Hymny św. Tomasza z Akwinu
Św. Tomasz z Akwinu kojarzony jest z filozofią, teologią i uniwersytetem. Nie wszyscy jednak pamiętają, że był on również mistykiem, poetą i mistrzem prozy. Każdy, kto przeczytał choćby fragment „Summy teologicznej”, musiał zwrócić uwagę na język, który – choć poddany sztywnym, scholastycznym regułom – uderza niezwykłą precyzją i logiczną spójnością. Odnieść można wrażenie, że nie użyto ani jednego słowa więcej dla wyrażenia subtelnych rozróżnień (dystynkcji) teologicznych. Daje to niepowtarzalny efekt. Według Gilberta Chestertona, św. Tomasz „był jakby poetą prozy, władającym słowami w ich skojarzeniowym i emocjonalnym aspekcie, tak że jego książki obfitują w piękne ustępy, wracające w pamięci jak frazy muzyczne”.
Św. Tomasz przejawiał niezwykłe nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Opowiadano, że kiedy roztrząsał jakieś skomplikowane problemy teologiczne lub filozoficzne, opierał głowę o tabernakulum. Podobno często płakał podczas Mszy Świętej. „Gdy dzieli się Hostię – mówił – Jezus znajduje się w niej podobnie jak odbicie twarzy w kawałkach zbitego lustra”. W 1273 roku dwukrotnie zapadł w ekstazę podczas odprawiania Mszy. Wtedy właśnie zwierzył się swemu sekretarzowi, że wszystko inne w porównaniu z tym przejmującym doświadczeniem (wszystko, co widziałem i co mi zostało objawione) jest słomą.
W 1264 roku, papież Urban IV ustanowił uroczystość liturgiczną ku czci Najświętszego Sakramentu – Boże Ciało. Wtedy właśnie powstało pięć wspaniałych hymnów, które przyozdobiły liturgię w podobny sposób, jak pięć sławnych dowodów na istnienie Boga zdobi dziś koronę filozofii: Adoro te devote („Zbliżam sie w pokorze”), Lauda Sion („Chwal, Syjonie”), Pange lingua („Sław języku”), Sacris solemniis („Z dniem świętym”) i Verbum supernum („Słowo najwyższe”).
Trudno zresztą nazwać te utwory poezją; były to przede wszystkim teksty liturgiczne, wierszowane zgodnie z prawami rytmiki łacińskiej, poezja pojęciowa o niezwykłej sile oddziaływania. Ktoś je określił jako hymny o niezwykłym stężeniu doktrynalnym, a jednocześnie niezwykłej czułości mistycznej. I tak chyba było – Tomasz nie pisał wierszy w dzisiejszym rozumieniu słowa, Tomasz czcił Boga siłą swej żarliwej wiary, przy okazji, jakby od niechcenia, tworząc frazy poetyckie. Dom Wilmart, benedyktyn i znawca scholastyki, napisał o Adoro te devote, że jest to „jedna z tych kompozycji harmonijnych i genialnych, bogatych i prostych zarazem, a przyczyniających się w większym stopniu niż niejedna książka do kształtowania katolickiej religijności”.
Niektóre fragmenty hymnów św. Tomasza, stały się jakby samodzielnymi utworami, bez których trudno sobie dziś wyobrazić wiele obrzędów liturgicznych. Pieśń eucharystyczna śpiewana podczas wystawiania Najświętszego Sakramentu „O zbawcza Hostio” (O salutaris Hostia), to po prostu dwie ostatnie zwrotki hymnu „Słowo najwyższe” (Verbum supernum), „Chleb Anielski” (Panis angelicus) to przedostatnia strofa hymnu „Z dniem świętym” (Sacris solemniis), pieśń „Dobry Pasterzu, prawdziwy Chlebie” (Bone pastor, panis vere) składa się z dwóch ostatnich zwrotek hymnu „Chwal Syjonie” (Lauda Sion), z kolei „Przed tak wielkim Sakramentem” (Tantum ergo Sacramentum) to dwie ostatnie zwrotki hymnu „Sław języku tajemnicę” (Pange lingua). Niekiedy samodzielnie jest również używany utwór „Oto chleb Aniołów” (Ecce Panis Angelorum) pochodzący z hymnu Lauda Sion. Wiele z tych utworów doczekało się nadzwyczajnych aranżacji muzycznych, wystarczy wspomnieć, że króciutka zwrotka hymnu Sacris solemniis zaczynający się od słów Panis angelicus („Chleb anielski”) i pod taką występująca nazwą, doczekała się wykonań największych śpiewaków operowych, m.in. Luciano Pavarottiego i Placido Domingo. (tr)
HYMNY ŚW. TOMASZA Z AKWINU – cały artykuł