Kardynał John Henry Newman o kapłanach
A jednak, moi bracia, prawda jest taka, że Chrystus nie Aniołów, lecz ludzi posłał do służby pojednania. Głosicielami Ewangelii ustanowił nie istoty obcego pochodzenia o jakiejś bliżej nieznanej naturze, ale waszych braci – krew z waszej krwi i kość z kości waszych. (…) Są to ludzie jak wy – wystawieni na te same pokusy, toczący tę samą walkę wewnętrzną i zewnętrzną z tymi samymi śmiertelnymi wrogami: światem, ciałem i szatanem. Kapłan ma takie samo ludzkie i przewrotne serce, które o tyle tylko różni się od waszego, o ile przemieniła je i kieruje nim moc Boża. Tak więc my, którzy do was mówimy, nie jesteśmy Aniołami z nieba, lecz ludźmi, których odróżnia od was jedynie łaska – i tylko ona. (…)
Tacy, moi bracia, są również wasi pasterze, wasi kaznodzieje, wasi kapłani – to nie bezgrzeszni Aniołowie ani Święci, lecz ludzie, którzy żyliby i umarli w grzechu, gdyby nie łaska Boża; ludzie, którzy, choć dzięki Bożemu miłosierdziu przygotowują się do uczestniczenia w przyszłym życiu we wspólnocie Świętych, teraz jednak są słabi i ze wszystkich stron oblegani przez pokusy, i gdyby nie darmowa łaska Boża, nie mieliby nadziei na wytrwanie do końca.
Czyż to nie dziwna, zaskakująca wręcz anomalia! Wszystko jest doskonałe, wszystko niebiańskie, wszystko chwalebne w Kościele, który dał nam Chrystus – wszystko z wyjątkiem Jego kapłanów. (…) Ci kapłani, wybrani, konsekrowani, przepasani łaską celibatu, ozdobieni manipularzem smutku, są synami Adama, synami grzeszników, uczestnikami upadłej natury, której nie zrzucili z siebie – chociaż natura ta została odnowiona przez łaskę – tak że kapłan, to ktoś, kto niejako z definicji, ma grzechy, za które musi składać ofiarę. „Każdy arcykapłan – mówi Apostoł – spomiędzy ludzi brany, dla ludzi jest ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć tym, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabości. I ze względu na nią powinien tak za lud, jak i za siebie samego składać ofiary za grzechy”.
Moi bracia, samo w sobie może wydawać się wam to dziwne, nie będzie was jednak dziwić, gdy zrozumiecie, że takie było rozrządzenie miłosiernego Boga. Pisze o tym Apostoł w Liście, który wam cytowałem. Kapłani Nowego Przymierza są ludźmi, aby mogli „współczuć tym, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sami podlegają słabości”. Bracia, Aniołowie, gdyby to oni byli waszymi kapłanami, nie mogliby wam współczuć, nie byliby dla was wyrozumiali, jak my jesteśmy, nie mogliby stanowić dla was przykładu ani być waszymi przewodnikami, nie mogliby was przeprowadzić od starego do nowego życia, jak to czynią ci, którzy są spośród was i którzy zostali poprowadzeni, tak jak wy teraz prowadzeni jesteście; którzy dobrze znają wasze trudności, którzy doświadczyli przynajmniej pokus, jakich wy doświadczacie, którzy znają potęgę ciała i sztuczki szatana – nawet jeśli sami nie dali im się zwieść; którzy skłonni są stanąć po waszej stronie i być dla was pobłażliwi; którzy mogą mądrze wam doradzać i roztropnie was ostrzegać we właściwym czasie. Dlatego Pan posłał do służby pojednania ludzi takich jak On – bo chociaż nie mógł popełnić grzechu, to jednak nawet On, stając się człowiekiem, przyjął na siebie – na ile to było możliwe dla Boga – ludzkie brzemię słabości i różnych doświadczeń. Nie mógł być grzesznikiem, lecz stał się człowiekiem i przyjął ludzkie serce, abyśmy my mogli powierzyć Mu nasze serca, i był „poddany próbie pod każdym względem – jak my – z wyjątkiem grzechu”. (Hbr 4, 15)
