanie podziałów klasowych. Negował parlamentaryzm rozumiany jako przedstawicielstwo wyższej kultury politycznej, dobierany na drodze cenzusu majątkowego. Uważał, że w chwili rozkładu społeczeństw stanowych posiadanie majątku ogólnie wiązało się z wysokim poziomem kultury; w miarę upowszechnienia oświaty w szerszych warstwach społeczeństwa kryterium majątkowe przestało jednak być miernikiem kultury, a dodatkowo praktykowanie systemu wyborczego opartego na cenzusie majątkowym antagonizuje parlament. Ze szczególną niechęcią wyraził się o parlamentaryzmie jako przedstawicielstwie „rozumu stanu”, polegającym formalnie rzecz biorąc na elekcji ludzi najbardziej kompetentnych, doświadczonych i rozumnych, dającym nominalny efekt w postaci ciała „skupiającego w sobie całą inteligencję kraju”. Pisał: „Parlament na tych zasadach oparty występuje jako ciało najzupełniej niezależne od ogółu obywateli, jako organ samodzielny, stojący na straży interesów ogólnych, nie podlegający żadnej kontroli, skupiający w swym ręku najwyższą, niczym nie ograniczoną władzę prawodawczą i, co za tym idzie, sam tylko określa granice własnej kompetencji” (13). Taki parlamentaryzm nie tylko jest formą rządów pośrednich, ale wręcz deprecjonuje społeczeństwo: przypisuje mu rolę bierną, zredukowaną do udziału w głosowaniu, a dodatkowo ogranicza się jego prawa wyborcze poprzez stosowanie cenzusu wykształcenia i majątku, dwustopniowych wyborów, głosów wirylnych oraz wprowadzanie procedur opartych na mianowaniu. Balicki akcentował, że parlament tak wyłaniany staje się w praktyce odwrotnością swych założeń. Pomysł, by wybierać ludzi nie powiązanych ze społeczeństwem, lecz najbardziej rozumnych z łatwością może bowiem być wykorzystane przez osobników potrafiących łatwo zdobywać popularność, „a więc przede wszystkim przez polityków zawodowych, spekulujących zręcznie na grze interesów osobistych, ambicji zaściankowych i popularnych haseł” (14). Efekt tej sytuacji jest podwójnie negatywny. Parlament złożony z takich przedstawicieli nie jest ciałem organicznie z sobą powiązanym i działającym dla dobra publicznego, lecz jest zatomizowaną masą; parlamentarzysta z kolei staje się rzecznikiem własnych interesów i ambicji (15).
Krytyka frakcji i rządów pośrednich
Najbardziej przychylne stanowisko zajął wobec parlamentaryzmu opartego na przedstawicielstwie stronnictw. „W warunkach normalnych parlament jest mniej lub więcej wiernym odtworzeniem grup opinii, na jakie dzieli się społeczeństwo” (16). Nie każda grupa opinii tworzy stronnictwo. Twierdził, że opinie powstającą na gruncie interesów partykularnych – terytorialnych, narodowych, etnicznych, klasowych czy zawodowych – należałoby określić mianem frakcji; ich rolę w parlamencie zdawał się widzieć jako destrukcyjną. Natomiast stronnictwa właściwe tworzone są poprzez opinie krystalizujące się na gruncie interesów narodowo-państwowej całości. W swej czystej formie występują one wtedy, gdy jedność narodowa jest do tego stopnia skonsolidowaną, że interesy partykularne znajdują upust np. w samorządzie, a w ciele prawodawczym na pierwszy plan wysuwają się zasadnicze poglądy na politykę narodu i państwa. W takich stronnictwach klasowość jest kanalizowana w programach reform społecznych. Stąd też wnioskował, że parlamentaryzm zasadzający się na przedstawicielstwie stronnictw jest trwały oraz skutecznie zapobiega przesileniom i dezorganizacji. Uważał, że jest ono wyrazem bezpośrednich rządów społeczeństwa, a okolicznością istotną z tego punktu widzenia jest zachowanie związków pomiędzy posłami a ich wyborcami (17).
