Książka o komunikacji miejskiej w Koszalinie
Byłem w księgarni i przez dobre pół godziny oglądałem książkę panów B. Gołubickiego i R. Kasprowiaka pt. „Koszalińska komunikacja miejska i plażowa”. Niestety, nie zdecydowałem się na kupno z powodu wysokiej ceny (ok. 60 zł) nie odpowiadającej moim zdaniem zawartości merytorycznej. Lwią część książki stanowią powszechnie dostępne od kilkudziesięciu lat zdjęcia tramwajów (z podpisem, w którym miejscu tramwaj się znajduje), mapki, zdjęcia z wystawy 1912 roku itd. Ilość oryginalnych fotografii, których jako osoba interesująca się historią Koszalina nie widziałem wcześniej, oceniam na 10-15 proc. wszystkich zamieszczonych. Pewną ciekawostkę stanowi opis wykorzystania kolejki w obiektach militarnych w Unieściu. Z ok. 120 stron objętości, ok. 30 stron zajmuje prezentacja MZK oraz biletów MZK, wyjątkowo szczegółowe kwestie kolekcjonerskie, które raczej nadają się na katalog niż książkę popularną.
Treść przejrzałem pobieżnie, rzuciła mi się w oczy niemiecka periodyzacja dziejów Pomorza. Jako że całości nie przeczytałem, nie mogę wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Wiem jedno, książka wydana pod mecenatem MZK, a wiec spółki miejskiej, do której z tego co pamiętam jako podatnicy dokładamy ok. 5-6 mln zł rocznie, nie wymagająca nakładów związanych z wykupem praw autorskich do zdjęć, planów, treści itd. nie powinna być tak droga. Autorzy zawiedli mnie również jako pasjonaci, narzucenie tak wysokiej ceny świadczy o innych oczekiwaniach, niż tylko popularyzowanie historii Koszalina. Jest to jedna z tych licznych wydanych w ostatnich latach w Koszalinie pozycji, które przybliżają i tłumaczą na język polski to co zostało już wcześniej wydane w Niemczech, nie wnosząc zwykle nic oryginalnego. Jest to na pewno cenna inicjatywa, potrzebna miłośnikom historii Koszalina, ale bardziej komercyjna niż popularyzatorska i raczej adresowana do wąskiego grona znawców historii, niż do szerokiego grona odbiorców, mieszkańców Koszalina.
KAKTUS
1. Wielostronicowa prezentacja MZK oraz biletów MZK, a także cena książki została narzucona, ale przez wydawcę i to nie ze względów komercyjnych. Do wyboru było to albo nic. Lepiej więc, że pozycja się ukazała chociaż w takim wydaniu. Nie trzeba jej kupować (chociaż to pokazałoby, że jest potrzebna, a koszalinianie łakną wiedzy o historii swojego miasta) – niedługo będzie ją można wypożyczyć w KBP.
2. Mecenat MZK z tego co jest mi wiadome nic nie znaczy. Publikacja nie spotkała się nawet z przychylnym podejściem merytorycznym spółki, powiedziałbym, że z chłodnym.
3. Do ulgowych (np. dla uczniów) i bezpłatnych (np. seniorów powyżej 75 roku życia) w tym roku dołożymy 8 mln zł.
Jeżeli książka ma 120 stron czarno białych za 60 zł, to proszę to porównać z książką „Herbarz Polski”, autor Tadeusz Gajl, zakupioną jako prezent pod choinkę w Empiku – 550 stron, z czego ponad 400 stron pięknych kolorowych tablic z herbami, kredowy papier – książka kosztuje 89 zł. Cena książki o komunikacji jest więc przesadzona, co ogranicza jej dostępność, ale można ją spopularyzować na przykład tanimi offsetowymi zeszytami wydawanymi w częściach. Obawiam się jednak, w świetle tego co napisał pan Koszalineo, że Autorzy mają ograniczone przez Wydawcę prawa dysponowania zawartością. Nie wiem wobec kogo jest zrobiony Copyright, ale jeśli wobec Wydawcy, to nasi Autorzy dokonali złego wyboru.
[quote name=”Koszalineo”]1. Wielostronicowa prezentacja MZK oraz biletów MZK…………..
2. Mecenat MZK z tego co jest mi wiadome nic nie znaczy………
3. Do ulgowych (np. dla uczniów) i bezpłatnych (np. seniorów powyżej 75 roku życia) w tym roku dołożymy 8 mln zł.[/quote]
1. Od kiedy to wydawca stawia warunki autorom. I to takie warunki, które pomniejszają atrakcyjność książki. Dla jasności, uważam, że kolekcja biletów jest bardzo wartościowa, ale jej miejsce powinno być w specjalnie wydanym katalogu, są to już kwestie ściśle kolekcjonerskie. Czy w Bibliotece będzie można ją wypożyczyć, nie jestem pewien, wiele bardzo wartościowych wydawnictw Koszalinian nie zostało nawet przez Bibliotekę zauważone. W Koszalinie trzeba mieć namaszczenie politycznych dysponentów, to jest jedyny warunek powodzenia wydawniczego przedsięwzięcia. Zakładam, że ta książka takie namaszczenie ma.
2. Mecenat MZK jest uwidoczniony na ostatniej stronie okładki, jest to reklama z zaznaczonym logo firmy, nie ma więc mowy o przypadkowości i „chłodnym przyjęciu”, gdyż firma musiała wyrazić na to zgodę i prawdopodobnie wesprzeć finansowo przedsięwzięcie.
3. Dotacje do MZK to nie tylko bilety ulgowe i emeryci, ale także efekt złej gospodarki w tej firmie, zarządzanej przez pana prezesa komunikacji miejskiej, skazanego wyrokiem karnym za wypadek komunikacyjny.
Pozdrawiam