Pomysł PiS. Czym grozi filtrowanie internetu
Pomysł PiS, by filtrować Internet w poszukiwaniu groźnych treści jest bezsensowny. Po co powoływać specjalny zespół, skoro można napisać dość prosty program, który będzie wyłapywał wszelkie „niebezpieczne” typu „zabić” czy „śmierć”. Nie trzeba do tego powoływać spec-ekip. Poza tym, z tego co wiem, takie działania policja prowadzi i reaguje, gdy pojawiają się niebezpieczne wpisy w sieci. Używanie do takich działań posłów jest idiotyzmem, bo nie do tego zostali powołani. Równie dobrze, można by uchwalić, ze teraz posłowie mają tworzyć zespoły chroniące wejść do biur poselskich. Można też tworzyć dwójki bojowe, które będą chodzić po ulicach i słuchać, co mówią obywatele.
Za niewinnym słowem „filtrowanie” mogą stanąć za chwilę całkiem groźne działania. Już minister od spraw służb z Kancelarii Premiera Jacek Cichocki pytał, czy chcemy zwiększenia kontroli Internetu, co może się łączyć z ograniczeniem wolności obywatelskich. Co jakiś czas politycy wpadają na dość niebezpieczne pomysły dotyczące filtrowania Internetu, przechowywania danych, odpowiedzialności dostawców usług internetowych za pojawiające się treści itp. Wszystko to zwykle pod hasłami walki z pedofilią, terroryzmem, łamaniem praw autorskich a teraz także z zagrożeniami takich sytuacji jak w Łodzi.
Obecny rząd miał już kilka niemądrych pomysłów (jak stworzenie Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych), z których na szczęście się wycofał. Ale ciągle co i rusz słuchać o pomyśle rejestracji blogów – co by powodowało, że każdy z Was musi się rejestrować w sądzie albo traktowania platform internetowych jak redakcji prasowych.
Politycy nie tylko w Polsce bardzo łatwo wykorzystują trudne sytuacja, rozmaite zagrożenia, do tego, by tylnymi drzwiami wprowadzać cenzurę, albo choć możliwość cenzury Internetu. Czasem wynika to z prawdziwej chęci śledzenia wszystkiego co robimy i cenzurowania a czasem po prostu z głupoty.
Nie wiem, jak jest w tym przypadku, ale wole uderzyć wcześniej na alarm, bo skutki takich działań mogą być opłakane. I Was też namawiam, do tego, by w takich sytuacjach bić na alarm. Lepiej wcześniej niż za późno. Zwracajcie się proszę do swoich posłów, naciskajcie ich, bo wolność, którą daje nam sieć zniszczyć jest bardzo łatwo. W wielu krajach jest na to wiele przykładów. Kilka lat temu rządy tylko dwóch krajów filtrowały sieć. Dzisiaj robi to ok. 40 państw. Nie bądźmy państwem nr 41.
Myślę, że politycy PiS nie zdają sobie sprawy z tego, że ich pomysły mogą być pierwszym krokiem do tego, by Internet był równie dobrze ułożony jak świat tradycyjnych mediów, na który posłowie tej partii tak regularnie narzekają. Panowie, naprawdę tego chcecie? Pomyślcie chwilę, zapytajcie, sprawdźcie zanim coś uczynicie.
Igor Janke
Igor Janke jest szefem serwisu blogowego Salon24 i redaktorem dziennika Rzeczpospolita. Tekst pierwotnie ukazał się na Salon24.pl Serdecznie dziękujemy za zgodę na przedruk.
Foto: Wikipedia.
Dla cenzury internetu zwalczające się zaciekle partie są gotowe nawet się pogodzić. Każdy pomysł chwycenia społeczeństwa za twarz napotyka na dziwne zrozumienie u wszystkich tzw. sil politycznych. Mogą strzelać do siebie, ale jak usłyszą, ze można kontrolować internet, zapominają o krzywdach, wpadają sobie w ramiona i zaczynają gadać jednym głosem. System partyjniacki staje się coraz bardziej niebezpieczny dla społeczeństwa.
PiS nie zdaje sobie sprawy co sie dzieje w takich miastach jak Koszalin. Kierownictwo w Warszawie myśli pewnie, że ma tutaj swoich ludzi w ogniwach partii, ale prawda jest inna. Ci ludzie są częścią układu i dobrze dogadują się między sobą, dbając o własne tyłki i interesy, a nie o społeczeństwo czy nawet interesy swojej parii PiS (większość pouciekała zresztą do PO). Tu już nie ma wolnych mediów, tu jest jest tylko kilku zrozpaczonych ludzi, gnojonych przez lata, którzy próbują coś jeszcze uratować. Zlikwidujcie jeszcze wolność w internecie, to zlikwidujecie w takich miastach jak Koszalin ostatnie przyczółki polskości.