BlogiBlogi JOWTadeusz Rogowski

Wybory korespondencyjne czyli jak wylać dziecko z kąpielą

Głosowanie korespondencyjne (głosowanie przez pocztę, głosowanie z domu) obecnie w świecie uchodzi za największy przywilej nowoczesnej demokracji przedstawicielskiej i jest udziałem obywateli-wyborców z krajów uznawanych za przodujące demokracje, m.in. Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i USA. Dla nas jest szansą na przekształcenia kulawej demokracji partyjnej, skupionej na interesach partii w demokrację uczestniczącą, dającą obywatelom realny wpływ na decyzje dotyczące ich państwa. Była szansa na zrobienie pierwszego kroku w kierunku zastąpienia anachronicznego XIX-wiecznego systemu partyjniackiego na nowoczesny XXI-wieczny system obywatelski. Niestety ten sposób uczestniczenia w demokracji jest w Polsce odrzucany i ośmieszany przez znaczną część „klasy politycznej”. Oznacza to, że Polska nadal będzie się wlec  w ogonie światowej demokracji, ponieważ interes partyjny jest ważniejszy niż interes państwowy i obywatelski. Zafundowaliśmy sobie system, który prostą drogą prowadzi do rządów oligarchii partyjnych i anarchii samorządowej, co już raz w historii doprowadziło nas do zguby.

Spór o głosowanie korespondencyjne rozognił Polskę chyba bardziej niż koronawirus. Ostra walka polityczna sprawia, że zatracamy racjonalność. Nie wiemy już, co jest dobre, a co złe. Nie chcemy być obiektywni i bezstronni. Nie potrafimy patrzeć na sprawy z perspektywy państwa i wspólnoty. Tymczasem „klasa polityczna”, pławiąca się w morzu konfliktów, chce dla doraźnego interesu politycznego wyeliminować głosowanie korespondencyjne, jeszcze zanim je Polacy otrzymali. Chcą złożyć proobywatelski projekt na ołtarzu polityki partyjnej, chcą „wylać dziecko z kąpielą”. W Polsce istnieje prosty sposób na bezbolesne spacyfikowanie każdej, najpiękniejszej i najszlachetniejszej nawet idei – należy ją „umoczyć” w polityce, nadać jej polityczny kontekst. To wystarczy do tego, żeby wywołać u ludzi swoisty syndrom sztokholmski w wymiarze społecznym – ów stan zbiorowej psychozy, kiedy to obywatele popierają odbieranie im praw wyborczych i obywatelskich, a nawet są w stanie polubić tych, którzy to czynią.

W USA, w kwietniu 2020 roku, już podczas epidemii koronawirusa sondaż NBC News/Wall Street Journal wykazał, że 58 procent amerykańskich wyborców opowiada się za ogólnokrajową reformą wyborczą, zakładającą głosowanie pocztowe dla wszystkich obywateli (w tej chwili każdy stan decyduje o tym sam). Z kolei sondaż przeprowadzony na przełomie kwietnia i maja w stanie Massachusetts wykazał, że trzech na czterech respondentów (ok. 75%) popiera głosowanie korespondencyjne we wszystkich wyborach. The Boston Globe cytuje wypowiedź mieszkanki stanu, 64-letniej Deborah Peeples z Cambridge: „Powinni wysyłać karty do głosowania do każdego zarejestrowanego wyborcy w stanie” – mówiła, dodając, że takie postępowanie zapewniłoby wszystkim możliwość głosowania bez względu na stan zdrowia, czy obawy o bezpieczeństwo osobiste.

