2007-12-20

Budżet Koszalina na 2008 rok

(Wystąpienie Stefana Romeckiego podczas sesji budżetowej Rady Miejskiej 20 grudnia 2007)

Proszę Państwa, przedstawiono nam projekt budżetu miasta na rok 2008. Czy to jest dobry budżet? Przytoczę kilka danych, niech liczby przemówią same za siebie.

Deficyt budżetowy, czyli różnica między przychodami a wydatkami miasta wyniesie 37 milionów złotych. To znaczy, tyle pieniędzy wydajemy więcej niż powinniśmy. Dziura budżetowa jak zwykle zostanie załatana kolejnym kredytem komercyjnym w wysokości 25 milionów złotych. Do tego trzeba dorzucić 10 milionów złotych rocznej raty spłaty kredytów zaciągniętych w latach poprzednich oraz 3 miliony złotych na obsługę długu publicznego, czyli głównie odsetki. W sumie, życie na kredyt będzie nas kosztowało w 2008 roku - 38 milionów złotych. Dodajmy, że w roku bieżącym dochody miasta wzrosną o 1 procent, a wydatki o 6 procent, co oznacza, że dziura budżetowa się powiększa i zamienia w przepaść.

Kolejny kredyt oznacza dalsze zadłużanie miasta. Ile mamy długów? Na koniec roku 2008 będzie już 98 milionów złotych długu, a na koniec roku 2009 - 109 milionów złotych długu, czyli ponad tysiąc złotych na jednego mieszkańca. Jak widać pan Mikietyński dba o to, żeby nasze dzieci, a może wnuki, miały zajęcie i spłacały długi po panu Mikietyńskim.

A może uratują nas środki z Unii Europejskiej? Nie, nie uratują, bo w 2008 roku będzie to tylko niecałe 5 milionów złotych, czyli 40 procent tego, co otrzymaliśmy w roku 2007. Gdzie jest ta obiecana góra pieniędzy z Unii Europejskiej, panie Mikietyński? Odpowiadam Panu - nie ma pieniędzy, bo pan Mikietyński nie ma pomysłów i składa projekty będące wytworem jego fantazji, a nie rzeczywistych potrzeb miasta. I to bardzo odpowiada decydentom w Szczecinie, że Koszalin ma takiego prezydenta.

Co robi dobry gospodarz, kiedy widzi, że długi rosną, a budżet jest niedopięty i trzeba go łatać kolejnymi kredytami? Każda gospodyni domowa powie panu Mikietyńskiemu od czego należy zacząć. Należy zacząć od ograniczenia wydatków. Popatrzmy zatem jak wygląda plan wydatków.

Na administrację publiczną wydamy 31 milionów złotych! Wydatki na administrację rosną w tempie najszybszym i wyniosą w przyszłym roku ponad 8 procent. Wymiana stolarki w ratuszu i montaż klimatyzacji kosztować będzie 620 tysięcy złotych, zakup kolejnego samochodu osobowego 120 tys. złotych, ratusz kupi też sobie agregat prądotwórczy za 60 tysięcy złotych oraz po raz kolejny wyda na sieć komputerową 700 tysięcy złotych. Wynagrodzenia osobowe pracowników ratusza wyniosą 12 milionów złotych i będą wyższe o 10 procent niż w roku bieżącym. Ciekawe, czy mieszkańcom Koszalina płace rosną w takim samym tempie... Do tego 930 tysięcy złotych na wynagrodzenia dodatkowe oraz ponad 2 miliony złotych składek na ubezpieczenie społeczne. Urzędnicy zużyją prądu za 400 tysięcy złotych, oraz porozmawiają przez telefony stacjonarne i komórkowe za 250 tysięcy złotych, wydadzą także 180 tysięcy złotych na podróże krajowe oraz 90 tysięcy złotych na podróże zagraniczne.

Spójrzmy na inne wydatki. Do firmy MZK Koszalin dopłacimy 6,5 miliona złotych. Do Koszalińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, czyli do mieszkań dla koszalińskich elit, dopłacimy ponad 3 miliony złotych. Wydamy też 3 miliony na uzbrojenie strefy ekonomicznej, czyli na prezent dla Chińczyków. Koszalin jest bowiem tak bogatym miastem, że dopłaca nawet do chińskich przedsiębiorców. Oni zaimportują nam tutaj Trzeci Świat.

Panie Prezydencie, kończąc, powiem tak - każdy mieszkaniec miasta Koszalina widząc taką rozrzutność w wydawaniu publicznych pieniędzy, taką nieracjonalność tego budżetu, głosowałby przeciwko niemu. Ale radni, rzekomo przedstawiciele mieszkańców tego miasta, zebrani na tej sali, będą głosować za tą rozrzutnością. A dzieje się tak dlatego, że działają na rzecz swoich partii, czyli swoich karier, a nie na rzecz mieszkańców Koszalina. I Panu ten budżet klepną, może Pan być spokojny. Ja rozrzutności nie pochwalam, więc będę przeciw.

