Kto decyduje o tym co jest zabytkiem
„Wbrew temu, co twierdzi wielu mieszkańców, to nie był zabytek i nigdy nie był wpisany do rejestru zabytków” – napisał nasz nieoceniony Głos Koszaliński o wyburzonym pawilonie, jak najbardziej zabytkowym, nazywanym w Koszalinie „Pawilonem pod Gryfami” od pięknych przedstawień gryfów uwidocznionych na attyce. Na forum koszalin7.pl można przeczytać inną opinie, dotyczącą klasyfikowania innego rodzaju budowli: „W Poznaniu aby uniknąć wyburzeń i zachować te dość unikalne dzisiaj budowle, wszystkie szalety miejskie wybudowane przed II wojną światową wpisano do rejestru zabytków”. Jasno więc z tego wynika, że zabytkiem nie jest to, co jest zabytkiem, ale to, co urzędnicy uznają za zabytek. A to czyni pewna różnicę i nie pozwala na bezkrytyczne pisanie tego, co był uprzejmy napisać nieoceniony Głos Koszaliński. Jeśli urzędnicy uznają, że kawałek gruntu jest wart grzechu i można go sprzedać z dobrym zyskiem (a takie działki stanowią większość w historycznym śródmieściu), to ani możliwość wystąpienia znalezisk archeologicznych, ani nawet wartość zabytkowa, nie będą przeszkodą do tego, żeby inny urzędnik, podporządkowany politycznie temu urzędnikowi z ratusza, wykreślił budowlę z rejestru. W Koszalinie już nie takie zabytki, jak skromny pawilonik szły pod nóż, inne zaś przebudowano w taki sposób, że dziś trzeba niemałej wyobraźni, żeby dostrzec w nich zabytek.
Podobny los spotyka również miejsca pamięci narodowej. Ostatnio zupełnie wypadł z łask władzy, hołubiony przez długie lata pomnik przed koszalińskim ratuszem (Byliśmy – Jesteśmy – Będziemy). I to do tego stopnia, że pozwolono na jego „oszmacenie”, jak trafnie określił jeden z internautów happening zorganizowany pod tym pomnikiem przez pseudoartystów Kupa Wojewódzkich (to 48-letni nastolatek rodem z Koszalina, znany z wkładania flagi narodowej w kupę). Trudno się oprzeć wrażeniu, że celem tej finansowanej przez podatników zabawy nazwanej „Koszmarlin” było wskazanie pomników niegodnych naszej pamięci, bo pochodzących z niesłusznego ustroju, posłusznie i z zapałem wdrażanego przez protoplastów dzisiejszych władców Koszalina. Monument, obok którego spoczywają prochy z miejsc bitewnych Pomorza obwieszono jakimiś szmatami, a informacji o pomniku nawet nie ma w Wikipedii pod hasłem Pomniki w Koszalinie (dostęp 17 grudnia 2011).
Nawet jeśli uwzględnimy dobrą wolę urzędników, potrzebę podejmowania szybkich decyzji, sprzyjających rozbudowie miasta, chęć uniknięcia przewlekłych procedur, które są w stanie wstrzymać budowę na wiele lat i zniechęcić potencjalnych inwestorów, to ten wyjątkowy pośpiech związany z przekształcaniem zabytków w nie-zabytki, miejsc pamięci narodowej, w miejsca bez-pamięci, nie znajduje usprawiedliwienia. Jest sprzeczny z duchem demokracji i samorządności, o ile przez samorządność rozumiemy rządy Koszalinian przez swych przedstawicieli, a nie rządy wyalienowanej koterii. Decyzje urzędników nie mogą odbywać się z pogwałceniem lokalnej tradycji, przyzwyczajeń, a przede wszystkim głosu mieszkańców.
AZA
Osobiście mam wątpliwości czy po rządach barbarzyńców jakakolwiek dziedzina życia w Polsce będzie sie opierać o zobiektywizowane kryteria. Państwo i tzw. samorząd to twory opresyjne, oderwane od swojego podmiotu czyli Społeczeństwa, z właścicielską kastą urzędniczą.
Chciala bym wiedziec,dlaczego na strazy historii i jej pielegniowaniu,tego co Polskie w Koszalinie,nie stoja sluzby powolane do tych tego i oplacanych z naszych podatkow.Moze trzeba wystapic z wnioskiem o zwrot apanazy za lata pracy,i braku wykonywania tego do czego sa powolani.jak tak uwazam.