|
2005-06-30
W sprawie współpracy z włoskim miastem Albano Laziale
Znów mamy podjąć ważną uchwałę - nie wiedząc o co chodzi, prócz tego, że pan Mikietyński ma taki kaprys. Chciałbym wiedzieć - co to za miasto, ile liczy ludności, jaką ma historię, jak wygląda herb tego miasta. Chciałbym dowiedzieć się również czegoś o życiu tego miasta i jego kulturze. Interesuje mnie również, czy zwykli mieszkańcy Koszalina będą mogli kiedyś tam pojechać, czy raczej - będzie ono tylko miejscem wycieczek dla koszalińskich oligarchów i klasy próżniaczej.
Stefan Romecki
2005-06-30
W sprawie Zasad Etyki Radnych Rady Miejskiej
(Radnym przedstawiono projekt Zasad Etyki Radnych Rady Miejskiej, który w istocie był próbą stworzenia instrumentu dyscyplinowania radnych, krytycznie usposobionych wobec władz miasta. Odpowiedź Stefana Romeckiego uderza bezpośrednio w inicjatora tej akcji, ówczesnego przewodniczącego Rady Ryszarda Wiśniewskiego).
Składam wniosek o dodanie do projektu uchwały artykułu 11 w następującym brzmieniu:
- Punkt 1 - Radni wybierają na przewodniczącego osobę najgodniejszą spośród siebie oraz uczciwą, czyli nie związaną z żadną partią polityczną.
- Punkt 2 - Przewodniczący Rady, który swoimi decyzjami naraził Radnych na śmieszność, utratę autorytetu lub wywołał zgorszenie publiczne - zobowiązany jest do natychmiastowej dymisji.
Stefan Romecki
2005-06-30
W sprawie becikowego i zarobków prezydenta
(Na początku sesji Rady, podczas uchwalania porządku obrad, Stefan Romecki zgłosił poprawkę, która nie została przyjęta: "Składam wniosek, żeby punkt 24 porządku dziennego, dotyczący podwyżki dla pana Mikietyńskiego, rozpatrywać natychmiast po punkcie 7 porządku dziennego, dotyczącym przyznania młodym małżeństwom tak zwanego becikowego. Myślę, że mój wniosek poprze sam pan Mikietyński, bo zapewne zależy mu na tym, żeby jego zamożność i dostatek szły w parze z zamożnością i dostatkiem młodych mieszkańców miasta").
Dlaczego pan panie Mikietyński z taką łatwością znajduje pieniądze dla siebie, a tak trudno przychodzi panu wspomóc młode małżeństwa i dzieci? Żyjemy w mieście, z którego masowo emigrują młodzi ludzie. Dlaczego nic nie robimy, żeby ich zatrzymać. Pan prezydent wyraził negatywną opinię, powołując się na przeszkody prawne. Uważam, że to nie przeszkody prawne, ale brak dobrej woli prezydenta stoi tutaj na przeszkodzie.
Jaka jest prawda o becikowym? Prawdą jest, że uchwały o przyznaniu "becikowego" uchylają poszczególni wojewodowie w Polsce. Ale prawdą jest także, że wiele samorządów nie dało za wygraną i skarży wojewodów do Naczelnego Sądu Administracyjnego, albo szuka innych rozwiązań prawnych. Ostatnio "becikowe" wprowadziły Białystok i Mysłowice. Skoro oni mogli, to i my możemy. Wzywam radnych do poparcia projektu uchwały!
* * *
(Wypowiedź w sprawie podwyżki płac dla prezydenta).
Składam wniosek przeciwny - o obniżenie o 20 procent poborów panu Mikietyńskiemu. Uzasadniam. Zdecydowana większość mieszkańców nie jest zadowolona ze sposobu zarządzania miastem. Coraz częściej mówi się o tym, że miasto służy grupce ludzi do robienia dalszych karier politycznych. W Koszalinie łamana jest demokracja i prawa obywatelskie. Nie przestrzegane jest prawo. Panuje sitwokracja i szaleje partyjniactwo. Miasto stało się nieprzyjazne dla swoich mieszkańców.
Stefan Romecki
2005-02-17
O skargach na prezydenta Mikietyńskiego
(Wszystkie skargi mieszkańców na prezydenta Mirosława Mikietyńskiego są systematycznie odrzucanie przez Komisję Rewizyjną Rady Miasta jako bezzasadne. Stefan Romecki w swoim wystąpieniu protestuje przeciwko nieuczciwemu sposobowi załatwiania skarg mieszkańców).
Proponuję, żeby Rada Miejska podjęła dzisiaj uchwałę, że wszystkie skargi na pana prezydenta, jakie wpłyną w przyszłości, są bezzasadne. Nasz pan prezydent jest człowiekiem nieomylnym, geniuszem, ekspertem prawa polskiego i międzynarodowego i w ogóle jest wspaniały, jedyny, niepowtarzalny. Podejmijmy już taką uchwałę, bo to wszystko powoli zamienia się w farsę.
Oto skarży się pewien człowiek, że Sąd zasądził mu odszkodowanie z ratusza, a ratusz mu go nie wypłaca. Co odpowiada pan prezydent? Że nie zna konta bankowego tego człowieka.
Oto skarży się pewna pani, że nie może wykupić prawa własności swojego domu. Dom stoi na Rokosowie, jest podany adres, wystarczy tam pojechać, żeby przekonać się, że on tam jest. Co odpowiada pan prezydent? Że tego domu nie mają w ewidencji.
