Jerzy Przystawa
2009-02-09


Prosty plan na 20 lat z hakiem

W sobotni wieczór 7 lutego 20099, TVP2 pokazała nam film nieznanego mi reżysera Sama Raimiego "Prosty plan". Trzech przyjaciół znajduje przypadkiem wrak samolotu, a w nim wielką kupę pieniędzy na sumę iluś tam milionów dolarów. Przyjaciele opracowują prosty plan, jak te pieniądze tajnie przechować, a potem, jeśli się uda, odpowiednio wykorzystać. Film jest moralitetem, który ma nas pouczyć, że zło zawsze musi być ukarane i pokazuje co niedobrego z takiego "prostego planu" może wyniknąć.

Plakat: Nadzieja zwykłych ludzi.
Historia ta każe nam się zastanowić, a co by było, gdyby tak plan się udał i przyjaciele wykorzystali "znalezione" pieniądze z pożytkiem dla siebie, swoich rodzin i całej społeczności, fundując szkołę, bank, szpital, leki na białaczkę i stypendia, które umożliwiłyby ich dzieciom zdobycie Nagrody Nobla? Jak wtedy mielibyśmy oceniać ich działanie? Wystawiać im pomniki, tabliczki z nazwami ulic, czy też wsadzić do więzienia z powodu naruszenia iluś tam paragrafów kodeksu karnego?

Dwadzieścia lat temu pewni nasi znajomi, niektórzy z nich absolutnie porządni, pryncypialni i uczciwi, trafili przypadkiem na wielki worek złota, o którym nawet nie pomyśleli, że mógłby być specjalnie podrzucony. Dzięki temu znalezisku urządzili, na całe pokolenie, siebie i swoje rodziny, a także zawiązali banki, korporacje, nakupili towarów, którymi wypełnili sklepowe półki i w ogóle narobili całą kupę dobrych rzeczy. Dzisiaj, nie syci chwały, zasiadają przed kamerami telewizyjnymi i mikrofonami radiowymi i opowiadają nam wzruszające historyjki o romantyzmie swoich ówczesnych działań i trudnych dylematach moralnych, taktycznych i strategicznych.

Niestety, spektakl, jaki nam teraz fundują nie jest budujący. Nie jest budujący, ponieważ bohaterowie tego romansu, w tym długim okresie czasu, zdążyli się już poróżnić, niektórzy na dobre, a nawet na śmierć i życie. Ponieważ "znalezisko" wiązało się z naruszeniem zarówno zasad moralnych, jak i uroczystych zobowiązań publicznych, więc nie wszyscy uważają, że mają czyste sumienie, aczkolwiek winą wolą obarczać raczej koleżków niż siebie. Rocznicowe widowisko jest na ogół żenujące, a hipokryzja, fałsz, obłuda leją się z ekranów telewizyjnych wiadrami. Wspólnym mianownikiem tego wszystkiego jest kłamstwo, które przyjmuje czasami postać groteskową. Kiedy, na przykład "żelazny senator" III RP przez wszystkie kadencje, oświadcza kategorycznie, że w ogóle w żadnych obradach Okrągłego Stołu nie uczestniczył i ostro gromi zdziwionych dziennikarzy, którzy ośmielają się w to wątpić - to rzeczywiście nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać?

Pomimo upływu 20 lat, pomimo istnienia IPN i brygad historyków, jacy przetrząsają tajne archiwa w poszukiwaniu prawdy, tę prawdę nadal się fałszuje i zakłamuje tak, jakby od tego, czy uda się ją zagłuszyć i wykrzywić zależał los Polski i Polaków. Bez przerwy pisze się i mówi, w kontekście Okrągłego Stołu, o "NSZZ Solidaność", o "Solidarności", o "obozie solidarnościowym" i nadal twierdzi się uporczywie, że OS to był "triumf Solidarności", "zwycięstwo Solidarności" itd. itp.

Prawda tymczasem jest daleka od tych tromtadrackich i zakłamanych twierdzeń. Rzeczywistość była bowiem inna: to Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" przegrał przy Okrągłym Stole, został de facto rozbity i unicestwiony, a sądowa rejestracja nowej "Solidarności", jaka nastąpiła w kilka tygodni po Okrągłym Stole, stanowiła tylko coup de grâce. Istotą całego zabiegu było przeprowadzenie czystki w NSZZ "Solidarność", wyeliminowanie wszystkich działaczy, którzy nie wydawali się odpowiedni dla realizacji planu całościowego, albo wręcz nie chcieli się pogodzić z tym nowym zamachem stanu w "Solidarności".