Stefan Romecki


2007-11-29

Uchwała paliwowa

(Wystąpienie Stefana Romeckiego na sesji Rady Miejskiej 29 listopada 2007, podczas dyskusji nad tzw. uchwałą paliwową, zobowiązującą prezydenta do zainteresowania się problemem rynku koszalińskiego - najwyższych w Polsce cen paliw. Radny polemizuje z prezydentem Mikietyńskim, który swój sprzeciw dla uchwały uzasadnia potrzebą obrony praw wolnego rynku. S. Romecki wskazuje jednocześnie na intencyjny charakter uchwały).

Szanowni Państwo,
do dnia wczorajszego żyłem w przekonaniu, że Pan Prezydent niczym już mnie nie zaskoczy, ale po przeczytaniu wczorajszej gazety muszę przyznać, że aż mnie zatkało ze zdziwienia. Dosłownie zamarłem, sparaliżowało mnie, bo dowiedziałem się oto, że Pan Mikietyński jest wolnorynkowcem, obrońcą wolnego rynku i w imię tych zasad - jak na liberała przystało - nie poprze projektu uchwały, która wyraża zaniepokojenie drożyzną w Koszalinie. Która nie nakazuje mu przecież obniżenia cen paliw, ale wyraża ogólną intencję i oczekiwania mieszkańców miasta. Dotąd myslałem, że cała prezydentura pana Mikietyńskiego, to nic innego, jak stała i głęboka ingerencja w gospodarkę. W tej sytuacji postaram się Panu Prezydentowi odświeżyć pamięć.

Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się z prasy, że pan Mikietyński nie był jeszcze prezydentem jak już dokonał takiej ingerencji w gospodarkę, która przejdzie do historii miasta - zawarł porozumienie wyborcze z jedną z partii politycznych, że w pierwszej kadencji jego prezydentury nie powstaną w mieście hipermarkety. Trzeba przyznać, że wywiązał się z obietnicy. Słupsk ma już chyba 6 hipermarketów, w Koszalinie powstaje dopiero pierwszy.

Następnie Pan Prezydent zajął się inwestycjami. Jeździł do Ameryki po bakterie, które później zdechły i chciał nam wybudować w mieście koksownię, co o mało nie doprowadziło do buntu społecznego. Po drodze zapragnął przyłączyć Świeszyno do Koszalina. Domagał się też upadłości koszalińskiej firmy Agros. Kiedy jego apele przyniosły skutek i Agros upadł, pan Mikietyński zaczął pomagać firmie duńskiej, która powstała na gruzach Agrosu. Nie było pieniędzy na ratowanie firmy polskiej, znalazły się pieniądze na rozwój firmy duńskiej, na dodatek pieniądze pochodzące z pomocy unijnej dla Polski.

Później Pan Prezydent zaczął organizować strefę ekonomiczną. Efekt jest taki, że z naszych podatków uzbrojono strefę kosztem 7 milionów złotych, ale pieniądze za sprzedaż działek trafiają do Słupska.

Długo można opowiadać o działaniach prezydenta, które stanowią daleko idącą ingerencję w gospodarkę - zwolnienia podatkowe, strefy specjalne, inkubatory przedsiebiorczości, parki przemysłowe i technologiczne, agencje rozwoju regionalnego, centra biznesu i inne pomysły, które polegają na przelewaniu pieniędzy publicznych do kieszeni prywatnych. Pan Prezydent nawet popiera współzawodnictwo pracy między biznesmenami i przydziela im nagrody.

Panie Mikietyński, kiedy Pan mówi o wolnym rynku, brzmi to jak ponury żart. Cała historia pańskiej prezydentury, to historia ingerencji biurokratów w gospodarkę, w wolny rynek, w swobodę gospodarczą. Przytoczę opinię, którą wyczytałem na forum internetowym Głosu Koszalińskiego: "Gdyby pan Mikietyński prowadził biznes na własny rachunek, już dawno by zbankrutował, ale ponieważ jest papierowym biznesmenem-urzędnikiem bez żadnej odpowiedzialności, może szastać naszymi pieniędzmi na lewo i prawo".

Dzisiaj pojawia się okazja, żeby zrobić coś dla mieszkańców miasta. Pomóc Koszalinowi, a nie jak dotąd - Chińczykom, czy Amerykanom. Zrobić coś dla Koszalina, a nie jak dotąd - dla Słupska, Poznania, Warszawy, Trójmiasta. Nie zajmować się Świeszynem, Będzinem, Jamnem, Zegrzem - ale Koszalinem. Odwrócić uwagę Pana Prezydenta od problemów globalnych i skierować ją na problemy lokalne. Skłonić go, żeby na chwilę odłożył problemy chińskie i dostrzegł problemy koszalińskie. Spowodować, żeby Pan Prezydent pomieszkał trochę w Koszalinie i nie narażał się wciąż na przeciągi panujące na lotniskach w Londynie, Paryżu i Nowym Jorku. Panie Prezydencie, niech Pan zadba o siebie.

Stefan Romecki


2007-11-29

O pomniku Powstańców Listopadowych

(Interpelacja Stefana Romeckiego złożona podczas sesji Rady Miejskiej 29 listopada 2007)

W dniu 28 września 2005 roku został Pan zobowiązany przez Radę Miejską do wykonania uchwały w sprawie upamiętnienia w formie pomnika, pobytu w Koszalinie żołnierzy - powstańców listopadowych, budowniczych drogi przez Górę Chełmską. W treści tamtej uchwały czytamy:

Na pomniku umieścić napis: "Żołnierzom polskim - powstańcom listopadowym, internowanym przez władze pruskie w 1831 roku, zmuszonym w 1833 roku do budowy drogi przez Górę Chełmską - Rodacy".