Refleksja Balickiego objęła także niedomagania tej formy parlamentaryzmu, która oznaczała rządy pośrednie. Twierdził, że kryzys współczesnego mu parlamentaryzmu zasadniczo wynika z kilku przyczyn – wskazywał na centralizm, alienację, klasowość, rozdrobnienie parlamentu, zły dobór posłów, brak związku pomiędzy posłami a wyborcami oraz ich zły stan duchowy. Dostrzegając, że poważnym źródłem złej kondycji parlamentów jest nadmierna ilość występujących w nim stronnictw, nie powiązał jednak tej kwestii z formułą wyborczą. Trafnie natomiast wskazywał, że zły dobór posłów jest efektem istnienia takiego systemu wyborczego, który umożliwia pewnym jednostkom narzucać za pomocą zabiegów propagandowych i socjotechnicznych swoją osobę wyborcom; w takich zachowaniach celują zwłaszcza wolne zawody – lekarze, prawnicy, dziennikarze. Przedstawicielstwo ma wówczas charakter sztuczny, poniekąd też przypadkowy (18). Za szczególnie pożądane dla porządku parlamentarnego uznał zachowanie związku posła z wyborcą. „W każdym społeczeństwie normalnym – pisał – znajdują się liczne jednostki, dbające szczerze o dobro publiczne, a będące zarazem wcieleniem i uosobieniem grup społecznych, pełniącym podstawowe funkcje w życiu zbiorowym, jednostki zsolidaryzowane ściśle z interesami i dążeniami tych grup, powołane więc niejako z natury rzeczy do reprezentowania ich w ciele prawodawczym. Są to żywioły politycznie najlepsze do sprawowania czynności poselskich” (19).
Przeprowadzana przez Balickiego analiza funkcjonowania parlamentaryzmu wywarła rzecz jasna wpływ na jego pogląd w sprawie prawa wyborczego i samej formuły wyborczej. Jak pamiętamy, wyróżnił on dwie formy parlamentaryzmu – jedną, opartą na przedstawicielstwie i prowadzącą do rządów bezpośrednich społeczeństwa oraz drugą, opartą na zastępstwie i prowadzącą do rządów pośrednich. W tej perspektywie ujmował też systemy wyborcze. Pisał: „Pod względem swego charakteru systemy wyborcze podzielić się dają na dwie zasadnicze różne kategorie: jedne dążą do niezawisłości parlamentu od grupy rządzącej, a więc do nadania mu stanowiska niezależnego od politycznych opinii obywateli wyborców, drugie zmierzają do tego, aby parlament był możliwie wiernym i ścisłym odbiciem tych opinii, stanowił więc niejako skrót i streszczenie grupy rządzącej. Wobec wszystkiego, co było mówione dotąd, łatwo zauważyć od razu, że systemy pierwszej kategorii wiążą się ściśle z ustrojem rządów pośrednich, drugie zaś z ustrojem rządów bezpośrednich” (20). Do pierwszej kategorii zaliczył rekrutowanie izb wyższych parlamentu na podstawie dziedziczenia, mianowania, nadawania statusu wirylisty, stosowania wielostopniowości wyborów i opierania ich o rozliczne cenzusy; do kategorii tej zaliczył również kurialne systemy wyborcze oraz pluralność, czyli system wielokrotności głosów. Do kategorii tej zaliczył wreszcie manipulatorskie techniki tworzenia okręgów wyborczych, procedery korupcyjne. Balicki wyraźnie kwestionował te systemy i procedury wyborcze. Uważał że są to sztuczne formy doboru przedstawicielstwa, zmierzające do zastępowania obywateli i uczynienia z parlamentu instytucji niezależnej od społeczeństwa, a w sumie wprowadzające pośrednią formę rządów.