Tymczasem w Polsce część oderwanej od społeczeństwa „klasy politycznej” staje na głowie, żeby zohydzić głosowanie korespondencyjne. „Głosowanie kopertowe”, „cyrk wyborczy”, „niby wybory” – sypią się epitety i szyderstwa. Jak zwykle milczą środowiska naukowe, znane z konformizmu i cywilnego tchórzostwa. Politykom wtóruje prasa, wyprzedana niemal w całości zagranicznym wydawcom. – 62,3 proc. Polaków nie podobają się powszechne wybory korespondencyjne – nie bez satysfakcji informuje jeden z dzienników o zasięgu ogólnopolskim. – Zwycięska batalia w obronie polskiej demokracji – tak określił głosowanie w Senacie, w którym odrzucono głosowanie korespondencyjne jeden z działaczy koalicji – o ironio! – „obywatelskiej”. Trudno o bardziej wyrazisty przykład wyradzania się głoszonych idei we własne przeciwieństwo. W taki sam sposób zabijano referendum w 2015 roku w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych i zaprzestania dotowania partii politycznych z budżetu państwa. Wszystko oczywiście pod hasłami… ratowania demokracji.

Skąd bierze się różnica w poglądach na głosowanie korespondencyjne między wyborcami amerykańskimi a polskimi? Ci pierwsi są świadomymi obywatelami, posiadającymi poczucie realnego wpływu na politykę. Amerykanin ma swojego posła, wybranego w małym jednomandatowym okręgu wyborczym, reprezentującego konkretną społeczność, ludzi z imienia i nazwiska, całkowicie zależnego od woli tej małej społeczności. Ci drudzy przez nikogo nie są reprezentowani, za to bez przerwy manipulowani. W Polsce posłowie są „przedstawicielami Narodu” i „nie wiążą ich instrukcje wyborców” (Art. 104 Konstytucji). Ich polityczna przyszłość, czyli reelekcja zależy jedynie od partyjnego lidera – czy i w jakiej kolejności umieści go na liście wyborczej. W rezultacie mamy system, w którym Polacy nie kształtują samodzielnie swojego przedstawicielstwa narodowego, a wyborcy dla posłów nie są ostateczną instancją, która decyduje o ich politycznej przyszłości.

W „Leksykonie prawa wyborczego i systemów wyborczych” opracowanym przez Bartłomieja Michalaka i Andrzeja Sokalę, wydanym 10 lat temu w Warszawie, znajdujemy hasło „Głosowanie korespondencyjne”. Autorzy zwracają uwagę, że „wprowadzenie tego sposobu głosowania do polskiego prawa wyborczego (…) stanowiłoby kolejną istotną gwarancję realizacji zasady powszechności…”. Nie tylko, bo doświadczenia krajów stosujących ten sposób głosowania wskazują na istotny wzrost frekwencji (nawet podwojenie), a także znaczące zmniejszenie kosztów wyborów, co z kolei sprawia, że organizować można więcej referendów czy konsultacji społecznych. Dzisiaj rządzący łatwo wykręcą się wysokimi „niepotrzebnymi” kosztami referendum (także epidemią grypy, żniwami, powodzią lub wykopkami), lecz w przypadku głosowania korespondencyjnego te argumenty odpadają.

Alternatywne sposoby głosowania m.in. głosowanie korespondencyjne, ale także głosowanie przez przedstawiciela, elektroniczne (e-voting) – stosowane są od dawna w wielu krajach świata, przede wszystkim w krajach dojrzałej demokracji przedstawicielskiej. Ranga rozstrzyganych spraw bywa nawet poważniejsza niż wybory prezydenckie, zdarza się, że w ten sposób organizuje się referenda konstytucyjne.

W Niemczech głosowanie korespondencyjne istnieje od 1957 roku, a od 2008 roku obywatele nie muszą uzasadniać, dlaczego chcą głosować korespondencyjnie. Włosi i Węgrzy stosują je dla obywateli zamieszkujących za granicą. W Australii głosowanie korespondencyjne wprowadzono już 1902 roku (w Australii Zachodniej jeszcze wcześniej, bo w 1877 roku). W wyborach parlamentarnych w tym kraju w 2016 roku oddano 1,2 miliona głosów w głosowaniu korespondencyjnym, co stanowi 8,5 procent ogólnej liczby oddanych głosów. Szwajcarskie prawo federalne zezwala na głosowanie korespondencyjne we wszystkich wyborach federalnych i referendach, a wszystkie kantony zezwalają na głosowanie kantonalne. Wszyscy wyborcy otrzymują osobistą kartę do głosowania pocztą i mogą albo oddać ją w lokalu wyborczym, albo odesłać pocztą.