Treść napisu została skonsultowana z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i uzyskała pozytywną opinię pana Andrzej Przewoźnika, sekretarza Rady. Okazuje się jednak, że już w trakcie prac nad pomnikiem samowolnie dokonano zmiany napisu, pomijając bardzo ważny fragment:

"zmuszonym w 1833 roku do budowy drogi przez Górę Chełmską".

Ta część napisu ma bardzo duże znaczenie z puktu widzenia historii Polski, ponieważ mówi o tym, że powstańcy listopadowi BYLI ZMUSZANI przez rząd pruski, że nie robili tego dobrowolnie. Ma to ogromne znaczenie dla polskiej racji stanu na terenach należących od zaledwie 60 lat do Polski.

Panie prezydencie, dlaczego nie wykonał Pan uchwały Rady Miejskiej? Dlaczego złamał Pan prawo? Kto jest odpowiedzialny za samowolną zmianę słów na pomniku, jakie konsekwencje prawne czy służbowe zamierza Pan wyciągnąć wobec osób winnych tej kompromitacji.

I pytanie najważniejsze - kiedy zobaczymy na pomniku właściwy napis, zgodny z uchwałą z 2005 roku i polską racją stanu?

Stefan Romecki



2007-11-29

Zmiana nazwy ulicy Gwardii Ludowej

(Wystąpienie Stefana Romeckiego podczas sesji Rady Miejskiej 29 listopada 2007. Prezydent miasta zaproponował zmianę nazwy ulicy - z Gwardii Ludowej na rotmistrza Witolda Pileckiego uzasadniając to tym, że GL była organizacją zbrodniczą).

Na wstępie chciałbym oświadczyć, że będę głosował za zmianą nazwy ulicy - jednak nie z tych powodów, które podał ratusz w uzasadnieniu uchwały. Uważam, że uzasadnienie do uchwały jest skandaliczne, sporządzone na użytek propagandy i doraźnych celów politycznych. Gwardię Ludową przedstawia się jako organizację zbrodniczą. Prawda jest inna, młodzi ludzie, którzy chcieli walczyć ze znienawidzonym okupantem wstępowali do takich organizacji konspiracyjnych, jakie działały w ich wsi czy miasteczku. Było AK - wstępowali do AK, były Bataliony Chłopskie - wstępowali do nich, była Armia Ludowa - też wstępowali. Niech pan, panie Mikietyński nie dokonuje sądu nad ludźmi, którzy leżą w grobach pod brzozowymi krzyżami, bo oni ginęli za Polskę i pan nie zna motywów ich ofiary. Niech pan nie będzie takim surowym sędziom.

Tutaj chciałbym odejść na chwile od tematu i podzielić się krótką refleksją. Siedmiu polskich żołnierzy w Afganistanie zostało oskarżonych o zbrodnie wojenne przez tych, którzy ich wysłali na wojnę i nie powąchali prochu. Przez polityków siedzących za biurkiem! Żeby porobić kariery polityczne, wysyłali chłopców na wojnę, a teraz dla kariery politycznej, będą ich za to sądzić! Ci politycy, którzy wysyłaja żołnierzy na wojnę, a później robią z nich zbrodniarzy, nie zasługuja na to, zeby nas reprezentować. Żołnierz polski nigdy nie splamił swojego munduru, a Koszalin zawsze będzie szanował polskiego żołnierza i zawsze udzieli mu gościny! Chciałbym, żeby ten płynący z koszalińskiej Rady Miejskiej głos solidarności i przywiązania do polskiego żołnierza - usłyszeli wszyscy wojskowi i ich rodziny.

Powracam do projektu uchwały. Gwardia Ludowa, a później powstała z niej Armia Ludowa nie były organizacjami zbrodniczymi! Gdyby ja za taką uznać, to trzeba wówczas przyjąć, że Armia Krajowa walczyła ramię w ramię z organizacją zbrodniczą. Do historii przejdzie tak zwana Republika Pińczowska, obszar wolnej Polskie na terenie okupowanym utworzony w 1944 roku wspólnie przez oddziały AL i AK. Do historii przejdą bitwy, w których żołnierze AL walczyli ramię w ramię z żołnierzami AK przeciwko wojskom hitlerowskim - bitwa pod Rąblowem, bitwa w Lasach Janowskich i w Puszczy Solskiej, bitwa o Porytowe Wzgórze Za udział w Powstaniu Warszawskim, dowódca Armii Krajowej generał Bór-Komorowski odznaczył dwóch oficerów Armii Ludowej krzyżami Virtuti Militari. Chwała polskim żołnierzom, bez względu na to w jakich organizacjach walczyli. Nie dla poniżenia żołnierzy Gwardii Ludowej i Armii Ludowej podejmujemy uchwałę, nie po to żeby dzielić społeczeństwo, ale dlatego, że chcemy nawiązać do historii Koszalina i związków z historią Polski.

