Uncategorized

Pionier ruchu ekologicznego kwestionuje „kłamstwo dwutlenkowowęglowe”

VarenholtW lutym bieżącego roku renomowane wydawnictwo z Hamburga Hoffmann und Campe opublikowało, liczącą prawie 450 stron, książkę Fritza Varenholta i Sebastiana Lüninga Die kalte Sonne. Warum die Klimakatastrophe nich stattfindet (Zimne słońce. Dlaczego nie ma klimatycznej katastrofy). Książka natychmiast wzbudziła ogromne emocje, ostre ataki na autorów przypuściły m.in. „Die Zeit”, „Focus”;, „Der Spiegel”, „Tageszeitung”. Nie trzeba dodawać, że dziennikarze napadli na książkę i autorów nie raczywszy nawet – jak to mają w zwyczaju – jej przeczytać. Równocześnie jednak fragmenty książki, zanim jeszcze się ukazała, zamieściła największa niemiecka bulwarówka „Bild” tytułując je „Kłamstwo dwutlenkowowęglowe”. Prof. Varenholt wystąpił nawet w magazynie porannym telewizji ARD i udzielił wywiadu dziennikowi „Die Welt”, który przy tej okazji wezwał do obniżenia temperatury debat na temat zmian klimatycznych i do rozpoczęcia fachowej dyskusji o ewentualnych słabych punktach aktualnych modeli klimatycznych. Główne tezy książki przedstawił też portal gazety „Financial Times Deutschland”, który następnie przeprowadził głosowanie wśród swoich czytelników; z pięciu tysięcy osób biorących udział w plebiscycie „FTD” 42% uznało, że są całkowicie słuszne, 28% że stanowią cenny przyczynek do dalszych dyskusji, 20% że to gadanie lobbystów, 10% że to same bzdury.

Fritz Vahrenholt, pionier ruchu ekologicznego w Niemczech, który zakwestionował jeden z największych mitów ekologicznych współczesnego świata. (Foto: Frankfurter Rundschau/DPA)

Książka ma szanse stać się bestsellerem, a kontrowersje wokół niej biorą się nie tylko z prezentowanych w niej poglądów, ale mają swoje źródło również w osobie autora Fritza Vahrenholta (młodszy współautor dr Sebastian Lüning jest geologiem i paleontologiem, od 20 lat zajmującym się rekonstrukcją naturalnych zmian środowiska). Otóż prof. dr Fritz Vahrenholt (ur. 1949) należał do pionierów ruchu ekologicznego w Niemczech. Jego, napisana razem z Egmontem R. Kochem, bestsellerowa książka z 1978 roku, Seveso ist überall. Die tödlichen Risiken der Chemie (Seveso jest wszędzie. Śmiertelne ryzyka chemii), poświęcona katastrofie ekologicznej we włoskim miasteczku Seveso, bardzo istotnie przyczyniła się do upowszechnienia w Niemczech wrażliwości na zagrożenia dla środowiska naturalnego płynące ze strony przemysłu. Pracował najpierw w Federalnym Urzędzie Środowiska, następnie w Ministerstwie Środowiska w Hesji, w latach 1984-1990 w urzędzie ds. środowiska w Hamburgu, w latach 1990-91 kierował kancelarią Senatu (rządu) Hamburga, w latach 1991-97 był z ramienia socjaldemokracji członkiem rządu Hamburga ds. ochrony środowiska. Wykłada chemię na Uniwersytecie w Hamburgu. Za rządów kanclerza Schroedera i w pierwszej kadencji rządów Angeli Merkel był członkiem gremium doradczego rządu – Rady Zrównoważonego Rozwoju (Rat für nachhaltige Entwicklung). Pod koniec lat 90. przeszedł do biznesu, w okresie 2001-2007 był prezesem przedsiębiorstwa REpower Systems, produkującej wiatraki prądotwórcze. Od 2008 roku jest dyrektorem wykonawczym RWE Innogy – firmy należącej do koncernu energetycznego RWE, zajmującej się energiami odnawialnymi.