Jest tu pewna bolesna analogia z Zamachem Majowym 1926 ponieważ na czele tego nowego zamachu stanęli ludzie o niekwestionowanym autorytecie związkowym: Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak i Władysław Frasyniuk, a to spowodowało wielki dylemat moralny dla wielu ludzi Solidarności i wprowadziło ogromną dezorientację wśród szeregowych członków Związku. Na tej dezorientacji i na tych fałszywych autorytetach opierała się główna strategia zamachowców. Tę dezorientację potęgowała zmasowana propaganda, całkowicie i bez reszty na usługach stolarzy.

Ludzie Solidarności nie poddali się od razu. W drugiej połowie maja 1989 wyszedł z Łodzi apel grupy 25 przywódców związkowych, w którym wołali o zawarcie porozumienia dla ratowania NSZZ Solidarność. Zawiązała się tzw. Grupa Robocza Komisji Krajowej, do której wkrótce dołączyła większość członków tej najwyższej władzy związkowej. Na początku czerwca, na zjeździe w Szczecinie, powołano do życia Porozumienie na rzecz Demokratycznych Wyborów w NSZZ Solidarność - nazwa długa, ale trafnie oddająca istotę i cel działania jego członków.

Oprócz ok. 50 członków Komisji Krajowej do Porozumienia przystąpili tacy znani działacze jak Kornel Morawiecki, szef "Solidarności Walczącej", Władysław Siła-Nowicki, Wiesław Chrzanowski, Antoni Macierewicz, Romuald Szeremietiew, Marek Muszyński - ostatni szef podziemnego RKS Dolny Śląsk, i wielu innych. W Szczecinie wyłoniono Sekretariat Krajowy Porozumienia, do którego weszli Seweryn Jaworski (Warszawa), Marian Jurczyk (Szczecin), Stanisław Kocjan (Szczecin), Daniel Podrzycki (Katowice), Jerzy Przystawa (Wrocław), Andrzej Słowik (Łódź) i Stanisław Wądołowski (Szczecin). Sekretariat ten miał charakter czysto techniczny i jego zadaniem było przygotowywanie kolejnych zjazdów Porozumienia. Szczecin odegrał tu główną rolę dlatego, ze działaczom szczecińskim, z Marianem Jurczykiem na czele, udało się częściowo "odwojować" mienie związkowe, dysponowali odpowiednio wyposażoną siedzibą i pieniędzmi, co było, w owym czasie, sytuacją unikalną.

Powstanie Porozumienia stanowiło poważne zagrożenie dla planów stolarzy. Wokół Wałęsy zgromadziło się bowiem zaledwie ok. 10 provent członków władz związkowych, podczas gry większość poparła raczej Porozumienie. Wałęsa, Frasyniuk i Bujak oznaczali przewagę w regionach gdańskim, dolnośląskim i mazowieckim, ale w innych regionach sytuacja wyglądała inaczej. Przykładem był Szczecin, gdzie pozycji Jurczyka nikt nie był w stanie poważnie zagrozić. Podobnie było w innych regionach, czego dowiodły przeprowadzane tam niebawem wybory nowych władz: w Lesznie wygrał Eugeniusz Matyjas, zaraz po nim Jan Rulewski w Bydgoszczy, Andrzej Słowik w Łodzi, Zbigniew Mroziński w Piotrkowie Trybunalskim.

Porozumienie ruszyło w Polskę pod hasłem żądania zjazdu zjednoczeniowego "Solidarności", na którym pojawiłaby się cała "Solidarność", zarówno ta prowałęsowska, jak i anty. Poza Szczecinem takie zjazdy odbyły się w kopalni w Będzinie-Grodźcu, w Hucie "Hortensja" w Piotrkowie Trybunalskim, w Teatrze Miejskim w Bydgoszczy. Ostatni zjazd, na początku roku 1990 odbył się w Auli Politechniki Wrocławskiej. Do zaplanowanego na marzec zjazdu w Łodzi już nie doszło. Stolarze bez reszty opanowali scenę polityczną w Polsce. Uczestnicy Porozumienia byli oskarżani o wszystko co tylko nawinęło się pod pióro: od rozrabiactwa, oszołomstwa, głupoty i ślepoty po antysemityzm i żydożerstwo.

