Obywatelskość

Kryzys postaw obywatelskich

No socialW Polsce mamy do czynienia z poważnym kryzysem postaw obywatelskich. Obowiązujący system polityczny, nie tylko nie daje nadziei na jego przezwyciężenie, lecz przeciwnie – prowadzi do jego pogłębienia. Obecne rozwiązania oddalają zwykłych ludzi od udziału w sprawowaniu władzy, minimalizują ich wpływ na proces podejmowania decyzji.

Mamy do czynienia z postępującym upartyjnianiem państwa. Partie nie są organizacjami reprezentującymi obywateli, lecz zbiurokratyzowanymi i zhierarchizowanymi instytucjami, wyizolowanymi od potrzeb społeczeństwa. Dążą do zawłaszczania państwa. Członkowie partii traktują politykę instrumentalnie, nie jako służbę innym, lecz jako źródło synekur, finansowych profitów.

Dzisiejszy model polityki obrzydł większości obywateli. Politycy postrzegani są jako grupa oderwana od rzeczywistości, skupiona na walce o władzę, daleka od rozumienia potrzeb zwykłych ludzi. Bardzo wyra1nie występuje myślenie: "my" (zwykli ludzie) – "oni" (władza). Państwo nie jest traktowane przez obywateli jako dobro wspólne, o które trzeba dbać i ponosić za nie odpowiedzialność, lecz jako instytucja obca, wroga, kontrolowana przez skorumpowaną i nieudolną kastę.

Polacy pozbawieni są możliwości kontroli swoich reprezentantów. Parlamentarzyści w małym stopniu utrzymują kontakt z wyborcami (o ile w ogóle to robią). Nie istnieją mechanizmy odwoławcze dla tych, którzy zawiedli zaufanie społeczeństwa. W konsekwencji parlament jest raczej zbiurokratyzowaną instytucją, służącą realizacji partykularnych interesów niż organem przedstawicielskim narodu.

Obowiązujący obecnie tzw. proporcjonalny system wyborczy ogranicza de facto prawa wyborcze obywateli. Listy kandydatów ustalane są odgórnie przez notabli partyjnych. Nie jest tajemnicą, że miejsce na liście można sobie zapewnić przez odpowiednio wypchaną kopertę. Wyborcy otrzymują przy urnach grube książeczki wypełnione dziesiątkami nazwisk osób, z których większości zupełnie nie znają. Muszą dokonywać selekcji (często negatywnej) spośród tych, których przedstawia im ta czy inna partia.

Stosowane dzisiaj rozwiązania blokują dostęp do parlamentu ludziom niezależnym, cieszącym się w swoim rejonie dużym zaufaniem, ale nie mającym chęci (lub możliwości) związania się z dużą partią. Jest rzeczą absurdalną, że kandydat, który w danym okręgu zdobędzie 90 procent głosów nie dostanie się do parlamentu jeśli jego ugrupowanie nie uzyska 5 proc. w skali kraju. W takich okolicznościach pojęcie "poseł" traci sens.

Konsekwencją takiej sytuacji jest pogłębiająca się bierność obywateli. Polacy nie wierzą, że ich aktywność może w jakikolwiek sposób zmienić sytuację w państwie. Czują się bezradni. W efekcie odwracają się od sfery publicznej. Zamykają się w wąskim kręgu prywatnych spraw. Zachodzi tutaj wyra1ny mechanizm błędnego koła: w im większym stopniu obywatele separują się od sfery publicznej, tym bardziej ulega ona biurokratyzacji. Im bardziej zwiększa się biurokracja, w tym bardziej obywatele zniechęcają się do udziału w życiu obywatelskim.

Taka sytuacja musi budzić zaniepokojenie. Demokratyczne państwo potrzebuje aktywnych, świadomych obywateli, gotowych do podejmowania działań w sferze publicznej. Zbudowanie sprawnie funkcjonującego społeczeństwa obywatelskiego jest palącą potrzebą. Do tego konieczna jest jednak modyfikacja istniejącego systemu politycznego. Niezbędne jest wprowadzenie mechanizmów, dzięki którym obywatele zyskają realny wpływ na funkcjonowanie swego państwa.