Jak widać, prof. Varenholt to postać wielowymiarowa – pionier ruchu ekologicznego, urzędnik, polityk, menedżer, naukowiec, autor publikacji z dziedziny ochrony środowiska naturalnego pochodzący z samego centrum erefenowskiego establishmentu. Wielu ludzi pomyśli, że skoro on, uważany za jednego z najbardziej prominentnych ekspertów od środowiska naturalnego i energii w Niemczech, sądzi, że głoszenie poglądu o zagrażającym światu globalnym ociepleniu to wywoływanie paniki, to coś w tym musi być. Stąd burza wokół jego książki, która stawia tezy w sumie dość umiarkowane i nie jest oparta na samodzielnych badaniach, lecz zbiera znane fakty, przystępnie je interpretując; autorzy powołują się na wyniki badań takich naukowców jak Roy Spencer, John Christy, Don Easterbrook, Henrik Svensmark, Nicola Scafetta, Stephen McIntyre, Augusto Mangini, Richard Lindzen, Nir Shaviv, Jan Veizer. W książce znalazły się również teksty czterech badaczy podobnie jak Varenholt i Lüning sceptycznych wobec tez głoszonych w raportach IPCC (Międzypaństwowy Zespół ds. Zmian Klimatu ) – są to prof. prof. Henrik Svensmark – astrofizyk z duńskiego Instytutu Przestrzeni Okołoziemskiej, prof. Nir Shaviv – fizyk z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, prof. Werner Weber fizyk z Uniwersytetu Technicznego w Dortmundzie oraz dr Nicola Scafetta z Duke University w Północnej Karolinie, specjalista w dziedzinie statystyki teoretycznej i stosowanej oraz nielinearnego modelowania złożonych procesów.

Pytany w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Die Welt”, dlaczego on, aktywny zwolennik tezy o zasadniczym wpływie dwutlenku węgla wytwarzanego przez człowieka na klimat, przez wiele lat upowszechniający ustalenia ICCP, teraz je odrzuca, Varenholt odpowiedział, że zmienił zdanie pod wpływem osobistych doświadczeń, mianowicie miał okazję uczestniczyć w naradach i konferencjach organizowanych przez ICCP, m.in. został zaproszony jako rzeczoznawca do oceny raportu IPCC w kwestii energii odnawialnych. Mówiąc inaczej, poznał realne mechanizmy funkcjonujące wewnątrz establishmentu ociepleniowców. Przekonałem się – mówi Varenholt – na własne oczy i uszy, że ICCP to gremium polityczne i że problemy naukowe rozstrzygają w ostatecznej instancji nie uczeni, ale reprezentanci grup interesów, polityczni aktywiści oraz politycy zainteresowani wyłącznie transferami środków pod płaszczykiem zwalczania „globalnego ocieplenia”. Celem debat nie było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy CO2 jest przyczyną ocieplenia klimatu, ale uzasadnień dla z góry założonego wniosku, że jest tą przyczyną. Naukowcy robią badania, często rzetelne, ale to politycy i urzędnicy politycznie je wyostrzają, ostrzegając wszem i wobec, że jeśli tego lub tamtego nie zrobi się do 2020 roku, to świat pogrąży się w chaosie. Na naukowców – twierdzi Varenholt – wywiera się niesłychany nacisk, aby dopasowali się do mainstreamu. Kto tego nie robi, nie dostaje środków na badania i bywa odsuwany od wykładów. O tym, jak trudna jest sytuacja dysydentów może świadczyć choćby fakt, że po opublikowaniu przez Varenholta Zimnego słońca uniwersytet w Osnabrück uniemożliwił mu wygłoszenia wykładu.

Najważniejsze tezy popularyzowane w książce Varenholta i Lüninga, zaopatrzonej, dodajmy, w bogatą literaturę przedmiotu, solidną bazę źródłową oraz w przejrzyste grafiki i wykresy dobrze ilustrujące opisywane w książce procesy i cykle klimatyczne, są następujące: ocieplenie Ziemi w ostatnich 150 latach jest częścią naturalnego cyklu, w okresie pomiędzy rokiem 1970 a 2000 następował mocny wzrost średnich temperatur, ale nie jest to nic nadzwyczajnego, ponieważ taki sam wzrost zachodził w latach 1860-1880 oraz 1910-1940, od 12 lat średnie temperatury pozostają na tym samym poziomie, wpływ dwutlenku węgla na klimat jest o wiele mniejszy niż do tej pory sądzono, o wiele większe znaczenie ma aktywność słońca i napromieniowanie ziemi, dla zmian klimatu istotne są cykle oceanicznych prądów morskich. W związku z tym autorzy prognozują: do 2030-40 roku temperatura na Ziemi nie wzrośnie, jest prawdopodobne, że wejdziemy w fazę oziębienia taką jak pomiędzy 1790-1830 rokiem, nadchodzący cykl słoneczny może być tak słaby jak przy tzw. minimum Daltona w początkach XIX wieku, kiedy to w Europie było średnio o dwa stopnie chłodniej niż dzisiaj, po 2040 roku temperatura na Ziemi będzie się ocieplać i w 2100 może być wyższa niż dziś o pół lub jeden stopień Celsjusza. Wprawdzie mechanizmy samoregulacyjne będą działać, ale nawet takiego niewielkiego wzrostu nie powinno się bagatelizować.