Na czele tego ataku była, oczywiście "Gazeta Wyborcza", ale nie ustępował jej w niczym "Tygodnik Solidarność" pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego. O żadnym zjeździe zjednoczeniowym mowy być nie mogło. Mam w swoich archiwach odmowę wstępu na obrady Regionalnego Zjazdu nowej "S" we Wrocławiu. Porozumienie zostało zablokowane i rozproszone. Jedni przeszli na stronę stolarzy, korzystając z ofert i propozycji jakie im czyniono, inni przystąpili do nowego Związku Zawodowego "Sierpień 80" założonego przez Mariana Jurczyka, większość po prostu wycofała się z działalności publicznej i związkowej.

Prosty plan się powiódł. Prawda o zawrotnej karierze Wałęsy, Michnika, Kaczyńskich e tutti quanti leży schowana pod wielką górą nawozu i nikt wydaje się nie być ciekaw jej przywołaniem. W tym miejscu wzruszają mnie szczególnie zawodowi historycy, którzy dzisiaj codziennie zasiadają przed mikrofonami i kamerami i perorują uczenie o transformacji ustrojowej, znaczeniu i sensie Okrągłego Stołu itp. A przecież prawda historyczna o tamtych czasach, pomimo ukrywającej ją góry, jest łatwo dostępna. Nie tylko w archiwach IPN. Żyje jeszcze wielu ludzi - świadków historii, są archiwa domowe, są materiały rozproszone w różnych gazetkach i ulotkach. Porządny historyk nie musi się dzisiaj zapluwać opowiadając niestworzone rzeczy, aby się przypodobać rządzącym koteriom.

Prosty plan powiódł się nadzwyczajnie, na całe 20 lat. Do tego stopnia, że ówcześni przyjaciele głośno, bez sztucznego krygowania się, domagają się dla siebie pomników i tablic z nazwami placów i ulic! Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy już jest, a teraz potrzebny jest Plac Władysława Frasyniuka z doprowadzającą arterią Czesława Kiszczaka przez Most Adama Michnika!

I tylko poeta z oddali przysyła nam głos przestrogi:

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.

Jerzy Przystawa


JERZY PRZYSTAWA, profesor fizyki teoretycznej, kierownik Zakładu Teorii Fazy Skondensowanej w Instytucie Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Inicjator Ruchu Obywatelskiego na rzecz Jednomandatowych Okregów Wyborczych. W kadencji 1990-1998 był radnym rady miejskiej Wrocławia, startował w wyborach do Senatu przeprowadzonych w dniu 21 września 1997 r. Autor książek: Via Bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski (z M. Dakowskim); Otwarta księga. O Jednomandatowe Okregi Wyborcze (z R. Lazarowiczem); Nauka jak Niepodległość. O sytuacji polskiego nauczyciela; Trans Atlantic. Felietony nowojorskie.

KLASYK
2009-02-02


Jak zmanipulowano wybory 2007 roku

Fundacja Konrada Adenauera należy do najważniejszych zagranicznych instytucji wpływu działających w Polsce. W minionych kilkunastu latach silnie oddziaływała na polskich polityków, przyczyniając się pośrednio do powstania III Rzeczypospolitej w jej obecnym półkolonialnym kształcie. Określenie to nie jest przesadą, jeśli wziąć pod uwagę kolosalne zaangażowanie niemieckiego kapitału w polskiej bankowości, w biznesie i mediach.

Fundacja Konrada Adenauera nie lubi jawności - najchętniej działa zakulisowo i w cieniu. Na stronie internetowej FKA daremnie szukać wymaganych przez prawo informacji o jej władzach, personelu i Polakach współpracujących z tą instytucją. Nie ma też informacji, ile pieniędzy wydaje rocznie FKA , co właściwie finansuje i jakie są jej związki z prominentami polskiego życia publicznego. Jedyną informacją jest wykaz kilkunastu instytucji, które FKA nazywa swymi partnerami. Na ostatnim miejscu wymieniono Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau [http://www.for.org.pl] Kliknąłem z ciekawości - i tu zaczyna się naprawdę interesujący trop. Spróbuję zabawić się w dziennikarza śledczego.

Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau pod polskim adresem internetowym nosi nazwę Forum Obywatelskiego Rozwoju. Strona http://www.for.org.pl podaje, że FOR rozpoczęło swoją działalność we wrześniu 2007 r. (a więc na miesiąc przed wyborami do Sejmu) i jest rzekomo instytucją niezależną (do tej sprawy wrócimy za chwilę). Niestety, nie ma żadnej informacji o włożonym kapitale i o jego pochodzeniu - poza zdaniem, że "jego wyłącznym fundatorem jest prof. L. Balcerowicz". L. Balcerowicz jest też przewodniczącym pięciosobowej Rady, w której skład wchodzi m.in. były minister i bankowiec Tadeusz Syryjczyk oraz Jan Wejchert współwłaściciel TVN, człowiek najbogatszy z wszystkich ludzi polskich mediów. W Komitecie Programowym FOR znajdujemy nazwiska Władysława Bartoszewskiego, Andrzeja Olechowskiego, Marka Safjana, Andrzeja Zolla, Jacka Fedorowicza i wielu innych postaci o powszechnie znanej orientacji politycznej. Po przeczytaniu listy kilkudziesięciu nazwisk członków komitetu w deklarację niezależności i apolityczności Forum uwierzyć może tylko polityczny analfabeta.

Strona internetowa Forum Obywatelskiego Rozwoju

Na swojej stronie głównej Forum chwali się, że FOR przystąpiło do szerokiej koalicji organizacji pozarządowych, które wsparły kampanię społeczną: "Zmień kraj. Idź na wybory". Na stronie FOR zostały umieszczone filmy wykorzystywane w kampanii. FOR prowadziło również sekretariat kampanii. Okazuje się więc, że krótko przed wyborami 2007 r. Balcerowicz wyjął z kieszeni swoje własne pieniądze (nie korzystał oczywiście z niczyjego wsparcia) i rozpoczął niezależną, bezpartyjną i apolityczną kampanię "Zmień kraj. Idź na wybory".

Informacje ogłoszone na stronie FOR są, o ile mi wiadomo, pierwszą tak obszerną informacją o gigantycznej wyborczej manipulacji, która przyniosła zwycięstwo Platformie Obywatelskiej. Znajduje się tam sensacyjny Raport o przebiegu kampanii i rekomendacje na przyszłość. Raport informuje, że dla obalenia rządu Kaczyńskiego powołano - cytuję:

"koalicję «21października.pl»". Organizatorami koalicji byli: Forum Obywatelskiego Rozwoju - FOR, Fundacja im. Stefana Batorego, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Stowarzyszenie Agencji Reklamowych, Związek Firm Public Relations, Instytut Spraw Publicznych, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Fundacja dla Wolności, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Stowarzyszenie Szkoła Liderów, Forum Inicjatyw pozarządowych, Fundacja Projekt: Polska oraz Parlament Studentów RP. W skład koalicji weszło również około 150 innych organizacji pozarządowych z całej Polski.
W ramach kampanii - pisze dalej omawiany Raport - przygotowano reklamy telewizyjne, radiowe i prasowe, które bezpłatnie emitowały największe stacje telewizyjne (Telewizja Polska, TVN, TVN 24, Polsat) i telewizje adresowane do młodzieży (MTV, Viva), rozgłośnie radiowe (Polskie Radio, Radio Zet, Radiostacja, RMF, TOK FM), dzienniki (m.in. Dziennik, Fakt, Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy), tygodniki (Newsweek, Gala, Angora), dzienniki regionalne (Dziennik Wschodni, Echo Dnia, Gazeta Współczesna, Gazeta Lubuska, Gazeta Pomorska, Głos Szczeciński, Głos Koszaliński, Kurier Poranny, Nowa Trybuna Opolska, Nowiny) oraz portale internetowe (Wirtualna Polska, Gazeta.pl, o2, ngo.pl). Kampanię wspierały również media lokalne. Całkowity koszt cennikowy reklam, które ukazały się w mediach wyniósł ponad trzy miliony zł. W pozyskiwaniu bezpłatnych emisji i publikacji bardzo pomogły firmy zrzeszone w PKPP Lewiatan, domy mediowe - Universal McCann i CR Media oraz członkowie Związku Pracodawców Prywatnych Mediów. W przygotowaniu strategii uczestniczyły firmy DDB, Satchi&Satchi oraz MillwardBrown SMG/KRC. Hasła kampanii oraz wszystkie kreacje bezpłatnie zaprojektowała agencja reklamowa PZL.