Ale właśnie tego elementu zabrakłoi w części uzasadnienia do uchwały odnoszącej się do rotmistrza Pileckiego. Zabrakło dla nas rzeczy najważniejszej - że siostra rotmistrza była koszalinianką, że organizowała w mieście bibliotekarstwo. Właśnie z tego powodu - rodzinnych związków rotmistrza Pileckiego z Koszalinem - będę głosował za zmianą nazwy ulicy. Bo tutaj w Koszalinie, na terenach poniemieckich, gdzie brakuje świadectw polskiej historii, musimy podkreślać związki Koszalina z wielką polską historią. Trzeba także pamiętac, że rotmistrz Pilecki współpracował w konspiracji ze legendarnym księdzem Zieją, założycielem Komitetu Obrony Robotników, który po wojnie przyjechał do Słupska i działał na rzecz związania Pomorza Środkowego z Polską.

Stefan Romecki


2007-10-25

O zarządzaniu firmą MZK

Od wielu miesięcy staram się zwrócić uwagę władz miasta na sprawę złego zarządzania firmą MZK Koszalin. Pan (prezydent M. Mikietyński - dop. red.) również wypowiadała się w tej sprawie w prasie, wyrażając opinie, że jeśli przeprawa przez jezioro Jamno nie zostanie załatwiona do września br. to może dojść do zmiany prezesa MZK. Mnie i mieszkańców miasta, a więc pracodawców tego pana, oburza ten lekceważący stosunek. Dam przykład - zainstalowano bardzo drogie elektroniczne ekrany na przystankach (...) natomiast ciągle brakuje zwykłych papierowych rozkładów jazdy na wielu przystankach w mieście. Nieraz sam czekałem na autobus "na chybił trafił", może coś przyjedzie, a może nie. Jak wynika z oświadczenia majątkowego prezesa firmy, zarabia on 160 tys. złotych rocznie, nie potrafię sobie wyobrazić, żeby za tak wielkie pieniądze ktoś nie dbał należycie o dobre imię firmy. Przecież wspaniała załoga i kierowcy, jakich niewątpliwie posiada MZK, muszą przewieźć 80 tys. pasażerów aby było na pensję samego tylko prezesa, nie licząc innych opłat (ZUS itd.). A ile jest tam jeszcze osób na kierowniczych stanowiskach, które zapewne też pobierają wysokie apanaże. (...)

Panie Prezydencie (...) czy wreszcie wpłynie Pan na zarządzających firma, aby robili co do nich należy, tak żeby ludzie nie czuli się intruzami, ale po prostu pasażerami?

Stefan Romecki


2007-09-20

W sprawie sytuacji w Pogotowiu Ratunkowym

Panie Prezydencie, po wyborach mówił Pan, że będzie prezydentem dla wszystkich mieszkańców Koszalina. A jest Pan nie tylko prezydentem, ale i pierwszym lekarzem w Koszalinie. Chciałbym upomnieć się o Pogotowie Ratunkowe w naszym mieście, które co prawda podlega Starostwu Powiatowemu, ale służy także mieszkańcom Koszalina i zatrudnia mieszkańców naszego miasta. Dlaczego Pan jako gospodarz miasta, nie włączył się aby pomóc w rozwiązaniu konfliktu?

Pracownicy Pogotowia Ratunkowego liczą na władze miasta, liczą na to, że im pomogą, że nie zostawią ich samych. Jako dyrektor urlopowany w szpitalu wspomaga Pan tą instytucję, ciągle piszą o tym media i pokazują jak Pan się promuje. A może zdba Pan i pomoże naszym wspaniałym ratownikom, którzy ratują nas, często z narażeniem życia.

I proszę nie odpowiadać jeszcze raz, że Pogotowie nie podlega Panu.

Stefan Romecki


2007-09-20

W sprawie Tadeusza Wołyńca

(Sędzina Sądu Okręgowego Irena Zbucka zwróciła się do Rady Miasta z wezwaniem do "usunięcia naruszenia prawa" tj. stwierdzenie wygaśnięcia mandatu ławnika Tadeusza Wołyńca. Sędzina w swoim wystąpieniu napisała, że mandat ławnika skazanego prawomocnym wyrokiem wygasa "z mocy samego prawa, co nie daje Radzie Gminy wyboru". W głosowaniu 11 radnych przychyliło sie do wniosku sędziny, 4 wstrzymało się od głosu, a dwoje - Stefan Romecki i Anna Mętlewicz - było przeciw.)

Szanowni Państwo, kilka razy czytałem pismo pani sędziny Ireny Zbuckiej i za każdym razem moje zdziwienie było coraz większe. Pani sędzina pisze, że mandat ławnika Tadeusza Wołyńca wygasł z mocy samego prawa, a więc Rada Miasta nie ma wyboru i powinna zagłosować tak ja życzy sobie tego pani sędzina Irena Zbucka. Skoro mandat wygasł z mocy samego prawa i według pani sędziny działa tutaj automatyzm prawa, to co mamy jeszcze głosować?

Zacznijmy zatem od definicji głosowania. Głosowanie to metoda podejmowania decyzji w zgromadzeniu ludzkim. Żeby podjąć decyzję, muszę mieć wybór między dwoma możliwościami. Jeśli nie mam mozliwości wyboru, nie mam możliwości podejmowania decyzji. Logicznie rzecz biorąc, nie mamy nad czym głosować.

