Publicystyka

Pies pogrzebany

SMPo uchwaleniu ustawy emerytalnej przez Sejm, przewodniczący Solidarności Piotr Duda oburzony zachowaniem posłów, próbował w wywiadzie telewizyjnym przypomnieć, że posłowie powinni pamiętać, iż wybierają ich obywatele, a nie szefowie partii. I tutaj przewodniczący Solidarności minął się z prawdą. Jest całkowicie odwrotnie. W naszym, polskim systemie wyborczym to szefowie partii, de facto, decydują o tym kto może zostać posłem. Wyborcy tak naprawdę swoim krzyżykiem legitymizują tylko ten wybór. Niestety nie tylko szef związku zawodowego tkwi w błędzie, ale wielu polityków, nie mówiąc już o politologach, co jest nie tylko żenujące, ale wręcz smutne. O obywatelach nawet nie wspominam, bo tak naprawdę skąd oni mają o tym wiedzieć, skoro nie naucza się tego w szkołach ani na uczelniach z politologicznymi włącznie.

Gdzie jest więc pies pogrzebany degrengolady wypowiedzi sejmowych? Odpowiadam – w systemie wyborczym. Poseł występując w Sejmie, wręcz automatycznie i podświadomie, jak pies Pawłowa, swoimi słowami stara się przypodobać wodzowi, a nie wyborcom w okręgu. On dobrze wie, że jego los polityczny zależy tylko i wyłącznie od szefa partii. Im bardziej okaże się dzielnym żołnierzem gotowym bezwzględnie przyłożyć wrogowi politycznemu, tym bardziej zwiększają się jego szanse na dobre miejsce na liście wyborczej. Zupełnie odwrotnie jest w systemie jednomandatowym w takiej Francji czy Wielkiej Brytanii. Nim poseł otworzy usta zawsze pomyśli, czy to spodoba się większości w jego okręgu wyborczym. A większość, z samej tylko matematyki, jest umiarkowana, a nie skrajna, więc trzeba zachować umiar, aby zyskać przychylność w jednomandatowym okręgu wyborczym. Tam gdzie wybiera się tylko jednego posła w okręgu, skrajni populiści, faszyści czy lewacy w wyborach nie wygrywają. Dowiódł tego profesor Norman Schofield, z Centrum Studiów Politycznych na Uniwersytecie Waszyngtona w Saint Louis, który skorzystał z equilibrium (prawa równowagi) Nasha, matematyka, noblisty, znanego z filmu Piękny umysł. Ręce opadają, gdy stwierdzi się, że te sprawy nie interesują polskich politologów. Całe szczęście, że są jeszcze w Polsce hobbyści, badacze systemów wyborczych.

Profesor Sorbony Ludwik Stomma, polski historyk i publicysta, mieszkający we Francji, napisał, że lubi słuchać dysput w parlamencie francuskim, gdyż to poezja dla ucha. Parlamentarzyści prześcigają się nie tyko w treści, ale i formie. Nie inaczej jest w parlamencie brytyjskim. Niestety u nas jest odwrotnie, po prostu kloaka. A będzie jeszcze gorzej, bo ten system odpycha od polityki ludzi mądrych i wrażliwych, przyciągając wszelkiej maści karierowiczów i nieudaczników, których jednym przymiotem jest sprawność w rzucaniu obietnic i obelg.

Mariusz WIS

Notkę opublikowała warszawska gazeta „Południe”.

Mariusz WIS jest prezesem Fundacji im. J. Madisona Centrum Rozwoju Demokracji – JOW. Publikuje m.in. na łamach „Rzeczpospolitej” oraz warszawskiej gazety „Południe”.

2 komentarze do “Pies pogrzebany

  • Słyszałem jak Duda bredził, dobrze że kto to zauważył. Pewnie coś usłyszał o JOW jak dostał list w sprawie JOW od weteranów wojennych z Wroclawia. Wie człowiek, ze w ktoryms kościele dzwoni, ino nie wie w którym.

    Odpowiedz
  • Minął się z prawdą? Co to za Wersal? Łże jak pies, doskonale wie na czym polega system partyjniacki bo też jest jego produktem. Na pocieszenie powiem, ze jakis durnowaty profesor mówił wczoraj z telewizorze że scena polityczna nie jest zabetonowana, bo Palikot wszedł.. Jak mamy durniów profesorów to co dziwic się szefowi związku zawodowego, który juz dawno zapomniał znaczenia słowa „solidarność”.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.