Dobrze rozważcie tę prawdę, moi bracia, i niechaj stanie się ona dla was pociechą. Pośród głosicieli i kapłanów Ewangelii znaleźli się Apostołowie, Męczennicy i Doktorzy – wielu z nich świętych. A wszyscy oni, niezależnie od tego, jak wysoko zaszli na drodze świętości, jak różnorodne łaski i wspaniałe dary otrzymali, zaczynali od starego Adama. Nie ma pośród nich nikogo, kto nie zostałby wykuty z tego samego kamienia, z którego wyciosano najbardziej zatwardziałych grzeszników; nikogo, kto nie byłby ulepiony z tej samej gliny, co najbardziej skalani i niegodziwi potępieńcy; nikogo, kto z racji natury nie byłby bratem tych biednych dusz, które rozpoczęły już swoje wiekuiste braterstwo z diabłem i są potępione w piekle. Łaska zwyciężyła naturę – oto cała historia świętych. Zaiste, otrzeźwiająca to prawda dla tych, którzy odczuwają pokusę, by wynosić się nad innych z powodu tego, co robią i kim są; cudowna wiadomość dla wszystkich, którzy ze smutkiem zauważają w swych sercach ogromną różnicę, jaka zachodzi pomiędzy nimi a Świętymi; radosna to wieść dla tych, którzy nienawidzą grzechu i pragną uwolnić się spod jego nieszczęsnego jarzma, a zarazem odczuwają pokusę, by uznać to za niemożliwe! (…)
Czy nie sądzicie, że Augustyn lepiej niż inni był przygotowany do głoszenia świętej nauki i przekonywania braci do tego, czym niegdyś pogardzał? Nie chodzi o to, że grzech jest lepszy od posłuszeństwa albo grzesznik od sprawiedliwego, lecz o to, że miłosierny Bóg wykorzystuje niekiedy grzech w walce z grzechem właśnie; że wyprowadza z minionych występków teraźniejsze dobro; że, chociaż zmywa winę grzechu i osłabia jego siłę, to zarazem pozostawia go w pokutującym w taki sposób, że ten – dzięki poznaniu jego mechanizmów – tym energiczniej i gorliwiej zwalcza występki, ilekroć napotka je w innym człowieku. Chociaż wszechmocna łaska naszego Pana może uczynić duszę tak czystą, jak gdyby ta nigdy nie była nieczysta, to jednak pozostawia w niej łagodność i współczucie dla innych grzeszników, a także umiejętność postępowania z nimi – większą, niż gdyby dusza ta nigdy nie zgrzeszyła. (…) Nie ma tak odrażającego grzesznika, który nie mógłby stać się świętym. Nie ma takiego świętego, który niezależnie od swego obecnego wyniesienia, nie był lub nie mógłby być grzesznikiem. Łaska i tylko ona zwycięża naturę.
Nie wszyscy dobrzy ludzie są Świętymi, moi bracia; nie wszystkie nawrócone dusze stają się święte. Nie mogę wam obiecać, że jeśli zwrócicie się do Boga, to osiągnięcie takie same wyżyny doskonałości, na jakie wznieśli się Święci. Owszem, pokazuję wam cały czas, że nawet Święci nie są z natury lepsi niż wy. Stwierdzenie to odnosi się – i to w jeszcze większym stopniu – do kapłanów, którym powierzono odpowiedzialność za wiernych, i którzy, niezależnie od własnego stopnia świętości, nie są z natury lepsi niż ci, których mają nawrócić i przemienić. Jest aktem szczególnego Bożego miłosierdzia względem was, że nasza natura nie różni się od waszej – przez wzgląd i współczucie dla was Bóg uczynił nas, którzy jesteśmy waszymi braćmi, swoimi legatami i sługami pojednania.