Oto skarży się pewna pani, że nie może wynająć lokalu na działalność usługową. Co odpowiada pan prezydent? Że nie wynajmie jej lokalu, bo będzie stanowiła konkurencję dla sąsiada.
Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej, która wyrokuje, że skarga jest bezzasadna jest członek Prawa i Sprawiedliwości, pan Artur Wiśniewski. Chciałem pana zapytać - czy to jest już początek "rewolucji moralnej"? Czy już się zaczęła?
Stefan Romecki
2005-02-17
W sprawie wykonania budżetu za rok 2004
Jeśli odrzucimy ratuszową propagandę sukcesu i spojrzymy na ten budżet okiem gospodarza, to jest zrozumiałe, że nie może być on przyjęty, a prezydent nie może uzyskać absolutorium. Postaram się to szybko uzasadnić.
1. W pierwszej uchwale budżetowej na 2004 rok zaplanowano dochody w wysokości 196 milionów złotych. Faktycznie osiągnięto dochody w wysokości 220 milionów złotych. Oznacza to, że planując budżet machnął się Pan - bagatelka - o 24 miliony złotych! Skąd tak duża nadwyżka dochodów? Ano stąd, że na początku roku budżetowego zaniża Pan budżet, by potem trąbić o swoich niebywałych sukcesach. Zwiększenie dochodów, to również efekt wielu podwyżek. O tym się nie mówi, ale w Koszalinie mamy podwyżkę za podwyżką. Pan nie używa słowa "podwyżka". Podwyżki są ubrane w ładne nazwy. W roku 2004 uzyskano na przykład dodatkowo ponad 1 milion złotych z podatków i opłat lokalnych. Do tego dochodzi prawie 300 tysięcy złotych ze zwiększenia punktów sprzedaży alkoholu, co jak wiemy było niezgodne z obowiązującym prawem. Na tym też zarabiacie.
2. Gwałtownie wzrasta zadłużenie mieszkańców miasta. Ponieważ prasa o tym nie pisze, przypadnie mi w udziale wątpliwy zaszczyt poinformowania mieszkańców Koszalina, że o ile trzy lata temu każdy z nas miał na głowie około 300 złotych długu miejskiego, to dzisiaj ma już około 600 złotych długu. Według prognoz, do roku 2012 będziemy spłacać od 13 do 15 milionów złotych rocznie długów zaciągniętych przez włodarzy Koszalina. Skąd weźmiemy te pieniądze, jeśli wyprzedawany jest majątek komunalny i prawa własności, a coraz więcej koszalińskich przedsiębiorców przechodzi do Strefy Ekonomicznej, gdzie nie płaci się podatków? Chcecie Państwo wiedzieć? To odpowiadam - znikąd! Tych pieniędzy po prostu zabraknie. Ale panowie prezydenci tym się nie martwią. Oni juz wtedy będą w Warszawie. Oczywiście, o ile na nich zagłosujemy.
3. Sprawa zadłużenia miasta, tak jak i zadłużenia szpitala, budzi bardzo wiele wątpliwości. Na stronie internetowej Urzędu Miejskiego - każdy to może sprawdzić - w Biuletynie Informacji Publicznej, znalazłem dokument pod nazwą "Prognoza długu publicznego Miasta Koszalina do roku 2012". Wynika z niego, że deficyt budżetowy w roku 2004 wyniósł 21 milionów złotych, a nie - jak Pan podaje - 1 milion złotych; a zadłużenie wynosi 68 milionów złotych, a nie - jak Pan podaje - 52 miliony. Jeśli chce Pan tłumaczyć, panie Mikietyński, że to tylko prognoza, to ja Panu z góry odpowiadam: dokument nosi datę 29 grudnia 2004 roku i został podany do wiadomości publicznej. Jak to się stało, że przez dwa dni zbił pan deficyt budżetowy o 20 milionów i zmniejszył zadłużenie o 16 milionów. Czyżbyśmy mieli do czynienia z wirtualną księgowością?
4. Najpiękniejsza jednak perełka jest zamieszczona w sprawozdaniu budżetowym na stronie 68. Napisano tam: "Niższe wykonanie planu wynika z podjęcia przez Urząd Miejski działań oszczędnościowych, miedzy innymi w zakresie zakupów i remontów". Pan z nas kpi panie Mikietyński?! Wydatki na administrację publiczną systematycznie wzrastają. O ile w roku 2003 każdy mieszkaniec Koszalina musiał wydać zł na administrację 190 złotych, to w roku 2004 - 206 złotych, a w roku bieżącym zaplanowano wydatki w wysokości 222 złotych na mieszkańca. A przecież obiecywał pan zmniejszenie administracji, panie Mikietyński. Na remonty i nowe gabinety wydaliście ponad 800 tysięcy złotych. O kosztach podróży po Polsce i świecie pana prezydenta i jego świty nawet nie wspominam.
Podsumowując - mamy do czynienia ze złym planowaniem, niejasną księgowością, rozbieżnością danych sięgającą nawet 20 milionów złotych, wzrostem obciążeń finansowych mieszkańców, wzrostem zadłużenia miasta i wzrostem wydatków na administrację. Ta Rada przegłosuje Panu ten budżet, bo tutaj interesy partyjne są ważniejsze od interesów mieszkańców miasta.