Pochwała proporcjonalności
W jego przekonaniu parlamentaryzm w czystej formie zawsze oznacza rządy mniejszości. Do rządów mniejszości, dobranej mniej lub bardziej przypadkowo, prowadzi nawet system przedstawicielstwa oparty na powszechnym, równym, tajnym i bezpośrednim prawie wyborczym. Wynika to jego zdaniem z tego, że wybory 4-przymiotnikowe oparte są na formule większościowej. W warunkach powszechnie występującej absencji wyborczej większościowa formuła wyborcza prowadzi właśnie do rządów mniejszości. Uznał, że jest to kardynalna wada tego systemu wyborczego (21). Również dlatego, że formuła większościowa oznacza, iż mandatariusz jest przedstawicielem tylko mniejszości wyborców, a zastępcą większości wyborców. Usunięcie tej wady polegać może na uczynieniu wyborów proporcjonalnymi. Balicki przywołał formułę hrabiego H. G. R. de Mirabeau, wypowiedzianą w 1789 r.: „Zgromadzenia reprezentacyjne mogą być przyrównane do map geograficznych, które powinny odtwarzać wszystkie składowe części kraju w należytej ich proporcji, tak aby pierwiastki najsilniejsze nie spowodowały zniknięcia najmniejszych” (22). W przekazie Balickiego proporcjonalna formuła wyborcza powinna obowiązywać w wyborach parlamentarnych; w samym parlamencie, w procedurze podejmowania decyzji powinna nadal obowiązywać zasada większości głosów. W celu przeprowadzenia wyborów parlamentarnych kraj należy podzielić na kilkumandatowe okręgi wyborcze; głosowanie powinno być dokonywane na przedstawione przez stronnictwa listy.
Z kilku powodów Balicki pochwalał proporcjonalny system wyborczy i zaliczał go do drugiej grupy systemów wyborczych. Przede wszystkim w jego optyce przedstawicielstwo ustosunkowane, będąc z punktu widzenia istoty parlamentaryzmu przedstawicielstwem stronnictw, prowadzi do aprobowanego przez niego parlamentaryzmu jako formy rządów bezpośrednich. Obok tego zasadniczego waloru wskazywał także na inne zalety formuły proporcjonalnej. Pozwala ona respektować prawa mniejszości etnicznych, religijnych, społecznych czy nawet każdej poważniejszej grupy. Skutecznie przeciwdziała centralizacji władzy, mechanizmom zastępowania obywateli i odsuwania ich od bezpośredniego wpływu na rządy. Powoduje, że traci sens istnienie opozycji pozaparlamentarnej. Korzystnie wpływa na kształtowanie właściwej kultury w rywalizacji politycznej: „Przedstawicielstwo ustosunkowane łagodzi niezmiernie walki wyborcze, pozbawia je bowiem tego charakteru ostrości, który wypływać musi z zasady: wszystko albo nic” (23). Ogólnie rzecz biorąc monografia Z. Balickiego poświęcona ustrojom parlamentarnym pozwala ostrożnie traktować te oceny, które wskazują, że demokracja narodowa unikała prezentowania poglądów w kwestiach ustrojowych – ten współtwórca obozu nie ukrywał, że odpowiada mu demokratyczny model ustroju politycznego, którego podstawą był parlament ściśle powiązany ze społeczeństwem. Poprzez to praca Balickiego rozwinęła spojrzenie tego obozu na zagadnienie demokratyzmu. Wyraźne akceptowanie przez niego proporcjonalnej formuły wyborczej z pewnością wywierało wpływ na stanowisko zarówno całej demokracji narodowej, jak też poszczególnych działaczy tej formacji w sprawie prawa wyborczego, ale nie był to jednak wpływ decydujący.
Warto wskazać, że pochwała formuły proporcjonalnej zaistniała na łamach wydawanego przez Z. Balickiego miesięcznika „Przegląd Narodowy”. W 1909 r. pismo to zamieściło tekst pt. „Proporcjonalność w systemach wyborczych”. Odsłonięto w nim zestaw argumentów przemawiających za tym systemem. Przywołano opinię hr. Mirabeau, który uważał, że zgromadzenia reprezentacyjne powinny zawierać wszystkie elementy kraju w stosownej proporcji, tak, aby żywioły najliczniejsze nie usuwały najsłabszych. Twierdzono, że formuła większościowa prowadzi do negacji równości, bo odsuwa od udziału w sprawowaniu władzy ogromną część wyborców. „Tymczasem proporcjonalność, zapewniając każdemu wpływ na wybór posła, sprawia, że wyborcy interesują się głosowaniem i śpieszą tłumnie do urny, jak to się dzieje np. w Belgii, gdzie liczba absencji wyborczych jest bardzo mała. Proporcjonalność zapewnia bowiem reprezentację w parlamencie wszystkim stronnictwom, według ich siły liczebnej”. W tym kontekście pisano, że jest ona logicznym następstwem powszechności wyborów. Przedstawiono system proporcjonalny jako prosty, bardziej sprawiedliwy niż większościowy oraz łagodzący rywalizację międzypartyjną – tu argumentowano, że celem wyborczym jest nie tyle zwalczanie przeciwnika, ile pozyskiwanie głosów elektoratu. Akcentowano wreszcie, że głosowanie na przedstawiane przez partie listy kandydatów „usuwa lub przynajmniej łagodzi w skutkach politykę drobnych zabiegów wyborczych i popierania interesów prywatnych dla uzyskania lub utrzymania mandatu”; przyjmowano tu założenie, że głosowanie na listę w wielkich okręgach wyborczych sprzyja elekcji ludzi o szerszych horyzontach myślowych i eliminuje partykularyzm typowy dla wyborów przeprowadzanych w okręgach jednomandatowych lub małych (24).
