2009-04-26 Partie leninowskie i partie obywatelskieWłodzimierz Lenin popełnił był swego czasu artykuł opisujący jak ma wyglądać struktura partii bolszewickiej, partii która miała wieść proletariat do zwycięstwa komunistycznej utopii. Jak powszechnie wiadomo Leninowi nie chodziło o realizację jakichś pragnień czy dążeń mas, które zazwyczaj były nieuświadomione, popadały w różne odchylenia albo nie mogły oderwać się od drobnomieszczańskich przyzwyczajeń. O partii nowego typuPartia nowego typu miała wizję, która nie pochodziła "od dołu", z jakiegoś doświadczenia zjadaczy chleba, lecz została odkryta przez brodatych mędrców. Taka leninowska partia nie miała być zatem jakimś klubem dyskusyjnym, lecz zdyscyplinowaną jednostką, czołowym, zorganizowanym oddziałem klasy robotniczej, awangarda prowadzącą nieuświadomiony i błądzący lud do ideologicznej ziemi obiecanej. Skoro taka miała być rola "partii nowego typu" to i wewnątrz niej musiała istnieć hierarchia w której wytwarzała się "awangarda awangardy" - swego rodzaju sztab otaczający wodza i przenoszący jego myśl niczym "pas transmisyjny" w dół - najpierw do partyjnych mas, a te dalej - w dół do ludu. Jest jasne, że z "pasem transmisyjnym się nie dyskutuje", a i sam "pas" nie ma nic do gadania: "przenosić, informować i realizować" - bo "partia ma zawsze rację". Jest też jasne, że normalny człowiek nie jest w stanie w pełni dobrowolnie, bez jakiegoś przymusu zaakceptować udziału w takiej sekcie. Może to nastąpić jedynie w warunkach szczególnych kiedy przywódca ma quasi religijny autorytet, albo dysponuje jakimś materialnym sposobem na skupienie ludzi wokół siebie. Kiedy sekciarska grupa Lenina zdobyła władzę w Rosji quasi religijna wizja komunistów rychło wyczerpała swoją siłę i trzeba było brutalnego terroru towarzysza Feliksa i jego następców, żeby utrzymać spójność partii nowego typu. Stąd kolejne czystki, mordowanie kolejnych odchyleńców, obozy i Wielki Terror. Strukturę partii nowego typu i jej rolę we wprowadzaniu utopii znakomicie i zwięźle opisał Orwell w powieści "1984". Tam angielska partia socjalistyczna ma masy i "partię wewnętrzną" która na prawdę decyduje o całej polityce. Leninowskie partie liberalno-demokratycznePublicyści zajmujący się polskim życiem politycznym, zauważają patologiczną strukturę partii politycznych zaludniających scenę polityczną III RP. Wodzowska struktura PiS jest widoczna jak na dłoni. Ale czy Platforma (rzekomo) Obywatelska jest od wodzostwa wolna! Wolne żarty! Donald Tusk zmarginalizował - jak niegdyś Stalin starych bolszewików - wszystkich założycieli Platformy. "Nieosobą" jest już Olechowski, Płażyński, Rokita. U steru obok Wodza zostały całkowicie bezbarwne postacie - jakiś Schetyna, jakiś Chlebowski. Kudy im do poziomu "trzech tenorów". Natomiast na wierzch wypływają działacze pokroju Niesiołowskiego czy Karpiniuka. Styl w jakim "politycy" ci realizują linie partii, jako żywo pasowałby do atmosfery pokazowych procesów moskiewskich i Łubianki. W mniejszych partiach, dokładnie funkcjonuje ten sam mechanizm: "partia wewnętrzna" decydująca o wszystkich istotnych sprawach i masy użyczające swoich mięśni, pleców i czego tam do roli "pasa transmisyjnego". Od członków wymaga się posłuszeństwa, od członków partii wewnętrznej ślepego oddania i bezwzględności. Jaki mechanizm sprawił, że polskie partie zostały dotknięte wirusem "struktury leninowskiej"? Nie ma Feliksa