Stefan Romecki
2004-11-26
O tym jak Mikietyński walczy z alkoholizmem
Na ostatniej sesji pan Mikietyński pochwalił się, że Koszalin otrzymał tytuł "gminy wiodącej" w zakresie rozwiązywania problemów alkoholowych. Tytuł przyznała Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Pan Mikietyński dodał, że PARPA (cytuję z pamięci) "jest profesjonalną agencją państwową, która najlepiej zna się na rzeczy". Pan Mikietyński jest dumny z przyznanego tytułu. W tej sytuacji odczytam radnym komunikat Polskiej Agencji Prasowej z sierpnia tego roku:
Po zapoznaniu się ze wstępnymi wynikami kontroli, która od dziewiątego sierpnia trwa w Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych minister zdrowia odwołał w piątek ze stanowiska jej dyrektora Jerzego Mellibrudę. (...) Wiceminister zdrowia Rafał Niżankowski powiedział PAP, że większość środków, którymi dysponowała Agencja była przekazywana do dwóch organizacji pozarządowych, w których władzach był Mellibruda. Z około 3 milionów złotych, jakie Agencja przekazywała stowarzyszeniom, 90 procent było kierowane do stowarzyszenia, którego dyrektorem był Mellibruda. Agencja przekazywała też pieniądze fundacjom. Przy czym, fundacja w której radzie nadzorczej zasiada Mellibruda otrzymywała około 60 procent ogólnej kwoty przekazywanej wszystkim fundacjom.
Gratuluję panu, panie Mikietyński, zaszczytnego tytułu "gmina wiodąca" otrzymanego od skorumpowanej instytucji. Ten tytuł - od tej instytucji, w tej dziedzinie - jak najbardziej się wam należy! Zasłużyliście na niego stokrotnie! Koszalin - gmina wiodąca według PARPA. To brzmi dumnie! Niech Pan to sobie powiesi nad biurkiem, panie Mikietyński!
Od sześciu lat walczę o to, żeby w mieście powstał system przeciwalkoholowy z prawdziwego zdarzenia. Są na to szanse, są pieniądze. Takiego systemu w Koszalinie nie ma. Od sześciu lat Rada bezkrytycznie zatwierdza "Program przeciwalkoholowy", który można określić jako biurokratyczny bełkot. Dlaczego nie liczymy efektów?! Dlaczego udajemy, że nie widzimy, co się dzieje dookoła? Każdy mieszkaniec miasta wie, że w tej dziedzinie jest coraz gorzej. Pijaństwo stało się stylem życia, piją nawet dzieci w szkołach podstawowych. Wystarczy poczytać codzienną prasę.
Dla uspokojenia radnych i opinii publicznej zamawia się w darłowskiej firmie "Gryfeks" analizy, które wprowadzają ludzi w błąd. Pytam się - dlaczego miasto wydało 13 tysięcy złotych na badania prowadzone przez "Gryfeks", skoro mogło bezpłatnie otrzymać najnowsze badania prowadzone według europejskiego programu ESPAD. Te dane są wysoce wiarygodne, prowadzone według europejskich procedur. Są dostępne w Urzędzie Marszałkowskim w Szczecinie. Są dostępne nawet w internecie. Pan marnotrawi publiczne pieniądze, panie Mikietyński!
Dzisiaj pan Mikietyński wprowadza autopoprawkę, że nie będzie zwiększał punktów sprzedaży alkoholu. Teraz - kiedy właśnie zwiększył, łamiąc po drodze ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Teraz kiedy już wszystko rozwalił!
Dzisiaj pan Mikietyński organizuje konferencję przeciwalkoholową (właśnie otrzymałem zaproszenie). Wilk będzie pilnował stada owieczek. To wszystko jest robione na pokaz! Praktyka jest zupełnie inna! Pan się pomylił z zawodem. Pan powinien występować w kabarecie! Strażak, który podpalił dom, żeby odznaczyć się w akcji gaśniczej. To jest zakłamanie i hipokryzja panie Mikietyński!
Źle w Koszalinie jest dlatego, że pieniądze przeciwalkoholowe traktowane są jak łup polityczny. Upolityczniono Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, mianując jej członków według klucza partyjnego. W tej chwili przeważają tam ludzie z nominacji partyjnych oraz urzędnicy. Społecznicy albo złożyli dymisje, nie godząc się z polityką przeciwalkoholową miasta, abo zostali z Komisji wyrzuceni tak jak ja.
Stwierdzam, że działania przeciwalkoholowe miasta - począwszy od Komisji Przeciwalkoholowej, a skończywszy na Izbie Wytrzeźwień - są jaskrawym przykładem partyjniactwa i kumoterstwa. Są przykładem szastania publicznymi pieniędzmi i nie liczenia się z interesem publicznym.
Kończąc, oświadczam, że będę głosował przeciwko temu, co tutaj się określa jako "Miejski Program Przeciwalkoholowy". Ten program to kolejna lipa na papierze. (...)
Stefan Romecki
2004-11-25
O zbyciu udziałów w EMCE
W poprzedniej kadencji byłem przeciwnikiem wejścia miasta do spółki EMKA. Uważam, że w dzisiejszych warunkach, uczestnictwo gminy w przedsięwzięciach gospodarczych, narusza zasadę równoprawności podmiotów gospodarczych. Zbyt dużo jest jeszcze władzy w rękach biurokratów i każdy z radnych wie, o czym mówię. Jestem jednak przeciwnikiem zbyt pochopnego wyjścia ze spółki, to znaczy takiego pozbycia się udziałów, które może naruszyć interesy majątkowe miasta. W całej sprawie jest zbyt wiele niewiadomych i niejasności.
