Pierwsza potaśmowa refleksja ustrojowa
W „Rzeczpospolitej” felieton Michała Drozdka, publicysty i socjologa, ale także byłego pracownika Kancelarii Premiera i Kancelarii Sejmu. Warto odnotować ten głos, ponieważ podejmuje on bodaj pierwszą w prasie ogólnopolskiej refleksję ustrojową w kontekście obecnego kryzysu zaufania do państwa, wywołanego ujawnieniem podsłuchiwanych rozmów (tzw. afera taśmowa).
Publicysta, choć sam nie podziela opinii o całkowitej degrengoladzie klasy politycznej, twierdzi bowiem, że spotykał polityków o wysokich walorach moralnych, uważa jednak za stosowne zwrócić uwagę na potrzebę zachowania umiarkowania i poczucia odpowiedzialności w obliczu obecnego kryzysu. „Szok spowodowany tym, co usłyszeliśmy – pisze Drozdek – może na dłuższą metę zaowocować kompletnym upadkiem autorytetu państwa i resztek autorytetu klasy politycznej”.
Autor przypomina, że polskie elity były planowo niszczone fizycznie i moralnie (zabory, okupacja, komunizm) i że niszczono nasze „struktury przywódcze, ośrodki opiniotwórcze, kanały rozpowszechniania niezależnej opinii, niszczono kulturę narodu i degradowano jego język”. Skutki odczuwamy do dzisiaj. Przy całym krytycyzmie, zauważa jednak, że może to wywołać w społeczeństwie zniechęcenie i upadek elementarnego zaufania, niezbędnego do podtrzymania demokracji, która „jeszcze się w Polsce na dobre nie wykształciła”. Odejście od demokracji musi z kolei „uderzyć w rozwój i pomyślność narodu”.
Publicysta nie wyjaśnia jednak, dlaczego obecny system polityczny, 25 lat od upadku PRL-u nie potrafił wykształcić nowych elit państwowych. Podobnie jak nie wyjaśnia, dlaczego ta lepsza, „patriotyczna” jak sam to określa, część elit państwowych, z którą miał do czynienia, nie podjęła poważnie postulatu ustrojowego wysuwanego przez założony przez śp. prof. Jerzego Przystawę Ruch JOW, który od 20 lat konsekwentnie domaga się wprowadzenia ordynacji większościowej jednomandatowej w miejsce obecnej kolektywistycznej ordynacji partyjniackiej.
Co ciekawe jednak, Michał Drozdek ma świadomość istnienia takich środowisk, pisząc: „Zostały one obecnie – jako nieprzystosowane – zepchnięte z pierwszego planu życia publicznego. Jednak istnieją i wierzę, że następne ćwierćwiecze wolnej Polski będzie przez nie kształtowane”. W tym kontekście wymienia nazwisko prof. Antoniego Kamińskiego, przyjaciela Ruchu JOW, wspierającego go od lat swoją wiedzą i doświadczeniem.
Na koniec następuje najciekawsza część, w której autor dzieli się następującą refleksją:
Są wybory, znane są rozwiązania ustrojowe promujące ludzi, do których wyborcy mają zaufanie. Nie wolno godzić się na rozpowszechnianie wizji Polski bez przywództwa, bo jak mało kiedy w ostatnich latach przywództwo narodowe cieszące się poszanowaniem społeczeństwa staje się coraz bardziej konieczne.
Jest to bodaj pierwsza refleksja ustrojowa podjęta przez znaczący tytuł prasowy od chwili ujawnienia pierwszych taśm z podsłuchami. Nie wiemy oczywiście, jakie rozwiązania ustrojowe ma na myśli autor. Wiemy natomiast, że pozytywnym mechanizmem wyłaniania przywództwa cieszącego się „poszanowaniem społeczeństwa”, przez sam fakt dokonywania przez nie suwerennych wyborów, czyli bycia suwerenem, jest niewątpliwie ordynacja większościowa z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Tutaj głosuje się na człowieka, konkretną osobę (łac. persona) – jest to więc rozwiązanie personalistyczne, mechanizm selekcji pozytywnej, promujący cechy osobowe, wybitne zdolności i predyspozycje, kompetencje, jasno zdefiniowaną odpowiedzialność.
Czymś zgoła przeciwnym jest ordynacja partyjniacka (niesłusznie nazywana proporcjonalną), w której głosuje się na partie, na wyznaczonych przez liderów partyjnych kandydatów, którzy przez sam fakt umieszczenia delikwenta na liście, w odpowiedniej kolejności („jedynki”), sami decydują o kształcie personalnym najwyższego przedstawicielstwa Polaków – Sejmu RP. Decyzjom tym nie towarzyszy żadna praktycznie odpowiedzialność za jakość desygnowanych przez siebie osób, w istocie – faworytów. Tutaj działa mechanizm selekcji negatywnej, w której rolę nadrzędną odgrywa lojalność wobec przywódcy, niesamodzielność intelektualna, brak odwagi cywilnej, efekciarstwo, niekompetencja, źle rozumiana wspólnotowość (kolektyw wszystkim, jednostka niczym), brak jakiejkolwiek odpowiedzialności – dokładnie to wszystko, z czym mamy do czynienia obecnie w Polsce.
Obecny kryzys nie jest żadnym „kryzysem politycznym”, ale głębokim ustrojowym kryzysem państwa, efektem złego systemu wyborczego, który tworzy zły system polityczny, wynikiem choroby, która toczy III Rzeczpospolitą od fundamentów. Na całe szczęście symptomy tej choroby dostrzegł w porę i je zdiagnozował mały Ruch JOW prof. Jerzego Przystawy, wysuwając przez długie lata swój ustrojowy postulat, przy całkowitej obojętności klasy politycznej, blokadzie medialnej i lekceważeniu ze strony elit. To Ruch JOW i im podobni, gorączkowo poszukujący rozwiązań dla Polski, stanowili ową właściwą elitę narodową. To dzięki nim, dziś Polska ma gotową receptę na chorobę, której jednak nie wypracowała powołana do tego i sowicie wynagradzana klasa polityczna czy środowiska naukowe, ale ci outsiderzy, często wykluczeni politycznie, społecznie i zawodowo, a jednak trwający z godnym podziwu samozaparciem przy swoim postulacie naprawy Rzeczypospolitej.
Tadeusz Rogowski
Cały tekst – Michał Drozdek, Polacy, nic się nie stało!, Rzeczpospolita, 23.06.2014
Manifestacja Ruchu JOW w Warszawie – rok 2011.
Refleksję podejmą dopóki im się koło tyłka pali, jak sie uspokoi sprawy wróca do normy, czyli ruch JOW zapierdziela a klasa polityczna sie opierdziela 😆
Dopiero teraz (10-I-’15) zauważyłem ten tekst nawiązujący do mojego felietonu w Rzepie. Dziękuję za dostrzeżenie i zainteresowanie oraz interesujący komentarza. Pisze pan Rogowski „Nie wiemy oczywiście, jakie rozwiązania ustrojowe ma na myśli autor”. Otóż bliskie mi są te rozwiązania, o których pisze pan Tadeusz. Od (niemal) początku działam w ruchu JOW i do tych rozwiązań nawiązywałem w swoim felietonie. Cieszę się też z użycia słowa „personalizm”, bom od lat personalistą 🙂
Michał Drozdek