"Sąd Okręgowy w Warszawie, IV Wydział Cywilny, wzywa Pana do uzupełnienia braków formalnych (…) poprzez: złożenie dokumentu, z którego będzie wynikało, że nazwisko wnioskodawcy w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania oraz 3.586 odpisów wniosku dla przewodniczących 3.585 komisji wyborczych w województwie mazowieckim oraz 1 odpisu wniosku dla komisarza wyborczego w terminie 7 dni pod rygorem zwrotu wniosku" – takie wezwanie otrzymał Maciej Białecki, pełnomocnik Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, który złożył do Sądu protest przeciwko nieprawidłowościom w wyborach.
Obywatel składając protest, wdał się w wojnę papierkową z biurokracją państwową, która będzie trwać zapewne tak długo, dopóki mu się odechce protestować. Dostarczenie 3,5 tys. odpisów wymaga zatrudnienia drukarni i poniesienia wysokich kosztów. Białecki ma zamiar dostarczyć 3,5 tys. kopii, ale każdy inny obywatel dałby sobie spokój już na tym etapie sprawy. Tak wygląda w praktyce możliwość składania protestów wyborczych.