Doctor Ecclesiae

Mędrcy Kościoła

Są wśród nich papieże i biskupi, mnisi i zakonnicy, mężczyźni i kobiety, uczeni i mistycy. Do dziś ten tytuł Kościół nadał zaledwie 33 osobom. Kim byli, czym szczególnym się wyróżniali spośród milionów wiernych i setek pokoleń? Łacińskie słowo doctor oznacza „uczony”, „nauczyciel”, „mistrz”. Tytuł „doktora Kościoła” (łac. doctor Ecclesiae) zaczęli nadawać oficjalnie papieże od XVI wieku. Przyznaje się go wybitnym nauczycielom i pisarzom chrześcijańskim zasłużonym dla rozwoju teologicznych (doktrynalnych) podstaw nauki Kościoła. Zanim jednak tytuł zostanie nadany, muszą być spełnione trzy przesłanki: wzniosła doktryna (łac. eminens doctrina), świętość życia (vitae sanctitas) oraz potwierdzenie przez autorytet Kościoła (Ecclesiae declaratio). Po II Soborze Watykańskim brany jest pod uwagę także wpływ danej osoby na świętość ludu Bożego; podkreśla się przy tym bardziej aktualny, powszechny i dobroczynny wpływ duchowy doktryny doktora na życie konkretnego człowieka w Kościele, a nawet poza nim, oparty wyraźnie na prawdzie objawionej. Nie nadaje się doktoratów męczennikom, ponieważ męczeństwo uważa się za wyższy tytuł do chwały. Obecnie jest 33. doktorów Kościoła, z czego ośmiu to doktorzy Wschodu, a dwudziestu czterech – Zachodu. Są wśród nich papieże i biskupi, a także szesnastu doktorów wywodzących się ze zgromadzeń zakonnych.

 

MĘDRCY KOŚCIOŁA – ten sam artykuł na stronie statycznej

 

Wielcy starożytności

Poczet doktorów otwiera siedemnastu „mędrców starożytności”, którzy stworzyli zręby doktryny chrześcijańskiej. Są wśród nich Ojcowie Kościoła, klasycy kultury chrześcijańskiej, czyli pisarze z okresu II – VI wieku. Czterej z nich, to łacinnicy, wielcy doktorzy Zachodu: Św. Ambroży – doradca trzech cesarzy rzymskich nazywany „kolumną Kościoła”; św. Hieronim – który całe życie poświęcił tłumaczeniom ksiąg Starego i Nowego Testamentu, tracąc wreszcie wzrok, autor słynnego zdania: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”; św. Augustyn – najpłodniejszy pisarz kościelny, który zanim nawrócił się na chrześcijaństwo był – według własnych słów – „zażartym, ślepym bluźniercą, szczekającym przeciw Pismu Świętemu”; św. Grzegorz Wielki – papież, niedościgły administrator, wyjątkowy dyplomata, wspaniały duszpasterz. Czterech następnych, to Grecy, wielcy doktorzy Wschodu: św. Bazyli – zdolny polityk, wybitny teolog, ojciec monastycyzmu wschodniego; św. Grzegorz z Nazjanzu – znakomity mówca i stylista, określił warunki, jakie trzeba spełniać, by móc zajmować się teologią (dojrzałość, czystość serca, szacunek i cześć dla teologii); św. Jan Chryzostom – „złotousty” głosiciel wspaniałych homilii, patron chrześcijańskich kaznodziejów; św. Atanazy – niezłomny obrońca wiary, „kolumna ze stali”, pięciokrotnie skazywany na wygnanie za obronę doktryny chrześcijańskiej przed arianizmem. Wybitnymi myślicielami starożytności, uznanymi za doktorów, byli również: św. Izydor z Sewilli (on, a nie jak się powszechnie uważa Wolter, był pierwszym wielkim encyklopedystą), św. Piotr Chryzolog (poruszający kaznodzieja, zwalczający poglądy heretyków i błędnowierców), św. Leon Wielki (papież, który miał odwagę spotkać się z Attylą, przywódcą Hunów i przekonać go, aby nie niszczył Rzymu), św. Hilary z Poitiers (obrońca Kościoła przed herezją arianizmu, autor dzieła De Trinitate – O Trójcy Świętej), św. Cyryl Aleksandryjski (bronił czystości doktryny chrześcijańskiej przed błędami arianizmu i nestorianizmu), św. Cyryl Jerozolimski (zwany „Katechetą”, jako biskup spędził tyle samo lat w swojej diecezji, co na wygnaniu) oraz św. Efrem Syryjczyk (jeden z największych poetów Kościoła, nazywany z tego powodu „Harfą Bożą”). Poczet „wielkich starożytności” kończą dwaj wielcy systematycy i kompilatorzy całej doktryny chrześcijańskiej – św. Beda Czcigodny (Venerabilis) i św. Jan z Damaszku.

