Strona główna KOMK KOMK w działaniu JOW Obywatelskość Wolne słowo Miasto Historia Koszalinianie Na wesoło Kontakt ![]() |
2006-11-12 Gazeta o JOW w koszalińskich domach Jako Komitet Obywatelski Miasta Koszalina przystąpiliśmy do obywatelskiego porozumienia zwykłych koszalinian, którzy zaniepokojeni stanem spraw publicznych w mieście, postanowili wystartować w wyborach samorządowych 12 listopada jako Komitet Wyborców "Koszalin Bezpartyjny".
Start w wyborach, podobnie jak rok wcześniej w wyborach parlamentarnych, stwarzał okazję do przeprowadzenia na wielką skalę akcji promocyjnej na rzecz zmiany ordynacji wyborczej, z obowiązującej obecnie proporcjonalnej na większościową z jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Ta okazja nie została zmarnowana. KW "Koszalin Bezpartyjny" wydał 16-stronicową gazetę wyborcza, w której trzy strony przeznaczono na popularyzowanie idei JOW. Stało się to możliwe dzięki wspaniałomyślności kandydatów, którzy finansując kampanię, zrezygnowali z tych stron, chociaż była to decyzja niełatwa - dla KW "Koszalin Bezpartyjny" gazeta była jedynym sposobem dotarcia do wyborców z prezentacją kandydatów (nie licząc niewielkiej ilości plakatów). Nie stać nas było na płatne reklamy w gazetach, telewizji i radio. Akcję należy uznać więc za sukces - do koszalińskich domów, drugi raz w ciągu niespełna roku czasu, dotarła informacja o JOW. (ss) 2006-11-09 Grzegorz Stachowiak o JOW ![]() Z amerykańskiej perspektywy widać jasno liczne słabości polskiej demokracji. Widać jak politycy układają prawa służące przede wszystkim im samym i chroniące ich uprzywilejowaną pozycję. Lata temu, zastanawiałem się, dlaczego Polacy nie reagują na korupcję i nieudolność swoich "polityków", i jak gdyby nic się nie stało, wybierają ich ponownie. Powoli zaczęło mi świtać w głowie o co chodzi - Polacy nie mają wyboru. To nie oni wybierają swoich posłów czy radnych. Wyboru dokonują za nich ci, którzy "umieszczają" kandydatów na listach wyborczych. Czasami za pieniądze, a zawsze za absolutne posłuszeństwo wobec wodza. Ten prosty zabieg zmienia zupełnie zasady gry, czyniąc wyborców nieistotnym i lekceważonym dodatkiem do całej zabawy, bowiem "wybrani" nie odpowiadają w istocie przed swoimi wyborcami, a przed tymi co układali listy. To od tych układaczy list zależy czy znajdą się na listach w następnych wyborach. Jedynym sposobem uzdrowienia tej sytuacji jest zmiana ordynacji wyborczej i wprowadzenie okręgów jednomandatowych tak jak to jest w systemie amerykańskim. Nie eliminuje to zależności polityków od ich partii, ale odwraca proporcje. W takim systemie, odpowiedzialność polityków przed wyborcami jest zdecydowanie większa nię przed komitetami partyjnymi. Dziękujemy Ci Grzegorzu za ten ważny, bo "koszaliński", głos w dyskusji o JOW. (ss) 2005-09-22 Odpowiedź Kancelarii Sejmu na list Romeckiego Nadeszła długo oczekiwana odpowiedź na list Stefana Romeckiego do marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza. Warszawa, 22 września 2005 r. Kancelaria Sejmu Biuro Listów i Skarg ul. Wiejska 4/6/8 00-902 Warszawa Pan Stefan Romecki BLS-II/151/39358/2005 W związku z nadesłanym drogą elektroniczną w dniu 29 sierpnia 2005 r. listem w sprawie obywatelskiego wniosku o referendum, złożonego przez Platformę Obywatelską, wyjaśniam. Wyżej wymieniony wniosek wpłynął 20 stycznia br. i po uzupełnieniu braków formalnych i merytorycznych przeprowadzono wobec niego procedurę oceny prawidłowości złożenia wymaganej liczby podpisów. Zgodnie z