Varenholt i Lüning postulują, żeby, nie negując pewnego wpływu CO2 na klimat, większą uwagi skupić na  czynnikach naturalnych takich jak aktywność Słońca, para wodna, metan, oddziaływanie oceanów. Związek  metanu z klimatem dopiero od niedawna staje się przedmiotem badań naukowych. Oceaniczne systemy oscylacyjne, cykle temperatury Pacyfiku i Atlantyku kryją w sobie jeszcze wiele tajemnic, nie rozumiemy dobrze ich wpływu na klimat, ale wiemy, że oziębienie oceanów zwykle pociągało za sobą spadające temperatury na lądzie. Uwzględniać należy także rolę zanieczyszczeń powietrza typu sadza czy smog.

Autorzy Zimnego słońca uważają, iż należy odwołać alarm ogłoszony przez ICCP, ale zachować czujność i spokojnie przygotowywać się do możliwego ocieplenia w drugiej połowie stulecia. Jest wystarczająco dużo czasu, aby spokojnie zająć się energiami odnawialnymi, wypracować nowe koncepcje i poszukać nowych rozwiązań (dodajmy, że praktyczne rozwiązania proponowane przez samego Varenholta, wielkiego promotora energii odnawialnych spotykają się z krytykę ze strony środowisk niezależnych). Trzeba powrócić do naukowych dyskusji, otwartych na różne rezultaty i wnioski, prowadzonych bez ideologicznego zacietrzewienia. Panika, histeria, przesada uniemożliwiały dotychczas prowadzenie rzeczowych debat na temat zmian klimatu. Potrzeba dziś więcej realizmu i rozwagi, więcej myślenia ekonomicznego zamiast wyrzucania miliardów w błoto pod presją katastroficznych scenariuszy, mających się rzekomo zrealizować w przyszłym miesiącu. Przeanalizować należy również polityczne skutki obecnej i proponowanej polityki klimatyczno-energetycznej, pokazać zagrożenia jakie dla wolności jednostki niesie ze sobą proponowana przez niektórych polityków klimatycznych „Wielka Transformacja” społeczeństwa, w której nie brak takich pomysłów jak „osobisty budżet CO2” przydzielany każdemu człowiekowi i kontrolowany przez władzę.

Nadmieńmy, że obecną politykę energetyczną rządu niemieckiego nazywa Fritz Varenholt „jazdą pełnym gazem w ślepą uliczkę” i „tańcem na brzytwie”; jego zdaniem minister środowiska Norbert Röttgen (CDU) nie ma zielonego pojęcia o sprawach energetyki i wygaduje jedynie bzdury na ten temat. Być może w Niemczech dopiero rozpocznie się debata o tezach uważanych do tej pory za „niepodważalne” – przypomnijmy tutaj, że laureat nagrody Nobla z fizyki Ivar Giaever wystąpił w zeszłym roku z Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego na znak protestu przeciwko uznaniu przez ATF tezy o spowodowanym przez człowieka globalnym ocieplenia za „niepodważalną”, co według niego jest sprzeczne z zasadami nauki. Jednak, jak zauważył Henrik Svensmark, w ostatecznym rozrachunku nie badacze klimatu i politycy rozstrzygną o wyniku tej debaty, lecz Słońce.

Tomasz Gabiś

Pierwodruk: „Opcja na prawo”, 2012, nr 3. Więcej ciekawych tekstów Tomasza Gabisia na stronie prywatnej www.tomaszgabis.pl

Tomasz GABIŚ (ur. 1955) – publicysta i myśliciel konserwatywny, wybitny znawca problematyki niemieckiej. Od kilku lat identyfikuje siebie jako postkonserwatystę. Ukończył germanistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 80. XX wieku działał w opozycji. W 1987 roku był jednym z sygnatariuszy aktu założycielskiego Unii Polityki Realnej. Działał w niej do połowy lat 90. W tym okresie publikował również artykuły w tygodniku Najwyższy CZAS!. W latach 1991-2003 był redaktorem naczelnym pisma Stańczyk. Członek honorowy Organizacji Monarchistów Polskich i Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. Publikuje w Nowym Państwie, Arcanach, Obywatelu i Opcji na Prawo.

Dziękujemy panu Tomaszowi Gabisiowi za zgodę na przedruk tekstów na naszym portalu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.