Po pierwsze. Jest tylko jeden oferent, który będąc już udziałowcem, doskonale zna sytuację finansową spółki - jej szanse rozwoju i możliwości. Ludzie z biznesu mówią, że "jeden oferent, to żaden oferent".
Po drugie. Jest niezałatwiona sprawa hipermarketów. Co będzie, jeśli nowy właściciel sprzeda EMKĘ wraz z przylegającymi terenami jakiejś sieci hipermarketów? Czy ma pan gwarancję panie Mikietyński, że tego nie zrobi? Czy zna pan plany nowego właściciela? Czy ma pan gwarancję, że nie mamy do czynienia z sytuacją, którą dawniej określano jako "spekulacja gruntami"?
Po trzecie. W tej sytuacji wartość udziałów miasta w EMCE ma dodatkowe znaczenie. Kontrolując EMKĘ mamy gwarancję, że nikt nas nie wyprzedzi w sprzedaży atrakcyjnych gruntów miejskich. Jest rzeczą zrozumiałą, że jeśli powstanie Centrum Handlowe na Placu Papieskim, to automatycznie zmaleje atrakcyjność i wartość terenów przy ulicy Gnieźnieńskiej. Czy ktoś przeprowadził symulację kosztów. Czy jest pan pewien, że zyskamy ponad 16 milionów złotych, a nie stracimy w przyszłości znacznie większych pieniędzy?
Dużo mówi się ostatnio o tym, na co będą przeznaczone pieniądze pochodzące ze sprzedaży EMKI. Pojawiają się kolejne plany i projekty. Chciałbym panu przypomnieć kilka liczb.
W bieżącym roku miasto osiągnęło rekordowy deficyt budżetowy, który przekroczył 21 milionów złotych oraz rekordowe zadłużenie, które niebezpiecznie zbliża się do granicy krytycznej. W przyszłym roku na każdego mieszkańca Koszalina przypadać będzie prawie 730 zł długów miejskich. Tylko w tym roku zaciągnął pan kredyt - 30 milionów złotych, w przyszłym roku zaciągnie pan następne 30 milionów kredytu, co oznacza, że zadłużenie miasta przekroczy 81 milionów zł. Kurczy się baza podatkowa miasta. Wyprzedajemy grunty i majątek komunalny, inwestujemy dziesiątki milionów złotych w Strefę Ekonomiczną, z której nie będzie wpływów do kasy miasta, bo inwestorzy będą tam zwolnieni z podatków. Wyzbywamy się udziałów, planujemy wieloletnie inwestycje. Skąd miasto będzie czerpać dochody, jeśli wszystkiego się już pozbędziemy? Warto pomyśleć o naszych następcach.
Krótko mówiąc - zadłużył pan miasto. Dlatego proponuję, żeby najpierw rozliczył się pan z budżetem miasta. Te pieniądze powinny zostać przeznaczone na załatanie dziury budżetowej, zrównoważenie bilansu, pozbycie się długów. Najlepszą rzecz, jaką pan może zrobić odchodząc za dwa lata, to pozostawić miasto bez długów. To by była największa zasługa pana Mikietyńskiego dla miasta.
Stefan Romecki
2004-10-28
O KTBS i jego prezesie
Na jeden z dyżurów radnego zgłosili się do mnie mieszkańcy Koszalińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Niestety, chcą zachować anonimowość, bo po mieście poszła pogłoska, że prezydent grzebie w ewidencji ludności i sprawdza wszystkich, którzy go krytykują. Mieszkańcy KTBS zobowiązali mnie do tego, żebym dowiedział się, ile miesięcznie zarabia ich prezes i jakie są roczne koszty utrzymania zarządu KTBS. Kierując się wolą mieszkańców - pytam pana, panie Mikietyński, czy mogę uzyskać informację w tej sprawie?
I jeszcze jedna uwaga. Jak dowiadujemy się z prasy pan Popik odcina wodę ludziom zalegającym z opłatami za mieszkanie i podstawia beczkowóz. Ponieważ pan Popik jest na tej sali gościem radnych miejskich, to znaczy również moim gościem, to proszę, żeby pan Popik nie korzystał z wody sodowej, tylko poszedł się napić wody do fontanny miejskiej.
Stefan Romecki
2004-10-28
W sprawie koksowni w Koszalinie
Od jakiegoś czasu mieszkańców słynącego z zieleni Koszalina bulwersuje sprawa budowy koksowni. Władze miasta mówią o "zakładzie zgazowania węgla". Z kolei jakiś Duńczyk poucza nas, że my Polacy, to nawet nie mamy swojego słowa na określenie tego, co oni chcą produkować. Bo to nie będzie koks, tylko "czar". Duńczyk tak pięknie gada, że oczarował władze miasta i pewnego biznesmena-mecenasa kultury. Z wielkim trudem udało mi się zdobyć w Wydziale Architektury niekompletne materiały o wpływie tej inwestycji na środowisko. Jak zwykle dane mi jakieś żałosne resztki, ocenzurowane, z których nic nie wynika. Dalej nie wiemy, co to za inwestycja i spieramy się o jej nazwę.
