Wbił nad Odrą pierwszy słup graniczny – kpt. Władysław Cieślak, obywatel Szczecinka
76 lat temu w nocy z 27 na 28 lutego 1945 roku na wschodnim brzegu Odry poniżej Czelina, wbito pierwszy polski słup graniczny. Warto przy tej okazji poświęcić kilka zdań postaci śp. ppłk. rezerwy Władysława Cieślaka, którego grób i ulica znajdują się w Szczecinku.
Walki stoczone przez 1 Armię Wojska Polskiego na Pomorzu Zachodnim miały miejsce od lutego do kwietnia 1945 roku w czasie Operacji Pomorskiej i Berlińskiej 1 Frontu Białoruskiego i 2 Frontu Białoruskiego. Ówczesny podporucznik Władysław Cieślak walczył nad Odrą w 6. Batalionie Pontonowo-Mostowym. Miał za sobą już epizod w wojnie obronnej 1939, tułaczkę w ZSRR i szlak bojowy od Lenino. Pochodził ze środowisk robotniczych Warszawy.
Pierwszy słup graniczny został wbity w nocy z 27 na 28 lutego 1945 roku na wschodnim brzegu Odry poniżej Czelina. Pomalowany został w biało-czerwone pasy i przybito tablicę z orłem piastowskim oraz kierunkowskazy z napisami „Warszawa – 474 km” i „Berlin – 64 km”. Do wbicia słupa wybrano sześć osób. Kilka dni później dla udokumentowania i upamiętnienia tej historycznej chwili jego inicjatorzy sporządzili dokument. Ppor. Władysław Cieślak napisał ten swoisty akt erekcyjny wymieniając w nim nazwiska 10 poległych i 35 rannych żołnierzy podczas budowy mostu. Umieszczony w butelce dokument został zakopany przy ustawionym słupie granicznym. Słup był wściekle i skutecznie ostrzeliwany przez niemiecką artylerię, długo nie postał, lecz zachował się zakopany dokument, odnaleziony przez WOP-istów w 1947 roku. Władysław Cieślak szlak bojowy zakończył w Berlinie.
Po wojnie awansował, tym bardziej, że miał lewicowe poglądy. Lewicowe nie oznaczały jednak, że niepatriotyczne! Już jako kapitan LWP wyrażał się krytycznie o stalinizmie. Został aresztowany przez Informację Wojskową po udziale w procesji Bożego Ciała w Słupsku. Zdegradowano go do stopnia szeregowca i skazano na lata ciężkiego więzienia we Wronkach. Wyszedł na wolność po odwilży gomułkowskiej i osiedlił się w Szczecinku, gdzie pracował jako robotnik i majster w warsztatach obecnego Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego. Wiele lat później z powodów ideologicznych przypomniał sobie o nim gen. Wojciech Jaruzelski. Cieślaka zrehabilitowano i z kolei posłużono się nim w propagandzie PRL, starannie ukrywając wcześniejsze poniżenie bohatera i eksponując zdania typu: „Już w 1939 roku wiedział, skąd przyjdzie wyzwolenie od faszyzmu”.
Władysław Cieślak nie doczekał pamiętnego 1989 roku. Jednak jeszcze w PRL jego imieniem nazwano ulicę i wzniesiono postument na cmentarzu wojennym w Szczecinku. Ulica Władysława Cieślaka to odcinek obwodnicy szczecineckiej w kierunku na Poznań, od cmentarza komunalnego do dworca kolejowego. Jest jednakże postacią niezbyt znaną na Pomorzu, jakby nie pasował do politycznej poprawności obecnej współpracy polsko-niemieckiej. Mamy o nim tylko kilka wzmianek w internecie, był jeden artykuł w „Głosie Koszalińskim” w 1997 roku. Nieco bardziej znany jest w Szczecinku, gdzie mieszkają jego potomkowie i gdzie na grobie można zobaczyć świeże kwiaty.
Ppłk. rezerwy Władysław Cieślak odznaczony był Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy, Srebrnym Medalem „Zasłużony na Polu Chwały”, medalami pamiątkowymi „Za Warszawę”, „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”, „Za udział w walkach o Berlin” oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Sławomir Szadkowski
Chwała bohaterom!!!
Chyba kpt Cieslak nie przeczuwał w 1945 że 60 lat później w Polsce zdrajcy i zaprzańcy będą wyrywać Orła Piastowskiego z naszej pamięci
Bład, pierwyj słup granicznyj na Odrze wbijał dziadek prezydenta Ukrainy Poroszenki razem z dziadkiem premiera Arszenika Jaceniuka w obecności sanitariuszki JUlii Tymoszenko ps. Marusia i psa Sralika
Najnowsza wersja historii według POjebańców nie zna takiego pojęcia jak „polski słup graniczny na Odrze”
Proszę o spokojne przeczytanie tekstu. Trole promoskiewskie nie są tu mile wdziane, macie swoje onety do siania propagandy Moskwy i Berlina.
Na Pomorzu Środkowym mieszkało bardzo wielu ciekawych i zasłużonych dla Polski ludzi, których z powodów politycznych i koniunkturalnych przed rokiem 1990 skazywano na zapomnienie. Po roku 1990 roku mamy zresztą podobne procesy, przy odwróceniu retoryki o 180 stopni. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy w ocenach historycznych kierują się polską racją stanu, a nie koniunkturalizmem politycznym i do nich na pewno zalicza się autor tekstu.