Regulaminem Organizacyjnym Kancelarii Sejmu komórką właściwą w tej sprawie jest Biuro Listów i Skarg. W wyniku czynności podjętych przez BLS stwierdzono, że wykaz z osobami popierającymi wniosek obejmuje 84 100 kart, z czego zweryfikowano 517 062 podpisów znajdujących się na 56 198 kartach. Wśród zweryfikowanych podpisów 508 931 złożono prawidłowo, co pozwoliło stwierdzić, że wymóg złożenia 500 000 podpisów pod obywatelskim wnioskiem referendalnym został spełniony. Nie zweryfikowane podpisy znajdowały się na 27 902 kartach wykazu, co pozwala przypuszczać, że całkowita liczba złożonych wraz z wnioskiem podpisów wynosiła ok. 750 000. Biuro Listów i Skarg nie posiada uprawnienia do merytorycznego wypowiadania się w kwestii przyczyn nierozpatrzenia wniosku przez Sejm. Podkreślić należy, że
sprawa ta stanowiła przedmiot dyskusji i licznych opinii, w przeważającej mierze kwestionujących dopuszczalność referendum obywatelskiego w tym przedmiocie. Przykładem tego może być polemika wybitnych konstytucjonalistów P. Winczorka i K. Działochy, prowadzona na łamach „Rzeczypospolitej” (artykuły z 19 i 28 października oraz 5 listopada 2004 r.). Mam nadzieję, że powyższe wyjaśnia większość wątpliwości podniesionych w Pana liście. Jednocześnie przepraszam za opóźnienie w udzieleniu odpowiedzi, co spowodowane było wyłącznie obiektywnymi przesłankami. (-) Włodzimierz Zając p.o. dyrektora Biura Komentarz Co tam wola 750 tys. obywateli, co tam Konstytucja, co tam ustawy, wystarczy, że Winczorek i Działocha napisali w gazecie, że referendum owszem, ale nie w sprawie systemu wyborczego. Można robić referendum w sprawie drogi do Koziej Wólki, ale nie można w sprawie systemu politycznego państwa. Od dawna też wiadomo, że demokracja polega na tym, że podpisy 750 tys. obywateli można wyrzucić do kosza, jeśli dwóch innych obywateli powie, że im się to nie podoba. Nie narzekajmy jednak, w czasach liberum veto wystarczył głos jednego człowieka, żeby zadecydować o losach państwa, dzisiaj trzeba już dwóch głosów, co jednak oznacza jakiś postęp. (tr) 2005-09-02 Pytania do Marszałka Kandydat JOW pyta publicznie Marszałka Cimoszewicza o los podpisów złozonych przez Platformę Obywatelską. "Szanowny Panie Marszałku, jestem niezależnym radnym Koszalina, działam również w Ruchu Obywatelskim na Rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Jestem kandydatem Komitetu Wyborczego Wyborców JOW w wyborach do Senatu RP. Od pewnego czasu próbuje się dowiedzieć, co się stało z 750 tysiącami podpisów pod wnioskiem Platformy Obywatelskiej m.in. w sprawie referendum o wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych. Wielu wyborców mnie po prostu o to pyta, a ja nie potrafię udzielić im odpowiedzi. Działacze PO, pytani o to na różnych forach internetowych, odpowiadają, że wniosek z 750 tys. podpisów został złożony marszałkowi W. Cimoszewiczowi, a on po prostu go zablokował. Znana jest publiczna wypowiedź posła Płonki, który twierdził, że podpisów jest nie 750 tys., ale 500 tys. Z kolei cała Polska widziała, jak działacze PO składali kartony podpisów w Sejmie. Działacze PO, pytani dlaczego zatem nie protestują, odpowiadają, że są bezradni, bo teraz decyduje o wszystkim supermarszałek i obiecują, że powrócą do sprawy po wyborach. Jaka jest zatem prawda o 750 tys. podpisów? Czy byłby Pan Marszałek uprzejmy odpowiedzieć mi na to pytanie? Z poważaniem Stefan Romecki, Koszalin". ![]() ![]() |
® Koszalin 2007 | www.komk.ovh.org | Komitet Obywatelski Miasta Koszalina |