Wielcy średniowiecza

O ile jeszcze w okresie starożytności doktryna chrześcijańska dopiero przetapia się w tyglu dyskusji i sporów, to w średniowieczu zajaśnieje już szlachetnym blaskiem czystego złota. Staje się to za sprawą teologów i filozofów, których z powodu wielkości ich dzieła, można nazwać „gigantami intelektu”. Orszak mocarzy umysłu otwiera św. Tomasz z Akwinu, geniusz wszech czasów, który dokonał wzniosłej syntezy wiary i rozumu (fides et ratio). Za nim postępują św. Albert Wielki, nauczyciel św. Tomasza, który przygotował grunt na przyjęcie filozofii antycznej przez świat zachodni; św. Anzelm z Canterbury, nazywany „ojcem scholastyki”, który poszukiwał racjonalnych podstaw wiary, wypowiadając słynne zdanie: „Nie poszukuję zrozumienia, żeby uwierzyć, ale wierzę, żeby zdobyć zrozumienie” (Neque enim quaero intelligere ut credam sed credout intelligam); św. Bonawentura, nazwany przez papieża Leona XIII „księciem wśród mistyków”, który „ożywił teologię żarem swej płonącej miłością duszy”; św. Bernard z Clairvaux, teoretyk średniowiecznej mistyki, który wypowiada się za poznaniem Boga nie na drodze rozumowej, ale na drodze kontemplacji; Piotr Damiani, bodaj jedyny doktor Kościoła, który nie został kanonizowany, propagator ascetycznego ideału zakonnego – on pierwszy nazwał filozofię „sługą teologii” (philosophia ancilla theologiae); św. Antoni z Padwy (Padewski), jeden z najbardziej natchnionych kaznodziejów w całej historii Kościoła, zaliczony do grona świętych po najkrótszym okresie kanonizacyjnym w historii – zaledwie rok po śmierci.

Wielcy czasów nowożytnych

Ktoś powiedział, że po św. Tomaszu – twórcy „filozofii wieczystej” (philosophia perennis) – trudno wymyślić coś nowego. Dlatego w następnych wiekach Kościół będzie nadawał tytuły doktorów wybitnym myślicielom, którzy stali się autorytetami w poszczególnych dziedzinach filozoficzno-teologicznych i zasłynęli jako autorzy pomnikowych dzieł pisanych. Św. Alfons M. Liguori, założyciel redemptorystów, nauczyciel moralności, pisze słynną „Teologię moralną”. Św. Franciszek Salezy, założyciel wizytek, rozwija duchowość chrześcijańską i jest autorem nieprzemijającej „Filotei”, czyli wstępu do życia pobożnego. Św. Piotr Kanizjusz, urodzony polityk kościelny, prawdopodobnie jedyny doktor Kościoła, który odwiedził Polskę (1558 r., przyjaźnił się też z kardynałem Hozjuszem), napisał trzyczęściowy katechizm „Canisi”. Św. Robert Bellarmin, niezłomny obrońca czystości doktryny chrześcijańskiej, napisał „Mały katechizm dla ludu” (400 wydań, tłumaczony na 60 języków), słynny „Index Haereticorum” oraz nie mniej słynne „Kontrowersje”, czyli dysputy o spornych kwestiach wiary chrześcijańskiej. Św. Wawrzyniec z Brindisi, władający kilkoma językami wybitny dyplomata kościelny, jest autorem dzieła „Lutheranismi Hypotyposis”, w którym odpiera doktrynę Marcina Lutra.