Szkoła parlamentaryzmu państw zaborczych
Narodowi demokraci mieli sposobność praktycznego wyrażania swych poglądów w sprawie zasad i formuły wyborczej. Polacy zasiadali bowiem w kilku parlamentach państwa zaborczych. W Austrii obecni byli w parlamencie wiedeńskim, w sejmie lwowskim, a także w sejmie Śląska Austriackiego w Opawie; w zaborze pruskim zasiadali w parlamencie ogólnoniemieckim i w sejmie pruskim, w zaborze rosyjskim – w Dumie. Do tych ciał parlamentarnych i do polskiej obecności w nich endecy podchodzili z ambiwalencją. Nie uważali polskich organizacji wyborczych oraz polskich kół parlamentarnych za właściwą organizację sił narodowych. Przede wszystkim dlatego, że miały one charakter prowincjonalny, dzielnicowy, w sumie nie pozwalający na prowadzenie polityki ogólnonarodowej, zwłaszcza w aspekcie administracyjno-wykonawczym. Nie traktowali ich też jako wyrazu polskiej opinii publicznej, pisali, że w zaborze pruskim i austriackim koła polskie i komitety wyborcze są organizacjami „pewnych stronnictw i nadaremnie (…) usiłują nadać sobie charakter narodowy”. Mimo tego sceptycyzmu, uważali jednak ich istnienie za przydatne: „Wszelkie wzmocnienie jawnych organizacji politycznych, uważamy za rzecz pożądaną, istnienie ich bowiem jest dla naszych narodowych interesów potrzebnym, nawet koniecznym” (25). A na pewnych obszarach, na których Polacy ścierali się z innymi narodami, wręcz ogromne znaczenie przypisywali akcji wyborczej. Uznawali ją niesłychanie ważne ogniwo aktywności politycznej, a przede wszystkim dogodny środek emocjonalno-psychologicznego kreowania propolskich postaw i polskiej świadomości narodowej. Ambiwalentny osąd parlamentów państw zaborczych i polskiej w nich obecności prawdopodobnie zaważył na tym, że narodowi demokraci przede wszystkim zwracali uwagę do sposoby wyłaniania pochodzących z wyborów izb niższych tych instytucji lub parlamentów jednoizbowych. Polacy zasiadali wprawdzie zarówno w austriackiej Izbie Panów jak i w Izbie Wyższej pruskiego Landtagu, lecz izby te nie pochodziły w wyborów dokonywanych przez obywateli.
Interes narodowy na pierwszym miejscu
Z lektury programów, publicystyki, a także wspomnień działaczy tej formacji wynika, że w różnych częściach ziem polskich narodowa demokracja miała różny punkt widzenia na zasady wyborcze i formułę wyborczą. Nie był to jednak wyraz niekonsekwencji, chwiejności czy sprzeczności w stanowisku tej siły politycznej. Wręcz przeciwnie. W ideologii narodowej demokracji kategorią naczelną był interes narodowy. W Programie Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim z 1903 r. zapisano: „Interes narodu polskiego, jako całości – w przeciwieństwie do interesów klasowych, wyznaniowych, korporacyjnych, dzielnicowych, lokalnych – stanowi najwyższą miarę wartości politycznych. Znaczenie zdarzeń i czynów politycznych przede wszystkim mierzy się tym, o ile przyczyniają się one do obrony i rozszerzenia wpływów narodu nazewnątrz, nawewnątrz zaś do wzmocnienia jego jedności, do rozwoju sił narodowych, do pogłębienia treści i rozszerzenia zakresu narodowego życia” (26). Bez wątpienia kwestia zasad i formuły wyborczej należała do kategorii „zdarzeń i czynów politycznych” podporządkowanych wartości centralnej – interesowi narodowemu.
