Benedykt XVI – Kuszenie Jezusa
Tylko schodząc na poziom zagrożeń ludzkich, można podźwignąć upadłego człowieka. Jezus musi wejść w dramat ludzkiej egzystencji, przemierzyć ją aż do samego dna, by w ten sposób znaleźć „zagubioną owcę”, wziąć ją na ramiona i zanieść do domu .
Najgłębszym rdzeniem wszelkich pokus jest odrzucenie Boga, który jawi się jako coś drugorzędnego, a nawet niepotrzebnego i przeszkadzającego. Tworzenie ładu w świecie samemu bez Boga, na fundamencie własnych przesłanek i zasad, uznawanie za jedyną rzeczywistość spraw politycznych i materialnych, odrzucanie Boga jako iluzji – oto pokusa, która nam zagraża w różnych odmianach.
Pokusa nie ciągnie nas bezpośrednio do złego – to byłoby zbyt proste. Pokusa stwarza wrażenie ukazywania czegoś lepszego: porzucić wreszcie iluzje i zabrać się z całą energią do ulepszania świata. Realne jest to, co namacalne – władza i chleb, natomiast rzeczy Boże ukazują się jako nierzeczywiste, jako świat drugoplanowy, niepotrzebny.
Pytanie o Boga jest pytaniem podstawowym, stawiającym nas na rozdrożu ludzkiej egzystencji. Co zbawca świata musi czynić lub czego nie czynić? Oto pytanie zawarte w pokusach Jezusa.
Pierwsza pokusa
„Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem” – tak brzmi pierwsza pokusa. Usłyszymy powtórnie te słowa, wypowiedziane przez szyderców: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z Krzyża!”. Drwiny i pokusa mieszają się tu ze sobą.
Żeby stać się wiarygodnym, Chrystus powinien udowodnić słuszność tych roszczeń. Ten postulat dowodu będzie towarzyszył Jezusowi przez całą historię Jego życia. Co pewien czas, będzie stawiany zarzut, że nie wykazał dostatecznie, kim jest, że musi dokonać wielkiego cudu. Ten sam postulat kierujemy do Boga i Chrystusa oraz Jego Kościoła! Jeśli rzeczywiście jesteś, Boże, musisz się ukazywać, musisz zerwać zasłonę tajemnicy i zapewnić jasność, do której mamy prawo.
Słowa Jezusa, którymi oddala od siebie kusiciela: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Gdzie nie przestrzega się tej hierarchii, lecz odwraca ją, tam znika sprawiedliwość i troska o cierpiącego człowieka. Gdy Boga uważa się za wielkość drugorzędną, wtedy ulegają zniszczeniu inne, rzekomo ważniejsze rzeczy.
Chodzi o prymat Boga. Chodzi o uznanie Jego rzeczywistości – rzeczywistości, bez której nic innego nie może być dobre. Historii nie można porządkować negując Boga, przez samo budowanie materialnych struktur. Jeśli serce człowieka nie jest dobre, wtedy nic innego nie może być dobre.
Druga pokusa
„Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane” – tak brzmi druga pokusa. Odrzekł Jezus: „Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”.
Żeby wciągnąć Jezusa w zastawioną na Niego pułapkę, diabeł przytacza Pismo Święte – cytuje Psalm 91, który mówi o opiece, jaką Bóg zapewnia człowiekowi wierzącemu. Diabeł okazuje się znawcą Pisma, występuje jako teolog.
Bóg musi poddać się eksperymentowi. Trzeba Go „wypróbować”, tak jak postępuje się z towarami. Musi się poddać warunkom, które uważamy za konieczne dla osiągnięcia pewności. Jeśli teraz nie zapewni opieki przyobiecanej w Psalmie 91, znaczy, że nie jest Bogiem, że sfałszował swe słowo, a w konsekwencji siebie samego.
Mamy tu przed sobą wielki problem: jak można Boga poznać i jak nie można. Boga nie może znaleźć pycha, która czyni Go przedmiotem i chce narzucić nasze warunki laboratoryjne. To bowiem już z góry zakłada naszą negację Boga jako Boga, ponieważ nad Nim stawiamy siebie samych. Ponieważ odrzucamy cały wymiar miłości i wewnętrznego słuchania. Kto tak myśli, ten siebie samego czyni Bogiem.
Chrystus nie wystawił Boga na próbę. Zstąpił natomiast w głębiny śmierci, w noc opuszczenia, w skazanie na bezbronność. W ten sposób ukazuje się sens Psalmu 91: prawo do tego najgłębszego i bezgranicznego zaufania, o którym on mówi: kto jest posłuszny woli Bożej, ten wie, że nie będzie pozbawiony opieki. Wie, że najgłębszym fundamentem świata jest miłość.
Trzecia pokusa
Trzecia i ostatnia pokusa, stanowiąca szczytowy punkt całej historii, okazuje się najważniejszą i podstawową. Diabeł wyprowadza Pana na wysoką górę i ofiaruje panowanie nad całym światem. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”.
Poprzez wszystkie wieki ciągle na nowo w różnych odmianach powracała pokusa umacniania wiary z pomocą władzy, i za każdym razem groziło niebezpieczeństwo zduszenia jej w objęciach władzy. Walkę o wolność Kościoła, o to, żeby królestwo Jezusa nie było utożsamiane z żadną formacją polityczną, trzeba toczyć przez wszystkie stulecia. Bo w ostatecznym rachunku cena, jaką płaci się za stapianie się wiary z władzą polityczną, zawsze polega na oddaniu się wiary na służbę władzy i na konieczność przyjęcia jej kryteriów.
Żadne królestwo tego świata nie jest królestwem Bożym, jednoznacznie rozumianym stanem zbawienia ludzkości. Królestwo ludzi pozostaje królestwem ludzi i kto twierdzi, że może zbawić świat, według kłamstwa szatana, jemu oddaje świat. Władza Boga jest cicha na tym świecie, jest to jednak władza rzeczywista i trwała. Królestwa tego świata – wszystkie zapadły się w nicość. Natomiast chwała Chrystusa, pokorna i gotowa cierpieć, chwała Jego miłości, nie przeminęła i nie przeminie.
* * *
W walce z szatanem zwyciężył Jezus. Fałszywym bożkom władzy i dobrobytu, fałszywym obietnicom przyszłości, w której władza i ekonomia wszystkim zapewnią wszystko, przeciwstawił boskość Boga – Boga jako rzeczywiste dobro człowieka.
Opracowano na podstawie Joseph Ratzinger – Benedykt XVI, przekład Wiesław Szymona OP. Jezus z Nazaretu. Cześć I – Od Chrztu w Jordanie do Przemienienia. Wydawnictwo M, Kraków 2007