Nie o to jednak chodzi, ale o brak dialogu władz z mieszkańcami Koszalina. Oderwanie się od społeczeństwa nazywa się inaczej arogancją władzy. I w Koszalinie ta arogancja osiągnęła szczyty. W sprawozdaniu z działalności międzysesyjnej prezydenta miasta, nie ma ani słowa o masowych protestach napływających do ratusza. Znów cenzura, panie Mikietyński? A jest to największa jak dotąd, akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa w Koszalinie.
Przechodzę do pytań. Dlaczego pan, panie Mikietyński lekceważy protesty mieszkańców? Dlaczego nie liczy się pan z wolą mieszkańców? Dlaczego zleca pan ekspertyzę w sprawie skutków wybudowania koksowni dla miasta Politechnice Koszalińskiej, powiązanej politycznie z miastem, a nie na przykład Instytutowi Ochrony Środowiska?
Stefan Romecki
2004-09-23
O ratingu, cenzurze i dezinformacji
W związku z niekorzystnymi dla Koszalina wynikami badania finansowego, tak zwanego ratingu, wykonanemi przez firmę Fitch Rating, w "Głosie Koszalińskim" z dnia 26 lipca ukazała się wypowiedź Pana Grzegorza Śliżewskiego, rzecznika prasowego prezydenta (?). Urzędnik ten stwierdził, że "dane na temat ratingu podane zostały do publicznej wiadomości podczas ostatniego posiedzenia Rady Miejskiej". Urzędnik informuje zatem opinię publiczną, że radni Rady Miejskiej o wszystkim wiedzieli. Jest to nieprawda!
Przytaczam informację, jaką otrzymali radni na wspomnianej sesji: "Miasto Koszalin poddało się ocenie jednej z największych międzynarodowych agencji ratingowych. W maju Komitet Ratingowy w Warszawie nadał miastu Koszalin długoterminowy rating krajowy na poziomie BB+. Długoterminowa perspektywa ratingu jest stabilna". Koniec cytatu.
Prezydent nie przedstawił radnym liczbowych wyników ratingu, nie wytłumaczył także w języku przystępnym, co oznaczają takie wyniki. Ponadto nie umieszczono wyników ratingu na stronach internetowych miasta, na których pełno informacji o rzekomych wielkich sukcesach ratusza. A przecież jest to dokument strategiczny dla miasta. Za sporządzenie tego dokumentu drogo zapłacili podatnicy.
Uważam, że mamy do czynienia ze zjawiskami, które zagrażają demokracji i wolności słowa. Po pierwsze - z cenzurą, po drugie - ze świadomą dezinformacją. Jako podatnicy drogo płacimy za utrzymanie urzędników - byłych dziennikarzy i innych specjalistów od publicznego wizerunku Pana Prezydenta, nie po to, żeby zajmowali się oni dezinformacją, cenzurą oraz propagandą sukcesu w stylu gierkowskim, ale po to, żeby rzetelnie informowali opinię publiczną. Jeśli tego nie robią - to są niepotrzebni! Niech nie próbują również wypowiadać się w imieniu radnych.
Mam nadzieję, że w przyszłości zwróci Pan na to uwagę, Panie Prezydencie.
Stefan Romecki
2004-09-23
O strefie ekonomicznej
W ostatnim czasie dużo znów słyszymy o Słupskiej Strefie Ekonomicznej. Wiemy także, że przeznaczone zostaną na Strefę ogromne - jak na możliwości budżetu Koszalina - środki finansowe. Problem w tym, że nigdy nie przedstawiono radnym żadnego rachunku ekonomicznego. Tymczasem Strefa jak każde działanie ekonomiczne, ma swoją cenę. Wiemy, że nie wpłynie do kasy miejskiej podatek od nieruchomości od firm działających w Strefie. Wiemy, że zakłady działające w Strefie, korzystać będą ze zwolnień z podatku dochodowego, co również oznacza mniejsze wpływy do kasy miasta. Wiemy, że Strefa jest ograniczona w czasie - do roku 2017. Wiemy, że w najbliższych latach ma pójść 20 milionów złotych na Strefę. Często przytaczany jest argument, że Strefa przyczyni się do zmniejszenia bezrobocia. Na początku tego roku, w wywiadzie dla gazety "Rzeczypospolita" powiedział Pan, Panie Prezydencie: "Powołanie strefy w Koszalinie jest dla nas bardzo istotne. Nie chodzi o wielkość nakładów inwestycyjnych, bo trudno je teraz oszacować, ale o możliwe nowe miejsca pracy".
Oznacza to, że radni miasta Koszalina, muszą podejmować decyzje "w ciemno". Każe się nam kupować kota w worku. Ekonomiści, których o to pytałem, mówią, że można przynajmniej wykonać symulację nakładów i przewidywanych zysków. Na pewno można ocenić także wpływ Strefy na bezrobocie w mieście. Wystarczy tylko porównać bezrobocie w Słupsku i bezrobocie w Koszalinie. Są to miasta o bardzo podobnym potencjale ludnościowym, przemysłowym i ekonomicznym. W Słupsku Strefa działa już od siedmiu lat.