Sytuacja polityczna w postaci podziału ziem polskich pomiędzy trzech zaborców oraz odmienność warunków demograficznych, a także kulturalnych i ekonomicznych powodowały, że narodowa demokracja w różnych częściach ziem polskich, bądź ziem, na których żyli Polacy, inaczej postrzegała narodowe interesy. Jej stanowisko odnośnie prawa wyborczego było ściśle skorelowane z oceną danej rzeczywistości społecznej i politycznej. Narodowa demokracja dokonywała oceny sytuacji, ustalała interesy polityczne Polaków i dopasowywała do tego prawo wyborcze. Było więc jak najbardziej możliwe, że wyciągnie odmienne wnioski w sprawie zasad i formuły wyborczej, w zależności od tego, jak odczyta polskie interesy w konkretnej rzeczywistości. Prawo wyborcze było dla niej tylko jednym z instrumentów osiągania polskich potrzeb. Na obszarze, na którym Polacy przeważali pod względem demograficznym – Królestwo Polski, Wielkopolska, Górny Śląsk, Księstwo Cieszyńskie – narodowa demokracja akceptowała powszechność, równość, tajność i bezpośredniość głosowania oraz opowiadała się za formułą większościową, realizowaną w okręgach jednomandatowych. Na tych obszarach ani powszechność i równość wyborów, ani też większościowa formuła wyborcza, nie tylko nie szkodziły polskim interesom, a wręcz je chroniły – jak w Wielkopolsce czy na ziemi cieszyńskiej. Natomiast w odniesieniu do Galicji wschodniej i kresów wschodnich pod panowaniem rosyjskim, na których to ziemiach Polacy byli mniejszością demograficzną, a ich mocna pozycja wynikała z czynnika kulturalnego i ekonomicznego, narodowa demokracja odrzucała głównie zasadę równości. Uczynienie wyborów równymi oznaczałoby jej zdaniem zmajoryzowanie Polaków przez Rusinów i Białorusinów. Ochrona polskich interesów na tych ziemiach wymagała według endecji zastosowania rozwiązań uwzględniających znaczenie kulturalne i ekonomiczne Polaków. Szukała więc zabezpieczenia polskich interesów w katastrze narodowym, w głosowaniu proporcjonalnym, pluralnym, ograniczonym, a także w geometrii wyborczej czy nawet w kurialnym systemie wyborczym. Powyższe wnioski oznaczają, że w okresie poprzedzającym odzyskanie niepodległości narodowa demokracja nie miała jednego stanowiska ani w sprawie zasad ani też w kwestii formuły wyborczej. Wobec tego występujące w literaturze oceny wskazujące, że nie akceptowała powszechności i równości wyborów, są nieuprawnione i merytorycznie nierzetelne.
Na obszarach, gdzie Polacy stanowili demograficzną większość, narodowa demokracja była skłonna stosować prosty system wyborczy, oparty na 4. przymiotnikach i formule większościowej. Natomiast tam, gdzie Polacy byli mniejszością znaczącą cechą podejścia narodowej demokracji do prawa wyborczego była chęć stosowania rozwiązań kombinacyjnych. Jej podejście do reformy prawa wyborczego do sejmu galicyjskiego pokazuje, że w zależności od tego, jak oceniała położenie Polaków w konkretnych warunkach, była skłonna stosować różne systemy wyborcze – głosowanie większościowe, proporcjonalne, pluralne, ograniczone. Gotowość zastosowania rozwiązań kombinacyjnych odnosiła się również do kwestii geometrii wyborczej – w zależności od oceny sytuacji w konkretnej rzeczywistości, uznawała za potrzebne wprowadzenie okręgów jednomandatowych, dwumandatowych czy też wielomandatowych bądź też akceptowała wprowadzanie nierównych okręgów wyborczych. Podejście narodowej demokracji do prawa wyborczego znamionowała też elastyczność. Formacja ta, nawet gdy określała konkretnie swój