Zniesienie więzienia za słowo
Czy istnieją racjonalne względy przemawiające za tym, by np. autora publikacji prasowej stawiać w jednym rzędzie ze złodziejem, włamywaczem czy paserem? Rok więzienia, kara ograniczenia wolności lub grzywna – zgodnie z art. 212 kodeksu karnego grozi to dziś każdemu sprawcy zniesławienia, niezależnie od tego, czy jest dziennikarzem, blogerem, zwykłym internautą-komentatorem.
Istota wolności słowa nie kończy się na swobodzie mówienia tego, na co ma się ochotę. „Swoboda wypowiedzi jest jednym z filarów społeczeństwa demokratycznego, warunkiem jego rozwoju i możliwości samorealizacji jednostki.” Dzięki niej możliwe jest inicjowanie dyskusji nad społecznie ważnymi kwestiami, zwracanie uwagi na problemy publiczne i prowokowanie powszechnej debaty. Służy ona kontroli władz publicznych i poprawie jakości funkcjonowania organów państwa. Trudno jednak spodziewać się realizacji tych celów, jeśli za każdym słowem każdego obywatela kryje się karząca ręka Temidy.
Dlaczego rezygnować z odpowiedzialności karnej za słowo? Jest wiele powodów ale najważniejszym jest tzw. efekt mrożący (ang. chillingeffect), który powoduje, że dziennikarze czy obywatele boją się o niektórych tematach pisać, mówić żeby nie narazić się na odpowiedzialność karną. Oprócz groźby surowych sankcji, z odpowiedzialnością z art. 212 k.k. wiążą się dalsze dolegliwości (np. wpis do rejestru skazanych, możliwość tymczasowego aresztowania), nie mówiąc już o kosztach generowanych przez postępowanie.
Termin ten powstał pierwotnie w odniesieniu do przedstawicieli mediów, których sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zwykli określać dumnym mianem „publicznego stróża” (ang. „public watchdog”, dosł. pies stróżujący). Tak samo jednak stosuje się do każdego społecznie zaangażowanego obywatela. Efekt? Autocenzura krępująca debatę publiczną, niwecząca wolność słowa i powściągająca dyskusję w sprawach społecznie ważnych.
Postulaty skreślenia art. 212 KK można już było usłyszeć z każdego niemal zakątka sceny politycznej. Jednym głosem przemawiali Julia Pitera, Jarosław Kaczyński i Janusz Palikot. Skończyło się jak zwykle na obietnicach. Bardziej konsekwentny jest Europejski Trybunał Praw Człowieka, przed którym Polska regularnie przegrywa sprawy związane z wymierzeniem sankcji karnej za zniesławienie. Wątpliwości nie pozostawia również ranking wolności prasy „Press Freedom Index” organizacji „Reporterzy bez Granic”, w którym Polska uplasowała się na 32 miejscu, dając się wyprzedzić większości państw UE, a nawet Ghanie czy Trynidadowi i Tobago.
HFPC, Izbę Wydawców Prasy i Stowarzyszenie Gazet Lokalnych ruszają na początku września z kampanią społeczną pt. „Wykreśl 212 k.k.” Podczas kampanii, chcemy wskazać na to, że przestępcą z art. 212 KK może zostać każdy obywatel, zwrócić uwagę na wiążące się z tym zagrożenia dla swobody wypowiedzi oraz przedstawić alternatywne metody egzekwowania odpowiedzialności sprawców zniesławienia. Rekompensaty za zniesławiającą wypowiedź można dochodzić bez przeszkód na drodze cywilnej, gdzie perspektywa uzyskania satysfakcjonującego zadośćuczynienia jest większa, nie zachodzą zaś negatywne skutki wymierzenia kary kryminalnej. Z tych względów chcemy zebrać jak największą ilość przedwyborczych deklaracji polityków co do dekryminalizacji zniesławienia. Po wyborach z kolei będziemy czuwali nad ich rozliczeniem.
Na niniejszym blogu chcemy Państwa informować o postępach akcji, przedstawiać argumenty za dekryminalizacją zniesławienia, jak również przedstawiać historię osób poszkodowanych w wyniku skazania z art. 212 k.k. Zapraszamy Państwa do lektury i komentarzy.
Wykreśl 212 na Facebook oraz na Salon24.
Artykuł 212 kk na forum portalu koszalin7.pl
Bardzo dobra akcja, przecinająca bierność i apatie środowiska dziennikarskiego, których przyczyną często jest zwykły konformizm, bo powiedzmy szczerze, wielu reżimowym dziennikarzom art. 212 jest na rękę, zawsze mogą powiedzieć ze o czymś nie piszą bo jak napiszą, grozi im sprawa karna. Sam spotykałem się często z taką postawą wśród dziennikarzy.