Edmundowicza, bezpieki, rewolucyjnego terroru, a wyrzuceni z partii wczorajsi towarzysze nie kończą z kulą w potylicy, a jedynie wymieceni na margines bez szans na ponowny wybór do Sejmu, jak wierny Dorn, łkają cichutko i powtarzają jak niegdyś wyrzucany z PZPR Zdzisław Grudzień; "Bierzcie legitymację, ale serca komunisty (pisowca/platformersa - niepotrzebne skreślić) - nie zabierzecie!" Nie ma wątpliwości, że wszystkie polskie partie polityczne - niezależnie od tego jak dobrze potrafią maskować niewygodny fakt, są partiami wodzowskimi, niedemokratycznymi czyli partiami o strukturze opisanej przez Lenina jako "partia nowego typu". Są to więc wszystko - niezależnie od wyznawanej ideologii, w sensie socjologicznym - partie leninowskie. Paraliż postępowy konstytucjonalistów trafia głowyPrzyczyna tego stanu rzeczy jest banalnie prosta. Jednak głośno o niej, jak o wstydliwej chorobie dziadusia nie wypada rozprawiać. Dlatego wszyscy politolodzy, konstytucjonaliści (pożal się Boże!) milczą o tym jak zaklęci i gotowi są raczej wyszukiwać jakichś zupełnie drugorzędnych zjawisk, bredzić coś o tradycji, "młodej demokracji" itd., itp., niż zauważyć, że przyczyna wynika z rozwiązań, które od lat na katedrach swoich uniwersytetów zachwalają jako właśnie super demokratyczne. Jest więc całkiem jak u Boya, który przestrzegał: "Pamiętajcie drogie dziatki, nie żartować z ojca matki, bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy". Paraliż postępowy blokuje państwo polskie, degeneruje partie, niszczy władzę wykonawczą, sprawia, że do Sejmu trafiają wciąż ci sami liderzy, ale żaden z lekarzy wypowiadający się przed kamerami nie ma odwagi zauważyć prawdziwej przyczyny choroby. Jakiż to mechanizm sprawia, ze liderzy polskich partii politycznych uzyskali panowanie nad masami członkowskimi? Że mogą posłom kazać głosować tak jak sami chcą? Że decydują wręcz o tym kto zostanie posłem w stopniu bezwzględnym, bez możliwości żadnego odwołania. W polskim Sejmie 100% posłów to posłowie partyjni, wyznaczeni przez lidera. Nie ma tam ani jednego posła, który wszedłby do Sejmu jako samotny poseł niezależny. Tymczasem w senacie, choć senatorów jest prawie pięć razy mniej niż posłów, zawsze znajdzie się ktoś, kto został wybrany jako niezależny, wolny od konieczności akceptacji przez partyjny komitet centralny. Zestawienie tych dwu faktów daje nam odpowiedź dlaczego polskie partie stały się partiami leninowskimi i zdegenerowały nasze życie publiczne. To ordynacja wyborcza tzw. "ordynacja proporcjonalna" a w istocie "ordynacja partyjna" - bo partyjność jest jej najważniejszą cechą, a nie żadna "proporcjonalność" - to właśnie ta ordynacja, której tak broni Jarosław Kaczyński, liderzy PSL i SLD i którą tak obłudnie obiecuje zmienić Donald Tusk - ordynacja wyborcza daje liderom taką władzę nad procesem wyborczym, że każdy kto chce brać udział w życiu publicznym jako poseł, radny sejmiku, radny powiatu - musi bezwzględnie podporządkować się której z partii. To zatem ordynacja proporcjonalna (partyjna) jest przyczyną leninizmu polskich partii, przyczyną paraliżu postępowego polskiego życia publicznego. Dlatego więc o pierwsze miejsce na listach zawsze toczy się prawdziwy bój, bo prawdziwe wybory posłów odbywają się PRZED GŁOSOWANIEM POWSZECHNYM, w momencie ustalania kolejności na listach. To liderzy partii decydują kto zostanie posłem, nie wyborcy. Wyborcy tylko mogą ten wybór