pogląd w tej sprawie, to pozostawała otwarta na alternatywne propozycje rozwiązań. Postulaty wyodrębnienia Galicji, autonomii Królestwa Polskiego, świadczyły, że była też gotowa plastycznie łączyć kwestię prawa wyborczego z innymi rozwiązaniami politycznymi. Tę cechę postępowania narodowej demokracji można było też zaobserwować w samym procesie tworzenia niepodległego państwa polskiego. W październiku 1918 r. utworzono rząd, na którego czele stanął narodowy demokrata Józef Świeżyński. Był to pierwszy rząd powstały wprawdzie ze wskazania Rady Regencyjnej, to jednak bez akceptacji władz zaborczych. W intencji narodowej demokracji miał to być rząd ogólnonarodowy, a więc koalicyjny, z udziałem m.in. polskich socjalistów. Jednym z warunków, które postawili socjaliści w zamian za wejście do tego rządu, było żądanie wprowadzenia proporcjonalnej formuły wyborczej w przygotowywanych wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Narodowi demokraci zaakceptowali to żądanie. W październiku 1918 r. zespół złożony z narodowego demokraty Zygmunta Chrzanowskiego, socjalisty Mieczysława Niedziałkowskiego i ludowca z PSL „Wyzwolenie” Włodzimierza Wakara opracował projekt ordynacji wyborczej, zakładający, że wybory do Sejmu Ustawodawczego będą w pełni proporcjonalne, przeprowadzone w nierównych wielomandatowych okręgach wyborczych.
Zdzisław ILSKI
1. Program Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim, Kraków 1903, s. 10.
2. Cyt. za: R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939. Ze studiów nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław. Warszawa. Kraków. Gdańsk Zakład Narodowy imienia Ossolińskich. Wydawnictwo, 1980, s. 31.
3. Tamże, s. 147; T. Kulak, Jan Ludwik Popławski. Biografia polityczna, Wrocław. Warszawa. Kraków. Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo 1994, s. 158.
4. B. Ostoja, Charakter demokracji narodowej jako stronnictwa, „Przegląd Wszechpolski”, nr 5, maj 1903.
5. S. Kozicki, Historia Ligi Narodowej, Londyn 1964, s. 469.
6. T. Kulak, Jan Ludwik Popławski…, cyt. wyd., s. 114.
7. T. Kulak, Jan Ludwik Popławski…, cyt. wyd., s. 156; R. Wapiński, Narodowa demokracja…, cyt. wyd., s. 86.
8. R. Wapiński, Narodowa Demokracja…, cyt. wyd., s. 75. Tę elastyczność demokracji narodowej dostrzegł wcześniej także Władysław Pobóg-Malinowski. Będąc jednak jej przeciwnikiem, ukazywał to jako stronę ujemną endecji: „Pisaliśmy już, że terenem jej zabiegów i usiłowań były jednocześnie – lud wiejski, proletariat miejski, inteligencja, warstwa kupiecka, drobno-przemysłowa i szlachecka – a więc konglomerat, zlepiony nikłym uczuciem patriotycznym, rozsadzonym zaś od dołu klinami w postaci różnic klasowych. Zwracaliśmy już uwagę, że działalność w takim konglomeracie – a więc na tle sprzecznych interesów i dążeń, wzajemnych niechęci, uprzedzeń, posądzeń i oskarżeń – nie mogła iść po linii prostej; – musiała iść po linii po linii łamanej, zygzakowatej; – i że Liga – w nieuniknionej konsekwencji – nie mogła nie być organizacją chwiejną, niepewną siebie, działającą po omacku, byle nikogo nie zrazić, nie zniechęcić, nie przerazić” (W. Pobóg-Malinowski, Narodowa demokracja 1887-1918. Fakty i dokumenty, Warszawa 1933, s. 138).
9. Korzystałem z drugiego wydania: Lwów – Warszawa 1906.
10. „Mocodawcy zrzekają się tu dobrowolnie swej woli na rzecz przedstawiciela, nadają mu władzę stanowienia o nich i za nich…” (Z. Balicki, Parlamentaryzm. Zarys socyologiczny, Lwów – Warszawa 1906, T. I, s. 123).