Wielcy mistycy

Przez długi czas doktoraty nadawano według kryterium „uczoności” i wkładu w rozwój doktryny teologiczno-filozoficznej. Jednak w tym samym czasie największą czcią wśród wiernych cieszyli się mistrzowie duchowości – wielcy mistycy. Co prawda pierwszego mistyka, św. Jana od Krzyża, uznano doktorem Kościoła już w 1926 roku (papież Pius XI), posiadał on jednak gruntowne wykształcenie teologiczne i filozoficzne. Nadal jednak droga do doktoratu była zamknięta dla kobiet, które nie mogły studiować teologii. Stało się to możliwe dopiero po II Soborze Watykańskim; papież Paweł VI obdarzył doktoratem św. Teresę z Avila oraz św. Katarzynę ze Sieny (obie w 1970 r.), a papież Jan Paweł II – św. Teresę z Lisieux (1997). Św. Jan od Krzyża – autor nieprzemijających dzieł: „Droga na górę Karmel”, „Noc ciemna”, „Pieśń duchowa” i „Żywy płomień miłości” – rozwija duchowość, według której budowa nowego świata musi iść w parze z rozwijaniem doskonałego człowieka, wewnętrznie wolnego, pełnego pokoju dzięki posiadaniu Boga. „Im bardziej oddalasz się od rzeczy, tym bardziej przybliżasz się do rzeczy niebieskich i bardziej odnajdujesz się w Bogu”. Św. Teresa z Avila, wielka mistyczka i niezrównany autorytet w dziedzinie modlitwy, pozostawiła wiekopomne dzieła: „Życie”, „Droga doskonałości”, „Twierdza wewnętrzna”. Opisuje w nich drogę do doskonałości w modlitwie, drogę, która wiedzie przez siedem mieszkań. Wspólnie ze św. Janem od Krzyża stworzyła wielką szkołę duchowości karmelitańskiej. „Upadając i podnosząc się, nauczyłam się iść pod górę” – pisze w jednej z książek. Nadanie tytułu doktora św.Katarzynie ze Sieny może zdumiewać, jeśli się pamięta, że nie umiała ona czytać i pisać. Jednak jej wzniosła doktryna duchowa, oparta na poznaniu Boga i siebie samego, zmusza do pokory najbardziej wykształconych myślicieli, a jej sukcesy dyplomatyczne, zwłaszcza przyczynienie się do powrotu papieża z Awinionu do Rzymu (1377), skłaniają do uznania jej za najbardziej skutecznego polityka kościelnego. Duchowość św. Katarzyny, to droga od poznania siebie samego, co daje pokorę, do miłości doskonałej i poddaniu się woli Bożej. „Katarzyno, ja jestem tym, który jest, a ty jesteś tą, która nie jest” – usłyszała pewnego dnia głos Boga. Św. Teresa z Lisieux (T. od Dzieciątka Jezus i od Najświętszego Oblicza – tak brzmiało jej pełne imię zakonne), dzisiaj współpatronka Francji razem ze św. Joanną d’Arc, przedstawiła swoją duchowość w książce „Dzieje duszy”. Pozostawiła wzór dla niezliczonych „małych dusz”, które dzięki dziecięcej miłości i zaufaniu do Ojca Niebieskiego, naśladują Chrystusa w toku codziennych obowiązków. Chyba najlepiej duchowość św. Teresy z Lisieux oddają jej słowa: „Zdaje mi się, że gdyby mały kwiatek mógł mówić, powiedziałby po prostu to, co Dobry Bóg dla niego zrobił”.

Anielski, Seraficki, Miodopłynny

Oprócz honorowego tytułu doktora, niektórzy z myślicieli dodatkowo wyróżniani byli barwnymi przydomkami łacińskimi. I tak św. Albert Wielki to Doctor universalis – Doktor Uniwersalny, ze względu na ogrom zainteresowań oraz dokonań intelektualnych. Św. Tomasz z Akwinu, otrzymał aż dwa przydomki: Doctor communis – Doktor Powszechny oraz Doctor angelicus – Doktor Anielski. Z kolei św. Bonawentura, wielki mistyk, to Doctor seraphicus – Doktor Seraficki. Zadziwiający przydomek posiada św. Bernard z Clairvaux – Doctor mellifluus, co tłumaczy się Doktor Miodopłynny (Miodousty), ze względu na niezwykły dar wypowiedzi. Podobny przydomek ma św. Jan Chryzostom – Chryzostom znaczy „Złotousty” – oraz Piotr Chryzolog, czyli „Złotomówca”. Św. Alfons M. Liguori, założyciel redemptorystów, to Doctor zelantissimus – Doktor Żarliwy. Nieoficjalne, ale powszechnie używane tytuły, nadają doktorom Kościoła teolodzy i filozofowie w książkach i rozprawach naukowych. Na przykład św. Augustyn, to „Nauczyciel Zachodu”, św. Anzelm z Canterbury – „Ojciec scholastyki”, a św. Grzegorz z Nazjanzu po prostu „Teolog”. Nadawano tez przydomki, które miały służyć lepszemu rozróżnieniu – św. Teresa z Avili (T. od Jezusa) jest nazywana „Teresą Wielką”, a św. Teresa z Lisieux (T. od Dzieciątka Jezus) – „Teresą Małą” lub prościej i bardziej poufale „Teresą” i „Tereską”.

