„Party whip” w krajach JOW
Do napisania tej notki skłoniła mnie dyskusja między politologiem Jarosławem Flisem na Jego blogu oraz blogerem Wojtkiem. Chciałbym tym wpisem wzmocnić opinię Wojtka i przyłączyć się do niej: w systemie FPTP jeśli istnieje konflikt między lojalnością posła wobec wyborców i jego lojalnością wobec linii własnej partii, wygrywa lojalność wobec wyborców. Nie zajmuję się zawodowo systemami politycznymi i moja opinia o systemie FPTP bierze się nie z teorii, ale z niemal 30-letniej praktyki życia w trzech krajach, które ten system stosują: Wielkiej Brytanii, USA i Australii, głównie Wielkiej Brytanii.
Racjonalnym zachowaniem posła w tym systemie jest lojalność wobec wyborców, bo oni go wsadzili do Parlamentu i oni będą decydować, niezależnie od woli liderów partyjnych, czy może on tam pozostać na następną kadencję. Partia jest bytem wtórnym.
W Polsce jest odwrotnie: racjonalnym zachowaniem posła jest wybór lojalności wobec lidera partii, bo wyłącznie od lidera partii zależy dalsza kariera polityczna posła. Kariery głównych postaci polskiego życia politycznego prawie w ogóle nie zależą od wyborców. Dlatego wyborcy polskiego posła nie obchodzą. Wielokrotnie na spotkaniach publicznych w Polsce byłem świadkiem aroganckich i lekceważących wobec wyborców zachowań polskich posłów. W krajach FPTP (jest to najważniejsza forma JOW) takie zachowania posłów nie występują, byłyby samobójstwem politycznym. Można łatwo zrozumieć, dlaczego tak jest. W przeważającej ilości wypadków ani polski poseł nie zna wyborców, ani też oni – przynajmniej w momencie oddawania głosu – nie wiedzą, kim są ludzie wymienieni na karcie wyborczej. Nie wiedzą też, kogo oddany przez nich głos wprowadzi do parlamentu.
W szczególności instytucja dyscypliny partyjnej w Sejmie nie może być porównywana z instytucją „party whip” w krajach o systemie FPTP. Polska dyscyplina partyjna jest co najwyżej karykaturalnym wynaturzeniem demokratycznej praktyki parlamentarnej. Jednym z wielu. Potwierdza ona tylko wyrażoną w latach 80-ch opinię Karla Poppera o tzw. proporcjonalnych systemach wyborczych. Według Poppera wybory propocjonalne zamieniają posła z myślącego obywatela w przedmiot, bezmyślną maszynkę do głosowania.
W Anglii określenie „party whip” oznacza kilka różnych rzeczy. Whip to jest urzędnik wykonujący rolę wewnątrz partyjnego lobbysty, którego zadaniem jest informowanie posłów o linii politycznej partii, stopniu ważności dla partii poszczególnych aktów prawnych debatowanych w Parlamencie oraz przekonywanie posłów do głosowania w określony sposób. Whip oznacza również dokument, który liderzy głównych partii – czyli tych o licznych reprezentacjach – okresowo rozprowadzają wśród swoich posłów. Przyjęło się od niepamiętnych czasów, że ważność poszczególnych aktów prawnych dla partii oznaczana jest w tym dokumencie jedną, dwiema lub trzema kreskami. Wiąże się z tym kolejne znaczenie słowa whip: gradacja ważności proponowanej ustawy. „One-line whip” oznacza neutralność partii. Poseł, jeśli będzie głosował przeciw linii partii, lub nie będzie głosował, nie okaże nielojalności wobec liderów. „Two-line whip”, który praktycznie się nie zdarza, oznacza umiarkowane zaangażowanie partii w wynik głosowania. Najważniejszy jest „three-line whip” oznaczony w dokumencie – whipie trzema kreskami. Oznacza to, że wynik głosowania jest dla partii bardzo ważny. Jeśli poseł danej partii zagłosuje przeciw partii, nastąpią konsekwencje, z których najsilniejsza to tzw. „whip withdrawal”, czy wycofanie posła z cyrkulacji whip. Taki poseł nie jest uważany więcej za członka partii.
W poprzedniej kadencji Parlamentu, w czasie debaty nad propozycją uchwały rządu Partii Pracy, aby brytyjskie wojska pozostały w Iraku, poseł okręgu Southampton Test, Alan Whitehead, Labourzysta, rozesłał do mieszkańców miasta listy i umieścił ogłoszenie w gazecie informujące, że będzie głosował przeciwko partyjnej linii. Uznał on za wskazane nie tylko głosowanie przeciwko „the three-line whip”, ale też aktywne poinformowanie o tym wyborców. Nie wiem, co Alan Whitehead usłyszał od ówczesnego premiera Tony’ego Blaira, ale wiem, że lokalna asocjacja partii pracy wystawiła go ponownie – osobę popularną i mającą szanse na zwycięstwo – jako oficjalnego PPC (Party Parliamentary Candidate) Partii Pracy. Wprawdzie Partia Pracy przegrała wybory, ale Alan Whitehead wygrał w swym okręgu i jest nadal posłem.
Przyłączam się do sugestii Jarosława Flisa, ze warto przeczytać książkę barona Jeffrey’a Archera „Pierwszy między równymi” (tytuł ang. „First among equals”). Jest to autobiograficzny opis kariery Archera, jako posła do Izby Gmin we wczesnych latach 80-ch. Z lektury tej, lekko i z humorem napisanej książki, wynika jasno, kto jest najważnieszy w systemie FPTP: wyborca.
Tomasz J Kaźmierski,
Southampton