W Wielkiej Brytanii głosowanie pocztowe wprowadzono po raz pierwszy 1918 roku, głównie po to, żeby umożliwić udział w wyborach żołnierzom pozostającym jeszcze za granicą mimo zakończenia działań wojennych. W 1948 roku rozszerzono prawo do głosowania pocztowego na ludność cywilną. Od 2001 roku każdy wyborca ​w Wielkiej Brytanii ​ (oprócz Irlandii Północnej) ma prawo zażądać głosowania korespondencyjnego (znanego jako głosowanie pocztowe na żądanie) bez podawania przyczyn. W 2000 uchwalono w UK przepisy umożliwiające prowadzenie wyborów lokalnych w sposób korespondencyjny. Przeprowadzono kilkadziesiąt wyborów pilotażowych, w których stwierdzono pozytywny wpływ na frekwencję wyborczą (w niektórych miejscach frekwencja podwoiła się), nie stwierdzono natomiast wzrostu liczby oszustw wyborczych.

W USA wybory przez pocztę są nazywane często „Wyborami z domu” (Vote from Home). Stosowane jest również tzw. wczesne głosowanie (Early voting) polegające na tym, że wyborcy mogą głosować przed wyznaczonym dniem wyborów. Wcześniejsze głosowanie może być korespondencyjne lub osobiste, zwykle w wyznaczonych lokalach wyborczych. Celem wczesnego głosowania jest zwiększenie frekwencji i zmniejszenie zatorów w lokalach wyborczych w dniu wyborów. Do kategorii osób, które głosują wcześniej, należą osoby, które będą poza strefą wyborczą podczas wyborów, ankieterzy, pracownicy obsługi wyborów, osoby z procedurami medycznymi zaplanowanymi na ten czas oraz wyznawcy religii ze względu na praktyki religijne.

W wyborach prezydenckich w USA w 2016 roku w głosowaniu korespondencyjnym oddano 33 mln głosów (około 25% wszystkich). Stwierdzono dużą odporność tego sposobu głosowania na „rosyjskie wtrącanie się w wybory”, w przeciwieństwie do systemu głosowania elektronicznego. W wyborach wcześniejszych każdy z 50 amerykańskich stanów sam decyduje jak głosować. W niektórych stanach obowiązuje wyłącznie głosowanie korespondencyjne (Oregon, Waszyngton, Kolorado i Hawaje, prawdopodobnie dołączą Floryda, Utah, Kansas, Kalifornia, Dakota Północna, Alaska), wyłączne głosowanie w lokalach wyborczych (np. Teksas, Arkansas, Luizjana, Tennessee), natomiast w większości stanów można głosować osobiście jak i przez pocztę (korespondencyjnie). W stanie Utah w 2014 zezwolono każdemu hrabstwu na podjęcie własnej decyzji o wyłącznym głosowaniu korespondencyjnym. W wyborach powszechnych 2016 roku uczyniło to 21 z 29 powiatów, w następnych wyborach w 2018 ta liczba wzrosła do 27 z 29 powiatów. Wykazano wyższą o 5-7% punktów procentowych frekwencję w powiatach korzystających z głosowania pocztowego.

Tadeusz ROGOWSKI

Ilustracja: Pakiet do głosowania korespondencyjnego w referendum konstytucyjnym w Luksemburgu (2015 rok). Źródło: Wikipedia (domena publiczna).

Jeden komentarz do “Wybory korespondencyjne czyli jak wylać dziecko z kąpielą

  • Gdyby istniala mozliwosc zoorganizowania konstytucyjnych z zachowaniem i poszanowaniem praw obywaleli takich wyborow ja nie mialabym nic przeciwko, ale ten chaos i amatorszczyzna , brak szacunku dla ludzi to jest tylko skandal.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.