Wielcy nieobecni

Nie został doktorem Kościoła Orygenes, pierwszy znany myśliciel chrześcijański, który na gruncie chrześcijaństwa starał się stworzyć całościowy system filozoficzny, wyjaśniający świat. Chociaż wiele jego twierdzeń weszło na stałe do chrześcijańskiej myśli filozoficznej, to były również takie twierdzenia, które zostały potępione później przez Kościół. Nigdy nie otrzymał tytułu doktora pierwszy pisarz chrześcijański piszący po łacinie – Tertulian. Mimo iż współtworzył terminologię chrześcijańską (np. trinitas dla określenia jednego Boga w trzech Osobach) oraz filozoficzną, to jednak często dawał wyraz swoim antyfilozoficznym poglądom: “Po Jezusie Chrystusie – nie potrzebujemy już żadnych dociekań, po Ewangelii – żadnych badań”. Tytułu nie otrzymał również współczesny Tertulianowi św. Klemens Aleksandryjski, który dla odmiany wywyższał filozofię, twierdząc, że była darem dla Greków, by przygotować ich na przyjęcie Objawienia chrześcijańskiego, tak jak Stary Testament przygotował do tego Żydów. Nie został uznany doktorem Kościoła Piotr Abelard, wielki logik, filozof i teolog, słynący jednak z gwałtownego charakteru. Josef Pieper, wybitny badacz Średniowiecza, pisze o nim: “wszędzie, gdzie jest Abelard, jawna zwada jest nieunikniona”, dodając, że pomiędzy nauczycielami Abelarda nie było żadnego “z którym by się nie poróżnił i którego by później nie naraził publicznie na złośliwe i dowcipne drwiny”. Powszechnie znana jest również historia jego namiętności do Heloizy, jedna z największych historii miłosnych w dziejach kultury europejskiej. Więcej wyrozumiałości okazano św. Albertowi Wielkiemu, któremu nadano tytuł doktora Kościoła, choć słynął z niewybrednego języka, a swoją argumentacje filozoficzną rozpoczynał od zdania: ”Głupi jest ten, który twierdzi, że…”. Z innego jeszcze powodu nie otrzymał tytułu św. Cyprian, jeden z najwybitniejszych pisarzy wczesnego chrześcijaństwa, autor słynnego powiedzenia: “Poza Kościołem nie ma zbawienia” (Extra Ecclesiam nulla salus). Zginął śmiercią męczeńską, zaś męczeństwo jest wyższym tytułem do chwały, niż zaliczenie w poczet doktorów. Z tego samego powodu nie został doktorem św. Justyn, wybitny filozof i apologeta, autor innego powiedzenia: “Studiowałem kolejno wszystkie nauki. Ostatecznie przystałem do prawdziwej nauki chrześcijan”. Zapewne nie uzyska nigdy doktoratu wielki scholastyk Dionizy Areopagita, ponieważ jest to pseudonim zagadkowej postaci, której imię nie jest znane do dzisiaj.

Kto następny?

„Kościół jest starą miejską fontanną, z której wszystkie pokolenia mogą czerpać wodę” – mawiał papież Jan XXIII. Czas nie postarza Kościoła, w każdej epoce znajduje w sobie nieobliczalne energie odnowy, sięgając do swego nieprzebranego skarbca mądrości. Można oczekiwać, że jeszcze nie raz sięgnie po jakąś starą księgę, która spokojnie oczekuje na swoją kolej, gdzieś na górnej półce biblioteki watykańskiej. A oczekuje cały zastęp wielkich mistyków i mistyczek jak choćby bł. Elżbieta od Przenajświętszej Trójcy, bł. Jan Ruysbroeck. Gdyby kierować się najbardziej poczytnymi dziełami kościelnymi, które przetrwały wieki ciesząc się niesłabnącą popularnością, doktorat powinien otrzymać św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, autor „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Niestety, prawdopodobnie nigdy nie zostanie doktorem Kościoła Tomasz a Kempis, autor wielkiego dzieła „O naśladowaniu Chrystusa”, ponieważ do dzisiaj nie ma pewności, czy był jego… autorem. Ostatnio coraz częściej mówi się o możliwym doktoracie dla Edyty Stein. (tr)

Jeden komentarz do “Mędrcy Kościoła

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.