Szanowni Państwo, nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z niespójnością prawa i błędem ustawodawcy. I dla mnie nie ulega wątpliwości, że skutki tego błędu pani sędzina Irena Zbucka próbuje przerzucić na radnych. Zamiast wystąpić do organów, które mają inicjatywe ustawodawczą - Sejmu, Prezydenta, Rządu - pani sędzina wybrała drogę wygodniejszą - tupania nóżką w podłogę i rozkazywania radnym, jak mają głosować. Pani sędzina chce łamać sumienie radnego Romeckiego. Tak, pani Sędzino, sumienie - ponieważ radny Romecki nigdy nie zagłosuje przeciwko swojemu przyjacielowi i przeciwko człowiekowi, który w Koszalinie symbolizuje to co szlachetne, prawe i uczciwe. Chodzi o człowieka legendę, o osobę, która ma największe spośród mieszkańców Koszalina zasługi w walce o wolnę Polskę. Rozumieją to radni lewicy, którzy w poprzednim głosowaniu nie poparli uchwały. Chciałbym im za to dzisiaj podziękować. Za to, że cenią wartości i szanują ludzi, z którymi kiedyś się nie zgadzali. To jest fakt o wielkim znaczeniu dla pojednania mieszkańców miasta i budowania pokoju społeczego w Koszalinie.

Szanowni Państwo, można powiedzieć, że nie ma sie o co kłócić, bo mandat pana Tadeusza Wołyńca już wygasł, a głosowanie ma znaczenie symboliczne. Innego zdania są prawnicy, których pytałem o opinię. Mówią oni, że jest to spór zasadniczy i dotyka filozofii prawa. Podstawową zasadą prawa europejskiego jest wyższość etyki nad prawem. Prawo ma wywodzić się z etyki i podlega ocenie moralnej. Tym się różni cywilizacja europejska od innych i na tym opiera sie rozróżnienie między prawem a sprawiedliwością. Pięknie napisał o tym Julian Tuwim w "Kwiatach Polskich":

Lecz nade wszystko - słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość - sprawiedliwość.

Szanowna Pani Sędzino - jako obywatel Państwa Polskiego domagam się od pani, żeby prawo zawsze znaczyło prawo! Szanowni Radni - jako obywatel miasta Koszalina domagam się sprawiedliwości dla Tadeusza Wołyńca! Dobrze zrobiliśmy obdarzając go godnością ławnika. Jest bowiem człowiekiem, który zawsze kierował się poczuciem sprawiedliwości i który w życiu wielokrotnie doznawał niesprawiedliwości. Nieraz był skazywany na mocy wyroków, które później anulowano. To jemu historia przyznała rację, a nie sędziom i profesorom prawa.

Stefan Romecki


2006-04-27

O niegospodarności w MZK Koszalin

(Treść interpelacji odtworzonej z zapisu dźwiękowego nie jest precyzyjna. Jak wyjaśnił w bezpośredniej rozmowie radny Stefan Romecki, chodziło mu o to, że złożona pochopnie, w nieodpowiedzialny sposób, obietnica wyborcza, jest przyczyną drastycznych pociągnięć oszczędnościowych, m.in. zwolnień pracowników, po to, by prezydent, ubiegający się o reelekcję, mógł wytłumaczyć się w następnej kampanii wyborczej ze swoich obietnic.)

Ostatnio głośno jest w mediach o sytuacji jaka panuje w firmie Miejskie Zakłady Komunikacji. Piszą [listy do gazet - dop. red.] związkowcy i byli pracownicy tej firmy. Ci zwolnieni pracownicy szukali sprawiedliwości w sądach, wygrywali sprawy i firma musiała im wypłacać grube odszkodowania. A może chodzi o to, że nie może Pan Prezydent zrealizować obietnicy wyborczej, kiedy to obiecał Pan obniżkę cen biletów autobusowych? O to cały czas pytają wyborcy, gdyż nie mogą o tym zapomnieć. Być może tu jest pies pogrzebany? Być może te zwolnienia i odszkodowania wypłacane dla niesłusznie zwolnionych wynikają z potrzeby zrealizowania obietnic wyborczych?

Chciałbym zapytać Pana Prezydenta, ile pieniędzy wypłacono dla niesłusznie zwolnionych w firmie MZK, ale też w ratuszu i innych firmach budżetowych podległych Miastu. W ten sposób uzyskam obraz sytuacji, ile straciło Miasto, czyli my podatnicy, na nieumiejętnym zarządzaniu firmami polegającym na zwalnianiu pracowników niezgodnie z obowiązującym prawem.

Czytaj również TUTAJ

Stefan Romecki


2006-02-16

O walce z alkoholizmem

Przez trzy lata głosowałem przeciwko programowi rozwiązywania problemów alkoholowych, w wersji przedstawianej przez Prezydenta. Nie inaczej będzie w tym roku. Mówiłem to wiele razy - to nie jest żaden program, ale lipa na papierze kserowana i powielana od wielu lat z rzędu.