W związku z tym mam trzy wnioski: Po pierwsze. Wnoszę o przedstawienie radnym symulacji ekonomicznej, w której przedstawione zostaną przewidywane nakłady na Strefę oraz przewidywane korzyści dla miasta do roku 2017. Po drugie. Wnoszę o przedstawienie radnym porównawczej analizy bezrobocia w mieście Koszalinie i w mieście Słupsku, w ciągu ostatnich siedmiu lat. Jaka w tym latach była stopa bezrobocia w tych dwóch miastach. Jakie było tempo przyrostu bezrobocia. Ile osób w poszczególnych latach znalazło zatrudnienie w Strefie Słupskiej. Czy utworzenie Strefy rozwiązało w Słupsku problem bezrobocia lub w znacznym stopniu przyczyniło się do spadku bezrobocia. Po trzecie. Proszę o informację, ile pieniędzy otrzymuje za zasiadanie w Radzie Nadzorczej Słupskiej Strefy Ekonomicznej, przedstawiciel Koszalina - pan Piotr Jedliński.
Stefan Romecki
2004-05-28
W sprawie hospicjum
(W 2004 roku koszalińskie hospicjum stanęło przed widmem likwidacji. Władze miasta pozostawały głuche na apele o ratowanie hospicjum, nie chciały też przyznać placówce dotacji).
Jako radny, członek Komisji Spraw Społecznych i Rodziny Rady Miejskiej, otrzymałem zaproszenie na posiedzenie w dniu 18 maja. Ku mojemu zdziwieniu, w programie obrad nie znalazła się sprawa hospicjum, natomiast wśród zaproszonych gości dostrzegłem kierownictwo spółki "Medison". Jak się okazało przyszli oni z propozycją założenia w Koszalinie... placówki opiekuńczej. Już na samym wstępie określiłem sytuację jako kompromitującą Radę Miejską. Zażądałem wprowadzenia tematu do porządku obrad. W trakcie dyskusji postawiłem trzy wnioski: następne posiedzenie Komisjii odbędzie się w hospicjum z udziałem wszystkich zainteresowanych stron; sprawa powinna zostać wprowadzona do porządku obrad najbliższej sesji Rady Miejskiej; należy zobowiązać prezydenta miasta do przedstawienia radnym sposobów rozwiązania problemów lokalowych i finansowych hospicjum. Wnioski zostały przyjęte przez aklamację.
Ludzie są zdziwieni i nie rozumieją tego, co dzieje się w Koszalinie. Jeszcze nigdy we władzach miasta nie było tylu lekarzy, i jeszcze nigdy hospicjum nie było tak bardzo zagrożone. Koalicja rządząca potrafi tylko zatwierdzać kolejne podwyżki. Opozycja praktycznie nie istnieje - podzieliła się władzą z koalicją. Nie wchodząc w szczegóły - przyczyna tkwi w niejawnych powiązaniach polityczno-gospodarczych i partyjnym modelu zarządzania miastem.
Uważam, że hospicjum powinno stać się oczkiem w głowie koszalinian. W myśl zasady "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", dobrze się stało, że hospicjum zainteresowała się opinia publiczna. Powiem jednak otwarcie - nie wierzę w możliwość urzędowego załatwienia sprawy. Do tego potrzeba społecznego i obywatelskiego zaangażowania. Sama fundacja działająca przy hospicjum - mimo niezwykłej ofiarności zaangażowanych w nią osób - nie poradzi sobie z ogromem problemów. I tak trzeba być im wdzięcznym za to, czego już dokonali. W mieście powinien powstać ruch obywatelski, który przyciągnie ludzi, będzoe propagować ideę zajmie się pomocą dla hospicjum oraz fundacji hospicyjnej. W Koszalinie nie brakuje prawdziwych społeczników. Należy wykorzystać ich doświadczenie oraz takie atuty jak skuteczność w bojach z administracją. Bo na "skuteczność" partyjnych polityków nie ma co liczyć. W sprawie hospicjum trzeba wykazać determinację. Musimy powiedzieć koszalińskim politykom: hospicjum się nie skończy, prędzej skończą się wam synekury.
A jeśli brakuje pieniędzy na hospicjum, to przypomnę kilka innych wydatków: Festiwal "Młodzi i film" - bankiety w Suchej Koszalińskiej - ok. 20 tys. zł; Podróże służbowe prezydenta (krajowe i zagraniczne) - 130 tys. zł; Nagrody dla urzędników za 2003 r. - 100 tys. zł; Wymiana okien w ratuszu - 250 tys. zł
(Miesiąc później, na kolejnej sesji Rady Miasta, podczas omawiania poprawek do budżetu, radny Stefan Romecki wniósł o skreślenie pozycji 46).
Proponuję skreślić pozycję "wymiana okien w budynku ratusza" na kwotę 750 tysięcy zł w roku bieżącym i 500 tysięcy złotych w dwóch następnych latach. Uzasadniam to krótko - nie ma pieniędzy na hospicjum, to nie będzie pieniędzy na wasze gabinety.
Stefan Romecki
2004-01-30
W sprawie planu budżetu na 2004 rok
(W lutym 2004 roku radni dyskutowali roczny budżet, po raz pierwszy przygotowany przez nowego prezydenta Mirosława Mikietyńskiego).
