Protest głodowy koszalinianki Urszuli Rowińskiej w Warszawie
Warszawska gazeta „Metro” napisała dziś (14 września) o strajku głodowym prowadzonym pod bramą Ministerstwa Sprawiedliwości przez koszaliniankę Urszulę Rowińską. „Kim jest kobieta, która już od 11 dni protestuje pod Ministerstwem Sprawiedliwości? Choć głodówkę prowadzi w sercu stolicy, nie interesują się nią media, politycy. Przeżyć w rozstawionym na chodniku namiocie pomagają jej warszawiacy” – pisze Metro.
Pani Urszula prowadzi głodówkę od kilkunastu dni. Do aktu desperacji pchnęła ją eksmisja komornicza, o której w Koszalinie było głośno. Jej mąż, Wiesław Rowiński, próbował wówczas popełnić samobójstwo, obecnie znajduje się w szpitalu. Małżeństwo przedsiębiorców z Koszalina (prowadzili m.in. popularny sklep „Anatol”) popadło w długi około 10 lat temu. Obecnie mają do spłacenia wraz z odsetkami około 2 mln złotych. Według małżeństwa, przyczyną ich kłopotów są zaniedbania urzędników, w tym ówczesnego wiceprezydenta miasta, a obecnie wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego, którzy mieli wprowadzić małżeństwo w błąd. Urzędnicy odpierają zarzuty, tłumacząc, że reprezentowali interes publiczny i nie mogli długu umorzyć. Urszula Rowińska domaga się cofnięcia eksmisji i umożliwienia spłaty zadłużenia.
Urszula Rowińska pod Ministerstwem Sprawiedliwości w Warszawie.
„W namiocie rozbitym przed ministerstwem mieści się prawie cały jej dobytek: karimata, dwa śpiwory, koc, kurtka przeciwdeszczowa, termos i gazety. Kobieta myje się w stojącej w pobliżu publicznej toalecie. Raz wpuścili ją nawet do ubikacji w ministerstwie. Namiot podarowali jej przypadkowi ludzie. Wcześniej przez tydzień spała pod gołym niebem – na ławce” – relacjonuje Metro. Panią Urszulę odwiedzają zwykli warszawiacy, działacze Zielonych, słuchacze Radia Maryja, kibice Legii, ksiądz. Przynoszą wodę, herbatę, miód, jedzenie, którego jednak pani Urszula nie przyjmuje. Podarowali jej przyrząd do mieszenia ciśnienia. Ktoś przyniósł jej mały jednoosobowy namiot.
Chciałaby porozmawiać z ministrem Jarosławem Gowinem, ale choć jej protest odbywa się przy głównej bramie ministerstwa, nie miała okazji go jeszcze zobaczyć. Przechodził były minister Andrzej Czuma, ale do pani Urszuli nie podszedł. Z samego ministerstwa przychodzili urzędnicy, spisali notatki, obiecali wysłać pisma do Prokuratury Generalnej i sądu okręgowego. Twierdzą jednak, że nie mogą wpływać na decyzję sadów. Badał ją lekarz, który pojawił się w asyście policjantów.
„Będę tu pod ministerstwem aż do skutku. A jak już nie dam rady głodować, to podreperuję zdrowie i znowu coś wymyślę. Będą musieli mnie stąd wynieść …” – powiedziała pani Urszula dziennikowi Metro.
Oprac. AH
Źródło: Metro (metromsn.pl), 13 września 2012, portal Gazeta.pl
Zdjęcia: Koszalinianin27
Wstrząsający artykuł, dzięki dla Koszalin7. Pana Rowińskiego pamiętam z czasów pracy w redakcji Głosu Koszalińskiego w l. 90. Przyzwoity człowiek, pracowity przedsiębiorca. Czytałem też stronę www nt. poszkodowanych przez ministra Gawłowskiego. Wiem, że red K. Sapała próbował walczyć…
Jest to kolejna rodzina, którą pamiętam, z grona oszukanych i skrzywdzonych przez PO w Koszalinie. Oni wierzyli w PO, byli członkami tej partii, płacili składki i „haracze”…
za czyjeś długi też PO odpowiada??
bez jaj
nie wiem jak ktoś kto tak traktuje tak pracowników może być tak fałszywy
Ta kobie sama doprowadziła do tego co ma w sposób jaki postępowała,a teraz gdy została z niczym liczy że wzbudzi współczucie w innych ludziach. Gdy miała pieniądze to wolała je przetrwonić z własnej głupoty niż spłacać długi i taka jest prawda.! Dodam tylko iż ta Pani krzywdząc swoich własnych pracowników założyła stowarzyszenie pomagające osobą skrzywdzonych przez pracodawcę
Ile w Polakach nienawiści . Każdy zdegradowany społecznie i finansowo człowiek powinien otrzymać pomoc i współczucie, a tu tylko dzika satysfakcjia z cudzej krzywdy