Strona internetowa kampanii 21pazdziernika.pl

Strategicznym celem koordynowanej przez FOR kampanii było maksymalne zwiększenie frekwencji w grupie młodych wyborców, ustalono bowiem, że "dwudziestolatkowie wykazują się największą akceptacją liberalizmu" i są grupą najsilniej popierającą Platformę. Na pozornie neutralne politycznie mobilizowanie młodych wyborców wydatkowano olbrzymie sumy. Manipulowano też zachowaniami członków organizacji społecznych, którzy często nie zdawali sobie sprawy, że uczestniczą w kampanii wyborczej PO. Raport o kampanii podaje:

poparcie dla działań koalicji zgłosiło prawie 300 instytucji non-profit, mediów lokalnych, portali internetowych, szkół, oraz innych instytucji i nieformalnych grup. Wiele z nich czynnie zachęcało do udziału w wyborach z wykorzystaniem materiałów kampanii (...) Dla potrzeb kampanii wydrukowane zostały plakaty oraz naklejki, które wraz instrukcją jak głosować poza miejscem zamieszkania zostały rozesłane do ponad 700 szkół w całej Polsce. Plakaty i naklejki kampanii były rozpowszechniane lokalnie przez uczniów szkół (...)
Strategię rzekomo apolitycznej kampanii profrekwencyjnej opracowano na podstawie badań prowadzonych przy Instytucie Nauk Politycznych PAN, które gwałtownie przyspieszono w 2007 roku dzięki środkom różnych instytucji - m.in. Fundacji Batorego, Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, ale także dzięki pomocy z Niemiec (Wissenschaftszentrum Berlin für Sozialforschung).

Banery promujące akcję na stronie 21pazdziernika.pl

Ogłoszony na stronie FOR raport zdradza, że elementem kampanii były także działania mające doprowadzić do wyłączenia lub zniechęcenia wyborców starszych wiekiem, wierzących i in. To właśnie w koalicji 21 października.pl, zrodził się haniebny pomysł ukrycia dowodu osobistego babci - raport stwierdza to wprost na s. 13:

Kampania koalicji 21października miała kilka odsłon: od 30 sekundowych filmów (Zmień kraj; Idź na wybory; parlament. Zrób to sam, Babcia) puszczanych zarówno w telewizji, jak i w internecie, poprzez reklamy prasowe i radiowe, aż po stronę internetową...
Wynik wyborów potwierdził założenia kampanii zaprojektowanej przez koalicję 21 października. W raporcie czytamy: "3 mln wyborców, którzy zagłosowali pod wpływem kampanii, pokrywają się prawie całkowicie z wielkością grupy docelowej kampanii".

Strona Forum Obywatelskiego Rozwoju (a może raczej Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau?) ujawnia jeszcze jeden wstydliwy szczegół. Link do strony www.21pazdziernika.org.pl świadczy o tym, że brutalne "antykaczystowskie" hasła były produkowane centralnie w biurach koalicji i rozpowszechniane na cały kraj. Jeśli ktoś nie wierzy, może sprawdzić: Skończyliśmy kwakać ze wstydu przed całym światem, Wybory w Polsce, kraju kaczorów. [www.21pazdziernika.org.pl]

Propagandziści ze sztabu Balcerowicza i Smolara, którym z pychy przewróciło się we łbie, mimowolnie zdradzili, czym były naprawdę wybory 21 października. Były medialnym zamachem stanu! Nie do wiary, ale sami tak to zdefiniowali.

Rewelacje zawarte w "Raporcie o kampanii Zmień kraj. Idź na wybory" zmuszają do postawienia paru pytań. Myślę, że powinni się nimi zająć posłowie opozycji i przedstawiciele europejskich grup nadzorujących prawidłowy przebieg wyborów w krajach OSCE.

Po pierwsze - jakie konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte w stosunku do organizatorów i wykonawców manipulatorskiej kampanii wyborczej koalicji 21 października?

Po drugie - kto i w jakim trybie dokona finansowego rozliczenia ukrytych wydatków na kampanię wyborczą 2007 roku?

Po trzecie - kto rozliczy organizacje pozarządowe - np. Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy - z wydatków i działań niezgodnych z ich statutem?

Po czwarte - jaka jest odpowiedzialność szkół za tolerowanie wykorzystywania niepełnoletnich w kampanii politycznej?

I wreszcie po piąte - czy Sejm zajmie się podejrzeniem zagranicznej ingerencji w przebieg procesu wyborczego w Polsce?

Nie chciałbym, aby ten artykuł był głosem wołającego na puszczy. Apeluję do wszystkich ludzi, którym zależy na przestrzeganiu w Polsce standardów demokracji, aby pomogli nagłośnić opisane w nim fakty.


Artykuł ukazał się na portalu Onet.pl w dziale Dziennikarstwo obywatelskie oraz na wielu portalach i forach niezależnych. Tytuł artykułu pochodzi od redakcji portalu KOMK.


Koszalin 2009 | www.komk.ovh.org | Komitet Obywatelski Miasta Koszalina