Krokiem do realizacji tego celu jest zastąpienie proporcjonalnej ordynacji wyborczej przez ordynację większościową, opartą na jednomandatowych okręgach wyborczych. System JOW jest po prostu sprawiedliwszy, w większym stopniu zgodny z ideą demokracji, rządów ludu. Przybliża obywateli do procedur decyzyjnych. Daje im większy wpływ na wybór przedstawicieli, a w efekcie na wyłanianie elity politycznej.

Do niewątpliwych atutów modelu JOW należy jego prostota. Ordynacja większościowa jest czytelna, zrozumiała dla wyborców. Wyborca zamiast grubej broszury otrzymuje jedną kartę z nazwiskami kandydatów. Spośród nich wybiera tego, komu najbardziej ufa. Kandydat, który otrzyma największą liczbę głosów zostaje przedstawicielem danej społeczności. Należy dodać, że Polacy chętniej głosują na konkretne osoby, niż na listy partyjne. Dowodem na to mogą być chociażby wybory prezydenckie, w których frekwencja jest zawsze większa niż w wyborach do sejmu i senatu.

W modelu JOW partie polityczne muszą otwierać się na potrzeby lokalnych społeczności. Muszą akceptować lokalnych przywódców. Jego przyjęcie oznacza odejście od scentralizowanych i niedemokratycznych procedur działania partii. Daje szansę na przywrócenie partiom ich tradycyjnej roli – organizacji zrzeszających ludzi o podobnych poglądach, ideologii, wizji stosunków społecznych. Wprowadzenie JOW jest szansą na likwidację postępującego wyobcowania polskiej klasy politycznej. Daje nadzieję na przezwyciężenie podziału "my – oni", na zbudowanie autentycznych więzi pomiędzy elitą polityczną a społeczeństwem.

Jednomandatowy system wyborczy wzmacnia zależność członka parlamentu od swych wyborców. Skłania posła do utrzymywania kontaktu z przedstawicielami swego elektoratu i stałego zabiegania o ich poparcie. Czyni go bardziej zależnym od lokalnej społeczności, niż od swojej partii.

System JOW daje szansę na wykształcenie nowych elit. Konkurencja w walce o zdobycie jednego mandatu prowadzi do selekcji najlepszych. Przeciwnicy JOW wskazują często, że parlament wybrany wg takiego systemu nie będzie reprezentacyjny. Argument ten jest o tyle bezzasadny, że parlament nie ma być lustrzanym odbiciem społeczeństwa, jego przekrojem. Sejm powinien być instytucją skupiająca "aristoi", jednostki najlepsze, najlepiej przygotowane, prawdziwą elitę społeczeństwa.

Ordynacja większościowa z JOW sprzyja tworzeniu systemu dwupartyjnego (albo dwublokowego). Taki model zapewnia stabilną scenę polityczną i rząd posiadający poparcie większości parlamentarnej. Prowadzi do wyraźnej odpowiedzialność partii będącej u władzy za wynik rządów. Tworzy czytelną sytuację dla wyborcy. Należy przy tym dodać, że system JOW wcale nie przeszkadza zdobywaniu mandatów przez inne partie polityczne, czy niezależnych, bezpartyjnych kandydatów.

Krytycy jednomandatowych okręgów wyborczych wskazują, ze mogą one prowadzić do opanowania parlamentu przez populistów. Te obawy nie wydają się uzasadnione. To właśnie system większościowy utrudnia wejście na scenę publiczną politykom nieodpowiedzialnym, radykałom, oszołomom. Wystarczy porównać skład parlamentu w krajach posiadających system JOW (USA, Wielka Brytania, Kanada) ze składem polskiego Sejmu, żeby się przekonać, że to raczej system proporcjonalny preferuje ludzi, którzy w parlamencie nie powinni się znaleźć.

Potrzebujemy systemu, w którym Polacy będą mogli zdać egzamin ze swej odpowiedzialności. Większe kompetencje przekazane na ręce obywateli to jedyna szansa na wykształcenie w nich świadomości obywatelskiej. Należy dać polskiemu społeczeństwu szansę na sprawdzenie się. Przekazać w ręce obywateli realną władzę. Jeśli zawiodą, pretensje będą mogli mieć już tylko do siebie.

Zmiana ordynacji wyborczej daje nadzieję na usunięcie patologicznych zjawisk, charakteryzujących nasz system polityczny. Jest szansą na pogłębienie demokracji w Polsce, na wprowadzenie do życia publicznego mechanizmów, które mogą przyspieszyć budowę prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego.

Tomasz Tokarz

The NoSo Project: No Social Networking

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.