Niemcy – dekomunizacja której nie było
Wielu Polaków ma niezdrową skłonność do ulegania mitom, i równie szkodliwą awersje do wiedzy o otaczającym świecie. Nawet wiedza o rzeczywistości politycznej Niemiec, państwa decydującego o losach Unii Europejskiej wobec której Polska jest zależna, jest dla dużej części Polaków przysłonięta zasłoną niewiedzy i mitów. Wydana przez Zysk książka Uwe Müller i Grit Hartmann „Stasi. Zmowa niepamięci” drastycznie odziera Polaków z przytulnych mitów i ignorancji.
W zjednoczonych Niemczech dekomunizacji nie przeprowadzono, postkomuniści zrobili kariery podobnie jak naziści w RFN, a ofiary komunizmu nie doczekały się sprawiedliwości. Stan ten był owocem działań wszystkich niemieckich partii parlamentarnych. Przed zjednoczeniem pierwszy i ostatni demokratyczny parlament NRD uchwalił ustawę o rekompensatach dla ofiar komunizmu, jednak RFN wymusiła by z traktatów zjednoczeniowych usunąć ten zapis. Pozostawiono za to w RFN wypłacane przez NRD specjalne dodatki emerytalne dla działaczy komunistycznych i funkcjonariuszy bezpieki.
Nie ukarano komunistycznych zbrodniarzy, ani obywateli RFN będących szpiegami NRD. Nie wypłacono odszkodowań ofiarom komunistycznego terroru. Zabroniono nawet ofiarom upubliczniać wiedzy o swoich komunistycznych prześladowcach. Nawiązano tym samym do faktycznego nierozliczenia nazizmu w RFN. W zjednoczonych Niemczech nie karano: pograniczników mordujących uciekinierów z NRD, ani funkcjonariuszy Stasi odpowiedzialnych za wspieranie organizacji terrorystycznych na całym świecie, zabójstwa, pospolite przestępstwa kryminalne, tortury, defraudacje, sędziów za orzekanie w sfałszowanych procesach. Żadnej odpowiedzialności nie ponieśli ani prokuratorzy ani adwokaci. Nie ukarano obywateli RFN za szpiegostwo na rzecz NRD. Bezkarnych pozostało 450 agentów Stasi pracujących w administracji rządowej RFN i 5.000 byłych agentów wywiadu NRD, nawet pomimo tego że archiwa Stasi, a więc i agentura jest w dyspozycji FSB.
W wschodnich landach postkomuniści stanową połowę działaczy rządzącej chadecji. Zachodnioniemiecka lewica blisko współpracuje z postkomunistami z NRD. W wschodnich landach 60% dziennikarzy to postkomuniści i ich konfidenci. Dziennikarz w NRD do ostatnich dni reżimu byli zagorzałymi komunistycznymi propagandzistami. Media NRD do samego końca blisko współpracowały z Stasi. Po zjednoczeniu prasę NRD wykupiły zachodnioniemieckie koncerny, zachowując w redakcjach całe komunistyczne redakcje. W mediach niemieckich nie przeprowadzono lustracji. Postkomuniści, dzięki zaniechaniu lustracji, w tym funkcjonariusze bezpieki NRD Stasi, są masowo zatrudnieni w policji, administracji, edukacji, sądownictwie i sporcie. Postkomuniści zatrudnieni w niemieckich szkołach swoją pozycje wykorzystują do wychowywania dzieci i młodzieży w nienawiści do wartości zachodniej cywilizacji. Swoje posady zachowało w sądach od 1/3 do połowy komunistycznych sędziów zhańbionych udziałem w terrorze komunistycznym.
Owocem braku rozliczeń i podporządkowania państwowych instytucji edukacji publicznej jest fala resentymentu za NRD, w tym i wśród Niemców z zachodnich landów. Zapewne sprzyjała temu polityka zachodnioniemieckiej socjaldemokracji która już od lat siedemdziesiątych utrzymywała bliskie relacje z komunistami z rządzącej NRD SED.
Dodatkowo w zjednoczonych Niemczech NRD jest bezwstydnie gloryfikowana przez lewicową partie Die Linke. Partia ta blisko współpracuje z organizacjami gloryfikującymi nawet Stasi, i w ramach swojej wewnątrzpartyjnej platformy komunistycznej Stalina i Castro.
Istniejąca od 1961 roku w NRF Centrala Krajowych Administracji i Wymiaru Sprawiedliwości bardzo dokładnie dokumentowała zbrodnie komunistyczne w NRD. Jej działalność przeszkadzała już od lat siedemdziesiątych bardzo wielu politykom w RFN. Po zjednoczeniu cała dokumentacja Centrali została schowana do archiwum. Nie wykorzystano jej do rozliczenia zbrodni NRD.
Postkomunistów zatrudnił też Urząd Pełnomocnika do spraw Akt Stasi zwany Instytutem Gaucka. Za wiedzą obecnego prezydenta Niemiec, i pomimo że nie było takiej potrzeby, zatrudniono konfidentów i funkcjonariuszy Stasi. W większości na stanowiskach kierowniczych. Postkomuniści mogli więc wpływać na politykę kadrową, funkcjonowanie urzędu i interpretacje dokumentów. Prócz agentów i funkcjonariuszy Stasi, w Urzędzie zatrudniono postkomunistów z urzędów centralnych NRD, prokuratury NRD, armii NRD. Przynależność do totalitarnej partii SED nie była przeszkodą w zatrudnieniu. W zjednoczonych Niemczech w 2004 roku zabroniono ujawniania dokumentów dotyczących ludzi sławnych. Nawet za ich zgodą. Ochrona dóbr osobistych osób trzecich doprowadziła do tego że z akt wymazywano nawet osoby żyjące w XIX wieku. Podobnie postkomuniści opanowali Federalną Fundacje badań nad dyktaturą SED.
Rzeczywistość zjednoczonych Niemiec wygląda więc tak jakby Stasi wykorzystało swoją o sekretach polityków z RFN do zapewnienia sobie bezkarności.
Niezwykłą zaletą książki Uwe Müller i Grit Hartmann jest to że ukazuje ona w nowej perspektywie polskie problemy. Między innymi absurdalność tezy, głoszonej między innymi przez Rafała Ziemkiewicza, o tym że Unia Europejska uchroniła Polskę od podporządkowania Rosji. Podczas gdy podporządkowanie Niemiec interesom postkomuny rodem z NRD lojalnej wobec sowietów, świadczy że Unia, a przez to i Polska, podporządkowane są interesom komunistycznej sitwy. Dla Polaków ważne też są informacje o niemieckich mediach. Informacje o przyzwoleniu na komunistyczną tożsamości części mediów niemieckich. Warto szczególnie o tym pamiętać w sytuacji gdy większość polskojęzycznej prasy jest wydawana przez niemieckie koncerny.
Jan Bodakowski