zatwierdzić lub odrzucić. System JOWSystem głosowania na partyjne listy w wielomandatowych okręgach wyborczych jest nieznany w ojczyźnie republikanizmu w Wielkiej Brytanii. Tam posłów wybiera się w niewielkim, liczącym ok. 90 tys. mieszkańców okręgu. Wybiera się tylko jednego posła, w jednej turze wyborów. Każdy może się zgłosić pokazać poparcie 10 mieszkańców okręgu i wpłacić niewielką stosunkowo kaucję. Jeśli uzyska 5% głosów kaucja zostaje zwrócona, jeśli nie oprócz wstydu, że przegrał wychodzi na jelenia, który stracił 1000 funtów. W takich warunkach wyborca ma najczęściej do wyboru 3-7 posłów. Nie trzystu! W tak otwartym konkursie każdy może się zgłosić i choć są okręgi tradycyjnie głosujące na jedną z dwu wielkich partii, to jednak zawsze w parlamencie znajduje się kilku posłów którzy dostali się tam kandydując jako niezależni. Wszak niewielki okręg można obejść na piechotę i zapukać do każdych drzwi. Partie muszą się zatem liczyć z możliwością konkurencji, nawet jeśli ta konkurencja realnie często nie występuje. Już to wystarczy do zablokowania mechanizmu "partii leninowskiej" i uratowania kruchej otwartości partii na potrzeby wyborców. Dlatego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze są jedyną skuteczną metodą na wyeliminowanie "leninowskiej struktury" i dlatego WSZYSTKIE POLSKIE LENINOWSKIE STRUKTURY zwane partiami tak gorąco zwalczają pomysł zmiany ordynacji i wprowadzenia JOW. Trzeba jednocześnie zwrócić uwagę, że choć JOW jest otwarty to (w wersji brytyjskiej z jedną turą) prowadzi do wytworzenia w parlamencie systemu dwupartyjnego. Dzieje się tak w myśl prawidłowości odkrytej przez francuskiego socjologa Maurice Duvergera. Oczywiście partie brytyjskie dominujące w parlamencie to nie są partie na wzór PO czy PiS. Trzeba też wspomnieć, że nie samo hasło "JOW" daje szanse na rzeczywistą zmianę struktur partii i jakości życia publicznego. Jest cała masa "diabelskich" szczegółów, którymi "czerwoni poprawiacze świata" próbują zachować swoją leninowską władzę pozornie zgadzając się na JOW. To jest np. w wersji proponowanej przez PO - druga tura wyborów, która zdecydowania pozwala przemycić partyjniactwo do wyborów bezpośrednich w JOW. W przypadku PiS-u to z kolei pomysł na okręgi dwumandatowe lub na tzw. system mieszany wg wzorca niemieckiego, który w istocie jest systemem wyborów proporcjonalnych. Okręgi jednomandatowe są stanie wyeliminować "leninowskie struktury" w partiach, jedynie kiedy wybór posłów dokonuje się w jednej turze, zwykłą większością głosów i jeśli okręg będzie niewielki. Osobną wreszcie sprawą jest rygorystycznie przestrzegana zasada ograniczenia wydatków na kampanię wyborczą, przy jednoczesnym wyeliminowaniu finansowania partii z budżetu państwa. W okręgu wyborczym, który w Polsce przy 460 posłach liczyłby ok. 80 tys. mieszkańców limit wydatków na kampanię nie powinien przekroczyć 10 tys. zł na kandydata. To w zupełności powinno wystarczyć przy niezbędnej pracy osobistej kandydata na posła. Stąd też zdecydowanie negatywnie trzeba ocenić kolejną propozycję Platformy popsucia mechanizmu JOW - a mianowicie postulat zmniejszenia liczby posłów o połowę. Oznacza to dwukrotne zwiększenie okręgów wyborczych i kilkakrotnie większy wzrost kosztów kampanii, co rzeczywiście może prowadzić do oligarchizacji życia publicznego. ![]() ![]() |
Koszalin 2009 | www.komk.ovh.org | Komitet Obywatelski Miasta Koszalina |