Na tej sali siedzą lekarze, tak zwani wychowawcy, inżynierowie i inne wybitne osobistości tego miasta. Jest na tej sali pan Wezgraj, wybitny politechnik, za którym stoi cała potęga naukowa Politechniki, który wiele razy mówił, że moje przewidywania się nie sprawdzają. Że ja układam czarne scenariusze. Dzisiaj mamy okazję się przekonać na ile moje przewidywania się sprawdzają i wykazać, jak bardzo myli się pan Wezgraj i inne osoby na tej sali, które nie kierują się interesem społeczeństwa, ale interesem partyjnym.

Tak się składa, że niedawno ogłoszono dane dotyczące spożycia alkoholu w Polsce w ciągu ostatnich trzech lat. Średnie spożycie alkoholu wzrosło o 30 procent według PARPA i o 53 procent według GUS. W ubiegłym roku statystyczny mieszkaniec Polski pochłonął od 9 do 11 litrów czystego spirytusu. Ponad 1,6 mln osób ma poważne problemy z alkoholem. Obecnie aż 16 proc. dorosłych Polaków zaliczanych jest do grupy pijących ryzykownie. Wszystkie raporty podkreślają dramatycznie niską nieskuteczność programów przeciwalkoholowych i ogromną skalę marnotrawstwa pieniędzy przeciwalkoholowych. Historie o pijanych nastolatkach i dzieciach coraz częściej pojawiają się w mediach. Alkohol pija prawie 93 proc. uczniów trzecich klas gimnazjów. Połowa z nich przyznaje się, że przynajmniej raz straciła świadomość po wypiciu alkoholu. Prawo zakazuje reklamowania piwa w sposób odnoszący się do zdrowego trybu życia czy uprawiania sportu. Ale takie imprezy się wciąż odbywają, również w Koszalinie. Piwne lobby działa, panie Prezydencie! Kilkakrotnie alarmowaliśmy Pana Prezydenta o tym jak wygląda sytuacja w mieście. Otrzymywaliśmy aroganckie odpowiedzi.

Takie efekty przyniosły ostatnie trzy lata w zakresie przeciwalkoholowym. Co Pan na to panie Wezgraj? Kto miał rację, kiedy ostrzegał, do czego prowadzi błędna polityka przeciwalkoholowa miasta? Zapewniam Pana, że pomyli się Pan również w innych sprawach. Pożyjemy, zobaczymy.

Jedynym pozytywem akcentem programu jest akcja "Bezpieczne wakacje", którą wymyśliłem z grupą społeczników, jeszcze zanim pan prezydent zdążył nas powyrzucać i zmusić do odejścia z Komisji Przeciwalkoholowej. Ale ta akcja również słabnie i jest już częściowo odpłatna. Przy okazji - proszę sobie nie przypisywać autorstwa tego pomysłu i nie pisać, że to "z inicjatywy pana prezydenta", bo to zwyczajne kłamstwo.

Dzisiaj na tej sali, mimo że życie wykazało, że te wszystkie programy są nic nie warte, że trzeba szukać innych nowych rozwiązań, za chwilę radni znów podniosą rączki i posłusznie go przegłosują. Bo tutaj nie liczy się interes publiczny. Tu nie liczy się społeczeństwo i jego potrzeby. Tutaj liczą się interesy partii politycznych i partyjniaków, którzy zawłaszczyli to miasto.

Stefan Romecki


2006-01-31

W sprawie powiększenia strefy ekonomicznej

Panie Przewodniczący Rady, z przykrością muszę powiedzieć, że znów radni traktowani są jak stado baranów. Mamy dzisiaj decydować o podarowaniu Słupskowi kolejnej części naszego miasta, a nie dostarczono nam żadnych rozliczeń dotyczących efektów osiągniętych w wyniku przekazania poprzedniego terenu. Ile koszaliński podatnik wydał dotychczas na uzbrojenie Słupskiej Strefy? Jakie są efekty? Ile pieniędzy wpłynie MNIEJ do kasy miasta w związku ze zwolnieniami podatkowymi przedsiębiorstw koszalińskich uciekających do Strefy, żeby nie płacić podatków? Ile osób znalazło tam zatrudnienie i ile wyniósł koszt utworzenia jednego miejsca pracy? Dlaczego inwestycja trwa tak długo? Przypomnę, że w lipcu 2004 roku, na łamach "Głosu Koszalińskiego", władze zapowiadały, że "jeszcze w tym roku, za trzy, cztery miesiące" strefa będzie uzbrojona. Minęło już 18 miesięcy. I co? Obiecanki-cacanki?

Co z Parkiem Przemysłowym, który Pan zapowiadał w ogólnopolskich gazetach, między innymi przed rokiem w "Rzeczpospolitej". Co z szumnymi zapowiedziami, że Park Przemysłowy będzie w 75 procentach sfinansowany przez Unię Europejską. Czy napisze Pan sprostowanie do "Rzeczpospolitej" i przeprosi za wprowadzenie w błąd, czy ja mam to zrobić za Pana?

Skończmy wreszcie z mitami, że Strefa przyczynia się do likwidacji bezrobocia. Wystarczy sięgnąć po dane statystyczne. W ciągu ostatnich kilku lat bezrobocie w Słupsku ze Strefą Ekonomiczną rosło szybciej niż w Koszalinie bez Strefy. Przypomnę też, że w tej chwili młodzież masowo opuszcza Koszalin i wyjeżdża do pracy do Anglii i Irlandii. Od maja zapowiedziane jest otwarcie rynków pracy w Finlandii i Norwegii. Gdyby pan chodził po ziemi, panie Mikietyński, to by pan wiedział, że spod dworca koszalińskiego codziennie odjeżdżają dwa pełne autobusy młodzieży do pracy w Europie Zachodniej.