11. Zastępca – pisał Balicki – „przeprowadza według własnego rozumienia rzeczy to, co nie zostało uznanym za wspólne na wewnątrz grupy (…) Wola zastępcy staje się w danym zakresie obowiązującą dla mocodawców i choćby się w następstwie nie zgadzali na wypływające stąd skutki, ulec muszą ustanowionej przez siebie samych władzy (…) Zastępstwo nadaje władzę, która wkracza już często w dziedzinę przymusu” (Tamże, s. 123 – 124).
12. Tamże, s. 112.
13. Tamże, s. 163.
14. Tamże, s. 166.
15. Niesłychanie przenikliwie pisał Balicki: „Gdy poseł nie jest od nikogo zależny i przez nikogo kontrolowany, staje się on prawie zawsze, wskutek demoralizującej natury swego położenia, rzecznikiem własnych interesów i własnych ambicji. Władza, jaką posiada parlament centralistyczny, ogniskujący w sobie wszystkie sprawy kraju, daje mu w rękę oręż, o którego poparcie ubiegają się różne potężne koterie ekonomiczne kraju. Otwiera to szeroko wrota przekupstwu, frymarczeniu dobrem publicznym, intrygom, zakulisowym machinacjom, całej tej grze pokątnej a nieobliczalnej, która stanowi przewlekłą chorobę współczesnego parlamentaryzmu. Niepomierna władza zdana na łaskę prywatnych zakusów, nieskoordynowany indywidualizm jednostek i koterii, połączony w najwyższym ciele prawodawczym, – taki jest powszechnie stwierdzany wynik zupełnej niezależności organu państwowego, mającego reprezentować rozum stanu” (Tamże, s. 166-167).
16. Tamże, s. 143.
17. Pisał: „Jeżeli mamy z jednej strony urabiające się drogą tradycji i rozwijające się swobodnie opinie wśród obywateli, połączonych w odpowiednie stronnictwa, z drugiej strony ich przedstawicieli, którzy reprezentują i bronią przekonań, będących zarówno ich własnymi jak i ich mocodawców, to związek pomiędzy posłem a jego wyborcami będzie równie ścisły, jak wtedy, gdy mandat jego jest oparty na instrukcji. Związek ten będzie nawet ściślejszy, gdyż polega na zupełnej solidarności przekonań i dążeń, podczas gdy wszelki mandat nakazczy, może mieć często tylko siłę umowy formalnej, pozbawionej duszy i treści wewnętrznej. Otóż ten właśnie charakter delegacji i określonych pełnomocnictw w systemie przedstawicielstwa jest właściwością i podstawą rządów bezpośrednich” (Tamże, s. 145-146).
18. „Ale sztuczny ten przyrost jednego odłamu przedstawicielstwa, mianowicie tego, który wchodzi do parlamentu dzięki swym zdolnościom do zdobywania mandatów i narzucania się opinii, a nie dzięki zaletom i zasługom obywatelskim, pociąga za sobą gorsze jeszcze następstwa. Otwiera on szeroko wrota szczególnej kategorii pasożytów politycznych, ubiegających się o krzesła poselskie dla przeprowadzenia osobistych interesów i wnoszących do parlamentu cały wir intryg, spekulacji giełdowych i przekupstw” (Z. Balicki, Parlamentaryzm. Zarys socyologiczny, Lwów – Warszawa 1906, T. II, s. 17).
19. Tamże, s. 12.
20. Tamże, s. 68.
21. Tamże, s. 94-95.
22. Tamże, s. 94-95.
23. Tamże, s. 99.
24. „Przegląd Narodowy”, nr 10 z października 1909 r.
25. „Przegląd Wszechpolski”, nr 2 z lutego 1899.
26. Program Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego w zaborze rosyjskim, Kraków 1903, s. 10.
Tekst ukazał się pierwotnie w Śląskim Kwartalniku Historycznym „Sobótka”, nr 2 z 2008 roku.
Zdzisław ILSKI (ur. 1959) – doktor politologii, specjalizujący się w historii politycznej, myśli politycznej, systemach politycznych i wszelkich szeroko rozumianych zagadnieniach politycznych. Od ponad 20 lat pracuje na Politechnice Wrocławskiej. Autor m.in. książki „Jakub Bojko 1857-1943. Biografia polityczna” (2004) i kilkudziesięciu artykułów naukowych. Uczestnik Ruchu Obywatelskiego na Rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Zainteresowania: dobra książka, zbieranie grzybów, turystyka, piłka nożna.