Zmiany w OFE w interesie zwykłych ludzi
Gdyby przyjąć rozwiązania zaproponowane przez minister pracy Jolantę Fedak (PSL) deficyt budżetu państwa można zmniejszyć o ok. 22 mld zł rocznie. Czyli ponad cztery razy więcej niż na skutek podwyżki podatku VAT. Dodatkowo operacja ta nie będzie odczuwalna dla zwykłych ludzi i gospodarki jako całości. Dlaczego więc napotyka tak silny opór w rządzie?
Co to są Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE)?
Na skutek reformy przeprowadzonej w 1999 r.Polacy mają możliwość wypracowania swojej emerytury z wykorzystaniem trzech ścieżek, zwanych filarami. Pierwsze dwa wynikają z podziału składki płaconej obowiązkowo i potrącanej z pensji każdego zatrudnionego. 12,22 proc. tej składki trafia do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, instytucji państwowej, która wypłaca świadczenia obecnym emerytom i rencistom.
Będzie to też czynić w przyszłości. Jest to tzw. I filar. Pozostałą część składki w wysokości 7,3 proc. ZUS przekazuje do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Są to instytucje finansowe założone i prowadzone przez duże banki, głównie zagraniczne. Mają one na kontach założonych indywidualnie dla każdego, za kogo odprowadzana jest składka, gromadzić pieniądze potrącane z pensji. Pieniądze te mają być w naszym imieniu lokowane na rynkach finansowych w bezpieczne inwestycje i zarabiając powiększać kapitał, z którego potem będzie wypłacana nasza emerytura.
Dzięki temu rozwiązaniu każdy ma wiedzieć co się dzieje z zarobionymi przez niego pieniędzmi. Dla osób urodzonych po 31 grudnia 1968 r. przynależność do wybranego OFE jest obowiązkowa. Jest to tzw. II filar. Jest jeszcze trzecia możliwość, czyli dodatkowe odkładanie na emeryturę w formie lokaty w banku, polisy ubezpieczeniowej czy konta w funduszu inwestycyjnym. Ta forma odkładania nie jest obowiązkowa i jeśli się na nią ktoś zdecyduje musi ponosić dodatkowe wydatki, ponad składkę potrącaną z pensji. Ale w pełni sam o wszystkim decyduje. Jest to tzw. III filar.
Co się dzieje z pieniędzmi zgromadzonymi w OFE?
Na koniec lipca 2010 r. w dyspozycji OFE było 201 mld zł. Kwota ta systematycznie rośnie, gdyż co miesiąc ZUS przekazuje tam należną część składki. W lipcu była to kwota 2,9 mld zł. Wpływają też zyski z poczynionych inwestycji. W Polsce jest 14 OFE. Z tego tylko 4 są w rękach instytucji finansowych w całości lub w części polskich. Reszta to duże korporacje międzynarodowe z takimi firmami jak ING, Generali, Aviva, Allianz, Nordea, Amplico, Axa i in. Najpierw po otrzymaniu składki OFE potrącają prowizję tytułem pokrycia swoich kosztów. Prowizja ta jest bardzo wysoka i oscyluje na poziomie ok. 10 proc. przekazanej kwoty.
Biorąc pod uwagę średnią stopę zysku z bezpiecznych inwestycji finansowych można przyjąć, że przez pierwsze dwa lata nasza składka pracuje, aby zarobić na prowizję OFE. Jeśli obecne aktywa wynoszą 201 mld zł to można w dużym uproszczeniu przyjąć, że przez 10 lat zarządcy OFE na prowizji zarobili ok. 20 mld zł. Średnio rocznie ok. 2 mld zł. Czyli wartość budowy ok. 80-100 km autostrady. Spójrzmy teraz za co te instytucje finansowe każą sobie tak słono płacić.