I tego świat właśnie nie potrafi zrozumieć. Rzecz nie w tym, że nie dość jasno pojmuje, iż z natury mamy takie same namiętności jak i on, lecz w tym, że w swojej ślepocie i ciasnocie nie rozumie, że chociaż z natury jesteśmy do niego podobni, to jednak dzięki łasce możemy stać się zupełnie inni. Ludzie tego świata, moi bracia, znają potęgę natury, natomiast nie znają, nie doświadczają i nie wierzą w potęgę Bożej łaski. (…) Ludzie ci nie chcą uwierzyć, że można żyć życiem nadprzyrodzonym, a przecież nie tylko kapłani, ale wszyscy, którzy pozostają w stanie łaski, wiodą życie mniej lub bardziej nadprzyrodzone – według swojego powołania, na miarę otrzymanej łaski i wierności wobec niej. Ludzie ci nic o tym nie wiedzą ani nie chcą tego przyjąć, a gdy słyszą, jakie życie od młodości musi wieść kapłan na mocy swojej profesji, nie wierzą, że jest tym, za kogo się podaje. (…) Upadek to jedyny stan, którego doświadczyli: nie znają innego. Nigdy nie doświadczyli, co to jest mieć przewagę w walce; nigdy nie mieszkali w murach potężnego miasta, wokół którego wróg krąży nadaremnie, nie mogąc przedostać się do środka, a poza obręb którego mądra i wierna dusza nie będzie się wychylać. Powtarzam, ludzie ci sądzą według własnego doświadczenia i nie uwierzą w coś, czego nigdy nie doświadczyli.
(…) Nie ma, moi bracia, takiej pokusy, której oświadczacie wy, a której nie doświadczyliby również ci, którzy dzielą waszą naturę – chociaż wy, być może, ulegliście tym pokusom, a oni może nie. Mogą was zrozumieć, potrafią przewidzieć wasze trudności, umieją wyjaśnić wasze postępowanie, chociaż nie dotrzymali wam kroku w grzechu. Będą dla was łagodni i „pouczą was w duchu łagodności”, jak mówi Apostoł „pamiętając, że sami podlegają pokusie”. Przyjdźcie zatem do nas, wy, którzy utrudzeni jesteście, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz. Przyjdźcie do nas, którzy stoimy przed wami w miejscu samego Chrystusa i którzy przemawiamy w Jego imieniu, bowiem zostaliśmy, jak i wy, odkupieni Jego Krwią. Tak samo jak wy bylibyśmy potępionymi grzesznikami, gdyby Chrystus nie zmiłował się nad nami, gdybyśmy nie zostali obmyci Jego łaską, gdyby nie przyjął nas Jego Kościół, gdyby Jego święci nie wstawiali się za nami. Bądźcie zbawieni, jak my zostaliśmy zbawieni: „przyjdźcie, posłuchajcie, wy, którzy boicie się Pana, a opowiemy wam, co On uczynił dla naszych dusz”. Wysłuchajcie naszego świadectwa, spójrzcie na radość naszych serc i powiększcie ją przez swoje w niej uczestnictwo.
Wybierzcie tę dobrą cząstkę, którą myśmy wybrali, przyłączcie się do nas. Nigdy nie będziecie żałować – uwierzcie tym, którzy mają prawo tak mówić – nigdy nie będziecie żałować, że szukaliście odpuszczenia grzechów i pokoju w Kościele Katolickim, ponieważ tylko on posiada łaskę, tylko on dysponuje mocą, tylko on ma Świętych. Nigdy nie będziecie tego żałować – choć z jego powodu wiele przyjdzie wam znieść, z wielu rzeczy złożyć ofiarę. Nigdy nie będziecie żałować, że przeszliście od mroku zmysłów i czasu, od złudzeń ludzkich uczuć i fałszywych przekonań do pełnej chwały wolności synów Bożych.
—————————
Tekst pochodzi z portalu „Sanctus” (https://bit.ly/2CvMjVt). Poniżej zamieszczamy jedynie jego skrót. Autorem tłumaczenia jest Paweł Długosz.