Eric Christiansen – Krucjaty północne
„Niniejsza książka jest próbą opisu zmagań, jakie przez czterysta lat, od XII do XVI wieku, toczono wokół Bałtyku w imię idei chrześcijaństwa, oraz wyjaśnienia roli, jaką te wojny odegrały w zachodzących podówczas przemianach społeczeństw Północy” – napisał we wprowadzeniu autor książki Eric Christiansen. Paradoksem jest, że wykształcony i oczytany mieszkaniec Pomorza środkowego, więcej wie o historii krucjat bliskowschodnich, niż krucjat połabskich czy północnych, które ukształtowały jego region. Jedynym epizodem z tej epoki, który utrwalił się w powszechnej świadomości jest obraz bitwy na jeziorze Pejpus ze słynnego filmu Siergieja Eisensteina „Aleksander Newski”, ukazujący okutych w zbroję rycerzy zakonnych, tonących w lodowatych odmętach jeziora po załamaniu się pod nimi lodu.
Nie sposób zrozumieć najwcześniejszych dziejów Pomorza bez tej książki. Nie sposób zrozumieć procesów, które doprowadziły do wykształcenia się struktur państwowych południowego i wschodniego wybrzeża Bałtyku – współczesnej Litwy, Estonii, Łotwy, Finlandii oraz wywarły ogromny wpływ na historię Niemiec, Polski, Szwecji, Danii i Rosji. Nie sposób wreszcie zrozumieć historii Księstwa Pomorskiego, dziejów władztwa biskupów kamieńskich czy Koszalina bez wiedzy o procesach, które zapoczątkowały szybką kolonizację wybrzeży Bałtyku, nie tylko zbrojną, ale i pokojową, połączoną z germanizacją terenów dotąd słowiańskich. Tutaj jednak poczynić należy jedno zastrzeżenie – książka jest pisana z pozycji historiografii zachodniej, która nie uwzględnia wydarzeń w takim stopniu, jaki odpowiada naszej wrażliwości historycznej, zwłaszcza tych, które stały się gorzkim udziałem Litwinów i Polaków, przez wieki zmagających się ze śmiertelnym zagrożeniem ze strony Krzyżaków. Nie zawsze bowiem deklarowany cel – chrystianizacja – szedł w parze z praktyką wojenną i dyplomatyczną, często będąc parawanem dla realizacji celów bardziej przyziemnych, typowych dla agresorów wszystkich epok.
Chronologia krucjat północnych wymyka się próbom ustalenia dokładnych ram. Był to raczej skomplikowany proces historyczny trwający około czterystu lat. Jego genezy doszukiwać się należy już u schyłku Cesarstwa Rzymskiego, kiedy chrześcijaństwo stało się nie tylko doktryną religijną, ale i polityczną, a urzędowymi obrońcami wiary stawali się nie tylko władcy kościelni, ale i świeccy – cesarze, królowie, książęta. Zanim doszło do krucjat, poprzedziły je wydarzenia związane z rozkwitem i podziałem Cesarstwa Karola Wielkiego i ustanawianiem biskupstw coraz dalej wysuniętych na wschód, misjami na wschód (Wojciech, Otton z Bambergu), zakładaniem klasztorów, rywalizacją na Bałtyku pomiędzy Bałtami i Słowianami, a Sasami i Duńczykami, ich sąsiadami z północy i południa.
Odpowiadając na papieskie wezwanie do świętej wojny skandynawscy władcy i niemieccy rycerze zakonni podbili i zasiedlili najpierw Finlandię, Estonię i Prusy, a później zaatakowali prawosławne księstwo Nowogrodu i pogańską Litwę. W 1147 roku doszło do krucjaty połabskiej przeciwko Słowianom połabskim (Serbołużyczanie, Obodryci), zamieszkującym tereny pomiędzy Łabą i Odrą. Później były krucjaty szwedzkie (nazwa niehistoryczna): podbój Finlandii w 1154 i 1249 roku oraz Karelii w 1293 roku. Następnie przyszła kolej na Niemców i Duńczyków, którzy w latach 1193-1290 opanowali ziemie leżące na terenie dzisiejszych państw bałtyckich (Łotwa, Estonia), należące do ludów Bałtyjskich o oryginalnych nazwach: Liwów, Łatgalów, Zelów, Estończyków, Zemgalów i Kuronów. Bardzo długo opierali się ekspansji Prusowie (tereny dzisiejszej Polski, przedwojenne Prusy Wschodnie), najpierw próbował ich podbić Konrad I Mazowiecki, polski książę Mazowsza w czasie krucjat w latach 1219 i 1222. Kiedy jednak jego wysiłki nie przynosiły rezultatów w 1226 wezwał Krzyżaków. Były też krucjaty, które nie powiodły się, do takich zalicza się podejmowane przez Niemców w latach 1236-1348 próby ujarzmienia Litwy i Żmudzi. Dopiero przyjęcie w 1386 roku przez władców litewskich katolicyzmu, w wyniku małżeństwa wielkiego księcia Jagiełły z królem Polski Jadwigą Andegaweńską, odebrało oficjalny pretekst do podbojów coraz bardziej zaborczym rycerzom zakonnym. Jednak jeszcze w 1505 roku papież wydał ostatnią bullę wzywającą do wypraw krzyżowych przeciwko Rusi.