Ponieważ pieniądze gromadzone na wypłacanie emerytur muszą być maksymalnie bezpieczne, OFE mogą inwestować na giełdzie tylko do 40 proc. zgromadzonych środków, z tego do 5 proc. za granicą. Reszta Idze na zakup bezpiecznych papierów rządowych. Czyli budżet państwa coraz bardziej się zadłuża, aby pokryć różne zobowiązania. Emituje obligacje, które w znacznej części kupowane są przez fundusze emerytalne. Wytworzył się specyficzny łańcuszek powiązań i przepływów.
Od pensji każdego pracownika potrącana jest składka, pobierana przez państwowy ZUS. Potem jej część państwo oddaje do OFE po to, aby one mogły od tego samego państwa kupić obligacje i na nich zarobić. Przez dziesięć lat OFE powiększyły kapitał przyszłych emerytów o ok. 22 mld zł pochodzący głównie z odsetek od rządowych obligacji zapłaconych przez podatników. W tym samym czasie pobrały prowizję w wysokości ok. 20 mld zł, którą w większości wytransferowały za granicę. Dodatkowo 5 proc. tego kapitału, czyli ok. 10 mld zł ulokowały za granicą, co finansuje obcą, a nie polską gospodarkę. Taki jest bilans pierwszej dekady funkcjonowania OFE. Kto na tym zyskał najwięcej widać gołym okiem.
Co proponuje min. J. Fedak?
Minister pracy Jolanta Fedak (PSL) od ponad dwóch lat proponuje zmiany w funkcjonowaniu II filaru systemu. Mianowicie chce zmniejszyć strumień środków kierowanych do OFE. Zamiast 7,3 proc. naszych pensji trafiałoby tam tylko 3 proc. Pozostałe 4,3 proc. zostałoby w ZUS. A ostatnio wobec pogarszającej się sytuacji budżetu postuluje, aby na dwa lata wstrzymać w całości przekazywanie środków do OFE. Powołuje się tu na przykład krajów nadbałtyckich: Litwy, Łotwy i Estonii, które w trudnych latach kryzysu tak uczyniły. Gdyby zawiesić przesyłanie składek do OFE deficyt budżetu państwa zmniejszyłby się o ok. 22 mld zł rocznie. A gdyby tylko zmniejszyć wysokość odpisu to budżet zyskałby ok. 10 mld zł rocznie.
Dzieje się tak ponieważ państwo co roku dopłaca do ZUS kilkadziesiąt miliardów złotych, aby zapewnić obsługę bieżących wypłat. Gdy więcej pieniędzy ze składki zostanie w ZUS jego deficyt bieżący będzie mniejszy i budżet państwa też będzie musiał mniej dopłacać. Jak widzimy propozycje te dają o wiele większy efekt niż zaproponowana przez rząd podwyżka podatku VAT o 1 proc., która ma dać ok. 5 mld zł rocznie. Podwyżka ta oznacza podniesienie cen głównych produktów i obciąży zwykłych Polaków, w tym zwłaszcza emerytów, których poziom życia się przez to obniży.
Przyjęcie zmian dotyczących OFE nie byłoby odczuwalne dla gospodarki i gospodarstw domowych zwykłych ludzi. Straty poniosłyby korporacje międzynarodowe kierujące OFE, bo ich wpływy z tytułu prowizji znacząco by zmalały, albo nawet przez dwa lata nie byłoby ich w ogóle. I to zapewne tłumaczy dlaczego jest tak silny opór przed wprowadzeniem tych zmian. Ale rząd nie powinien mieć wątpliwości czyj interes wybrać.
Bogusław Kowalski
Artykuł ukazał się w tygodniku katolickim „Niedziela”, nr 35/2010
Autor prowadzi swój blog Bogusław Kowalski.
Serdecznie dziękujemy Autorowi za wyrażenie zgody na przedruk artykułu.
[quote]RZECZPOSPOLITA
Przeciętnie członek zarządu powszechnego towarzystwa emerytalnego, które zarządza funduszem emerytalnym, pobierał w 2009 r. miesięcznie ok. 45 tys. zł brutto. [/quote]
Zarobki nie mają związku z efektami danego OFE. Czy się stoi czy się lezy parę milionów się należy.