Jak wiadomo, jest to pierwszy budżet nowego prezydenta miasta. Poznaliśmy wreszcie program prezydenta dla Koszalina. Można z niego wiele wyczytać. Nie chodzi tylko o arytmetykę, ale o coś znacznie ważniejszego - o sposób rządzenia miastem, styl sprawowania władzy. Gdyby mi kazano nadać temu budżetowi tytuł, to dałbym taki: "Śpijcie ludzie spokojnie - my, urzędnicy, wszystko załatwimy za was". Taki jest sens tego budżetu. Oczekiwaliśmy Panie Prezydencie zmian głębokich, śmiałych działań, odważnych reform. Oczekiwaliśmy zmian, które przybliżą nas do demokracji obywatelskiej, rozbudzą energię i aktywność społeczną. Chcieliśmy szerszego udziału mieszkańców Koszalina w sprawowaniu władzy i brania odpowiedzialności za miasto. Chcieliśmy, żeby skutecznie wykorzystał Pan instrument demokracji, który nazywamy "zasadą pomocniczości". Chcieliśmy głębokich przeobrażeń w działaniu instytucji miejskich, spółek i zakładów. Oczekiwaliśmy decentralizacji, prywatyzacji, uporządkowania finansów miasta i odchudzenia aparatu urzędniczego. Chcieliśmy przekazania uprawnień w dół, a nie - wzmacniania góry.
Niestety, zamiast tego mamy budżet ten sam, co zawsze, z niewielkimi tylko korektami. Mamy budżet widziany zza biurka, a nie z okien koszalińskich domów. Mamy pompowanie pieniędzy w ociężałe i nieefektywne instytucje miejskie. Mamy samonapędzającą się biurokrację. Mamy powielanie starych błędów i kontynuację niekorzystnych kierunków w rozwoju miasta - przede wszystkim wzmacniania oligarchii miejskiej i aparatu urzędniczego. Pomimo, że dochody budżetu są niższe niż w roku ubiegłym, a zadłużenie poważnie wzrasta, o 7 procent rosną wydatki na administrację publiczną. Pochłoną one większą część budżetu, niż w roku ubiegłym. Mamy coraz gorszy stan finansów miasta. Aż o 25 procent wzrosną wydatki na obsługę długu publicznego. Praktycznie nie mamy inwestycji, które w przyszłości mogłyby zwiększyć dochód miasta.
Panie Prezydencie! Szkoda, że zabrakło Panu odwagi. Przedłożył nam Pan budżet KSIĘGOWEGO, a nie GOSPODARZA. Jest to budżet malejących dochodów i rosnących wydatków, propozycję życia na kredyt. Jest to budżet zachowawczy. Ten budżet nie stwarza szansy na szybki rozwój miasta. Jest to propozycja wzmocnienia oligarchii miejskiej, czyli elity polityczno-urzędniczej tego miasta. Jest to rezygnacja z działań na rzecz szerokiego udziału obywateli w życiu Koszalina. Panie Prezydencie! Będę głosował przeciwko temu budżetowi. Wiem jednak, że włożył Pan w niego dużo wysiłku. Dlatego - mimo wszystko - życzę Panu powodzenia oraz tego, żeby uniknął Pan przykrych rozczarowań i smaku porażki.
Stefan Romecki
2003-10-24
O województwie środkowopomorskim
(Głos Stefana Romeckiego w tzw. debacie środkowopomorskiej, która odbyła sie z podczas sesji Rady Miejskiej w Koszalinie, a uczestniczyli w niej - oprócz radnych i władz Koszalina - prezydent Słupska Maciej Kobyliński oraz przewodnicząca Rady Miasta Słupska Anna Bogucka-Skowrońska. Debata odbywała się w atmosferze triumfalizmu, a prowadzący ją nie dopuszczali do najmniejszej krytyki projektu środkowopomorskiego czy zgłaszania zastrzeżeń. W sumie bardziej przypominała "akademie ku czci" niż dyskusję na argumenty. Stefan Romecki, za swoje wystąpienie został poddany totalnej krytyce. Trzeba było upływu kilku lat, by życie potwierdziło jego zastrzeżenia).
Szanowni Państwo, jako radny niezależny, nie związany dyscypliną klubową, mam świadomość, że nasza uchwała, jeśli ma być odebrana poważnie, powinna być podjęta jednogłośnie. Chciałbym głosować za uchwałą, jednak z przekonania, a nie z propagandowej potrzeby. Proszę więc, aby inicjatorzy uchwały przekonali nas, że ich działania są szczere, że mają szanse powodzenia, że cieszą się poparciem społecznym. Doświadczenie nauczyło nas, że tak zwana idea środkowopomorska interesuje wyłącznie polityków, a nie zwykłych ludzi i jest przez polityków wykorzystywana przy okazji kampanii politycznych. Zwłaszcza SLD specjalizuje się w środkowopomorskiej mistyfikacji. Zamierzam także przedstawić dowody na to, że działania zwolenników środkowopomorskiego są pozorowane i nieszczere.
Po pierwsze - województwo obiecali nam politycy SLD, najważniejsze osoby w kraju - Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller. Obiecywali to parlamentarzyści SLD. Ta partia obecnie pełni władzę w kraju. Pytam się więc - gdzie jest obiecane środkowopomorskie? W Koszalinie jest senator, który twierdzi, że przekonał ponad połowę Senatu do utworzenia nowego województwa. Mamy zatem większość w izbie wyższej polskiego parlamentu - o co więc tutaj chodzi? Jak długo działacze tak zwanej "lewicy" zamierzają bezczelnie oszukiwać opinię publiczną?