Autor książki, Eric Christiansen, Duńczyk wykształcony w Anglii, stanął więc przed niezwykle trudnym zadaniem – ujęciem w ogólne ramy skomplikowanego i rozproszonego fenomenu pon nazwą „krucjaty północne”. „Opowiadając tę historię – pisze we wprowadzeniu – musiałem żonglować co najmniej trzema piłeczkami: opisami wypraw, przeglądem rozwoju ideologicznego i zarysem historii politycznej. Krucjaty na przykład można zrozumieć tylko w świetle ruchu cysterskiego, wzrostu znaczenia Stolicy Apostolskiej, zakonnych inicjatyw misyjnych, koncyliaryzmu, naporu hord mongolskich oraz rozkwitu księstw litewskiego i moskiewskiego w XV wieku”. Praca jednak opłaciła się, z trzech powodów:
(1) krucjaty północne były częścią szerszego zjawiska ekspansji Zachodu, chociaż mniej widowiskowe, trwały dwa wieki dłużej, niż znane ale przegrane krucjaty do Ziemi Świętej; były też bardziej od nich skuteczne, a ich skutki przetrwały znacznie dłużej. „Jeżeli o którychkolwiek krucjatach można powiedzieć, że okazały się skuteczne, to właśnie o północnych i rekonkwiście”;
(2) były ogniwem łączącym region bałtycki z zachodnią Europą, chociaż autor nie używa określenia „misja cywilizacyjna”, to jednak z dalszego wywodu to właśnie wynika: „Fundamentalne instytucje średniowiecza – kościoły, zamki, miasta, prawo feudalne i kościelne, cechy rzemieślnicze i gildie kupieckie, parlamentaryzm – zostały zaszczepione w świecie dzikim, zimnym i nieprzyjaznym, zmuszonym jednak do adaptacji i rozwoju, bo alternatywą mogła być tylko zagłada”;
(3) historia krucjat – co może zaskakiwać polskiego czytelnika – związana jest z Anglią w większym stopniu niż z innymi krajami Europy. Królowie Anglii zawsze angażowali się w sprawy bałtyckie, płacili Krzyżakom za podbój Prus, udzielali przywilejów, sami też uczestniczyli w krucjatach północnych (Henryk IV), angielski biskup przewodził Szwedom w aneksji środkowej Finlandii, a kupcy tekstylni z Anglii byli stale obecni na rynku bałtyckim. „Spory i traktaty między władcami angielskimi a Hanzą, Krzyżakami i królami skandynawskimi przewijały się przez cały XV wiek”.
W książce, poza kilkoma wzmiankami, nie spotkamy bezpośrednich odniesień do sytuacji na Pomorzu środkowym, wchodzącym wówczas w skład władztwa biskupów pomorskich (kamieńskich), będących lennikami książąt pomorskich. Możemy jedynie domyślać się, poszukując dalej tropów historycznych, że władztwo odgrywało większą rolę w krucjatach bałtyckich niż dotąd uważano. Wielce prawdopodobne jest, że jako państwo biskupie, posiadające port morski w Kołobrzegu (zapewne też w Koszalinie) było zarówno bazą wypadową jak i ważnym zapleczem dla krucjat bałtyckich. Ustanowienie biskupa Hermana von Gleichen (lokował m.in. Koszalin), spokrewnionego m.in. z władcami Danii i Brandenburgii, a także podporządkowanie biskupstwa kamieńskiego bezpośrednio Stolicy Apostolskiej, stanowią ważne argumenty przemawiające za tą tezą.
Erudycja i ogromna baza źródłowa w połączeniu ze swobodną i przystępną narracją, tworzą jedną z tych niezwykłych książek, które zadziwiają umiejętnością popularyzowania złożonej wiedzy historycznej. Nazwanie ich popularnonaukowymi, nie oddaje wszystkiego, to raczej nowy gatunek literacki, ekscytującej narracji naukowo-przygodowo-historycznej, w Polsce zapoczątkowany przez Normana Davisa. Umiejętność ujmowania w proste zdania nie tylko ogromu rzetelnie ustalonych faktów, ale i całych epok historycznych, oraz klimatu, emocji, a nawet zapachu opisywanych czasów – jest imponująca.
Tej książki nie może oczywiście zabraknąć w bibliotece miłośnika historii Pomorza i Koszalina.
Tadeusz Rogowski
Eric Christiansen, „Krucjaty północne” (The Northern Crusades). Przekład: Janusz Szczepański. Dom Wydawniczy REBIS, 2009. ISBN: 978-83-7510-358-8.
Eric Christiansen, urodzony w Danii i wykształcony w Wielkiej Brytanii, jest profesorem New College w Oksfordzie i zajmuje się przede wszystkim historią północnej Europy w wiekach średnich. Wykładał w Londynie, Kopenhadze i na Florydzie, przełożył na angielski kroniki Saksona Gramatyka i Dudona z Saint Quentin.
Ciekawe dlaczego najlepsze ksiązki historyczne o Polsce i tej części Europy piszą Anglicy. Obawiam sie, że dlatego, ze stan polskiej nauki jest opłakany.
to nie jest do końca prawda, Polacy sporo piszą – poszukaj Szrejtera chociażby 😛