Kiedy miasto zaprzestanie propagandy, że zainteresowanie Strefą jest wielkie. Gdyby nie liczyć firm z Koszalina, które uciekają do Strefy żeby uzyskać zwolnienia podatkowe, a których nie można przecież zaliczyć do inwestorów zewnętrznych, to zainteresowanie strefą jest minimalne. Według raportu ulubionego przez pana dziennika "Rzeczpospolita" Słupska Strefa Ekonomiczna zajmuje ostatnie miejsce wśród 14. polskich stref, zarówno pod względem poziomu inwestycji jak i zatrudnienia. Jeśli było o niej w Polsce głośno, to tylko z powodu postępowania prokuratorskiego w związku z niegospodarnością.

Pragnę poinformować radnych, że próbowałem się dowiedzieć, ile pieniędzy zarobili Słupszczanie na sprzedaży działek usytuowanych w koszalińskiej Strefie? Uzyskałem od pana prezydenta odpowiedź, że nie mogę się dowiedzieć, bo to jest chronione tajemnicą handlową. W związku z tym pytam się - czy wolno nam JAWNIE wydawać pieniądze podatników na coś, co jest TAJNE i niedostępne? Przeczy to zasadzie jawności finansów publicznych.

Uważam, że do dopóki nie uzyskamy dokładnej informacji na temat poniesionych kosztów oraz uzyskanych efektów, a także spodziewanych efektów w przyszłości, żaden radny nie ma prawa głosować za przekazaniem kolejnego terenu Słupskowi. Powiem wprost - jeśli to robi, to znaczy, że interes partyjny jest dla niego ważniejszy od interesu publicznego. Uważam, że taki radny sprzeniewierzy się ślubowaniu.

Chce radnym przypomnieć artykuł 28 ustawy o finansach publicznych: Wydatki publiczne powinny być dokonywane: w sposób celowy i oszczędny, z zachowaniem zasady uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów. Planowanie i dokonywanie wydatków na realizację każdego kolejnego etapu programu wieloletniego poprzedzane jest analizą i oceną efektów uzyskanych w etapach poprzednich.

Wnoszę o odrzucenie projektu uchwały i zobowiązanie władz miasta do przedstawienia Radzie rzetelnej informacji o dotychczas poniesionych nakładach na Słupską Strefę Ekonomiczną oraz przedstawienie analizy czy też symulacji oczekiwanych efektów.

Stefan Romecki



2005-12-29

W sprawie budżetu na 2006 rok

Wnoszę o zdjęcie z porządku dzisiejszych obrad uchwały w sprawie budżetu miasta Koszalina na rok 2006.

Nie można podejmować nowej uchwały, planować wydatków i inwestycji, nie znając wyników budżetu za rok 2005. Oczywiście, chodzi mi o uproszczoną informacje z wykonania podstawowych wskaźników, bo tegoroczny budżet nie jest jeszcze zamknięty. Takiej informacji nam nie dostarczono.

Szanowni Radni! Apeluje o to, żebyśmy zaczęli szanować godność radnego. Żadna gospodyni domowa nie przystępuje do planowania wydatków, jeśli nie wie, ile ma długów i jak wygląda jej bieżący budżet. Koszalin tonie w długach! Zanim podejmiemy uchwałę o zaciąganiu nowych długów, musimy wiedzieć, ile jest długów bieżących i jakie wiążą się z tym zagrożenia. Tymczasem w załączonej do budżetu informacji Regionalnej Izby Obrachunkowej w Szczecinie, znajduje się następujący zapis: "Ocena długu publicznego będzie przedmiotem odrębnej opinii po uchwaleniu budżetu". Inaczej mówiąc: najpierw uchwalcie budżet, a potem wam powiemy jakie niebezpieczeństwa wiążą się z zadłużeniem.

Szanowni Państwo! Proponuję zrobić odwrotnie - najpierw informacja o zadłużeniu i zagrożeniach z tym związanych, a później budżet. Dosyć manipulowania radnymi!

* * *

(Wniosek o zdjęcie uchwały z porządku obrad nie został uwzględniony w związku z czym Stefan Romecki zajął głos w dyskusji.)

Szanowni Państwo! Od początku tej kadencji głosuje przeciwko kolejnym budżetom Koszalina. Już pierwszy budżet określiłem jako budżet księgowego, a nie gospodarza miasta. Już wówczas była widoczna droga, którą będą podążać władcy Koszalina. To dalsza rozbudowa oligarchii miejskiej i biurokracji, to głównie robione na pokaz inwestycje, które nie przyniosą żadnych efektów finansowych w przyszłości. Typowa gierkowszczyzna. Przykładem jest Strefa Ekonomiczna. To bardzo ciekawa inwestycja, ponieważ:

  • Strefa uzbrajana jest za pieniądze podatników - to znaczy, że biedni podatnicy dofinansowują bogatych przedsiębiorców;
  • pieniądze ze sprzedaży działek w Strefie trafiają nie do Koszalina, tylko do Słupska;
  • przedsiębiorcy koszalińscy przenoszą się do Strefy, żeby nie płacić miastu podatków, co powoduje zawężenie bazy podatkowej miasta;
  • do dzisiaj, mimo wielu nalegań i próśb, władze miasta nie przedstawiły spodziewanych efektów z budowy Strefy - każą nam kupować kota w worku.