Po drugie. Uważam, że jest to typowy "temat zastępczy". To jest proteza, która ma zastąpić braki i słabości władzy. Zamiast budowania społeczeństwa obywatelskiego, proponujemy ludziom budowanie granic i instytucji. Zamiast prawdziwej samorządności, proponujemy ludziom biurokrację. Zamiast wykorzystania aktywności społecznej na własnym podwórku, proponujemy ekspansję na zewnątrz. Powinniśmy budować wspólnotę lokalną, która da ludziom najwięcej możliwości działania, tworzenia i samoorganizacji. Tymczasem proponujemy wzmocnienie - i tak już wszechwładnej - biurokracji. Będzie to miało fatalne skutki: skieruje energię społeczną na zewnątrz, a nie do wewnątrz, na sprawy drugorzędne. Pomysłów na emancypację Koszalina jest wiele, moim zdaniem wybrano najgorszy. Politycy doskonale wiedzą, że szanse na utworzenie województwa są prawie żadne. Z prostego powodu - potencjał polityczny i intelektualny Koszalina i Słupska nigdy nie dorówna potencjałowi Gdańska i Szczecina. Panowie może nie słyszą, ale ja już wiele razy słyszałem słowa "oszustwo polityków".
Po trzecie - waszym hasłem jest "Kochamy swój kraj". Wcale go nie kochacie. Dlaczego niszczyliście - zwracam się do SLD - inicjatywy, które wykraczały poza Koszalin i miały charakter regionalny. Przypomnę, że pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego miał powstać jako "dar mieszkańców Pomorza Środkowego". Stowarzyszenie uzyskało zgodę w Ministerstwie Administracji na zbiórkę pieniędzy w trzech województwach - pomorskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim. Wdeptaliście tą inicjatywę w błoto! Musieliśmy ograniczyć zbiórkę pieniędzy i inne działania do samego Koszalina. (...) Jeśli wam zależy, żeby Koszalin był ważny, to dlaczego - znów zwracam się do SLD - wyrzuciliście z Koszalina "Bieg Papieski", który teraz - organizowany w Karlinie - jest imprezą regionalną, a nawet ogólopolską. Dlaczego - zwracam się do obecnych władz - nie zrobiliście nic, żeby "Bieg papieski" do miasta wrócił? A jak wygląda nasze przywiązanie do koszalińskich symboli. Dlaczego na przykład, do dzisiaj nie przyrócono tradycyjnego herbu Koszalina, który był herbem przez 600 lat, a który zlikwidowali hitlerowcy? Może czas najwyższy uchylić hitlerowską decyzję. Dowody na to, że działania są nieszczere i pozorowane znajdujemy nawet w materiałach na tą sesję. Pierwsza uchwała dotyczy tego, że nie chcemy być ze Szczecinem, a ostatnia uchwała dotyczy przekazania Szczecinowi darowizny - kawałka koszalińskiego gruntu. Nie chcecie Szczecina, a ziemię im oddajecie?
Po czwarte - kilka osób na tej sali o czymś zapomniało. O tym, że jedli z zachodniopomorskiego stołu. Ciekawi mnie na przykład, jak będzie głosował pan Husejko, były wicewojewoda zachodniopomorski. Ciekawi mnie, jak będzie głosowała pani Krystyna Kościńska. Czyżby zrezygnowała z ubiegania się o funkcję wicemarszałka województwa zachodniopomorskiego?
Po piąte. Chciałbym zapytać, kto odpowie - personalnie - za ewentualne restrykcje spowodowane secesją koszalińską? Bo to, że one nastąpią nie ulega wątpliwości. Szczecin na razie patrzył przez palce na koszalińskie bajania, ale teraz dostrzeże realne zagrożenie. Politycy doskonale wiedzą, jakie instrumenty ma Szczecin, żeby nam zaszkodzić. Nie należy lekceważyć antykoszalińskich nastrojów w mniejszych miastach Pomorza Środkowego. To wszystko może się odwrócić przeciwko nam. Chcecie, żeby w Szczecinku, Świdwinie, czy Drawsku - na słowo "Koszalin" ludzie dostawali wysypki?
I wreszcie, ostatnia uwaga - dlaczegóż to, w paragrafie drugim proponowanej uchwały, podrzucamy prezydentowi "zgniłe jajo", czyniąc jego tylko odpowiedzialnym za wykonanie uchwały? Proponuję rozrzeszyć tą odpowiedzialność. Ludzie muszą wiedzieć, kto z nazwiska odpowiadać będzie za to, co się stanie. W związku z tym wnoszę, żeby do uchwały po paragrafie drugim dodać paragraf trzeci o następującej treści: "Powołuje się zespół do koordynowania w imieniu Rady Miasta wszystkich działań związanych z utworzeniem województwa środkowopomorskiego, w składzie: Eugeniusz Żuber, Stefan Turowski, Krystyna Kościńska. Członkowie zespołu ponoszą odpowiedzialność przed historią, za utworzenie województwa środkowopomorskiego". (wniosek nie przeszedł, głosowały przeciwko niemu osoby wymienione z nazwiska - dop. red.). Inicjator uchwały i szefowie dwóch największych klubów w tej Radzie, na pewno nie uchylą się od tego zaszczytu. Gdybyście się jednak chcieli bronić za pomocą prawnych argumentów, to darujcie sobie, bo doskonale wiecie, że cała uchwała jest prawnym gniotem.
Kończąc pragnę zauważyć, że już początek akcji zbierania podpisów jest falstartem. W mieście rozwieszono wielkie reklamy piwa, które zachęcają do głosowania na środkowopomorskie. Ciekawe, kto to piwo wypije? Źle to wróży całej sprawie, jeśli rozpoczyna się działania od naruszania prawa. (...)
Stefan Romecki
|
|