Vaclav Havel – zwolennik JOW
Od początku aksamitnej rewolucji Havel był orędownikiem JOW jako systemu, który pozwoli wybierać wartościowe osobowości. Wielu szeregowych działaczy popierało go w tej kwestii .
18 grudnia 2011 roku zmarł ostatni prezydent Czechosłowacji i pierwszy prezydent Czech Vaclav Havel. Pisarz, bojownik o prawa człowieka i obywatela nie tylko w czasach komunistycznego reżimu. Mało kto wie, że jako jeden z nielicznych polityków w Europie po II wojnie światowej dążył do wprowadzenia wyboru posłów w jednomandatowych okręgach wyborczych. Miał w tej sprawie przeciwko sobie niemal całą klasę polityczną, która niezmiennie odrzucała jego projekty systemu całkowicie jednomandatowego, takiego jak w Wielkiej Brytanii czy Kanadzie.
Problem dotyka samej istoty pseudodemokratycznego systemu, jakim jest zakłamana już z samej nazwy ordynacja proporcjonalna. System ten stwarza pozory pluralizmu w ramach partii wodzowskich, kosztem upodmiotowienia obywateli w otwartym konkursie wyborczym. Mądrość Havla polegała na docenieniu faktu, że bez realnego biernego prawa wyborczego demokracja jest fasadą, a silne państwo pobożnym życzeniem. Wybory, w których nikt nie może samodzielnie wystartować i zdobyć mandat poselski, a kandydatów mogą desygnować tylko partie lub jakieś inne ogólnokrajowe organizacje, stają się fikcją wyborów i kontroli społecznej.
Proporcjonalna ordynacja wyborcza stwarza jedynie pozory pluralizmu
Od początku aksamitnej rewolucji Havel był orędownikiem JOW jako systemu, który pozwala wybierać wartościowe osobowości, a nie tylko szyldy partyjne. Wielu szeregowych działaczy antykomunistycznych popierało go w tej kwestii. Jednak liderzy Forum Obywatelskiego przeforsowali na początku lat 90. ordynację tzw. proporcjonalną z progiem 5-proc., podobną do systemu, jaki obecnie obowiązuje w Polsce. W wydanej w 1991 roku książce „Letnie przemyślenia” (u nas się nie ukazała) Havel dał wyraz swemu oburzeniu z powodu tego rozstrzygnięcia. Przestrzegał, że ogólnokrajowe struktury polityczne przy wytworzonym sztucznie przez ordynację braku dopływu „świeżej krwi” i konkurencji ze strony lokalnych społeczników będą się alienować od społeczeństwa, centralizować i korumpować miejscami na listach wyborczych. Przewidział to, co stało się też normą w polskim życiu publicznym, choć normą być nie powinno. Nie tak sobie wyobrażał wolne wybory, dla których w przeszłości warto się było narażać, siedzieć w więzieniu, a nawet ginąć.
Havel delegitymizował mit tzw. ordynacji proporcjonalnej z listami partyjnymi. Wbrew jej teoretycznym założeniom nie zgadzał się, że służy ona lepszemu odzwierciedleniu oczekiwań społecznych w parlamencie. Nad nader ułomne i zmienne preferencje partyjne przedkładał zapewnienie odpowiedzialności posłów przed wyborcami w małych jednomandatowych okręgach wyborczych, gdzie do kandydowania nie potrzeba żadnej ogólnokrajowej organizacji, absurdalnej liczby podpisów zebranych w krótkim czasie ani tak wielkich pieniędzy na kampanię, jak w systemie list partyjnych.
Wysiłki Havla zmierzające do zmiany ordynacji znajdowały odzwierciedlenie w artykułach zachodniej prasy, jeszcze długo po krytycznych latach, kiedy to po aksamitnej rewolucji ustalał się kształt systemu wyborczego, począwszy od pierwszych w Czechosłowacji niekomunistycznych wyborów z 1990 roku. Np. w artykule Seana Hanleya z października 1998, opublikowanym w „The New Presence”, czytamy:
Od roku 1991 Vaclav Havel nawołuje do porzucenia ordynacji proporcjonalnej i wprowadzenia JOW, ponieważ obecny system wyborczy jest szkodliwy dla społeczeństwa obywatelskiego i niszczący wartości obywatelskie. Jego zdaniem system ten dał partiom politycznym zbyt wielką władzę, w szczególności władzę decydowania o kolejności kandydatów na listach wyborczych i w taki oto sposób przesądzania o składzie parlamentu. Prezydent obawia się, że posłowie, niezwiązani bezpośrednio z wyborcami swojego okręgu wyborczego, bardziej zabiegać będą o dobre układy z liderami i aparatem partyjnym niż właściwie reprezentować interesy wyborców.
Aby docenić w pełni znaczenie myśli politycznej Havla w kwestii ordynacji wyborczej dla procesu transformacji ustrojowej, warto odwołać się też do polskich doświadczeń. Podczas negocjacji w Magdalence przedstawiciele koncesjonowanej opozycji od Michnika do Kaczyńskiego gardłowali za ordynacją proporcjonalną do Senatu. Tymczasem jak podają politolodzy irlandzcy Kenneth Benoit i Jacquline Haiden, którzy śledzili na bieżąco obrady Okrągłego Stołu i rozmawiali z jego głównymi uczestnikami, do Kiszczaka i Jaruzelskiego przyszli PRL-owscy konstytucjonaliści Andrzej Werblan oraz Stanisław Gebethner i stanowczo odradzali im ordynację większościową. Generałowie nie potraktowali tego z wystarczającą powagą i ostatecznie – na przekór żądaniom Michnika i Kaczyńskiego – postanowili zrobić eksperyment z Senatem. Wprowadzili tam ordynację większościową (choć jeszcze nie jednomandatową), by w razie czego przekonać się, która ordynacja może stanowić w przyszłości lepszą tratwę ratunkową dla działaczy PZPR. W konsekwencji wystawieni przez Kiszczaka i Jaruzelskiego kandydaci do Senatu nie uzyskali ani jednego mandatu, choć w systemie „proporcjonalnym” z liczby głosów mogliby liczyć nawet na 30 proc. miejsc w Senacie. Jak mawiał śp. prof. Jerzy Przystawa, gdyby w 1989 roku albo na początku lat 90. zastosować JOW-y w wyborach do Sejmu, „po komunistach nie zostałaby mokra plama”, a tak w 1993 r. wrócili do władzy dzięki ordynacji „proporcjonalnej”.
Ale dzięki żmudnym działaniom takich woJOWników, jak śp. Jerzy Przystawa, a teraz Paweł Kukiz z akcją Zmieleni.pl, którzy poświęcają swój wolny czas, by wyjaśnić Polakom, o co chodzi z tym systemem jednomandatowym, rodacy zostali zainspirowani do działania. Jest duża szansa, że dzięki współpracy z „Solidarnością” i innymi organizacjami społecznymi postulat JOW może wybrzmieć jako jeden z głównych podczas spodziewanych protestów na wiosnę. Nie zmarnujmy tego potencjału.
Krzysztof Kowalczyk
Ruch Obywatelski na rzecz JOW www.jow.pl
Tekst został opublikowany na stronie internetowej tygodniak „Uważam Rze” (Vaclav Havel – zwolennik JOW)