Na tej sali siedzą ludzie z tytułami naukowymi, właściciele przedsiębiorstw i posiadacze wielkich majątków. Dlaczego potraficie Państwo tak dobrze dbać o własny biznes, a nie chcecie dostrzec zapaści jaka dotknęła gospodarstwo pod nazwą Koszalin? Proszę mi wskazać chociaż jedną inwestycję, która spowodowała przypływ pieniędzy do kasy miasta.

Jeszcze raz apeluję o dostarczenie radnym analizy zadłużenia miasta oraz możliwości jego spłaty w przyszłości. W przeciwnym razie nie powinniśmy przyjmować tego budżetu. Przypomnę, że kiedy Pan Mikietyński obejmował rządy nad miastem zadłużenie wynosiło 290 złotych na mieszkańca, a kiedy będzie odchodził w przyszłym roku - zadłużenie wyniesie około 720 złotych na mieszkańca. To jest prawie dwa i pół razy więcej. Co uzasadnia tak wielki wzrost zadłużenia? W mieście wykonano raptem kilka remontów (które były wykonywane zawsze) oraz wybudowano za pieniądze Unii Europejskiej kawałek obwodnicy. A co się stało z 16 (szesnastoma) milionami złotych za sprzedaż udziałów w Emce? (...)

Stefan Romecki


2005-12-29

W sprawie upamiętnienia Ernesta Brauna

(Nie minęły jeszcze dwa miesiące od odslonięciu na Górze Chełmskiej pomnika Powstańców Listopadowych zmuszonych przez władze pruskie do budowania drogi z Koszalina do Sianowa, kiedy władze Koszalina zaproponowały nadanie jednej z ulic w mieście imienia Ernesta Brauna, pruskiego burmistrza miasta z okresu kiedy polscy powstańcy budowali drogę).

Projekt uchwały należy wycofać z powodu grożącej Radzie Miejskiej kompromitacji. Przykład tej uchwały dobitnie ilustruje brak szacunku dla historii, typowy dla obecnych władców Koszalina, przy jednoczesnej chęci włażenia w pewną część ciała naszym niemieckim sąsiadom. Pomijam już fakt, że imię Niemca nadaje się ulicy w reprezentacyjnej części miasta, a imię Paderewskiego, polskiego bohatera, nieistniejącej jeszcze bocznej uliczce.

Niedawno Pan Prezydent z wielką pompą odsłaniał pomnik Powstańców Listopadowych na Chełmskiej Górze. Wiadomo, że nasi powstańcy zostali internowani przez Rząd Pruski i - jak zapisano w uchwale Rady Miejskiej z 28 września bieżącego roku - zmuszeni do budowy drogi. Problem w tym, że kiedy Polacy zmuszani byli do pracy wbrew swojej woli, a w kilku obozach internowania doszło do krwawych starć zbrojnych z wojskiem pruskim, burmistrzem Koszalina był niejaki Ernst August Braun, ten sam, którego władcy Koszalina chcą dzisiaj uczcić. Objął tę funkcję 18 maja 1816 roku i sprawował ją przez 43 lata aż do śmierci w 1859 roku.

Nie wolno nam więc podjąć tej uchwały, dopóki historycy nie odpowiedzą na pytanie, jaka była rola burmistrza Brauna w tym "zmuszaniu". Bo nie ulega wątpliwości, że jakąś rolę odegrał.

Szanowni Państwo! To nie jest historia odległa! Nie lekceważmy tych spraw. Mamy prawo domagać szacunku dla naszej historii i naszych Powstańców.

Stefan Romecki


2005-09-28

W sprawie Izby Wytrzeźwień

(Radni rozpatrywali punkt 9 porządku sesji: "w sprawie wskazania placówki sprawującej opiekę nad osobami nietrzeźwymi, przebywającymi na terenie miasta Koszalina" Do pełnienia tej roli prezydent przeznaczył "zlikwidowaną" wcześniej Izbę Wytrzeźwień).

Proszę o odpowiedź na pytania:

  • jak to się stało, że ogłosił Pan światu, że Izba Wytrzeźwień została zlikwidowana, a okazuje się, że ona nadal istnieje, tyle tylko, że nie jako jednostka budżetowa miasta, ale jako zakład prywatny;
  • jak to się stało, że likwidator Izby Wytrzeźwień stał się jej nowym właścicielem?
  • nie wiemy nic o dotychczasowym funkcjonowaniu Izby pod rządami pana Wójcika. Proszę o pełną informację w tej sprawie. Dopóki Rada takiej informacji nie otrzyma, nie powinna podejmować decyzji w ciemno. Przypominam - jest to decyzja przesądzająca o przeznaczeniu środków publicznych.

Stefan Romecki


® Koszalin 2007 | www.komk.ovh.org | Komitet Obywatelski Miasta Koszalina